środa, 9 sierpnia 2017

Część 14.



Część 14.

           

            Ciepły wiatr osuszył całkowicie jego ciało, kiedy siedząc przy basenie na leżaku palił papierosa. Na szczęście nie musiał wracać do domku, paczka ledwo rozpoczętych Marlboro leżała na stoliku na zewnątrz. Nie wiedział ile czasu tam był. Długo pływał, potem siedział na leżaku i palił, nie miał przy sobie zegarka, ale wydawało mu się, że spędził tu mnóstwo czasu zupełnie bez sensu. Kiedy myślał o Billu, elektryzujące podniecenie opływało jego całe ciało. Przymknął oczy i wyobraził sobie, jak trzyma go w ramionach i całuje, a na tę myśl wstrząsnął nim potężny dreszcz, a uśpiona męskość pobudziła się do życia.
            Wstał i zdecydowanym krokiem ruszył ku wejściu do bungalowu. W saloniku, na kanapie Billa nie było, zgasił więc nocną lampkę. Będąc już pogrążonym w mroku nie dostrzegł, aby w jakimś innym pomieszczeniu paliło się światło, w łazience z pewnością go nie było, przecież nie brałby prysznica po ciemku. Cicho przeszedł przez mały korytarz do sypialni, drzwi były otwarte, a na dużym łóżku, za przezroczystym woalem zauważył leżącą postać, odcinającą się kolorytem opalonej skóry od bieli pościeli na której leżał. Poświata księżyca kładła się na gładkiej skórze ramion, pozostawiając w zupełnej ciemności plecy, ponieważ Bill leżał zwrócony twarzą do okna, a tyłem do strony łóżka, jaką pozostawił dla Toma. Nie miał pojęcia czy brat śpi, ale jego ciało poruszało się w rytmicznym, spokojnym oddechu. Powinien chyba położyć się cicho obok niego i po prostu zasnąć, ale w tym stanie ognia, w jakim znajdowało się teraz jego ciało, z pewnością nie będzie mógł zmrużyć oka. Jak to powiedział wcześniej Bill? Nie może być pokrzywdzony, coś w ten deseń… Powinien zrewanżować się i zrobić mu dobrze.
            Delikatnie przysiadł na łóżku nie mogąc oderwać od niego wzroku. Kiedy tak patrzył na kontur jego ramion i szyi, coś w nim krzyczało, błagało o wyciągnięcie ręki, a on sam czuł, jak zaczyna drżeć i poddawać się pragnieniu swojego ciała. Tylko dlaczego wciąż się wahał i co powstrzymywało go przed dotykiem tej gładkiej skóry? Przecież doskonale wiedział, że on tego chciał. Sam teraz go pragnął tak mocno, że dreszcz przetaczał się przez niego gwałtownie, jak spadająca z gór lawina. W chwili, kiedy wreszcie wyciągnął dłoń i położył ją miękko na ramieniu brata, przestał zupełnie nad sobą panować, a pragnienie zawładnęło nim doszczętnie. Pochylił się czując, jak Bill zadrżał, ale nie odwrócił się i w żaden sposób nie zmienił ułożenia. Czekał, zastanawiając się, czy bliźniak jest gotów zrobić coś więcej, niż tylko dotykać, drżał z podniecenia w niemym oczekiwaniu. Ale Tom, mimo wszelkich obaw, wyrzutów sumienia z powodu więzów krwi, tej nocy był gotów na wszystko i układając delikatnie usta tuż obok swoich palców, zaczął czule pieścić nimi ciepłą i miękką powierzchnię.
            Ich intymna bliskość stawała się jawą, choć do tej pory była jedynie nierealnym snem… Nawet mając świadomość zupełnego przyzwolenia na ten dotyk, nie zdołał wcześniej sięgnąć po zakazany owoc. Teraz jednak zapragnął go zerwać i zaczynał poznawać mapę tego ciała od najbliższych swoim ustom jego części. Wnikał w skórę lekkimi muśnięciami, nasycając ją drobinami elektryzującej przyjemności, sunął dotykiem gorących warg wzdłuż ramienia, znacząc na nim wilgotną ścieżkę, aż dotknął szyi, która niewątpliwie była bardzo wrażliwym i erogennym obszarem, bo w tym samym momencie odebrał doskonale słyszalną reakcję Billa na swoje pocałunki. Cichy jęk, wymieszany z głośnym westchnieniem brata, jeszcze mocniej pobudził każdy zmysł. Podczas, kiedy usta Toma pieściły teraz okolicę ucha bliźniaka, jego dłoń wsunęła się pod cienkie prześcieradło, którym Bill był przykryty do pasa. Dotykając jego biodra odkrył, że podobnie jak on, jest zupełnie nagi.
