Część 6.
Bóg jeden raczy wiedzieć, jaki byłem
zły, wręcz wściekły, a jaki zazdrosny…? Tom na pewno nie zmrużył oka, wręcz
byłem tego pewien, zawsze po nieprzespanej nocy miał właśnie takie wory pod
oczami. A jeśli nie spał, to co mógł robić? Kiedy w tajemnicy, przy pożegnaniu
z chłopakami zapytałem Georga o której wyszedł z imprezy, dowiedziałem się, że
koło trzeciej, więc co do jasnej cholery robił do tej dziesiątej, kiedy poszedł
do chłopaków na śniadanie? Sam pieprzyłem się pół nocy z Andreasem, Tom musiał
to wiedzieć, zresztą przecież wyszliśmy razem i to nie było żadną tajemnicą, a
potem dowiedziałem się, że widział, jak Andreas wychodzi ode mnie po
jedenastej. Ale co tam ja… Przecież nigdy nie obchodziło go z kim sypiam i nie
wydawał się być tym jakoś wzruszony, przynajmniej w tamtej chwili nic o tym nie
wiedziałem, ale ja… Ja musiałem się dowiedzieć kogo tej nocy miał, po prostu musiałem!
***
Całą
drogę nie zamienili ze sobą słowa, Tom wtulił się w zagłówek udając, że śpi,
choć finalnie faktycznie się zdrzemnął ze zmęczenia. Bill ciężko obrażony
siedział zwrócony do okna, chociaż kiedy Tom spał, zerkał na niego raz po raz.
W jego głowie roiło się od pytań. Nie zauważył, aby na imprezie flirtował z
jakąś panną, praktycznie większość przesiedział sącząc coś przy barze, wiedział
to, bo obserwował go, bardziej udając pijanego, niż faktycznie był. Z kim więc
spędził tę cholerną noc? Teraz to nurtowało go jak nigdy wcześniej i jak zawsze
bał się, że pozna kogoś, kto zawróci mu na dobre w głowie, choć nie miał
pojęcia i w najśmielszych marzeniach nie wiedział, że w tej chwili on sam
zawładnął każdą jego myślą.
Tom
z zamkniętymi oczami znów wracał do wizji tamtej nocy. Gdyby Bill wiedział, że
z jego imieniem na ustach masturbował się pod prysznicem… No właśnie, nie
wiedział, czy mogłoby mu się to spodobać. Czy faktycznie myślał o nim w ten
wyjątkowy sposób oglądając i czytając to wszystko? Teraz on fantazjował
wspominając ostatnie wydarzenia. A gdyby coś takiego im się zdarzyło…? Nie miał
doświadczenia w sypianiu z mężczyznami, nie gustował w chłopcach, nie miał
nawet pojęcia jakby mogło być. Kiedyś sama myśl o tym obrzydzała go, zdecydowanie
wolał jędrne piersi i brak penisa w kroczu, a w zamian rozkosznie wilgotne,
kobiece wnętrze. Ale ostatnio wcale o tych atutach nie myślał, za to myślał o
Billu, zastanawiając się, jakby było, gdyby mógł kochać się z nim. Przez
wydarzenia ostatniej nocy dziś zaprzątało to jego myśli jeszcze intensywniej
jak wcześniej. Już nie pomogło odpychanie od siebie tej wizji, wmawianie sobie,
że myśleć tak o własnym bracie zakrawa na jakąś dewiację, zboczenie, na jakąś
psychiczną chorobę. W tej chwili z przymkniętymi powiekami i rozanielonym
wyrazem twarzy zatapiał się we własnych, rozkosznych wyobrażeniach.
Bill,
widząc wyraz jego twarzy stawał się coraz bardziej wściekły i zazdrosny. Bolało
go, że nie dość, że pewnie spędził pół nocy i kawałek dnia z jakąś cizią, to
jeszcze nawet nie zainteresował się, co się z nim dzieje. Jeszcze nie zdarzyło
się tak, żeby nie zapukał, czy też nie zadzwonił, kiedy osobno wyszli z jakiejś
imprezy, nawet kiedy spędzał noc z jakąś panną, nie wiedząc gdzie jest, zawsze
do niego dzwonił, a jeśli ten spał mając wyciszony telefon, z samego rana
dobijał się do jego drzwi.
