środa, 5 kwietnia 2017

Część 4.


                                                                    
                                                                      Część 4.



Byłem pijany, ale nie na tyle, żeby zupełnie nie wiedzieć co robię. Kolejnego dnia wszystko pamiętałem z różną intensywnością, ale wtedy dobrze wiedziałem czego chcę… Chciałem Andreasa, chciałem, żeby mnie miał, pragnąłem, żeby mnie mocno pieprzył, a wiecie dlaczego? Żebym mógł myśleć o moim bracie… Chciałem, żeby mnie dotykały męskie dłonie, a ja czułbym na sobie dłonie Toma… Chciałem, żeby całowały mnie wargi Andreasa, chciałem czuć szorstkość zarostu wokół nich tylko po to, aby wyobrażać sobie usta mojego bliźniaka… Wiedziałem, że mój były wciąż ma na mnie ochotę, ale kto jej nie miał? Tyle fanek, tylu fanów… Każdy z nich oddałby część życia, żeby choć mógł wtedy mnie dotknąć. A ja nie chciałem nikogo… Pragnąłem tylko mojego Toma.


***


            Andreas zamknął nogą drzwi hotelowego pokoju Billa i wciąż podtrzymując pijanego chłopaka, zatrzymał się tuż za nimi. Zawsze był taki pociągający, ale kiedy był wstawiony wręcz emanował namiętnością. Od jakiegoś czasu nic ich nie łączyło, ale blondyn wciąż pamiętał smak jego pełnych ust i zapach jego ciała, głośne oddechy i cudowny krzyk Billa, kiedy przeżywał z nim orgazm. Na samo takie wspomnienie jego ciało obejmowało słodkie podniecenie, a teraz znów był tu z nim, sam na sam i w dodatku czuł jego przychylność, wiedział, że to wszystko może się powtórzyć.
            Bill nie odepchnął go jak ostatnio, a wręcz przeciwnie, zarzucił mu ręce na szyję i zamglonym, namiętnym spojrzeniem patrzył mu prosto w oczy. Od sypialni apartamentu dzielił ich jeszcze niewielki korytarz i kolejne drzwi za którymi wiele mogło się zdarzyć. Andreas o niczym innym nie myślał, ale bał się zrobić jakikolwiek krok. Bill był czasem nieobliczalny, nigdy nie było wiadomo jak mógłby się zachować, a inicjując cokolwiek mógł narazić się nawet na siarczysty policzek, jednak… nie dziś, nie teraz. Czuł na udzie jego nabrzmiałą męskość i to odrobinę zaczynało go ośmielać, ale nim zdążył cokolwiek zrobić, czarnowłosy wtopił palce między jego jasną czuprynę i patrząc wciąż tym swoim obłędnym, powłóczystym spojrzeniem, mruknął:  
            - Noo… Na co jeszcze czekasz...? – Podniecenie rozpaliło się w nim jak pochodnia, pragnął go cholernie mocno, a na dodatek miał teraz jeszcze jego jawne pozwolenie. Zachłannie zawładnął jego ustami i łapczywie całując wdarł się pomiędzy nie językiem, penetrując szaleńczo ich wnętrze. Bill wydał z siebie zdławiony jęk, nieco zaskoczony tak nagłą i zaborczą pieszczotą, jego powieki opadły, a pod nimi zrodził się obraz tego, którego prawdziwie pragnął. Poruszył biodrami, mocniej ocierając wypukłością w spodniach o udo Andreasa, który zdecydowanie chwycił jego pośladki. Był silny, dlatego bez trudu uniósł go do góry, podczas gdy chłopak natychmiast oplótł udami jego talię. Teraz już miał pewność, że w Billu także wrze podniecenie i z pewnością, spragniony bliskości nie odtrąci go.