            Czy naprawdę zdążył już zasnąć, czy jedynie udawał słodkie przebudzenie, kiedy ocierając o tors szatyna, przewrócił się na plecy i spojrzał w błyszczące w tym półmroku oczy?
            - Tommy… - wypowiedział zmysłowym, rozbijającym na drobne cząstki ciszę, nieziemsko erotycznym szeptem, po czym bez opamiętania przywarł do niego swoimi ustami całując zaborczo, zapamiętale, szaleńczo. Już drugi raz połączyli się w pocałunku o wiele bardziej namiętnym, nienoszącym od początku nawet grama nieśmiałości. Oddychali sobą, spijając swoją ślinę i malując kunsztowne wzory językami we wnętrzu swoich ust.
            Bill po omacku odnalazł dłoń Toma i mocno zacisnął ją w objęciu swojej, splatając ich palce. Czuł, jak przyjemny dreszcz podniecenia kołysze jego wszystkie zmysły. On tu był, jego Tom, był cały tylko dla niego, pod ich prywatnym niebem. Pieścił i całował teraz jego policzki, czoło, pokrywał pocałunkami oczy, czuły i delikatny. Drżał, kiedy przylgnął do jego torsu swoim, zresztą obaj drżeli w pragnieniu siebie. Czarnowłosy pociągnął w górę ich splecione dłonie, aby mógł dosięgnąć wargami ręki brata, jednocześnie skłaniając go delikatnym gestem do rozluźnienia uścisku, zaczął powoli pieścić ustami każdy opuszek palca, subtelnie, namiętnie układając na każdym z osobna wilgotne wargi. Ukradkiem starał się złowić spojrzeniem jego najdrobniejszą reakcję na tak wysublimowaną pieszczotę. W nikłej poświacie księżyca doskonale widział rozognione spojrzenie Toma, wpatrzone w jego poczynania. Miał wrażenie, że zamarł w bezruchu, a czas zatrzymał się w miejscu. Celebrując każdy swój gest, pokrywał drobnymi pocałunkami wnętrze ukochanej dłoni. Gdyby nie fakt, że jego usta były teraz tak bardzo zajęte, wyszeptałby każdą czułą myśl, każde pragnienie jakie paliło go od wewnątrz, kiedy był dla niego tak bardzo nieosiągalny w okolicznościach takich jak te. Pragnął być już w pełni jego, choć przecież należał do niego od dawna, ale teraz czuł tę przynależność całym sobą, pragnął oddać mu się doszczętnie, już, natychmiast! Ale jednocześnie chciał doświadczać tego powoli, potęgować przyjemność, nasilać ekstazę, aby wreszcie wybuchła w ich obojgu jak przeszywająca niebo błyskawica, jak tsunami pożerające wysoką falą wszystko czego dosięgnie, niczym tornado, które zmiata z powierzchni ziemi każdą formę życia. Pragnął, aby to przeżycie było wyjątkowe i piękne, nasycone czułością i bezgranicznym uczuciem, niezapomniane i jedyne, a potem… potem może być nawet jego prywatną dziwką, będzie dawał mu jak tylko zechce, szybko, gdziekolwiek, aby go tylko zaspokoić. Jeśli tylko będzie tego chciał.
            Ale dziś, w tej sypialni pierwsze skrzypce miała grać miłość i tę chwilę chciał celebrować. Dla niego wskazówki zegara zatrzymały się w miejscu, dla tej chwili wypełnionej poczuciem przynależności dwóch braci, których miało połączyć coś, co dla innych było obrzydliwe i chore, dla nich piękne i romantyczne, wyjątkowe.
            - Billy… - wyszeptał Tom, jakby w odpowiedzi na zasłyszane kilka chwil wcześniej swoje imię. – Jesteś tego pewien...? – zapytał, ale nie usłyszał żadnej odpowiedzi, a jedynie odważne i świadome skinienie głowy czarnowłosego, a w ślad za nim poczuł drobne, lekkie, ale naładowane masą czułości muśnięcia, którymi wnikał w jego usta, żeby po chwili znów się od nich oderwać i powiedzieć coś, o czym zawsze marzył:
            - Zrób mi to Tommy, chcę, żebyś zrobił ze mną wszystko co zechcesz, jak ze wszystkimi dziewczynami, jakie miałeś…
            - To nie będzie takie łatwe…
            - Dlaczego? – Oczy Billa otworzyły się szeroko w zdziwieniu.
            - Bo ich nie kochałem, a ciebie kocham… Nie tylko jak bliźniaka.
            Lepszej odpowiedzi nie potrafił sobie wymarzyć. Poczuł pod powiekami wzbierające łzy, ale przecież do jasnej cholery! Nie mógł teraz się rozpłakać jak jakaś baba, więc zacisnął je i odpowiedział cichym, jednak bardzo stanowczym głosem, niemal nakazującym.
            - Więc mnie kochaj, mocno… Tu i teraz.