Dziś
było zupełnie inaczej i to cholernie mu doskwierało. Najchętniej obudziłby go
kuksańcem zmazując z ust ten pełen błogości uśmieszek, ale w busie, przy
osobach trzecich nie chciał się z nim kłócić, a wiedział, że tak właśnie może
przebiec ich najbliższa rozmowa. Za jakieś dwie godziny mieli znaleźć się we
własnym domu, tyle, że tam też nie da się od razu skonfrontować, bo czekała na
nich matka i ojczym, którzy z pewnością będą żądni opowieści i dopiero kiedy
ich jakoś spławią, będą mogli pójść na górę i w cztery oczy zamienić kilka
słów. Boże… Czy oni zawsze musieli na nich czekać, kiedy wracali z drogi?
Przecież nie byli już dziećmi! Dorośli, ale rodzice za to nie zmieniali się
wcale. Za chwilę zaczną się te wszystkie głupie pytania, chore teksty i
wyrażanie nadmiernej troski.
Kiedy
przyjeżdżali z długiej trasy, chociaż starali się zachować to w jak największej
tajemnicy, zazwyczaj w jakiś cudowny sposób i tak rozchodziła się wieść o dacie
powrotu do domu. Tego dnia zwykle gdzieś w okolicy gromadziły się grupki fanów,
żądne chociaż z daleka zobaczyć chłopców, dlatego też za dość pokaźną sumę
pieniędzy zapłaconą za możliwość dojazdu jak i milczenie, dogadali się z
sąsiadem, którego posesja graniczyła z ich działką z tyłu domu. Wbudowano więc
w ogrodzenie bramę, aby swobodnie i niepostrzeżenie mogli wjeżdżać z drugiej
strony, bez narażania się na żadne ataki.
W
taki właśnie sposób i tego dnia znaleźli się w domu, w którym czekała matka i
ojczym, pachniało świeżo upieczonym ciastem i innymi smakołykami, jakie
rodzicielka przygotowała na ich powrót. Cieszyła się z ich sukcesów, była dumna
i dla niej dzień, kiedy chłopcy wracali z trasy był po prostu wielkim świętem,
a oni zawsze pełni radości i entuzjazmu, pochłaniali wszystko, co dla nich
przygotowała, opowiadając jeden przez drugiego co ciekawsze zdarzenia z trasy.
Teraz jednak było zupełnie inaczej, wprawdzie przywitali się z nią bardzo
spontanicznie, czuło się ich tęsknotę za domem, ale obaj byli jakoś dziwnie
rozdrażnieni, nie mówili zbyt wiele, nie jedli z takim apetytem jak zwykle i
matka nawet zaczęła doszukiwać się w nich jakiejś choroby.
-
Bill, synku, ty aby na pewno dobrze się czujesz? – Nie wytrzymując, przyłożyła
w końcu dłoń do czoła czarnowłosego. Chłopak tylko ostentacyjnie wywrócił
oczami i westchnął:
-
Mamo, jestem zupełnie zdrowy, tylko cholernie zmęczony, mało spałem. – Spojrzał
na Toma, niemal w tej samej chwili co i on, wymownie mrużąc oczy. – Tom zresztą
też. – dodał zaraz z nutą ironii i jakby pretensji w głosie.
-
Balowaliście pewnie całą noc, nie dbacie wcale o swoje zdrowie, źle się
odżywiacie i zarywacie noce, palicie i pijecie, to źle się skończy… - zaczęła
labidzić kobieta.
-
Mamo, daj spokój… Jesteśmy zmęczeni. – odezwał się Tom, który do tej pory
praktycznie nie mówił nic. – Twoje gadanie na nic się nie zda, to, czym się
zajmujemy nie sprzyja chodzeniu spać o dwudziestej drugiej, więc daruj sobie.
Nie jesteśmy pijakami, ani ćpunami, choć przez takie życie moglibyśmy się już
stoczyć, ale mamy swój rozum, więc skończ.
Matka
spojrzała na niego ze zdziwieniem. Poczuła się dotknięta ostrą ripostą na jej
narzekanie, ale w duchu musiała przyznać starszemu rację; chłopcy byli
rozsądni, nie popłynęli z prądem sławy, nie wciągnęli się w narkotyki, a że
czasem na imprezach wypili, to przecież nie upijali się notorycznie i nie było
powodu do wyrzutów. Na szczęście nie miała pojęcia, że czasem zdarzyło im się
coś wciągnąć, więc nie panikowała z tego powodu, i naprawdę mogła z całą
pewnością przyznać, że jest z nich dumna.