            Kilka kroków jakie dzieliło ich od łóżka pokonał natychmiast, jednak nie zdołał niosąc chłopaka zamknąć za sobą drzwi do sypialni, które jedynie lekko pchnął. Nie zatrzasnęły się, nawet porządnie nie domknęły pozostawiając niewielką szczelinę. Jednak apartament Billa był jednoosobowy, przeznaczony tylko dla niego, dlatego też to nie stanowiło dalszej przeszkody w obnażeniu drżących pragnieniem ciał.
            Opadli na łóżko dysząc jak po maratońskim biegu, na krótką chwilę zatrzymując swoje poczynania. Bill oblizał lubieżnie wargi i wciąż wpatrując się w blondyna wychrypiał;
            - Zerżnij mnie, mocno… Zrób mi to najlepiej jak potrafisz… - I sięgnął po dół jego koszulki, aby szybko ją z niego zerwać, po czym spychając go z siebie usiadł na nim okrakiem.
            Andreas urzeczony, oszołomiony, cholernie szczęśliwy, pijany pragnieniem i  zdecydowaniem czarnowłosego, pochłaniał go wzrokiem, kiedy chłopak ściągnął z siebie górną część garderoby i zaczął rozpinać mu spodnie. Dłonie mu drżały z ekscytacji, chciał tego, choć tak naprawdę wcale nie chciał jego… On pragnął Toma i tylko Toma, całą duszą, całym sercem. Chciał go w takiej sytuacji i marzył, aby tamten pragnął go tak samo, by posiadł go na tysiąc różnych sposobów, a on oddawałby mu się z rozkoszą.
            Ale Toma tu nie było i nawet pojęcia nie miał o jego mrzonkach, tak bardzo bolesnych, bo przecież w ten sposób z pewnością nigdy nie będzie należał do niego, dlatego też oddawał się w tej chwili - z jedynym marzeniem w głowie, z obrazem jedynej osoby pod powiekami - Andreasowi.
            Ściągnął z niego spodnie razem z bokserkami do kostek, a kochanek dopełnił reszty. Aby nie marnować ani chwili, Bill sam szybko pozbył się z siebie każdej, pozostałej części garderoby i zupełnie nagi, emanując wspaniałym wzwodem, na czworaka wpełzł na wielkie łóżko. Blondyn wpatrzony w niego jak w bóstwo, pochwycił go w ramiona sprytnie obracając. Opadł na jego twarz dotykiem warg i wodząc ustami po jego rozpalonej skórze, słał dywan z pocałunków, nie omijając nawet centymetra skóry gęsto usiał muśnięciami szyję i ramiona, docierając w końcu do stwardniałych sutków. Pieszcząc go zachłannie wsłuchiwał się w przyspieszony oddech tego, którego pragnęły tysiące, a w nim samym rodziła się nadzieja. Chciał być dla niego najwspanialszy, marzył, aby spełnić każdą jego łóżkową zachciankę, zaspokoić go najlepiej jak tylko potrafił, bo tak bardzo znów chciał należeć do niego…
            Nie wiedział, że jest jedynie substytutem, marną namiastką i niewiele znaczącym erzacem. O ile był w tym naprawdę dobry, Bill wciąż snuł domysły, jak cholernie zajebisty w sztuce kochania musi być Tom.

