czwartek, 27 lipca 2017

Część 13.




Część 13.


            Nie mogłem dłużej udawać. Zadrżałem z podniecenia, kiedy tylko powiedział, że ta sytuacja staje się nie do zniesienia i wiedziałem; tego wieczoru zrobię wszystko aby tylko mnie wziął, abym wreszcie poczuł się w pełni jego, zapominając o więzach krwi, czyniąc z siebie najlepszego kochanka. I nie musiałem się starać ani niczego udawać, to płynęło z głębi mnie. Kochałem go i pragnąłem najbardziej na świecie i wiedziałem, że muszę za wszelką cenę zdobyć na każdym życiowym polu, na co dzień i w łóżku, sprawić, aby już nigdy nie zechciał nikogo innego, żadnej przypadkowo spotkanej Lili, żadnego chłopaka, jeśli już zasmakuje ze mną w gejowskim seksie. Musiałem być dla niego najlepszy, musiałem być kochankiem i dziwką, jego największym pragnieniem. I takim miałem się stać…

***
           
            Przez pocałunek brakowało im tchu, jednak wciąż nie przestawali. Ich języki pieściły się wzajemnie, zachłannie i zaborczo.
            Te usta, te upragnione, wymarzone każdej samotnej nocy, kiedy niemoc rozrywała go od wewnątrz, te usta, które smakowały tak słodko, że nie był w stanie nawet wyobrazić sobie tej słodyczy, ani nigdy wcześniej choć podobnej poczuć. Były jak obietnica raju do którego pragnął wejść. Kiedy na krótką chwilę oderwali się od siebie, jego zamglone spojrzenie miotało się czule między wargami Toma, a głębią najcudowniejszych oczu, w jakie dane mu było teraz patrzeć. I choć malowało się w nich jawne przyzwolenie to sam nie wiedział, czy może jedynie sycić się spojrzeniem, czy po prostu sięgnąć po więcej, gdy droczył się z nim to sięgając po jego usta wilgocią swoich, to cofając je w wahaniu. I chciał tego i nie chciał, pragnął i bał się, jakby to, co nieuchronnie pchało ich do siebie wciąż stanowić miało jakąś granicę nie do przekroczenia, odległość mierzoną niemal w milach. A jednak... Tym razem to on zainicjował dalszy ciąg, a wtedy ich usta spotkały się ponownie w miękkim i czułym dotyku. Dopiero teraz Bill znów przymknął oczy, poddając się całkowicie wargom Toma i oddawał z pasją każde ich drgnienie i każdy ruch języka. Szaleństwo zawładnęło nimi doszczętnie, onieśmielenie zeszło na drugi plan, wysuwając na pierwszy pożądanie, którego płomień było w stanie ugasić jedynie spełnienie.
            Tom, tak przecież obyty w sztuce kochania, teraz był zupełnie nieśmiały i choć całował gorąco, oddając w tej pieszczocie całego siebie, dokładnie ukazując ten żar jaki palił się w jego wnętrzu, myśli plątały w jego głowie setki wątpliwości. Czy naprawdę zdoła posunąć się dalej i sięgnąć po więcej? Przecież nigdy nie był z facetem, a facet, którego właśnie pragnął i zamierzał wziąć, był na domiar złego jego bratem! Czy jednak nie powinien się wycofać? To wszystko było trudniejsze niż się spodziewał, mimo tego ogromu zaangażowania Billa, jaki przecież tak idealnie odczuwał. Teraz, siedząc na nim okrakiem ocierał się o niego w powolnych ruchach bioder. Tak dokładnie czuł twardość jego męskości, jaka przesuwała się przez materiał bokserek po jego, równie wzwiedzionej. Jasna cholera… Może pora na opamiętanie właśnie nadeszła?
            Oderwawszy wargi od ust bliźniaka, z trudem chwytając strzępy oddechu wychrypiał:
            - Billy, nie możemy…
            - Możemy… Ja chcę tego, Tommy. Chcę ciebie, chcę, żebyś mnie wreszcie wziął, tak jak brałeś wszystkie dziewczyny, seks między facetami niczym nie różni się od seksu z laską… - szeptał desperacko Bill, zsuwając się z niego, aż w końcu klęknął pomiędzy jego nogami na podłodze, całując między jednym a drugim słowem jego tors, a dłońmi pieszcząc lędźwie. 
            Tom jęknął. Nie był w stanie się oprzeć tym najcudowniejszym muśnięciom, jakimi obdarowywał go Bill i czuł, że z każdym ruchem jego warg unosi się coraz wyżej i, że nim dojdzie do czegoś więcej podda się tej ekstazie. Zakręciło mu się w głowie, kiedy zęby bliźniaka przygryzły jeden z jego sutków, a po chwili łagodząc ten słodki ból, zaczął go ssać. W każdej pieszczocie był tak idealny, że lepszego scenariusza nie potrafił sobie wyobrazić. Chyba jeszcze żadna dziewczyna nigdy wcześniej nie rozpaliła go w tak krótkim czasie i żadnej nie pragnął bardziej, niż w tej chwili pragnął Billa, który przy jego bierności, a jedynie ostentacyjnym manifestowaniu przyjemności, jaką dawały mu jego wargi, był mocno zaangażowany w to co właśnie robił. Kiedy zbłądził spod odrobinę uchylonych powiek spojrzeniem na jego lekko wypięte pośladki, choć te wciąż odziane były w bokserki, nie potrafił pozbyć się nieustannie powracającego wspomnienia widoku jego, oddającego się Andreasowi. Wciąż nie wyjawił mu tego i nie wiedział, czy kiedykolwiek zdoła wyjawić, ale teraz wiedział jedno: ma szansę być na miejscu tamtego i niczego bardziej nie pragnął, choć tak bardzo bał się, że nie podoła wyzwaniu.