-
Ja idę na górę, chcę się wykąpać i porządnie wyspać – ogłosił w końcu Bill,
wstając od stołu. Był dopiero wczesny wieczór i nie zamierzał już iść spać, ale
chciał po prostu w spokoju odpocząć, poleżeć do woli w wannie i może wreszcie
porozmawiać na spokojnie z Tomem, oczywiście w cztery oczy, o ich i tylko ich
sprawach. Może jakoś wyciągnie z niego z kim spędził ostatnią noc? Musiał to
wiedzieć, choć zdawał sobie sprawę, że ta relacja, jak i każda poprzednia
będzie dla niego bolesna. Zazdrościł cholernie tym wszystkim laskom choćby
tego, że mogły poczuć na swojej skórze dotyk jego miękkich dłoni w ten
wyjątkowy sposób, podczas kiedy on miał tę okazję jedynie przy jakimś
braterskim uścisku, lub zwykłym kuksańcu, a tak naprawdę marzył o tym w
zupełnie innym charakterze. Pomasował się dłonią po ścierpniętym karku. Tylko
krótką chwilę zdrzemnął się w busie, ale ułożył głowę w jakiejś bardzo
niedogodnej pozycji i teraz bolała go nawet szyja i ramię.
-
Idźcie obaj, odpocznijcie, my tu sprzątniemy. – stwierdziła w końcu matka,
widząc, że są nie w sosie. Wiedzieli, że do chwili wyjazdu nie mają szans
pozbyć się jej i ojczyma, zawsze po trasie spędzali u nich kilka dni, ale nie
mieli pojęcia, że tym razem ich obecność, tak bardzo będzie im obu
przeszkadzać.
Nim
Tom zorientował się, Bill już zniknął na schodach prowadzących na piętro. Tam
był ich azyl, ich garderoba, sypialnie, mały salon z kominkiem i wielka
łazienka, z ogromną, zaopatrzoną w hydromasaż wanną. Pokoje gościnne, salon i
kuchnia, niewielka siłownia, oraz mniejsza łazienka, były na dole. Po chwili i
on zostawił rodziców, udając się w ślad za bratem.
***
Sam nie wiedziałem, dlaczego właśnie
teraz z godziny na godzinę myślę o nim z coraz większą intensywnością.
Wcześniej byłem całkowicie pogodzony z rzeczywistością, że w taki sposób nie
mogę go mieć. Dziś było zupełnie inaczej, może po tygodniach życia w całkowitym
celibacie, ta ostatnia noc obudziła we mnie to, co do tej pory starałem się
skutecznie uśpić? Pragnienie jego bliskości siedziało we mnie jak jakiś demon,
wodziło na pokuszenie, a rozmaite wizje nas razem, wypełniały mój umysł.
Chciałem znaleźć się w jakimś ustronnym miejscu, aby rozładować kumulujące się
we mnie napięcie i najlepszym do tego była nasza łazienka. Kiedy tylko
zamknąłem za sobą jej drzwi, od razu odkręciłem kran, aby napełnić wannę wodą,
nalałem wonnego olejku, którego zapach po chwili rozszedł się po całym
pomieszczeniu. Patrząc w duże lustro na przeciwległej ścianie, zobaczyłem
własne odbicie i przypomniałem sobie wszystkie te słodkie wyznania, jakie mówił
mi tej nocy Andreas; „Jesteś piękny, cudowny i to twoje ciało… Kocham je,
ubóstwiam…”. Uśmiechnąłem się do siebie, świadom swojej urody. Szkoda, że Tom
nie postrzegał mnie w ten sam sposób…
Z wolna rozsunąłem suwak bluzy i
zdjąłem ją, porzucając niedbale na posadzce. Po chwili tuż obok leżała także
koszulka. Odpiąłem pasek spodni, potem guzik i znów popatrzyłem na siebie,
oblizując usta w taki sam sposób, jak robiłem to podczas seksu z moim byłym.