***

            Myśl o tym co teraz dzieje się w apartamencie Billa nie dawała mu spokoju. Georg gdzieś zniknął, czego żałował, bo towarzystwo kumpla do tej pory dość skutecznie odwodziło go od dumania o bliźniaku. Siedział dłuższy czas sam i sączył kolejnego drinka, przypominając sobie rozanielony wyraz twarzy czarnowłosego, kiedy udawał się z Andreasem do hotelu.
            - Szlag by to trafił… - mruknął pod nosem, wychylając resztkę drinka. Właśnie stwierdził, że świadomość czym w tej chwili może zajmować się Bill, boli go dziś jakoś szczególnie i nigdy wcześniej, kiedy jeszcze był z Andreasem nawet nie myślał o tym w ten sposób. Cóż więc się zmieniło…? Gdzieś tam w podświadomości miał ogromną nadzieję, że jednak były facet położył go jedynie spać, po czym dał mu po prostu spokój. Ale gdyby tak było, czy nie zjawiłby się zaraz z powrotem? No właśnie… Minęła prawie godzina odkąd obaj zniknęli. Musiał odszukać Alexa, który z pewnością odwoził ich do hotelu. Fakt, że był on oddalony zaledwie jedną przecznicę od klubu w którym wciąż trwała impreza, a o tej wiedzieli jedynie ludzie z branży, na dodatek wszyscy wchodzili tylnym wejściem, to pomimo tego, ostrożności nie było nigdy dość. Przechodząc nawet kilka kroków z budynku do budynku w środku nocy, nigdy nie było wiadomo, na kogo człowiek się natknie.
            Rozejrzał się bystrym wzrokiem, jednak klub był dość duży, miał wiele loży i nisz, w jakich mógł teraz przebywać kierowca i zarazem ochroniarz, więc w zasięgu wzroku po prostu go nie było. Musiał więc wstać, rozejrzeć się i wiedział, że najlepiej będzie zapytać kogoś z ich osobistego otoczenia.
            - Nie wiesz, czy może jest tu gdzieś Alex? – zagadnął pierwszą, napotkaną osobę, dźwiękowca Lukasa.
            - Wiesz co, widziałem go niedawno, ale nie mam pojęcia gdzie jest teraz.
            A więc wrócił… Tylko czy wrócił sam, czy przywiózł ze sobą Andreasa?
            - A Andreas… Andreasa widziałeś? – zapytał jeszcze, nim chłopak zdążył się oddalić, ale ten jedynie pokręcił przecząco głową. Wolałby jednak inną wiadomość, bo ta sprawiła, że poczuł lekki skurcz żołądka.
            Ruszył znów przed siebie, teraz już szybszym, bardziej zdecydowanym krokiem. Przedarł się przez tańczących i wtedy dostrzegł poszukiwanego Alexa. Chwycił go za przedramię, kiedy ten chciał odejść gdzieś dalej, nie zauważając zbliżającego się Toma i nie mając nawet pojęcia, że czegoś mógłby od niego chcieć.
            - Wróciłeś sam, czy z Andreasem? – zadał pytanie, kiedy mężczyzna czując uścisk jego dłoni odwrócił się.
            - Obaj kazali mi wracać, mówiąc, że już zostają – rzucił, a zaraz zapytał: – Ty też chcesz już jechać?
            Toma zmroziło. Przez chwilę stał nieruchomo, trochę zbity z tropu. Wiadomość, że obaj kazali kierowcy wrócić mogła oznaczać tylko jedno: na pewno zostali w hotelu. Dotąd wydawało mu się, że zna Billa tak dobrze jak samego siebie, że tak często on sam odczuwa jego nastroje, ale teraz nie czuł nic prócz uścisku w żołądku i jakiejś chorej niepewności, wręcz strachu, zupełnie nie wiedział co mógł w takiej chwili zrobić, czy wylądował z Andreasem w jednym łóżku uprawiając seks, czy pozwolił jedynie odprowadzić się do pokoju, aby pójść spać. Mina Billa, jego zachowanie mogło wskazywać na to, że coś się znów między nimi zaczęło dziać, ale wcześniejsze słowa Georga, a także to, co sam niegdyś mówił mu o takiej ewentualności, raczej mogły świadczyć o tym, że nie połączy ich już nic, nawet czysty seks.
 I właśnie w tym momencie zorientował się, jak ostatnio niewiele rozmawiali ze sobą o osobistych sprawach, jak od pewnego czasu Bill prawie nic mówił mu o rzeczach intymnych, choć on sam od pamiętnej nocy, kiedy nabył tę palącą wiedzę sam w tym temacie milczał.
- Jeśli akurat nie masz jakiegoś pilnego kursu, pojadę. – rzucił po chwili zastanowienia i ruszył za mężczyzną w stronę wyjścia, sygnalizując po drodze napotkanemu Georgowi ten fakt.  
Nie wiedział, czy położy się spać, nie miał pojęcia, czy w ogóle zaśnie, był dziwnie poddenerwowany, ale już nie chciał tkwić na tej imprezie sam, miał dość namolnych panienek i denerwowało go, że nie miał na oku Billa. Ale będąc w hotelu ta sytuacja się także nie zmieni, bo jak posiądzie wiedzę co on w danej chwili robi? Przecież nie będzie pukał do jego pokoju. Jasna cholera!
Nie poznawał sam siebie, te dwa, trzy miesiące wcześniej niewiele by go to wszystko obchodziło, najważniejsze by było, że Bill bezpiecznie dotarł do hotelu. Teraz miotał się pomiędzy tymi wszystkimi domysłami. Bill mógł robić co chciał, mógł sypiać z kim chciał, więc czemu do cholery dziś tak usilnie o tym myślał?

***

Andreas był jak ogień… Dawał mi wszystko czego chciałem, spełniał każdą moją zachciankę w łóżku i miałem wrażenie, że stał się jeszcze lepszy w tej sztuce, niż wówczas, kiedy byliśmy w związku. W przeciągu godziny, zrobiliśmy to trzy razy, nie szczędząc sobie wyszukanych pieszczot, a ja wciąż czułem się nienasycony.   
Odświeżyliśmy się pod prysznicem, choć nie tylko do tego posłużyło nam to miejsce, po czym wróciliśmy do łóżka. Znów chciałem zamknąć oczy i marzyć o Tomie, wyobrażać sobie, że to on jest we mnie, że pieści mnie najczulej jak tylko potrafi i wiedziałem, że byłby w tym po stokroć lepszy od mojego dzisiejszego kochanka, przede wszystkim dlatego, że tak szalenie go kochałem…
Ale teraz musiałem zadowolić się jedynie wyobrażeniem, bez perspektyw na jego urealnienie.

