Część 5.
Ruszył
przed siebie postępując kilka kroków naprzód, kiedy zorientował się, że idzie w
złą stronę, zawrócił. Oszalał, a jeśli jeszcze nie, to właśnie zaczynał
wariować. Nie mogąc wyrzucić z głowy tak niedawno widzianych obrazów, szedł
korytarzem jak pijany, naćpany wizjami, jakie teraz pod wpływem tamtego bodźca
zaczynały się tworzyć w jego głowie, wyobrażeniami, które były
nieprawdopodobnie nierealne. Żałował, że w ogóle tam poszedł, bo wiedział, że
teraz cholernie trudno będzie mu poradzić sobie z tym wszystkim. Jak jutro,
chociaż nie… właściwie jeszcze dziś, jak spojrzy na Billa? Przecież przed
oczami zwizualizuje się tylko obraz dzisiejszej nocy, tyle pozycji, tyle sytuacji,
a każda tak podniecająca…
Drżącą
dłonią otworzył drzwi do swojego pokoju, wszedł pospiesznie, zrzucając po
drodze bluzę, dopadł do barku skąd wyjął butelkę Brandy i nalał sobie do małej
szklanki. Musiał się napić, jakoś znieczulić, może zapomni, a kiedy obudzi się
koło południa uzna, że to był tylko jakiś dziwny sen? Ale co ma do cholery
zrobić ze swoim ciałem, które płonęło i domagało się teraz spełnienia? Gdyby
dziś wyczesał z imprezy jakąś pannę, gdyby przestał tak bardzo interesować się
tym, co robi Bill, byłby teraz z pewnością szczęśliwszy, zaspokoiłby własne
żądze i potrzeby, a może już by spokojnie spał?
Jednak
nie zrobił tego, nie przeleciał żadnej i nie spał spokojnie. W zamian czuł
twardą erekcję w swoich spodniach i wiedział, że jeśli czegoś z tym nie zrobi,
nie będzie w stanie zmrużyć oka. Pociągnął jeszcze kilka łyków alkoholu, czując
jak pali mu przełyk i z głośnym stuknięciem odstawił puste szkło na stolik.
Rozebrał się szybko do naga, pozostawiając niedbale ubrania obok łóżka. Rzut okiem
w dół, na swoją pobudzoną męskość uzmysłowił mu, że teraz po prostu musi to
zrobić, zaspokoi się sam, choćby po to, żeby nie oszaleć z pragnienia.
Błyskawicznie
znalazł się w łazience i zamknął w kabinie natrysku, odkręcił kurek z letnią
wodą, czując po chwili jak mocny strumień rosi jego rozpalone ciało. Oparł się
dłońmi o jedną ze ścian i pochylił głowę. Jego pobudzenie nie ustępowało, ale
jak miałoby się to stać, kiedy jego piekielnie niegrzeczny, młodszy brat wciąż
siedział mu w głowie..? Kiedy pod powiekami miał jego anielskie, czerwone
wargi, okalający je język, na wpół przymknięte, zamglone podnieceniem oczy…?
Jak miał opanować drżenie ciała, kiedy widział jego jędrne, wypięte pośladki i
ten niewielki otwór będący źródłem rozkoszy dla innego…?
Wzmocnił
strumień, otworzył boczne natryski i poddawał się temu biczowaniu jak jakiś
męczennik. Patrzył, jak strużki wody spływają po jego ciele, napiętych pod
skórą mięśniach, które raz po raz drgały, jak kumulują się na jego wyprężonym
wzwodzie, spływając wzdłuż każdej, pulsującej żyły i opadając w końcu na dno
brodzika. Zmniejszył siłę natrysku, sięgnął po żel i wylał odrobinę na dłoń.
Rozcierając go na swoim ciele, nastrajał każdą grzeszną myśl, pobudzał fantazje
i kąpał je w rzece namiętności, jaka teraz płynęła w nim wartkim nurtem rwąc po
drodze na strzępy wszelkie dotychczasowe zasady, skłonności, niwecząc
upodobania i preferencje, zmieniając go, tworząc na nowo wraz z każdym
wyobrażeniem siebie z nim.