***

            Tej nocy miałem sięgnąć nieba i spełnić wszystkie o nim marzenia. Tom był delikatny i czuły, obchodził się ze mną tak, jakbym był porcelanową lalką, albo jakąś dziewicą i tracił z nim co mam najcenniejsze, choć przecież straciłem to już dawno temu. A tak naprawdę to właśnie on tracił ze mną pewien rodzaj dziewictwa, dla niego byłem pierwszym facetem jakiego miał i miałem nadzieję, że jedynym i ostatnim. Był odrobinę spięty i nieśmiały, może trochę nieporadny zupełnie tak, jakby naprawdę to miał być jego pierwszy raz, choć faktycznie takim był, ze mną jako mężczyzną. Poddawałem się jego pieszczotom, a jednocześnie byłem jego nauczycielem w obcowaniu z facetem odrobinę nim sterując, bo chociaż Tom z pewnością świetnie radził sobie z dziewczynami doskonale wiedząc, co ma robić, tak ciało drugiego mężczyzny w łóżku było dla niego zupełną nowością. Dla mnie jednak był najlepszy i to słodkie, czułe zażenowanie, jakie chwilami się w nim budziło, jedynie dodawało zmysłowości.
            Każdy jego dotyk rozniecał we mnie płomień i miałem wrażenie, że wystarczy mi tak niewiele, abym się spalił. Wręcz obawiałem się, że już same pieszczoty postawią mnie w ogniu spełnienia. Jego usta siały spustoszenie w moim umyśle, kiedy mnie całował, ciało pokrywało się dreszczem, a ja stawałem się coraz głośniejszy. Jęczałem jak dobra dziwka na pornosie, a jemu chyba się to podobało.