***


Przed wejściem Tom pożegnał kierowcę i sam wrócił do hotelu. Był środek nocy, ale on nie czuł zmęczenia. Zamiast tego rozgościło się w nim jakieś dziwne uczucie podekscytowania i wciąż nie dająca mu spokoju myśl; co robi Bill?
Wiedział, że będzie musiał wszystko stłamsić w sobie i najlepiej zrobi, jeśli pójdzie spać, ale idąc korytarzem, jakoś podświadomie zatrzymał się pod apartamentem brata. Nie było sensu pukać, bo jeśli chłopak śpi tylko go obudzi i co mu wówczas powie, jak się wytłumaczy? Że chciał jedynie sprawdzić, czy jest bezpieczny? Przecież nie był dzieckiem i każde usprawiedliwienie dobijania się o tej porze do jego pokoju będzie chore… Nigdy nie pukał do niego po nocach, więc teraz zrobiłby z siebie tylko ostatniego głupka. Najchętniej po prostu by tam zajrzał tak, żeby Bill o niczym nie wiedział, bo pewność, że śpi była mu teraz najbardziej potrzebna, aby zabić strach i zniszczyć domysły. Jednak w hotelach zawsze zamykali się na noc, więc nawet nie było sensu dotykać klamki. No fakt… może i nie było, ale jakoś podświadomie to zrobił, delikatnie ułożył na niej dłoń i odruchowo lekko nacisnął. Jakież było jego zdziwienie, kiedy drzwi nagle ustąpiły. Teraz już żadna siła nie zmusiłaby go do tego, aby się wycofał. Czuł się jak złodziej, ale mimo to po cichu wślizgnął się do ciemnego korytarzyka, bezszelestnie zamykając za sobą wejściowe, stał przez chwilę tuż za progiem wpatrując w lekko uchylone kolejne, te do jego sypialni. Nikłe światło sączyło się ze szczeliny rzucając cienką smugę w ciemność niewielkiego korytarza, gdzie teraz stał, więc, albo Bill zasnął nie gasząc nocnej lampki, albo po prostu nie spał.
 Przez chwilę uspokajał się i wyciszał szalejące w jego piersi serce i chaos myśli, dopiero teraz mógł wytężyć słuch, a odgłosy dochodzące z sypialni upewniły go w tym, że jego brat wcale nie zapadł w sen, a na dodatek z pewnością nie jest sam. Ciche pomruki, szelest pościeli i ewidentne odgłosy świadczące o intensywnym używaniu łóżka sprawiły, że dłuższą chwilę stał nie mogąc zrobić ani kroku. Powinien po prostu wyjść, równie bezszelestnie jak tu wszedł, wycofać się i nigdy nie przyznać do tego desperackiego czynu. Doskonale zdawał sobie sprawę, jak bardzo narusza jego prywatność, a mimo to nie potrafił stąd wyjść. Jakiś głos w głowie wręcz nakazywał mu podejść bliżej i złowić spojrzeniem ten zakazany, cholernie kuszący obraz, jaki czekał na niego w szczelinie między futryną, a niedomkniętymi drzwiami sypialni.
Nie wytrzymał, najciszej jak mógł zbliżył się opierając plecami o ścianę, choć ciemność jaka panowała w korytarzyku dawała mu idealny kamuflaż, a on sam miał na sobie czarną bluzę.
            To, co zobaczył przez tę niewielką szparę sprawiło, że zastygł w bezruchu wstrzymując oddech; Bill pieścił ustami tors Andreasa, milimetr po milimetrze składał powolne pocałunki coraz niżej, zatrzymując na dłużej swoją pieszczotę na jego podbrzuszu. Pochylony nad nim, miał ugięte kolana i wypięte pośladki. Kąt z jakim widział całą tę sytuację Tom, pozwalał mu obserwować wszystko bardzo dokładnie. Twarz Andreasa wyrażała niebotyczną przyjemność i choć nie widział nawet profilu Billa, który przesłaniały mu jego czarne, opadające kosmyki, z całą pewnością mógł stwierdzić, że nieustannie mają wzrokowy kontakt. Sam nie wiedział, dlaczego na to patrzy łamiąc wszelkie zasady, ta rozsądna część jego nakazywała mu natychmiast się wycofać, ale ta druga, której nawet nie potrafił nazwać, wciąż trzymała go w tym samym miejscu, ze wzrokiem skierowanym na bliźniaka i jego kochanka, który teraz odrzucił głowę w tył pojękując, a Bill na krótką chwilę zaprzestał swoich poczynań. Uniósł się odrobinę w górę i w tej właśnie chwili Tom całkowicie zapomniał o oddechu, chłonąc spojrzeniem każdy jego ruch.