Sunął
dłonią w dół po swoim opływającym wodą ciele obejmując pulsujący, wręcz bolesny
pragnieniem wzwód. Jęknął cicho wtapiając ten odgłos w szum wodnego strumienia,
oparł czoło na przedramieniu spoczywającym na chłodnej ścianie. Pieszczota
stawała się coraz bardziej stanowcza, zaciskając palce przesuwał nimi wzdłuż,
aż do końca twardej męskości, po czym naciągając napletek wracał, dotykając
jąder. Drżał w pragnieniu, spalał się od wewnątrz tworząc wyszukane
fantasmagorie, oczyma wyobraźni widział wyraz jego oczu, rozchylone wargi, w
imaginacji wsłuchiwał się w poszarpany oddech, namiętne szepty i wulgarne
rozkazy. Dłoń sunęła zapalczywie i rytmicznie po pobudzonej męskości, drażniąc
szorstkim kciukiem obnażoną żołądź, a gorący policzek przywarł do zimnej
ściany. Rozchylił usta czując wpływające do wnętrza krople, wysuwając miękki
język oblizał wargi spijając krystaliczną ciecz. Rozkładając na zroszonej
powierzchni palce drugiej dłoni, podtrzymywał z trudem wciąż będące w pionie
ciało. Napięta do granic możliwości skóra powlekała każdy drgający pod nią mięsień,
twardy niczym kamień, a wprawiona w synchroniczny ruch ręka zadawała namiastkę
rozkoszy, bo czymże w porównaniu z prawdziwym kontaktem, ocieraniem się żywego
ciała o drugie, z wypełnieniem tego ciała sobą, równało się samozaspokojenie..?
Jednak
dziś nie miał nic ponadto, a nawet gdyby miał to jednak nie to, czego w tej
chwili jego chora głowa pragnęła, a wszystko poza tym stawało się nagle
niewiele warte, niechciane, niepożądane. Oszalał, zwariował, postradał wszelkie
zmysły, bo jak mógł teraz nazwać swój beznadziejny stan ducha i ciała, jaki
błagał o niego, w pragnieniu którego chciałby tu ponad wszystko własnego brata?
Kolejny
ruch dłoni, silniejszy uścisk, mocniejsze posunięcia, jeszcze i jeszcze, byle
to przeżyć, kąpać duszę w ekstazie, jaką w myślach dawało mu jego ciało.
Zdławiony jęk, rozrywający podbrzusze przyjemny skurcz i szept, czule
wypowiedziane jego imię, zmyła razem z nasieniem wciąż spływająca po gorącym
ciele woda.
Osunął
się na dno brodzika i skulił, pławiąc jeszcze chwilę w echu mijającego
spełnienia. Wczepił smukłe palce w nasiąknięte wodą warkoczyki, uspokajał
oddech i szalejące zmysły, wyciszał krzyk pragnienia i rozmywał wciąż żywy pod
powiekami obraz idealnego, najpiękniejszego istnienia. Miał ochotę wyć,
zupełnie nie wiedział co ma teraz ze sobą począć, nie miał siły nawet wstać i
wyjść stąd. Musiało upłynąć sporo czasu, kiedy tak siedział na dnie, skulony, i
zupełnie zziębnięty, bo dawno już
zamknął dopływ wody. W końcu wstał, nie było zbyt wiele czasu na sen, bo pokój
trzeba będzie opuścić do południa, potem długa droga do domu i upragnione
wakacje. Na samą myśl o tych dniach dziwny dreszcz zawładnął jego ciałem.
Lazurowe
morze i niebiańska plaża. On i Bill, sami, tylko ze sobą… Czyż to nie brzmiało
cudownie?