Zastanowiłem się, czy byłbym w stanie uwieść mojego brata, czy eksponując przed
nim w tak erotyczny, odrobinę wulgarny sposób wszystkie atuty mojego ciała,
zdołałbym go w ogóle podniecić… Ta myśl stała się iskrą, z jakiej zrodził się i
zaczął płonąć we mnie płomień pożądania. I w tej właśnie chwili w mojej
wyobraźni stanął za mną Tom, z obnażonym torsem, którym przylgnął do moich
pleców i obejmując mnie ramionami usłał dywan pocałunków na moim karku.
Kreowałem w myślach tę wizję sunąc dłonią po swoim ciele, jakoby to on mnie
dotykał. Oblizałem ostentacyjnie palec, wpatrując się w błyszczące namiętnością
odbicie moich oczu, a potem taką wilgotną opuszką podrażniłem obydwa sutki.
Kiedy zsunąłem z bioder spodnie i bokserki, byłem już mocno podniecony…
Samo wyobrażenie jego bliskości
doprowadzało mnie do obłędu, więc co byłoby, gdybym rzeczywiście mógł poczuć go
w taki sposób...?
***
Nie
potrafił się pozbyć z głowy tych wszystkich podniecających wizji, potrzebował
zaspokojenia, ale tym razem nie miał pod ręką Andreasa, więc musiał zrobić to
sam. Wcześniej oczywiście też mu się zdarzało robić to z myślą o Tomie, ale od
wczoraj jakby coś w niego wstąpiło, nagle stał się bardziej spragniony niż
zwykle i na samą myśl podniecenie obezwładniało go z taką łatwością, a na
dodatek ta nagląca potrzeba zaspokojenia. Omotany własną wyobraźnią czuł, jak
jego ciało pokrywa się dreszczem, kiedy sunął po nim własnymi dłońmi
intensywnie wpajając sobie własną mrzonkę.
-
Tommy… - szeptał wpatrując się w drżenie własnych warg. Tak bardzo chciał mieć
go przy sobie, potrzebował go chociaż dotknąć, bo nawet nie marzył o tej
intymnej bliskości.
Kiedy
poczuł na swoim ciele chłód spostrzegł, że wanna już dostatecznie napełniła się
ciepłą wodą, pokrytą białą, wonną pianą. Pod nią właśnie mógł ukryć swoje
podniecenie, jakie teraz było widoczne gołym okiem na prężącej się męskości, a
kiedy tylko zanurzył się, pod powierzchnię poszła także i jego dłoń.
Potrzebował dokończyć i rozładować skumulowaną w jego podbrzuszu gorączkę.
***
Tom
zatrzymał się pod drzwiami łazienki i słysząc szum lejącej się do wanny wody,
ruszył po chwili w stronę swojej sypialni, przed drzwiami której nagle
zatrzymał się chwilę namyślając. Widząc, że drzwi u Billa są uchylone, cofnął
się, aby do niego zajrzeć. Miał wrażenie, że nie rozmawiali całe wieki…
Najpierw impreza, potem jego zniknięcie, a w busie nie było nawet szans na
szczerą wymianę zdań. Czuł się jak na jakimś narkotycznym głodzie, po prostu
potrzebował nieustannego kontaktu z nim, ciągłej obecności. Teraz w głowie miał
misternie utkany swój własny plan, jak spędzą ten wieczór, razem, tylko we
dwóch.
Stanąwszy
w drzwiach jego azylu zobaczył, że go tu nie ma, a więc musiał być już w
łazience. I właśnie o to mu chodziło, weźmie tylko wino i do niego dołączy. Z
dołu dochodziły odgłosy włączonego telewizora, więc wiedział, że raczej nikogo
nie zastanie w kuchni. W zasadzie nie miał się co kryć, ale mimo wszystko
chciał uniknąć karcącego spojrzenia matki, kiedy będzie wyciągał z lodówki
butelczynę. Zawsze trzymali tam jakieś na wypadek nagłej na nie chęci, żeby
były porządnie schłodzone. No i tak jak się spodziewał, kuchnia była zupełnie
pusta. Zaopatrzony po chwili w czerwone wino i dwa kieliszki wrócił na górę,
jednak nie bezpośrednio do łazienki, ale do swojego pokoju, gdzie stawiając na
chwilę szkło na komodzie, rozebrał się do naga, narzucając na siebie jedynie
szlafrok. W zasadzie mógłby od razu pójść tam bez okrycia, ale gdyby matce
przyszło do głowy wejść nagle po coś na górę, mogłoby to wyglądać niezręcznie,
kiedy w całkowitym negliżu skradałby się z takim wyposażeniem do łazienki, w
której był już Bill.