            Nie stało się nic nadzwyczajnego, nieprzewidywalnego, właściwie wręcz mógł się tego spodziewać, bo każda pieszczota, którą Bill obdarzał blondyna właśnie do tego prowadziła, ale to co zobaczył w tej chwili…
            Tak, powinien wycofać dużo wcześniej, teraz przeklinał sam siebie; penis Andreasa w pełnym wzwodzie właśnie pulsował w objęciu palców czarnowłosego, który patrząc w oczy swojemu kochankowi pochylił się zanurzając jego główkę w ustach. I choć zupełnie przesłonił ten widok po chwili swoim barkiem, sugestywne ruchy jego ciała, głowy i coraz głośniejszy jęk blondyna, świadczyć mogły jedynie o tym, jak cholernie dobrze musiał to robić.
            Przygryzł wargę jeszcze mocniej przylegając do ściany, miał wrażenie, że chcąc lepiej się ukryć za moment wtopi się w nią plecami. Stał w bezruchu obserwując ze swojej kryjówki cały ten akt. Spojrzenie Andreasa było tak wymowne, a kiedy szerzej rozchylił uda i wplótł palce we włosy Billa przyciągając go do siebie jeszcze bardziej, poczuł, jak jego ciałem wstrząsnęły torsje. Jeszcze by tego brakowało, żeby się tu porzygał… Zaczerpnął więc potężny haust powietrza, nie odrywając mimo wszystko spojrzenia od tej sceny. Był podglądaczem i czuł się okropnie, zażenowany i zawstydzony sam przed sobą do granic możliwości, ale ta nieznana siła wciąż trzymała go w lodowatym uścisku rzeczywistości, wmurowała go w to miejsce nie pozwalając mu się poruszyć.
            Jego Bill, jego ukochany, mały brat obciągał teraz obcemu facetowi, który wił się pod nim z rozkoszy, jęcząc i sapiąc, klnąc i rozkazując, aby robił to szybciej, mocniej, aby ssał i lizał. Do kurwy nędzy! Niech to szlag! Powinien natychmiast stąd wyjść, nim się zorientują, ale nie umiał, nie potrafił, i… nie chciał! Tkwił nadal, w tym samym miejscu czując, jak wściekłość ustępuje miejsca zupełnie innemu uczuciu, którego by się po sobie nie spodziewał. On, tak po prostu, najzwyczajniej w świecie zaczynał się podniecać…
            I właśnie wtedy Bill nagle przerwał. Pozostawiony samemu sobie penis Andreasa ociekał jego śliną, błyszczał w świetle nocnej lampki w pełnym wzwodzie, ale Tom tylko przez chwilę zbłądził tam spojrzeniem. Co teraz…?
            Miał wrażenie, że serce zatrzymało na chwilę swój bieg, bo Bill odwrócił się do swojego kochanka tyłem, wypinając w jego stronę pośladki, wsparł dłonie na oparciu łóżka. Doskonale widział jego idealnie piękną twarz, nabrzmiałe wargi były teraz krwistoczerwone, a policzki lekko zaróżowione. Oblizał usta i lekko odwracając głowę sprawdził, czy blondyn dobrze zrozumiał jego sugestię, ale przecież robili to nie pierwszy raz, znali swoje potrzeby, gesty, dlatego też ten już klęczał tuż za nim, pomiędzy jego szeroko rozstawionymi kolanami.
            Bill rzucił nieziemsko erotycznym, ochrypniętym głosem;
            - Zerżnij mnie… Mocno…
            Te słowa sprawiły, że właśnie wtedy, po raz pierwszy przez niego, Tom poczuł paraliżujący całe ciało, obezwładniający dreszcz podniecenia, który od torsu przetoczył się rozkosznie opadającą lawiną do podbrzusza, zniewalając go w tej chwili doszczętnie. Był podniecony i to nasilało się w nim z każdym wizualnym bodźcem.