***
Pięć razy… Obudziłem się spełniony,
rozluźniony, licząc w pamięci ile razy oddałem się Andreasowi. Chyba mogłem
nazwać to seksem mojego życia, podobno byłem cudowny, wspaniały, i najlepszy,
jakiego kiedykolwiek mnie miał, tak przynajmniej mi szeptał tuż przed
zaśnięciem, no i jeszcze, jak cholernie za mną tęsknił i jak bardzo mnie kocha,
ale o tym chciałem po prostu zapomnieć. Nie kochałem już Andreasa, o ile
kiedykolwiek w ogóle czułem do niego coś na ten kształt. Miałem z nim zajebisty
seks, fizyczną miłość, czułem do niego jakieś erotyczne przywiązanie, było nam
ze sobą dobrze, ale nie chciałem już z nim być, nawet jeśli znów na zupełnym
spontanie wylądowaliśmy w łóżku. Ktoś kiedyś powiedział mi, że nie wchodzi się
drugi raz do tej samej rzeki i kurczowo się tego powiedzenia trzymałem, poza
tym kochałem Toma, to o jego dłoniach marzyłem, choć moje marzenia były czystą
utopią, mrzonką nie do spełnienia, ale będąc z innym po prostu nie potrafiłbym
dać mu całego siebie, bo przecież ciało to nie wszystko. Wiedziałem, że po tej
nocy w Andreasie odżyła nadzieja, wiedziałem, że wciąż mnie kocha, a ja
perfidnie wykorzystałem go do zaspokojenia się, na dodatek myśląc w tym akcie o
Tomie…
Za kilka godzin
wrócimy do domu, a za kilka dni wyjedziemy razem, tylko we dwóch… Moje marzenia
o nim – jak wówczas myślałem - miały się nigdy nie spełnić, mimo to tak bardzo
cieszyłem się na ten czas, bo wiedziałem, że będziemy nierozłączni i spędzimy
go razem, on będzie blisko, a ja wypełnię mu każdą chwilę i sprawię, że nawet nie
pomyśli o żadnej dziewczynie… Nie liczyłem nawet na najmniejszą pieszczotę,
pocałunek, już nie mówiąc o jakimś bliższym kontakcie. Tom, nigdy nie dowie się
w jaki sposób o nim myślę, jak marzę o jego ciele, dłoniach, ustach…
Nie miałem
pojęcia, jak bardzo się myliłem…
***
Kiedy
Bill obudził się, Andreas siedział nagi na sofie i palił papierosa, czekając.
Zamówił śniadanie do apartamentu i miał jedynie dać znak, kiedy będą mogli je
przynieść. Był szczęśliwy i pełen nadziei, że znów będą razem. Ta noc była
niesamowita, Bill był taki gorący, wyuzdany i przede wszystkim – jak mu się
wydawało – cholernie jego spragniony. Czuł dumę, że było mu z nim tak dobrze,
bo przecież gdyby było inaczej, czy pozwoliłby mu tyle razy się posiąść? Nim
zdążył złapać oddech i odpocząć, on już podniecony na nowo, inicjował kolejne
zbliżenie. Gdyby mógł wiedzieć, co wówczas rodziło się w głowie czarnowłosego…
Przygasił
papierosa nasłuchując odgłosów z sypialni, łóżko wprawdzie nie skrzypiało, ale
wyraźnie słyszał szelest posłania. Podniósł się więc i stanął w wejściu. Widok
najpiękniejszego dla niego człowieka w spienionej, białej pościeli naznaczonej
ich fizyczną miłością otulił przyjemnym dreszczem jego ciało.
-
Nareszcie… Ja tu czekam i czekam… - mruknął podchodząc do niego i siadając na
brzegu łóżka. Bill uniósł głowę i widząc jego całkowity negliż wywrócił oczami
i z powrotem opadł na poduszkę przymykając powieki. No cóż… sam tego chciał,
ale najgorsze było przed nim.
Andreas
przez chwilę pożerał go wzrokiem, był taki piękny… Nabrzmiałe od pocałunków
wargi, lekko zaróżowione policzki, cudownie gładka skóra, naznaczona kilkoma
niewielkimi, zrobionymi przez niego malinkami, rozsypane na poduszce czarne,
lekko zmierzwione włosy… Jego Bill, tylko jego... Po takiej nocy przecież nawet
nie myślał, że mogłoby być inaczej, tymczasem ten o którego zawłaszczeniu
właśnie marzył, skupiał się na tym, jak ma to wszystko bezboleśnie i szybko
rozegrać. Blondyn już chciał się nad nim pochylić, aby złożyć na dzień dobry
czuły pocałunek na jego ustach, ale zamiast wylewności na powitanie, usłyszał
oschłe;
-
Lepiej będzie, jak się ubierzesz i już pójdziesz. – Nawet nie otworzył oczu i
nie podniósł się z łóżka, rzucił te słowa jak gdyby nigdy nic. I to po takiej
nocy...? Chłopak poczuł się, jakby ktoś wylał właśnie na niego wiadro lodowatej
wody i nawet nie poruszył się z miejsca, wciąż lekko pochylony wpatrywał się z
niedowierzaniem w jego profil.