Po
chwili też stanął u jej drzwi, skąd nie dochodził już żaden dźwięk,
najwidoczniej woda dawno zdążyła się nalać i brat siedział już w ciepłej,
wonnej kąpieli. I właśnie w tej chwili naszła go dziwna wątpliwość i refleksja.
Ma wejść z nim do jednej wanny zupełnie nagi, po tym wszystkim co zobaczył
ostatniej nocy…? Ale zaraz… Przecież to do licha jego brat, nie raz się razem
kąpali, niejednokrotnie widzieli swoją nagość, to było normalne i naturalne,
czemu nagle zaczął odczuwać jakiś niewytłumaczalny wstyd? Chociaż, może to nie
był wcale wstyd, a jakaś obawa, że nie zdoła zapanować nad swoim ciałem i wcale
nie chodziło jedynie o to, co zobaczył kilkanaście godzin temu. Większe
zażenowanie poczuł na wspomnienie tego, co zrobił zainspirowany tym widokiem.
Przecież do jasnej cholery on sprawił sobie przyjemność fantazjując o Billu,
jak więc teraz miał tak po prostu, swobodnie siedzieć z nim całkowicie nagi w
jednej wannie? Stał więc dłuższą chwilę pod drzwiami, zupełnie nie wiedząc co
zrobić, ale jedno było pewne – nie wykąpie się z nim dziś, nie jest w stanie
tego zrobić, za bardzo się boi reakcji własnego ciała. Postanowił tylko
zakomunikować mu, jakie ma plany na wieczór, więc zapukał, pytając cicho:
-
Billy? Jesteś tam?
Zanurzony
w wodzie, zupełnie rozluźniony i będący w stanie totalnej błogości bliźniak
zesztywniał w tej samej chwili, kiedy zza drzwi dobiegło go pytanie brata.
Wystarczyło kilka minut, aby Tom przyłapał go na lubieżnym samozaspokojeniu się
w wannie, lub co gorsza, kiedy obmacywał się zupełnie nagi przed lustrem,
eksponując swój pokaźny wzwód. Nigdy nie zamykał się w domowej łazience, bo
najzwyczajniej nie miał takiej potrzeby, dlatego też teraz nie musiał nawet
wychodzić z wanny, aby otworzyć Tomowi drzwi.
-
Jasne! Wchodź! – krzyknął, zanurzając się w wannie po samą szyję tak, aby
całkowicie przykryła go biała piana. Mimo, że jego erekcja już pozostała
jedynie wspomnieniem i tak czuł się nieswojo, jak skrywający złe uczynki
grzesznik i bał się, czy przypadkiem policzków nie pokrył mu lekki pąs.
Jednak
drzwi nie rozwarły się i jego oczom nie ukazała się sylwetka brata, usłyszał
tylko zza nich jego głos.
-
Wezmę szybki prysznic na dole, ale potem będę czekał w małym salonie na górze,
musimy pogadać.
Billa
zatkało. Głos Toma był jakoś dziwnie oficjalny, jakby sztuczny i nieswój. Ten
jego suchy komunikat brzmiał niemal jak jakaś groźba.
-
Spoko! – wydusił z siebie tylko w odpowiedzi, nasłuchując odgłosów zza drzwi.
Miał nieodparte wrażenie, że słyszy brzęk szkła o szkło, który oddalał się
coraz bardziej, aż ucichł. Poczuł obawę. O czym tak bardzo bliźniak chciał z
nim rozmawiać? On sam wciąż był obrażony o ostatnią noc i nieustannie
przekonany, że Tom zgarnął do pokoju jakąś pannę. A może po prostu ostatniej
nocy spotkał się z kimś, na kim zaczynało mu zależeć? A jeśli od jakiegoś czasu
to przed nim ukrywał, jeżeli to coś było na tyle poważne, że wreszcie nadszedł
moment, aby się do tego przyznać?