            Bill jęknął pieczętując to soczystym przekleństwem, kiedy kochanek właśnie wtargnął w niego pierwszym, zdecydowanym pchnięciem i mocniej wypiął w jego stronę pośladki, z każdym ruchem wychodząc mu naprzeciw. Poruszał biodrami na boki przytrzymując się łóżka jedną ręką, drugą sunął po swoim ciele, dotykając się. I właśnie wtedy dłoń Toma powędrowała po śliskiej fakturze koszulki w dół, zaciskając się finalnie na twardym wybrzuszeniu pomiędzy udami. Chciał przełknąć ślinę, ale z tych emocji miał w ustach piaszczystą pustynię i ani odrobiny fizjologicznego płynu, żeby choć zwilżyć językiem spierzchnięte wargi. Serce w piersi łomotało mu nieznośnie, jego bolesne kołatanie było dla niego bardziej słyszalne teraz, niż odgłosy z sypialni. Dreszcz wciąż go paraliżował i pociemniało mu w oczach. To co widział było jak sen, jak jakieś wyobrażenie… Powinien stąd wyjść, bo za chwilę oszaleje z podniecenia, albo zasłabnie i upadnie w tym wąskim korytarzu. Całe ciało go paliło, bokserki opinały się na nim ciasno i ten widok, wręcz nie do zniesienia...
            Poruszył się odrobinę, bo tkwiąc dłuższy czas w tej jednej pozycji czuł, że wszystko mu cierpnie, wtedy zupełnie niechcący lekko stuknął ręką w drzwi. Zamarł w bezruchu ze strachu, jednak tam w sypialni, nie zauważył żadnej reakcji na ten dźwięk. Kochankowie nie usłyszeli  niczego, pochłonięci własnymi doznaniami wydawali z siebie absorbujące ich odgłosy przyjemności i nawet, gdyby Tom teraz wyszedł nie dbając o to, by zamknąć bezszelestnie drzwi, z pewnością i tak nic by nie usłyszeli.
            Jęki Billa wcale nie były cichsze od zachowania Lili tej pamiętnej nocy, ale teraz Tom już nawet o niej nie pamiętał, z fascynacją wpatrzony w cudowny wyraz twarzy brata, przymknięte oczy, rozchylone wargi i mowę jego ciała. Śledził spojrzeniem każdy ruch; jak wprawne dłonie Andreasa przytrzymywały mocnym uściskiem jego biodra, kiedy go penetrował, jak wchodził w niego i cofał się powoli, jak pochylał się nad nim, aby chwytać ustami skórę na jego ramionach i karku. Miał wrażenie, że wszystko to dzieje się w zwolnionym tempie, jak na jakimś erotycznym filmie. Nadal suchość w ustach nie pozwalała mu przełknąć śliny, a Bill tak soczyście oblizywał właśnie swoje wargi… Niech to szlag!
            Na chwilę przymknął powieki oddychając ciężko. Był podniecony, cholernie podniecony, a teraz w dodatku wróciło wspomnienie tych wszystkich, jak wówczas je określił bezwstydnych, pornograficznych fotomontaży i dziś wydały mu się one nieziemsko piękne. Choć usilnie starał się odepchnąć od siebie tę myśl, pragnął realizować je, jeden po drugim, każdy z osobna, na każdy możliwy sposób. I w tej chwili to sprawiło, że jego penis stał się jeszcze bardziej twardy.
            Do jasnej cholery… Co się z nim działo? Przecież nie był gejem, nigdy nie kręcili go faceci, a teraz stał tu i podglądał własnego brata z byłym chłopakiem w najbardziej intymnej chwili i niesamowicie go to rajcowało. Jednak co było w tym najdziwniejsze? Nie chciałby nigdy zrobić tego z Andreasem, ani z żadnym, innym facetem, nie, to było pewne, bo patrząc na niego czuł obrzydzenie, ale za to kiedy patrzył na Billa, na wszystkie jego lubieżne gesty i bezwstydne pozycje, kiedy słyszał jego wulgarne słowa i przesycone erotyzmem jęki, właśnie wtedy podniecenie rozrywało jego wnętrze, pulsowało w nim jakby szukając ujścia w spełnieniu. Gdyby tak teraz mógł być na miejscu Andreasa…
            Kurwa… Chyba dotarła do niego najgorsza z wszystkich uzmysłowionych sobie dziś rzeczy. Był zazdrosny. Był po prostu piekielnie zazdrosny o własnego brata. Teraz to było pewne.