            Rozszalałe usta Billa błądziły po jego ciele, coraz niżej i niżej, a kiedy palce bliźniaka zahaczyły o gumkę w jego bokserkach zadrżał z ekscytacji. Nietrudno było odgadnąć jego intencje… Zdradzał je każdy ruch i głośny, nasycony pragnieniem oddech, a gdy zsuwając z niego jedyną okrywającą go część garderoby obnażył wreszcie mocno wzwiedzioną męskość, z jego gardła wydobył się zdławiony jęk. Drżenie dłoni, kiedy zsuwał z jego łydek bokserki, aby pozbawić go ich zupełnie, zdradzało stan jego ciała i umysłu. Oczy wpatrzone były w zaróżowioną główkę narządu rozkoszy, jaki teraz idealnie eksponował swoją wielkość. Jeszcze chwila, a oszaleje, musi go mieć w sobie jeszcze dziś, lecz nim to nastąpi zasmakuje go, tak samo, jak przed chwilą smakował słodyczy jego warg.
            - Billy… - jęknął rozpaczliwie Tom, jakby w obawie przed tym co teraz nastąpi, a czego przecież się spodziewał. Spojrzenie najcudowniejszych oczu wbiło się teraz wprost w jego źrenice, błagalne i proszące mimo, że przecież nawet ani jednym gestem nie zaprotestował. Siedział przyklejony do kanapy, z dłońmi kurczowo trzymającymi się siedziska, jakby w ogóle nie wiedział co ma z nimi zrobić. Gdyby przed jego wzwodem klęczała panna, dawno wplótłby palce w jej włosy, nakazując tym samym jej się pochylić i wreszcie objąć ustami jego męskość. Ale przed nim nie było kobiety, tam klęczał jego ukochany brat bliźniak, o twarzy anioła i trzymając w delikatnej dłoni jego przyrodzenie, właśnie zaczął go wolno masturbować, jednocześnie oblizując ostentacyjnie nabrzmiałe pocałunkami wargi wpatrywał się w swoją czynność, to znów bacznie obserwował reakcje Toma. Nim stało się to, co było o wiele większym grzechem niż pocałunek ust, Bill szepnął:
            - Nie pożałujesz Tommy, postaram się o to… - Nie wątpił, przecież widział go tamtej nocy, jak sprawiał ustami przyjemność swojemu kochankowi. Byłby cholernym hipokrytą, gdyby powiedział, że tego nie pragnie, ale on teraz po prostu czuł się najzwyczajniej zażenowany i zawstydzony. Wiedział, że to pierwszy raz, że może potem będzie zupełnie inaczej i mimo ogromnego pragnienia, mimo chęci, aby sycić tym widokiem spojrzenie, on tylko jęknął, odrzucając głowę w tył na oparcie kanapy i zamknął oczy. I właśnie wtedy poczuł, jak wsuwa się w coś mokrego, gorącego i ciasnego, jak przenika przez opinający jego penisa pierścień. I przez chwilę przyszło mu do głowy, że może Bill… nie! To przecież nie było możliwe, to stało się tak szybko, a on był wciąż w bokserkach kiedy pochylał się nad nim.
            Bill objął go ustami, pieszcząc subtelnie językiem, jednocześnie przesuwał po nim dłonią. Był bardzo delikatny, jednak z każdym drgnieniem warg, wsuwał sobie męskość Toma coraz głębiej. Doskonale wiedział, że robił to bardzo dobrze, choć nie robił tego zbyt często, a jedynie wówczas, kiedy miał na to ochotę. Faceci z którymi był zawsze twierdzili, że jest w tym mistrzem, a teraz szczególnie zależało mu, aby tak samo uważał Tom. Jedyne czego żałował to tego, że brat na niego nie patrzy, że wciąż ma zamknięte oczy, ale może faktycznie mimo pragnienia czuł się wciąż odrobinę niezręcznie. Bill właśnie w tej chwili poprzysiągł sobie, że przyjdzie taka chwila, kiedy nie będzie chciał zamknąć oczu, kiedy będzie się rozkoszował i jeszcze mocniej podniecał takim widokiem. Nie miał jednak pojęcia, że teraz brat był już wystarczająco podniecony.
            Pod powiekami Toma wizualizowały się wciąż te same obrazy i z każdą chwilą pieszczoty ust Billa żałował, że nie patrzy, aby w pamięci zapisać wszystko na nowo ze swoim i tylko swoim udziałem, tak bardzo innymi obrazami chciał z niej wyprzeć te wcześniejsze. Serce łomotało mu w klatce żeber, tętno przyspieszyło niebotycznie, a on drżał czując rozkosz i pulsując w ustach bliźniaka. Każde wcześniejsze wyobrażenie zaczynało spełniać się jedno po drugim, właśnie teraz tonął swoim wzwodem w ustach Billa i wiedział, że z każdym jego ruchem wnika tam po same jądra, dotykając ścianek gardła chłopaka, ale on sam wciąż przyjmował to biernie, do chwili, aż do jego świadomości dotarło pytanie, czy ma spełnić się w jego ustach? Jak ma to wszystko zatrzymać, jak przerwać?
            Dopiero teraz rozchylił powieki, a widząc wpatrujące się w niego oczy, wstrząsnął nim dreszcz. Ślina czarnowłosego obficie ściekała po dłoni jaka obejmowała go, kiedy usta chłopaka były na górze, a która ustępowała, kiedy sunął nimi w dół. Palce drugiej ręki zaciskały się w intensywnej pieszczocie na jądrach, które czasem obdarowywał wilgocią języka, kiedy na chwilę jego penis pozostawał w uścisku dłoni. Nie wierzył w to, co widzi choć tak intensywnie czuł, dlatego wiedział, że to nie może być sen. I na szczęście nim nie był, bo gotów oszaleć gdyby to wszystko okazało się jedynie iluzją.
            Wreszcie wplótł palce w jego włosy, masując opuszkami skórę głowy, nie spuszczał wzroku z zamglonych oczu bliźniaka. Intensywność pieszczot wzmagała dreszcze, zbliżając go do finału, ale czy właśnie takiego końca chciał Bill? On nie potrafił wyobrazić sobie jeszcze innego, a to co właśnie się działo już przekraczało wszelkie granice.
            - Billy… Ja zaraz się spuszczę – wychrypiał, myśląc, że Bill się wycofa, ale ten zamiast ucieczki uczynił pieszczotę jeszcze intensywniejszą. Teraz zaczął ssać  mocniej, bardziej wzmagając posuwisty ruch warg, a wtedy obfity wytrysk Toma wypełnił jego usta.