Sparaliżował
go strach. Od zawsze bał się tylko jednego i wiedział, że kiedyś, nieuchronnie
nadejdzie ta chwila, kiedy Tom zakocha się i będzie chciał kogoś mieć, i z
pewnością będzie to jakaś kobieta. I choć usilnie się tego wypierał,
zasłaniając wszelaką niezdolnością do tego typu uczuć wyższych, to przecież
nikt nie mógł tego wiedzieć, kiedy i w jakich okolicznościach przeszyje go
strzała amora. Więc jeśli ta chwila właśnie nadeszła?
Siedział
w wannie jeszcze dobrą godzinę, jakby chcąc oddalić tę bolesną chwilę, kiedy
jego marzeniom, choć tak bardzo nierealnym, zostaną ścięte głowy taką,
prawdopodobną wiadomością. Bo o czymże chciałby rozmawiać z nim Tom,
oznajmiając to tak poważnym tonem? Przecież nigdy nie tłumaczył mu się z
jednorazowych przygód.
Tom
wziąwszy szybki prysznic na dole, założył szlafrok, po czym zamelinował się w
małym salonie na górze, rozpalił w kominku ogień, nalał do kielichów wina i
czekał oglądając jakiś film, na którym wcale nie potrafił się skupić. Myśli
mieszały mu się w głowie, przewijając obrazy z poprzedniej nocy, które
przeplatały się z tymi, jakie widział na stronach internetowych, do których
linki skradł z laptopa Billa. Wciąż nie wiedział, dlaczego brat to wszystko
oglądał, jaką rolę w jego myślach pełniła jego osoba, czy naprawdę traktował go
jedynie jako ukochanego bliźniaka, nie myśląc o nim w żaden intymny sposób, czy
może oglądając to wszystko fantazjował o nim właśnie w takich, erotycznych
wyobrażeniach?
Tyle
czasu nosił, dusząc w sobie tę tajemną wiedzę i coraz bardziej mu ona ciążyła.
A może powinien zapytać Billa o to wprost? Po co to czyta, dlaczego to wszystko
ogląda? Jednak to byłoby jednocześnie przyznaniem się do faktu, że bez jego
pozwolenia grzebał w mu w laptopie. Nie… To był bardzo głupi pomysł, ale musiał
w jakiś sposób dowiedzieć się co myśli i czuje Bill, już za długo z tym
wszystkim zwlekał, za kilka dni pojadą na urlop, zupełnie sami… Jakiś dziwny dreszcz
owiał jego ciało. Przecież nie był to pierwszy raz, kiedy wyjeżdżali tylko we
dwóch, a jednak teraz ta myśl budziła w nim jakieś dziwne emocje, których nie
znał.
-
No to jestem. – Głos Billa wyrwał go z głębin myśli i natychmiast wypłynął na
powierzchnię rzeczywistości, tego co tu i teraz. Nie wiedział jak ma zacząć,
ale w tej właśnie chwili pomyślał, że musi po prostu powiedzieć mu wprost, że ten
czas w przeciwieństwie do niego spędził zupełnie sam, tylko jak miał go o tym
przekonać? Brat nie wydawał się być w jakimś szampańskim humorze, mimo, że jego
poprzednia noc z pewnością należała do udanych. Przynajmniej on wyładował się
seksualnie, lecz Tom wciąż nie potrafił zrozumieć, dlaczego zrobił to właśnie z
Andreasem?
Wstał
i podszedł do stolika, na jakim wcześniej ustawił butelkę wina i dwa kieliszki.
-
Napijesz się? – zapytał, napełniając pierwszy. Bill tylko skinął głową i
spojrzał na niego kątem oka. Serce w nim kołatało niepewnością. Czyżby chciał
coś uczcić, świętować? Nie mógł wyzbyć się ze swojej głowy złego przeczucia, że
za chwilę oznajmi mu coś, co już do reszty pogrzebie jego uczucia pod lawiną
tej informacji. A może czas najwyższy przestać wreszcie myśleć o nim w ten
sposób? Przecież tylko dręczy tym i dobija sam siebie, przecież to jego złe
uczucie nigdy nie stanie się dobrym, zawsze będzie czymś co wszyscy potępiają.