            Jęk Andreasa wyrwał go ze szponów własnych myśli. Natychmiast otworzył oczy widząc, jak ten odchylił do tyłu głowę i w ostatnich, nierównomiernych pchnięciach przeżywał swój orgazm. Patrzył, jak Bill pomaga kochankowi rozkoszować się tą przyjemnością w pełni, umiejętnie manipulując biodrami, nabijając się na niego mocniej, powolnymi, posuwistymi ruchami.
            Tom poczuł jak cały drży.
            Skończyli, chyba skończyli, chociaż Bill… Nie, on nadal eksponował swoją silną erekcję, więc wciąż pozostawał niespełniony. Czyżby właśnie tak chciał zakończyć ten akt?
            Już miał wycofać się dyskretnie do wyjściowych drzwi, kiedy dostrzegł, jak czarnowłosy władczo popycha blondyna na poduszki, po czym zbliża się, klękając tuż nad jego twarzą w rozkroku.
            Tom zesztywniał. Tego się po nim nie spodziewał…
            - Ja pierdolę… - mruknął sobie pod nosem i wtedy Andreas uniósł głowę pochłaniając ustami wyeksponowaną przed nim męskość, jednocześnie obejmując dłońmi pośladki Billa wsuwał w jego wnętrze palce.
            Tego już było za wiele, Tom czuł, że więcej nie zniesie… Drżał jak w jakiejś gorączce, próbował się jakoś uspokoić, ale jego własne ciało zupełnie go nie słuchało, tak silnie działały na niego te wizualne bodźce. Gdyby tylko miał taką możliwość, z ogromną chęcią zabawiłby się podobnie, ale teraz był tu sam, nie mógł zrobić nic, a potem… Potem mógł tylko wrócić do swojego apartamentu.
            Tymczasem jego mały brat perwersyjnie poruszając biodrami penetrował usta kochanka, czując w sobie jego zwinne palce. Sypialnię wypełniały ich obsceniczne odgłosy, ale z racji tego, że Andreas miał zajęte usta, to Bill był głośniejszy. Nie dość, że jego wyuzdany jęk dominował nad każdym dźwiękiem, to jeszcze wydawał z siebie pełne wulgaryzmów nakazy.
            - Ssij! Kurwa, ssij… Mocno! – dyszał patrząc na tego, który właśnie swoimi wargami, językiem i wszędobylskimi palcami, doprowadzał go na szczyt.
Teraz Tom już naprawdę musiał stąd wyjść, musiał się wycofać. Czuł, że nie zniesie ani minuty dłużej tego napięcia, tego gorąca i podniecenia. Ten widok postawił jego ciało w płomieniach, które je całkowicie pochłaniały. Ostatni rzut okiem, może niepotrzebnie, bo teraz miał pewność, że nie zapomni tego widoku nigdy, że to ten ostatni najsilniej utkwi w jego pamięci i pozostanie pod powiekami.         
Bill właśnie wycofał się z ust kochanka i ujmując swojego penisa w dłoń, ozdobił wytryskiem twarz Andreasa, który zachłannie i łapczywie chwytał wargami każdą, opadającą kroplę.
Tom nie wierzył w to, co widzi… Wiedział, że Bill lubił seks, ale nie miał pojęcia, że był taki… taki… sprośny? Wszeteczny? Bezwstydny i frywolny? Sam nie wiedział, jakim mianem go nazwać, ale teraz przyszła mu do głowy myśl, że sam pragnąłby mieć w łóżku kogoś tak otwartego i bezpruderyjnego.
Drżącą dłonią nacisnął delikatnie klamkę. Udało mu się otworzyć drzwi w miarę cicho, choć koordynacja jego ruchów pozostawiała wiele do życzenia, ale jakimś cudem znalazł się wreszcie na pustym korytarzu, zamykając za sobą wejście do apartamentu Billa. Złapał kilka głębokich wdechów, bo właśnie pociemniało mu w oczach, jakby miał za chwilę zemdleć, a serce waliło w piersi jak przed atakiem palpitacji. Oparł się na moment plecami o ścianę, żeby ochłonąć. Wciąż nie dowierzał własnym oczom, że to co przed chwilą widział, działo się naprawdę. 