***

            Obciągnąłem mu najlepiej jak potrafiłem, poświęciłem swój orgazm, jakiego przecież nie mogłem mieć, bo nawet nie dotykałem się wtedy i nie skupiałem na sobie choć byłem tak podjarany, jak nigdy wcześniej. Mój fiut był twardy i aż bolesny z podniecenia. Ale to nie było ważne… Jeśli tej nocy miał mnie nie zaspokoić Tom, wiedziałem, że zwalę sobie sam w łazience, albo na naszym łóżku i zrobię to wtedy, kiedy będzie patrzył. Jednak w tamtej chwili to jemu chciałem dać najlepszą przyjemność, pozwolił mi, więc zrobiłem to niemal idealnie, w taki sposób, aby zapamiętał na długo. Podobało mi się, że patrzył, drżałem kiedy chłonął spojrzeniem każdy ruch moich warg, mimo, że wcześniej zamknął oczy udając, że to nie dzieje się naprawdę. Potem, gdy już uchylił powieki, nie mógł oderwać wzroku od moich poczynań, a ja wylizałem mu bardzo dokładnie, przygryzałem i ssałem wsłuchując się w jego sapanie i ciche jęki. Wiedziałem, że był spięty i zupełnie nie wiedział jak ma się zachować, długo trzymał ręce z dala ode mnie, aż w końcu wplótł palce we włosy, a potem czułem jak pulsuje w moich ustach, usłyszałem jego ostrzeżenie, a ja przecież tylko na to czekałem i wtedy poczułem jego smak…