-
Kochanie, no co ty… Śniadanie zamówiłem, zaraz przyniosą i podam ci do łóżka.
Teraz
Bill szeroko otworzył oczy, odrzucił kołdrę z nagiego ciała i przesunął się na
przeciwległą stronę łóżka, po czym wstał. Pożądliwe spojrzenie Andreasa
natychmiast objęło jego nagą sylwetkę, a on niczym nieskrępowany sięgnął po
paczkę papierosów, po czym odpalił jednego i odwrócił się w stronę byłego
faceta.
-
Po prostu idź już i nie wygłupiaj się, było miło, ale bez takich tam… - Zaciągnął
się papierosem sięgając do nesesera po czystą bieliznę. Nawet nie było sensu
się rozpakowywać, jeśli zabawili tu tylko dwie noce. Wciągnął na siebie
bokserki, nie chcąc już skupiać na sobie w tym miejscu spojrzenia Andreasa,
który wstał nagle i zaczął powoli się ubierać. Jego słowa zbiły go z tropu i w
jednej chwili zniszczyły całe pokłady nadziei, poczuł się okropnie.
-
Mam rozumieć, że to wszystko nic dla ciebie nie znaczyło? – zapytał z wyrzutem.
Bill tylko westchnął.
-
Posłuchaj Andreas... Niczego ci nie obiecywałem, nie mówiłem o miłości, nie
składałem deklaracji, chciałem się tylko pieprzyć, to był niezobowiązujący
seks. – odpowiedział mu zupełnie obojętnym tonem, jakby mówił o czymś
oczywistym i normalnym, po czym wsunął papierosa w usta, sięgając po leżące
nieopodal na podłodze spodnie.
-
Nie wierzę… - jęknął blondyn podchodząc. – Po prostu kurwa nie wierzę! Jak
możesz być tak cyniczny?!
-
Jestem po prostu z tobą szczery. Poszliśmy do łóżka, bo miałem na ciebie
ochotę, dawno tego nie robiłem, a ciebie znam, i wiedziałem, że też tego
chcesz. No i… byłeś całkiem niezły, a tego mi było trzeba – odpowiedział Bill
spokojnie, lekko się uśmiechając i zakładając koszulkę, popatrzył byłemu
chłopakowi w oczy. Widział, jak krew odpływa mu z twarzy, jak blednie nagle,
ale wciąż starał się, aby nerwy trzymać na wodzy, choć na słowa czarnowłosego
wszystko w nim wrzało. Mimo to miał wciąż nadzieję, wyciągnął dłoń, obejmując
jego policzek gładził go delikatnie kciukiem zahaczając o dolną wargę.
-
Myślałem, że ta noc coś zmieniła, że chcesz być ze mną… - szepnął, przybliżając
do niego twarz. Bill odsunął się.
-
Andreas, proszę cię. Nie utrudniaj tego, muszę się zbierać i ty też, trzeba
opuścić zaraz apartament. – Zerknął na zegarek, było już dobrze po jedenastej.
-
Ja pierdolę, Bill… Nie poznaję cię… Co oni z tobą zrobili? – pokręcił głową
blondyn. - Chcesz mi teraz powiedzieć, że nic z tego nie będzie, tak? Że to
tylko kaprys gwiazdy? Ty skurwysynu… Wykorzystałeś mnie! – krzyknął w końcu,
chwytając go za koszulkę.
-
O co ci do cholery chodzi?! – Bill podniósł głos, po czym strząsnął jego ręce
ze swojego ubrania. – Zerżnąłeś mnie pięć razy i było zajebiście dobrze, no
nie? Też miałeś z tego przyjemność, więc czego kurwa chcesz? Deklaracji
miłości? Skończyłem ze związkami Andreas, ja nie umiem kochać! – wykrzyczał.
Chłopak
odsunął się od niego z wyrzutem wymalowanym na twarzy. Odwrócił się zbierając w
milczeniu swoje rzeczy i pospiesznie ubrał całą resztę. Billowi zdawało się, że
ma w oczach łzy, ale nie mógł stwierdzić tego z całą pewnością, bo nie chciał
mu się przyglądać.