***

            Drogę ku rozkoszy rozpoczął pocałunkami. Rozbiegane wargi i język zaczęły pieścić szyję i ramiona czarnowłosego. W podziękowaniu otrzymywał jego westchnienia i jęki świadczące o tym, że rozpływa się pod pieszczotą czułych ust. I właśnie teraz, kiedy zapamiętale znaczył zawiłe korytarze na skórze bliźniaka swoim językiem, wsłuchiwał się w każdy wydawany przez niego dźwięk. Sam nie wiedział dlaczego, ale właśnie przywoływał z  pamięci te, jakie zasłyszał tamtej nocy, kiedy podglądał go w miłosnym akcie z Andreasem. Czy pojękiwał tak samo, czy może inaczej…? Tego jednak nie był w stanie tej chwili porównać i teraz to przestało być ważne. Teraz był tylko jego i dla niego, chciał go, oddawał mu się. I spełniały się jego marzenia, a może obojgu…? O tak, z pewnością, przecież Bill prosił go o to, więc właśnie tego pragnął.
            Dotykał go, a w ślad za dotykiem jego palców szły silne, niemal paraliżujące emocje, które wprawiały go w odrętwienie, będąc jeszcze intensywniej odczuwalne, kiedy właśnie Bill wyszeptał:
            - Chcę, żeby tak już było zawsze,  słyszysz Tommy…? Zawsze.
            Sam nie wiedział, jak w tym szaleństwie cokolwiek docierało do jego zmysłu słuchu, ale takie słowa… Nie miał pojęcia co Bill przez nie rozumiał i co chciał mu przekazać, jednak nie rozważał teraz zbyt mocno istoty ich znaczenia. Szczęście rozgościło się w nim na dobre, przecież on należał do niego i cokolwiek miał na myśli, z pewnością chciał, aby to nigdy się nie skończyło. W jego głowie, za sprawą tego dotyku, jak i wypowiedzianych zgłosek, zaczęły  właśnie rodzić się wizje, jedna po drugiej, jakby błagając swoim istnieniem o realizację. A każda podniecająca, każda oszałamiała go równie mocno jak pieszczota dłoni brata, która teraz sprawiała, że znów zaczynał drżeć. Sunął opuszkami palców wzdłuż jego kręgosłupa, zakleszczając je finalnie na pośladkach. Pragnął odkryć każdą tajemnicę jego ciała, każdy jego zakątek, sycić się nim, karmić zmysły, oddawać się mu i brać go, pchnąć ich we władanie szaleńczych emocji. Byli ich autorami tu i teraz, tworzyli tę wzajemną bliskość wkraczając wspólnie w coraz głębszą rozkosz.
            Tom zsunął się nieco niżej, pieszcząc ustami stwardniałe sutki brata, zasysał je i lekko przygryzał, zupełnie tak samo, jak robił to tym wszystkim dziewczynom z którymi sypiał. Przecież Bill mówił, ze seks dwójki facetów niczym się nie różni od obcowania kobiety z mężczyzną, dlatego też kierując się instynktem pragnął zrobić z nim to wszystko na co miał ochotę, co lubił, co podniecało go, i co podpowiadało mu serce.
            Pod wpływem tej intensywnej pieszczoty Bill jęknął głośniej i wtulił głowę w poduszkę z nadmiaru przyjemności, jakby chcąc stłumić w sobie ten wulkan, który tak bardzo już gotów był do erupcji. Pragnął, tak mocno pragnął tych wszystkich emocji i słodkiego szybowania w przestworzach poprzez bliskość ciał, tak bardzo wyczekanych, wymarzonych... Usta Toma, one były tak gorące, a teraz czuł je na sobie, na swojej skórze, tak silnie odbierając tę pieszczotę, chłonąc ją każdym zmysłem. Za ich przyczyną ogarnęła go słodka niemoc, czuł jak dosięga go i chwyta za gardło, powodując dreszcze, powodując każdy, mimowolny skurcz, ukłucie, przyspieszony, chaotyczny oddech, wyzwalając kolejny jęk. Czy już był w raju? Nie… Jeszcze nie, a mimo to tak przyjemność była tak silna i tak niewiele różniła się od tego, co najprzyjemniejsze i ostateczne w fizycznej miłości.
            Każde najdelikatniejsze otarcie skóry o skórę powodowało wybuch fajerwerków w jego wnętrzu. Tom całował idealnie, czule, wkładał w każdy ruch warg tyle pasji i tyle miłości, że nigdy wcześniej nawet nie był sobie w stanie wyobrazić, że z kimkolwiek jedynie za przyczyną pieszczoty ust będzie mu tak cudownie. Kiedy wplótł język w jego pępek, wił się już pod nim z rozkoszy, a on nie przestawał mu jej zadawać. Co więc się stanie, kiedy to odczuwanie sięgnie zenitu? Czy wówczas nie oszaleje z tego nadmiaru błogości?