***

            Orgazm wybuchł w nim szybko, był intensywny i długi. Miał wrażenie, że wytrysk nie ma końca, a Bill wciąż pieścił go w ten sam sposób i nie przestawał. Sam nie wiedział, czy pierwsza myśl po odzyskaniu odrobiny świadomości była szalona czy żenująca, ale zastanowił się właśnie: czy on połknął jego spełnienie? Czy jednak wypluł? Czy też spłynęło po jego penisie brudząc siedzisko i jego samego. Jednak chyba nie chciał się dowiedzieć tak szybko, bo wciąż dysząc, oparł głowę o tył kanapy, uspokajając się po tym szaleństwie. Wciąż czuł na sobie jego usta i nie było to jedynie wrażenie, a rzeczywistość, bo Bill pieścił jego podbrzusze, dotykając wnętrza ud.
            I co teraz? Ma wstać, niczym po seksie z laską i iść tak po prostu pod prysznic? Jasna cholera… Jego rodzony brat właśnie przed chwilą zrobił mu zajebistego loda, na dodatek wciąż tu był i nie przestawał całować go i dotykać, jak teraz ma tak po prostu wstać? Czuł się zawstydzony, zażenowany. Będzie musiał jakoś spojrzeć mu w oczy, ale jak ma to zrobić, skoro stało się coś, czego nie cofnie i nawet cofnąć nie chciał. Czuł rozkosz, nieziemską rozkosz… Było mu dobrze, cholernie dobrze! Czemu więc miałby czegokolwiek żałować, przecież wcale tego nie chciał, a wręcz przeciwnie, z przyjemnością by to powtórzył.
            - Nie będziesz już musiał robić tego sam… - usłyszał głos Billa, zawieszony gdzieś obok, tuż przy uchu, wibrujący namiętnością. Przechylił lekko głowę i otworzył oczy i zobaczył tę piękną twarz tuż nad sobą, czerwone wargi, które były znów tak blisko, coraz bardziej się zbliżając, aż posmakował ich, jednocześnie smakując samego siebie. Nienawidził tego, nigdy nie całował potem żadnej laski, ale teraz ani drgnął, nie zaprotestował. To był przecież on, jego ukochany brat, jakże mógł mu czegokolwiek zabronić, jak mógł się czegokolwiek z nim brzydzić, skoro on sam nie czuł żadnej odrazy spijając jego nasienie? Całował go teraz, dzieląc się z nim tym smakiem, wprowadzając w inny wymiar ich wspólnej fizyczności, przekraczając kolejną barierę. Teraz kochał go chyba jeszcze bardziej, mocniej i na pewno inaczej… Nie był już tylko jego najdroższym bratem i przyjacielem, teraz, stawał się jego kochankiem, poznawał z nim inne oblicze fizycznej miłości, poznawał jego ciało, jego pragnienia i potrzeby, dawał mu poznać siebie.
Ale zaraz, co on przed chwilą powiedział?
Błyskawicznie otworzył oczy, przerywając pieszczotę warg.
- Co? Jak to sam? – zapytał chaotycznie, a Bill z nikłym uśmiechem lekko odsunął się od niego, przysiadając na jego udach.
- Widziałem cię pod prysznicem, chciałem się odsikać, ale kiedy zobaczyłem, że sam się obsługujesz, wycofałem się. – Wydawało mu się, że Tom odrobinę się zaczerwienił i wcale się nie mylił. Fatycznie, to wyznanie zawstydziło go. Totalny obciach… Ten, który w każdej chwili bez problemu mógł wyrwać jakąś dupę, sam trzepał się pod prysznicem. Raczej nie mógł tego uznać za powód do dumy.
- Nie miałem wyjścia… - mruknął, uciekając spojrzeniem.
- Miałeś przecież mnie.
- Billy…
- Przestań. Zrobiłem ci dobrze i co? Stało się coś poza przyjemnością? Komuś ubyło? – Bill wstał i całkiem nagi przeparadował przed jego nosem, a po chwili zniknął w małym korytarzu. Tom nieustannie siedział bez ruchu, czuł, że cały się lepi, ale nie potrafił się podnieść, aby iść do łazienki. Wciąż drgało w nim echo spełnienia, a ciało otulał przyjemny dreszcz, kiedy po chwili usłyszał jak brat, który znów stał nad nim podając mu butelkę piwa, kontynuuje swój wywód: - A to dopiero początek Tommy. Teraz ty mi zrobisz dobrze, nie mogę być pokrzywdzony. – Oczy Toma uniosły się do góry napotykając harde spojrzenie bliźniaka, który tylko uniósł do góry jedną brew i pociągnął potężny łyk ze swojej butelki. Prześlizgnął wzrokiem po jego ciele i na moment zatrzymał na lekko