Na
odchodne chłopak rzucił tylko już stojąc przy drzwiach;
-
Nie zapraszaj mnie więcej na takie imprezy, skoro nic dla ciebie nie znaczę, bo
nawet nie przyjadę. – Po czym wyszedł, trzasnąwszy drzwiami.
***
Tom
praktycznie nie zmrużył oka, najpierw męczył się, aby wysuszyć mokre
warkoczyki, a kiedy po pół godzinie położył się do łóżka, sen nie chciał nadejść.
Starał się zasnąć, bo była dopiero szósta, więc przydałyby się choć te cztery
godziny przespać, a nie czułby się tak paskudnie. Jednak sen nie przychodził,
kręcił się z boku na bok, a nawiedzające go wciąż myśli nie pozwalały spać.
Po dziesiątej wstał i ubrał się, po czym umówił się z chłopakami na śniadanie.
Zamówili je do pokoju Georga, gdzie we trzech spotkali się, aby wspólnie
zjeść. Brakowało tylko Billa.
-
A gdzie nasza Diva? Nie ma ochoty jeść, czy nie ma ochoty z nami jeść? –
zaśmiał się Gustav. Tom tylko wykrzywił usta w sugestywnym uśmiechu.
-
Nie będę go nawet pytał, bo raczej nie jest sam.
-
A jednak… Czyżby Andreas? Skąd wiesz? – uniósł do góry brew Georg.
-
Chciałem po powrocie sprawdzić jak się czuje, ale zza drzwi dochodziły pewne
odgłosy… No wiecie. - Tom zaśmiał się udając rozbawionego. Kłamał, bo przecież
nie mógł powiedzieć jak było naprawdę, to musiało zostać tylko jego tajemnicą,
a na wspomnienie swojego wybryku znów poczuł bolesny skurcz żołądka.
-
Był aż tak pijany, żeby iść z Andreasem do łóżka? – Georg z niedowierzaniem
pokręcił głową. – Co w niego wstąpiło? Był aż tak zdesperowany? Przecież mówił,
że między nim nigdy nic więcej nie będzie…
-
Widocznie zmienił zdanie – wtrącił się Gustaw rzeczowo, biorąc kolejny kęs
rogalika.
Tom
nie bardzo miał ochotę ten temat ciągnąć, zbyt wiele to wszystko go kosztowało,
ale nie mógł się zdradzić przed kumplami, jak bardzo jest on dla niego
drażliwy, więc chcąc nie chcąc uczestniczył w rozmowie. Zastanawiał się, czemu
Bill jeszcze do niego nie dzwonił, bo nawet jeśli pukał do jego pokoju, to
przecież go nie zastał. Możliwe jednak było to, że do ostatniej chwili będzie z
Andreasem, więc postanowił poczekać na niego w swoim apartamencie.
Było
wpół do dwunastej, kiedy wyszedł na korytarz, aby iść do siebie i wtedy niemal
zderzył się z szybko idącym, zdawać by się mogło wściekłym Andreasem, który
wyminął go bez słowa.
-
Andreas, zaczekaj! – krzyknął za nim. Chłopak zatrzymał się niechętnie, odwracając.
- Wiesz, gdzie jest Bill, u siebie, czy…? - wskazał palcem na niego.
-
U siebie. – odpalił krótko, po czym odwrócił się i odszedł. Tom popatrzył za
nim przez chwilę i wrócił do swojego apartamentu. Był ciekaw, co takiego się
stało, że blondyn był jakiś dziwnie wzburzony, ale miał nadzieję, że Bill bez
ciągania go za język, wszystko mu opowie, jak zwykł był to robić.
Spakował
wszystkie rzeczy, nie było tego wiele, bo wyciągnął z walizki tylko to, czego
potrzebował, bez jakiegoś wielkiego rozpakowywania się. Czuł się fatalnie i
miał nadzieję, że da radę przespać się w busie, że w końcu mimo natłoku myśli
padnie ze zmęczenia. Wychodząc spojrzał na swoje odbicie w wiszącym w
korytarzyku dużym lustrze, wyglądał okropnie, na jego twarzy malowało się wyraźne
zmęczenie po nieprzespanej nocy, jakby spędził ją całą na łóżkowych igraszkach.