            Obaj wyidealizowali tę chwilę w marzeniach, a teraz usilnie dążyli do ich spełnienia. Każdy tak perfekcyjny w zadawaniu i przeżywaniu przyjemności pragnął, aby dla tego drugiego stało się to czymś jedynym i niezapomnianym, pierwszym, a potem już tylko będą powielać te wszystkie przeżycia dzisiejszej nocy, obdarowując się kolejną ekstazą.
            Tom zsunął wargi niżej, teraz poznając coraz bliższe obszary najwrażliwszego organu brata. Podbrzusze Billa spięło się z przyjemności, kiedy wilgotny dotyk naznaczał każdy jego fragment. Bliźniak nie tylko obdarowywał go nią, ale także sam czerpał z tej pieszczoty tak wiele rozkoszy dla samego siebie, zupełnie, jakby to on sam go całował, choć teraz te usta były tak bardzo daleko, a jedynie delikatne dłonie sięgały jego ramion i głowy.
            - Tommy… - jęknął Bill, czując, jak jego ciało płonie i każdą cząstką woła o więcej, o spełnienie w tych cudownych ramionach. – Chcę ciebie, we mnie…
            Tom uniósł głowę i podczołgał się nieco do góry, aby spojrzeć w te oczy. I choć tak niewiele widział w tym półmroku, to udało mu się dostrzec te iskry, które rozniecały płomień, te iskry, które tak szaleńczo kochał. Nie przerywając wzrokowego kontaktu Bill sięgnął jedną ręką do szuflady w nocnej szafce obok łóżka i wyjął z niej niewielką tubkę, a odnajdując dłoń brata wcisnął mu ją, zamykając na niej jego palce. Z początku zdezorientowany chłopak nie miał pojęcia co to może być, ale szybko jego umysł podpowiedział mu właściwą odpowiedź.
            Lubrykant… Bill, jego mały, słodki brat naprawdę tego chciał, pragnął go. Nie wystarczały mu same pieszczoty, miłość francuska. On chciał go w sobie… Ale czy on sam nie pragnął tego równie mocno?
            - Ja tego właściwie nie potrzebuję, ale będzie łatwiej, bo to nasz pierwszy raz – dodał po chwili i zaraz wtopił usta w obojczyki, ramiona Toma, jednocześnie dotykając go w każdym miejscu, gdzie tylko sięgały jego dłonie. To mrowienie... to coś więcej, niż wciąż rosnące pożądanie, które podsycał drobnymi pieszczotami ust, to sens jego słów, który właśnie do niego dotarł. Czas znów zdawał się zatrzymać w miejscu, kiedy uzmysłowił sobie, że kolejna granica zostanie zaraz przekroczona.
            Kamuflując wciąż rodzącą się nieśmiałość przed tym ostatecznym aktem, ponownie objął jego wargi swoimi, najpierw masując je czule wilgocią z wiadomym rozmysłem, pragnął pobudzić w nim to co mu wciąż jeszcze było nieznane, każdą pojedynczą emocję zagarnąć dla siebie, dlatego delikatny i zwiewny na pozór pocałunek przerodził w gorączkę warg i szaleńczy splot języków, które jak złaknione siebie złączyły się prawie w jedność. Ocierał nagim torsem o kruchość ciała Billa, czując jak jego gorące dłonie suną mu po plecach. Manipulując jedną ręką, z mocno bijącym sercem odkręcił małą tubkę i z odrobiną wilgotnej mazi na palcach sięgnął nimi po raz pierwszy pomiędzy jego gorące pośladki. Bez trudu wsunął je w już rozwarte i pulsujące przyjemnością wnętrze. Tak, on chyba wcale nie potrzebował tej pomocnej substancji, był już tak silnie podniecony, że z pewnością bez problemu i jakiejkolwiek pomocy Tom mógł zamiast palcami, wejść w niego twardością swojego penisa.
            Rozerwał ich złączone wargi, dysząc ciężko. Nie było tajemnicą, że w końcu zabrakło mu tchu. Doskonale wiedział co ma teraz robić. Wpatrując się w jego błogi wyraz twarzy, śledząc jej mimikę i każdy grymas przyjemności, zaczął poruszać w nim palcami, jak zwykł to zawsze robić z dziewczyną, kiedy ta odfruwała na skrzydłach euforii. Teraz widział tę rozkosz w oczach brata, które mimo półmroku błyszczały swoim własnym światłem. Szerzej rozchylił uda, dając mu do siebie jeszcze lepszy dostęp.
            - Tommy! Teraz, już! Bo oszaleję! – krzyknął, a to pobudziło go jeszcze bardziej, dlatego też cofnął palce i wsuwając się pomiędzy jego uda, odrobinę pomagając sobie dłonią wypełnił go swoją wielkością bez większego trudu. I w tej samej chwili wyrwał się z jego gardła zduszony jęk, a ręce odmówiły posłuszeństwa, kiedy niemal całym ciężarem ciała opadł na wątłe ciało bliźniaka. Jednak dość szybko uniósł się na łokciach i zatrzymał w bezruchu, pulsując swoją twardą męskością w jego wnętrzu.