wzwiedzionym członku. „Ciekawe, kiedy zdążył zdjąć bokserki?”, pomyślał. Czuł się jak ostatni idiota, siedział pijąc piwo, wpatrywał się w tego małego gnoja, który zdawał się panować nad całą tą sytuacją, podczas, kiedy on wciąż nie mógł się pozbyć odrobiny zawstydzenia i zażenowania, był spięty i nie miał pojęcia, jak ma się zachować. Wiedział, że ten dzień wszystko diametralnie między nimi zmienił, choć to zmieniało się już od jakiegoś czasu, to dziś stało się coś, co odkreśliło ich grubą linią od przeszłości. Bill zawsze był śmiały i - jak się potem dowiedział - bardzo otwarty w łóżkowych sprawach, ale nie spodziewał się, że jeśli do czegoś między nimi dojdzie, będzie taki wyuzdany. Jeśli już w ogóle to sobie wyobrażał, choć jeszcze wczoraj nawet nie dopuszczał, że to się może stać, sądził, że będzie pieszczotliwy i czuły, oddany, zawstydzony i bardzo, bardzo delikatny. Tymczasem właściwie on to wszystko zainicjował, pierwszy pocałował, potem zaczął pieścić, przy jego niemal całkowitej bierności, a w końcu obciągnął mu jak dobra dziwka. Na dodatek teraz bezczelnie domagał się zadośćuczynienia.
- Opłuczę się – mruknął pod nosem i wstał z kanapy. Zabierając ze sobą piwo, wyszedł z bungalowu odprowadzany wzrokiem czarnowłosego, który przez chwilę zastanawiając się, czy ma podążyć za nim, jednak postanowił zostać wewnątrz i dać mu chwilę na przemyślenia.
Noc była idealną przykrywką dla jego nagości. Nie zapalił światła przed domkiem, ani pochodni przy basenie, w końcu nigdy nie było wiadomo, czy przypadkiem ktoś nie czai się na sąsiedniej posesji, albo w jakiejś łódce na oceanie, aby zrobić kompromitujące zdjęcie. Światło księżyca wystarczyło w zupełności, aby mógł iść dokąd chciał. Postawił niemal opróżnioną butelkę i wskoczył do basenu, którego długość natychmiast przepłynął kilka razy w tę i z powrotem. Potrzebował jakiegoś fizycznego wyżycia się i zmęczenia, czasu w samotności na pozbieranie myśli. Co się stało, nie odstanie się, to było pewne. Teraz zaczynał zastanawiać się, czego tak naprawdę chce. Od chwili, kiedy zobaczył te treści w laptopie Billa, zaczęły nawiedzać go wyobrażenia, dopiero wówczas spojrzał na brata inaczej. I ciągnęło go do niego, wyobrażał sobie ich w takich właśnie okolicznościach, lecz jednocześnie to wydawało mu się niedorzeczne i niemożliwe do spełnienia. Najpierw z powodu Billa, kiedy jeszcze żył w nieświadomości posiadanej przez niego wiedzy, bo jak miał cokolwiek zainicjować, jeśli tak do końca nie miał pewności, czego chce on? Gromadzenie i oglądanie takich treści, jeszcze nie dowodziło niczemu. No i przede wszystkim byli braćmi, a to wciąż trzymało go z daleka od realizacji tych wszystkich mrzonek. Nie spodziewał się jednak, że tak szybko sam się wyda przed nim ze swoją wiedzą i, że już kolejnego dnia wyobrażenia staną się jawą.
Podpłynął do miejsca w jakim pozostawił butelkę, było w niej jeszcze ze dwa łyki, więc ją opróżnił. Oparłszy się przedramionami o drewnianą deskę, wsparł na nich brodę i patrzył w okna bungalowu zastanawiając się co robi Bill. Mała lampka, jaka paliła się w saloniku dawała półmrok i niewiele mógł dostrzec. Jednak z pewnością nie widział żadnego ruchu ciała, więc Bill albo leżał na kanapie, albo wcale go tu nie było. Tkwił w basenie, nie mogąc zdecydować się czy już tam wrócić, czy nie. Wciąż rozmyślał nad tym wszystkim. Bill odbierał życie w bardzo prosty sposób, jeśli coś sprawiało mu przyjemność, dlaczego właściwie miałby z tego zrezygnować? Tak, miał rację… Było mu zajebiście dobrze i z pewnością przez to co mu dał, nikomu nie ubyło. Na samo wspomnienie przeszył jego ciało podniecający dreszcz. To nic, że nigdy nie obcował z facetem, przecież instynkt z pewnością wskaże mu drogę. Już wiedział czego chce i czego pragnie, a to pragnienie czekało na niego w ogromnym, małżeńskim łożu wspólnej sypialni.