Chore, nieczyste, nienormalne, zboczone… Musi, powinien przestać myśleć o Tomie
w ten sposób, ale jak ma to zrobić, kiedy już na samą myśl, że ten szlafrok
okrywa prawdopodobnie tylko jego nagość - bo jak go znał, nie założył po
kąpieli nawet bokserek – dostawał dreszczy. Co za cholera… Nigdy w życiu nie
spełni swoich mrzonek…
-
Bill, w ogóle mnie słuchasz? – Dosłyszał jak zza światów głos brata, który już
wcześniej zdążył powiedzieć coś, co zupełnie do niego nie dotarło. Ale jak
miało cokolwiek racjonalnego dotrzeć, kiedy w głowie jawił mu się obraz, jak
własnoręcznie odchyla te poły szlafroka i sięga po zakazany owoc...?
Stał tuż nad nim trzymając w dłoni kielich
wypełniony bordowym winem. Pora wrócić do tej okrutnej rzeczywistości.
-
Sorry, zamyśliłem się… - mruknął, odbierając pełne szkło. – Co mówiłeś?
-
Powiedziałem, że nie dobijałem się do ciebie rano, bo wiedziałem, że spędziłeś
noc z Andreasem, nie chciałem przeszkadzać.
-
Taaa… Jasne. A nie przypadkiem dlatego, że przygarnąłeś do swojej stajni jakąś
piękną, młodą klacz? – Bill łypnął na niego, po czym wypił kilka łyków wina,
zawieszając wzrok na telewizyjnym obrazie, choć w ogóle nie miał pojęcia, co
tam jest grane. – No mów, co tam chciałeś mi powiedzieć, bo chyba nie to? –
dodał, chcąc to mieć już za sobą. Był wciąż nieswój, jakby obrażony, choć tak
naprawdę nie miał o co. Usilnie trzymał się tego głupiego powodu, że Tom nie
zapukał rano do jego pokoju, ani też nie zadzwonił, choć tak naprawdę kipiała w
nim zazdrość o te kilka godzin, kiedy on sam oddawał się byłemu facetowi,
wyobrażając sobie, że w tym samym czasie z obcowania z jakąś panną, czerpał
przyjemność jego brat. A co najgorsze, wciąż rósł w nim dziwny niepokój, że
całkowicie go straci, choć przecież w życiu Toma nie było żadnej, stałej
partnerki, a jedynie jakieś jednorazowe przygody, to wciąż bał się, że jedna z
nich przerodzi się w coś głębszego, i może to stało się właśnie teraz.
-
No wyobraź sobie, że nie. – Tom usiadł obok niego z kieliszkiem w dłoni. Obaj
patrzyli w ekran telewizora zupełnie nie potrafiąc się skupić na przewijających
się tam obrazach. Bill zaśmiał się cicho.
-
To ciekawe, czemu nie zmrużyłeś oka… Nie kituj mi, że spałeś, bo doskonale to
widzę, masz sińce pod oczami, zawsze takie masz po zarwanej nocce – Odwrócił
głowę i spojrzał mu prosto w oczy, jakby wyczekując jakiegoś tłumaczenia.
-
Bo nie spałem. – odparł Tom. Bill tylko sapnął, jakby chciał zaraz powiedzieć: „a nie mówiłem?”, ale nie zdążył, bo
brat szybko dodał. – Ale to nie znaczy, że ruchałem jakąś panienkę, za to ty
użyłeś sobie chyba za nas dwóch. Tylko dlaczego znów dopuściłeś do siebie
Andreasa?
Gdyby
teraz Bill mógł mu powiedzieć, z myślą o kim pozwolił byłemu facetowi się
posiąść, gdyby tylko mógł…
-
Nie mam nikogo i też mam swoje potrzeby Tom. – rzucił z lekkim podenerwowaniem
w głosie, po czym dodał z ironicznym uśmiechem. – A jego chociaż znam.
Przez
chwilę patrzyli sobie prosto w oczy, zupełnie nie mając pojęcia co dzieje się w
głowie tego drugiego, kiedy Bill pierwszy skapitulował uciekając spojrzeniem.
Potrzeby…
No tak, z pewnością miał je i możliwe, że sam z przyjemnością by wyręczył w
zaspokajaniu ich Andreasa, ale… Jasna cholera, co też roiło się w jego głowie?