Uśmiechnął się ironicznie do własnego odbicia.
-
Igraszki… Ze sobą samym pod prysznicem… - westchnął i wyszedł na korytarz.
Kiedy zamykał drzwi, zobaczył zmierzającego w jego stronę Billa, który ciągnął
za sobą swój duży neseser na kółkach. Jeszcze nigdy w życiu na jego widok nie
poczuł się tak dziwnie. Sam nie wiedział jakim mianem ma nazwać to coś, co
kumulowało się w jego wnętrzu i nasycało przekonaniem, że okradł go z prywatności,
jak najzwyklejszy oszust i kłamca. Wiedział,
że za nic w świecie, tej tajemnicy wyjawić mu nie może.
-
Zdechłbym, a nawet nie zainteresowałbyś się. – rzucił bliźniak z pretensją w
głosie, kiedy zatrzymał się przy nim. Gdy tylko Andreas wyszedł od razu
sięgnął po telefon, aby sprawdzić, czy ma jakieś połączenie od Toma, bo na noc
wyciszył aparat, ale brat najwyraźniej w ogóle nie zainteresował się co się z
nim dzieje. Sam zastanawiał się co tej nocy robił Tom, ale teraz, kiedy się do
niego odwrócił i spojrzał z jakąś dziwną beztroską, chyba już wiedział… Na
dodatek jego odpowiedź zdenerwowała go.
-
Po co ja miałem się interesować, przecież miał kto, no nie? – wyszczerzył się w
głupkowatym uśmiechu.
-
Noo… Odezwał się ten, co spędził noc sam. – odparował Bill z ironicznym
wyrzutem.
-
Że niby ja?
-
Spójrz w lustro, jak wyglądasz? Brunetka, czy blondynka? Przecież widzę, że
całą noc ruchałeś. – Bill był wściekły, nie zaszczycił go już ani jednym
spojrzeniem, tylko wyminął z głową uniesioną do góry, i parł przed siebie do
windy. Tom powiódł za nim zdezorientowanym spojrzeniem, a Georg, który właśnie
wyszedł ze swojego pokoju zaczął się śmiać, klepiąc go po ramieniu.
-
Serio? Tym razem nie pochwaliłeś się.
Tom
westchnął zostając wyraźnie w tyle.
Gdyby
tylko wiedzieli…
Czuje taki niedosyt xD za mało seksu tu xD samogwałt Toma to zdecydowanie za mało dla mnie po ostatnim ^^
OdpowiedzUsuńRozumiem ze rozdział na ostudzenie emocji, bo wydał mi się tez odrobine krótki :(
Teraz to jeszcze bardziej niecierpliwie czekam na następny rozdział i na te ich wakacje!!!
A Bill w ogóle jaki... nieczuły :O tak Andreasowi prosto z mostu wygarnął xD biedny Andy ;<
Czekam na następny rozdział... oby się pojawił szybciej niż ostatnio bo nie wytrzymam chyba Hahaha xD
Buziaki :*
Za mało seksu, no masz... Tej to człowiek nigdy nie dogodzi.
UsuńRozdział krótszy, a to z powodów technicznych, bo jakbym pociągnęła dłużej, nie miałabym jak zakończyć, aby nie przerwać w złym miejscu i aby nie był za długi.
Bill jest takim małym skurwielem, nie chciałam powielać schematów, z biednym i pokrzywdzonym.
Musisz kochana poczekać, na razie utknęłam w miejscu, mam depresję pozdjęciową xD
Dziękuję i ściskam ;*
Doczekałam się! Uwielbiam! Już dawno nie miałam tak, że czekałam z taką niecierpliwością na kolejne części. Jestem bardzo, bardzo ciekawa. I czekam! Weny życzę. <3
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy, że tak niecierpliwie czekasz. To bardzo motywujące, więc i lepiej się pisze.
UsuńDziękuję i pozdrawiam ;*
Już nie mogę się doczekać co się wydarzy na tych wakacjach. Ciekawe kto pierwszy się na kogo rzuci xD Coś czuję, że będzie grubo :D
OdpowiedzUsuńMimo, że nie było seksu to rozdział bardzo mi się podobał. Tom miał ciężką noc przez brata. Biedaczek nie wyspał się xD
Czekam niecierpliwie (ale to bardzo niecierpliwie) na następny rozdział :)
Buziaki :*
Jeszcze troszkę do tych wakacji, choć nie tak daleko. Uwierz, oni też na nie czekają.