***

            Ogarnął mnie lekki strach. A co, jeśli to mu się wcale nie spodobało? Jeśli jednak wcale mnie nie chce, a mi się tylko wydawało, że mogę go usidlić? Ciągle marudził, że jesteśmy braćmi. Doskonale o tym wiedziałem do kurwy nędzy, ale wiedziałem też, że go pragnę i kocham! Był moim marzeniem i oddałbym za jego ziszczenie wszystkie inne, nawet naszą karierę, aby tylko mnie chciał, kochał i pożądał. Kiedy doprowadziłem go do orgazmu, miałem nadzieję, że zapragnie więcej i nie poprzestanie na tym, gdy zrobiłem mu dobrze, myślałem, że odetchnie chwilę i zechce mnie wziąć. Wiedziałem, że siły podczas seksu regenerował dość szybko i po kilkunastu minutach był gotowy na kolejny raz.
            Jednak chyba nie dziś i nie dla mnie… Może gdyby miał pieprzyć jakąś cycatą blondynkę, uwinąłby się raz, dwa, ale właśnie mijała godzina odkąd wskoczył do basenu i jakoś nie chciało mu się do mnie wracać. Wiedziałem, że wciąż tam jest, ukradkiem patrzyłem z kuchni nie zapalając światła, jak pływa. W poświacie księżyca jego przemieszczająca się w basenie sylwetka była dość dobrze widoczna. Potem, kiedy już z niego wyszedł, siedział jakiś czas na leżaku. Nie zamierzałem rezygnować, ale przecież nie zaciągnę go do łóżka na siłę, jeśli nie będzie tego chciał. Trudno, jeśli nie uda się dzisiaj, może jutro, pojutrze…? Wciąż pozostawało nam sporo dni sam na sam w tym raju.
            Wziąłem szybki prysznic, po czym lekko wilgotny i nagi, zapadłem się w materac naszego wielkiego łóżka. Miałem zaspokoić się sam, ale jakoś zupełnie straciłem na to ochotę. Nie wiedziałem, czy zasnę, minuty mijały, i choć bardzo się starałem sen nie przychodził.
            Zamiast niego przyszedł za to Tom…


8 komentarzy:

  1. No nie! Uwielbiasz torturować ludzi. Znowu kończysz w momencie, gdy ma się stać najciekawsze. Nie wiem jak ja wytrzymam do kolejnej części.
    A tutaj... było gorąco. :) Cieszę się, że Tom się już chyba przekonał i ciekawi mnie ciąg dalszy.