Nigdy wcześniej nawet nie pomyślałby w ten sposób o facecie, a już na pewno nie
o własnym bracie, jednak pod wpływem skradzionych linków, zdjęć i tekstów, jakie
wciąż miał na swoim pendrivie, jak też i obrazów ostatniej nocy, łapał się na
tym, że myśli o Billu w ten sposób coraz częściej i co gorsza myśli te
sprawiały mu przyjemność. Obserwował teraz piękny profil bliźniaka, który
zawiesił nieobecny wzrok gdzieś na płonących w kominku drwach. Mokre, czarne
kosmyki przykleiły mu się do policzka i poczuł nieodpartą chęć, aby po prostu
odgarnąć mu je z twarzy, dlatego też wyciągnął rękę i delikatnie je odkleił.
Pod pływem jego niespodziewanego dotyku Bill zadrżał i odwrócił głowę.
Spojrzenie Toma było jakieś takie… Sam nie wiedział jak je sklasyfikować, ale
był pewien jednego – jeszcze nigdy brat nie patrzył na niego w ten sposób…
Jasna cholera jak mogłaś przerwać w takim momencie!! Ja już myślałam, że do czegoś dojdzie miedzy nimi, a tu nagle koniec... I teraz cały czas będę myśleć co się zdarzy w następnym odcinku :)
OdpowiedzUsuńI ja się pytam czemu Tom nie wszedł Billowi do tej łazienki :( No przecież tam mogło wydarzyć się tyle ciekawych rzeczy :D
No cóż, czekam na kolejną, genialną część:)
Gorąco pozdrawiam i oby wena cię nigdy nie opuściła kochana ;)
Buziaki:*
Musisz się przyzwyczaić, że przerywanie w takim momencie, to moja specjalność.
UsuńTom nie wszedł do łazienki, bo obawiał się samego siebie, reakcji własnego ciała, że poprzez wiedzę jaką posiadł, nie będzie umiał nad sobą zapanować. On już nie patrzy na Billa jedynie jak na brata i jest mu z tym bardzo ciężko, nie umie zachowywać się jak wcześniej, kiedy niczego nie był świadom.
Wena póki co się trzyma!
Dziękuję i ściskam ;*
O nieeeee!!! W takim momencie!!! Umrę tu chyba czekając na następny rozdział. Tylko Ty umiesz tak budować napięcie... to jest takie świetne ale i okropne w jednym. Bo już nie mogę się doczekać aż dowiem się co wydarzy się dalej. Czy się pocałują, czy może ktoś im przerwie... czy coś się wydarzy już teraz, czy może na wspomnianych wakacjach czy może jeszcze później. No kochana... umiesz zaciekawić czytelnika i sprawić żeby niecierpliwie czekał na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńDużo weny, żeby nie zabrakło Ci pomysłów na nowe wątki ;>
Buziaki :* :* :* <3
Oj tam, nie umrzesz, powinnaś przywyknąć przez te lata mojego pisania ;)
UsuńKiedyś tam na pewno coś się wydarzy, ja już nie powiem gdzie, może tu, czy może tam, jak spekulujesz. Wszystko w swoim czasie kochana, ja już to napisałam, a Wy musicie cierpliwie poczekać na ciąg dalszy.
Przypomnę, że jeden pomysł na wątek mam od Ciebie kochana ;*
Buziaki, ściskam! ;*
tak! I na ten wątek też czekam z niecierpliwością :D
UsuńBill i Tom.
OdpowiedzUsuńOni są... Tak blisko, a jednocześnie tak daleko.
Rodzinny dom... Tutaj raczej nic się nie wydarzy i szczerze mówiąc nie oczekuję nic więcej oprócz wzajemnych prowokacji, ale podczas tych ich wspólnych wakacji gdzie będą sami... Liczę na więcej.
Uwielbiam Twoje opisy sytuacji, opisy przemyśleń bohaterów bo to jest takie niebanalne, niecodzienne, nietuzinkowe.
I to uczucie kiedy kończy się odcinek i świadomość, że zaraz możesz zaspokoić ciekawość sięgając po kolejną część. Bezcenne. Teraz zacieram ręce bo mam przed sobą jeszcze mnóstwo części do czytania :)
Lecę czytać dalej,
E.G.
Fajnie jest czytać opowiadanie i nie musieć czekać na kolejną część, ale w wypadku opowiadania nieskończonego, niestety jest ta świadomość, że w końcu dojdzie się do tego ostatniego opublikowanego odcinka. Tu przed Tobą było w zasadzie wszystko co najlepsze dotychczas...
UsuńDziękuję ;*