UsuńCo do seksu, no nie może być w każdej części to przecież nie porno ;)
Pozdrawiam i dziękuję ;*
O mój Boże! Odnosząc się do całego opowiadania to stwierdzam, że to jest boskie! Nie jestem w stanie nic więcej napisać bo emocje nadal trzymają, ale zawsze gdy przeczytam Twój nowy rozdział to myślę o nim do następnego rozdziału, tak bardzo wciąga. Tak więc nie mogę już się doczekać następnego! :)
OdpowiedzUsuńWięc mam stałą czytelniczkę chyba, o ile nie będę zanudzać ;)
UsuńMiło słyszeć, że tak wciąga, aż nie możesz doczekać się nowego rozdziału, takie słowa zawsze motywują.
Do następnego i dziękuję ;*
To jest po prostu genialne! Już dawno nie czytałam tak dobrego twincest :D z niecierpliwością czekam na następne
OdpowiedzUsuńNiezmiernie się cieszę, że moja historia przypadła Ci do gustu. Zapraszam w takim razie, na kolejne części, mam nadzieję, ze zdołam przez cały czas ciekawie ją prowadzić.
UsuńPozdrawiam i dziękuję ;*
Gdzie był mój mózg, że zwlekałam tyle czasu????? Jezusie i wszyscy święci, którzy jesteście w niebie, to był totalny kosmos!
OdpowiedzUsuńWszystkie te uczucia, idealnie ukazane emocje, akcja, fakt jak Bill potraktował Andreasa (w myślach biłam mu brawo), nawet nie wiem co mam powiedzieć. To mistrz, pochłonęło mnie doszczętnie i jeszcze nie chce odpuścić, ale na szczęście wróciłam do żywych i zaraz biorę się za wyłapywanie ewentualnych literówek w kolejnym rozdziale i cóż tu rzec? Czuję się dumna, że mogę być twoją betą i to mnie powierzasz jakby próbę generalną przed opublikowaniem kolejnej części przed większym gronem.
Wow, chyba nawet zrobiłam się cała czerwona i zapomniałam o nadciągającej chorobie. Nie żegnam się, daję buziaczka i zobaczymy się pod następnym. :*
Hahaha no chyba trochę przesadziłaś w tych peanach, ale to miłe! Dziękuję bardzo;* Bill jest małą, bezwzględną dziwką nie żadnym tam skrzywdzonym emo, więc bój się tego, co dalej i niech nie zmylą Cię stwarzane czasem przez niego pozory.
UsuńBuziaki i bardzo dziękuję, za wszystko ;*
Lubię w nim tę dziwkę. Im bardziej wyuzdany, tym tygryski szczęśliwsze.
UsuńKolejna wspaniała część! :)
OdpowiedzUsuńTo kiedy Tom zwalił sobie pod prysznicem mając przed oczami obraz wyuzdanego Billa jest wystarczającym dowodem, że Tom kocha Billa nie tylko jak brata i nie łączy ich jedynie braterska więź. Twincest. Będzie piekielny TWINCEST.
A ten dialog pomiędzy Billem a Andreasem to mistrzostwo. Napisałaś to lepiej niż sobie wyobrażałam bo to, że Bill pogoni w cholere Andreasa to było dla mnie bardziej niż pewne. Czytałam tą ich rozmowę, właściwie kłótnię, dwa razy. Skłamałam bo trzy :) To po prostu zajebiste. I czy Bill jest skurwysynem? Andreas stanowczo wyolbrzymił tą sytuację, co najmniej jakby Bill go zgwałcił więc nie wiem po co ta afera, ale przynajmniej wyjaśniło się raz na zawsze, że między nimi nic już nie będzie.
Chciałam napisać lepszy komentarz, ale nie potrafię więc lepiej będzie jak już skończę... :)
Lecę czytać dalej,
E.G.
Chciałam oddać tym dialogiem, jak Bill traktował to zbliżenie, że chodziło mu jedynie o seksualne wyżycie się, a nie o jakieś miłostki. Potraktował Andreasa przedmiotowo, ale niczego mu nie obiecywał.
UsuńPozdrawiam! :*