13 komentarzy:

  1. OMG!!! Serio... takie twc potrzebowałam. Żaden (!!!) nie był do tej pory w 100% spełnieniem moich oczekiwań, a tu proszę bardzo, w końcu się taki pojawił. :D Bill jest małą ździrą i tak mi to do niego pasuje ;>. W końcu nie jest żadnym rozhisteryzowanym emo! BRAWO!!! W końcu opowiadanie, które nie powtarza schematów, ze Bill to ciotowate emo, a Tom niedomyslny idiota.
    No i było gorąco... i to baaaardzoooo. Także czekam jeszcze bardziej niecierpliwie na kolejny rozdział!
    Buziaki i naprawdę dużo weny!!! :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to bardzo się cieszę, że spełniłam Twoje oczekiwania w 100%, starałam się jak mogłam. Nie chciałam kreować Billa na kolejną sierotkę losu, wcale nie pasuje mi do niego taki wizerunek. Mam nadzieję, że dalej także Ci się spodoba.
      Buziaki :*

      Usuń
    2. No mi to właśnie tez do niego nie pasuje. On wyglada na kogoś zboczonego w łóżku ^^
      Serio... nie mogę się doczekać następnego rozdziału T.T

      Usuń
  2. Zaskoczona?! Kobieto ja jestem zszokowana!!!
    Nawet mi przez myśl nie przeszło, że Tom będzie ich podglądał. Na początku myślałam, że wyjdzie z tego pokoju po tym co zobaczył. A jednak został... :D
    Bill - zrobiłaś mi miłą niespodziankę, niespodziewałam się tego po nim :D
    Tak w skrócie - TO BYŁO PO PROSTU ZAJEBISTE!!!
    Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału.

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę, to pisząc chciałam go stamtąd ewakuować, ale potem zmieniłam zdanie, w trakcie pisania przychodzą całkiem inne pomysły, niż człowiek planował. Cieszę się, że spodobała Ci sie ta akcja.
      Pozdrawiam! ;*

      Usuń
  3. O kurwa (pierwsze słowo, które mi przyszło do głowy)...
    ZA-JE-BIS-TY ROZDZIAŁ
    bosze ja chcę dalej ;-;
    Nie umiem nawet nic konstruktywnego sklecić, ale coś mi mówi, że ta mała zdzira byłaby bardziej uległa, gdyby Tom zamienił się z Andreasem na miejsca.
    I co teraz będzie?
    Czekam <3
    weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż ja mogę powiedzieć? To wspaniale, że nie zawiodłam i spodobało Ci się. Mam małe opóźnienie, ale kolejny rozdział ukaże się niebawem.
      Pozdrawiam! ;*

      Usuń
  4. A może by tak prezent Wielkanocny w postaci kolejnej części? haha. <3 Czekam niecierpliwie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech Cię szlag Bill.
    Serio.
    Ok, Bill nie wiedział co siedzi w głowie Tomowi, Bill nie wiedział, że Tom skopiował sobie z jego laptopa te wszystkie linki do opowiadań twincest i dlatego rozumiem dlaczego poszedł do łóżka z Andreasem. Chociaż jednak nie, nie rozumiem, ale przynajmniej nie jest nudno, pobudzasz prawdziwe emocje. To opowiadanie ma w sobie jakąś magię. Oczarowałaś mnie. Twoje pióro zachwyca.
    Zresztą ja nie o tym chciałam. Nie tylko o tym.
    Dawno nie czytałam tak dobrze opisanej sceny seksu. Serio.
    "50 twarzy Greya" może się schować. SCHOWAĆ!

    Nie wiem czy Twoim zamysłem było to, żeby czytelnik podglądał razem z Tomem jak Bill pieprzy się z Andreasem. Jeśli tak, to gratuluję. Udało Ci się! :)

    Zastanawiam się dlaczego pod takim pikantnym odcinkiem masz tak niewiele komentarzy. Pewnie mnóstwo ludzi czyta, a skomentować to już nie łaska bo zwyczajnie zazdroszczą Ci, że sami nie potrafią tak wspaniale pisać. A wiadomo konkurencja jest duża i jeszcze przypadkiem żebyś się nie wybiła przez te statystyki, wyświetlenia i komentarze bo co będzie jeśli książka z tego powstanie... Wybacz moją ironię. Niektórzy ludzie nic nie potrafią dać od siebie tylko sami biorą. Taka sytuacja. Szkoda.
    Wybacz, że się tak bulwersuję bo to przecież kompletnie nie na temat.

    Lecę czytać dalej,
    E.G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi było czytać Twoje słowa, ale mówiąc tak chyba nie chcesz abym obrosła w piórka? :D
      Komentarze... Tu było ich jeszcze sporo, ale potem już o wiele mniej. Niestety ludziom się nie chce komentować, a szkoda, dobrze by było wiedzieć co sądzą. Dla autora to ważne.
      Buziaki ;*

      Usuń
  6. Muszę przyznać się bez bicia, że tę część czytałam z wypiekami na twarzy. Wysoko ustawiasz poprzeczkę pozostałym autorkom opowiadań. Twój opis erotycznych scen zwala z nóg i zapiera dech.
    A teraz uciekam w siną dal bo nie chcę później chodzić na rzęsach.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że to wywarło na Tobie takie wrażenie i skoro były wypieki, to były i emocje ;) Jakoś celowo nie podwyższam tej poprzeczki, staram się tylko jak najlepiej robić to, co lubię, czyli pisać.
      Dziękuję :*

      Usuń