    Pozdrawiam,
    An

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jestem znana z dręczenia biednych czytelników ;) A tak serio, myślę, że pozostawienie odcinka w takim stanie, pobudza ciekawość na następny.
      Dziękuję i ściskam ;*

      Usuń
  2. No i się zaczęło. Jestem jak zwykle oczarowana Twoim umiejętnościom ładnego opisywania niekoniecznie ładnego seksu. ;> to trzeba umieć :D i to bardzo cierpię, ze ten rozdział już się skończył. Uwielbiam to opowiadanie. Jest zdecydowanie najlepsze i nigdy nie będę mieć go dość <3
    Niecierpliwie czekam na następny. Z pewnością będzie się działo.
    Dużo weny kochana!!!! Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję kochana za pochwały. Nieładny seks powiadasz? No to myślę, że dalej będzie ładniejszy, taki wiesz... z miłością. Urlop, to i się co nieco pisze.
      Buziaki i uściski ;*

      Usuń
  3. Miałam skomentować wcześniej... Na wszystko, kurwa, brakuje mi czasu i już o pisaniu nie wspomnę. Przechodząc do sedna:
    Ten rozdział miał w sobie ogień, dosłownie. Znamienite opisy, budowane napięcie, charakter Billa i jego determinacja w dążeniu do celu; uwziął się, że zdobędzie Toma i zdobył, co będzie dalej...? Który pierwszy zainicjuje coś więcej niż tylko obciąganie? ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że w ogóle Ci się chciało skomentować ;*
      Ten rozdział to wstęp do części dalszej zbliżeń. Przecież wszem i wobec wiadomo, że na tym nie poprzestaną.
      Całusy, ściskam ;*

      Usuń
  4. O kurwa.
    Znaczy nie... Wróć.
    O KURWA!

    Dobrze, że już leżę na łóżku bo bym spadła z krzesła. Serio.

    I co teraz?

    Mam chaos w głowie. Mętlik. Milion myśli na sekundę.
    Zabiłaś mnie tym odcinkiem. Totalny nokaut i leżę na deskach.
    Jak mogłaś? Ile Ty masz lat? Wybacz, nie było pytania, ale w internecie bardzo często jakieś młode nastoletnie siksy piszą 'opowiadania' o tematyce erotycznej, a kompletnie życia nie znają i z pewnością na profesjonalnym pisaniu nie znają się też. Nie ważne. Po prostu gdybyś mi powiedziała, że jesteś pisarką to bym w to uwierzyła i nie żartuję. Już mi chyba odbija po przeczytaniu tej części. Piszę ten komentarz dość szybko, nieskładnie bo muszę jak najszybciej zaspokoić się kolejnym odcinkiem tego fantastycznego opowiadania więc wybacz za ewentualne błędy czy literówki.

    I co teraz?
    No właśnie.
    Trzy głębokie wdechy i...
    "I co teraz? (...) iść tak po prostu pod prysznic? Jasna cholera… Jego rodzony brat właśnie przed chwilą zrobił mu zajebistego loda, na dodatek wciąż tu był i nie przestawał całować go i dotykać (...)"
    Brak mi słów.
    "Komuś ubyło?"
    No właśnie nie ubyło.

    A może ja tak jak Tom też teraz popływam sobie w basenie żeby się schłodzić bo dostałam gorączki od tego czytania i żeby nie oszaleć chociaż pewnie zmysły już postradałam.

    Lecę czytać dalej,
    E.G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre pytanie xD No jestem nieco starsza niż moje czytelniczki, to mogę Ci powiedzieć. Jakieś doświadczenie życiowe także mam, może stąd te opisy są bardziej realne, niż u osób młodych.
      Pisarką nie jestem, to moje hobby, ale fakt, że piszę od ponad 10 lat i to nie jest moje jedyne opowiadanie.
      Dziękuję ;*

      Usuń