***

            Tom był delikatny, czuły i słodki, cudowny... I choć chwilami przychodziło mi na myśl po prostu zepchnąć go z siebie, a potem dosiąść mocno i ostro, szczytując szybko to jednak wciąż byłem niezwykle uległy, leżąc pod nim, oddając mu się z pokorą, wolno dochodząc i cicho jęcząc. Wprawdzie doprowadziłem go do orgazmu tak jak chciałem, ale i tak ostatecznie w objęciach jego kochających ramion.
            Lubiłem ostry seks, ale nigdy nie zwierzałem mu się z tego, nie chcąc go jakoś do siebie zrazić, czy zniechęcić. Był jeszcze czas, aby pokazać mu się z tej mniej uległej strony. Tamtej nocy brałem od losu to, co mi dawał, ale, żeby była jasność… Ja wcale nie ulegałem mu z jakiegoś przymusu, pragnąłem go, kochałem, a on kochał mnie. Delikatnością zawładnął mną doszczętnie, pieprzył mnie czule i zmysłowo, z miłością, zajebiście dobrze. I tak też mi było, więc nie zamierzałem wtedy tego zmieniać.

***

            Bill poczuł całkowite wypełnienie, tak szybko, że nawet się nie spodziewał. Chwila konsternacji, przesycona ich zduszonymi, płytkimi z podniecenia oddechami, była czymś niesamowitym. Tom pulsował w nim sobą i pochylając głowę, połączył ich czoła. Czarnowłosy wciąż patrzył jak brat przymknął swoje powieki, czuł jak cały drżał. Jego oddech, jaki osiadał mu na wargach był taki gorący… Ten krótki bezruch był magicznym momentem, pierwsze sekundy, w jakich połączyły się ich ciała – niezapomniane. I to miało w nich pozostać na zawsze.
            - Tommy… - jęknął, szeroko otwartymi oczami wpatrując się w przymknięte powieki brata, a wtedy on lekko uniósł głowę i otworzył je. – Kocham cię. – wyznał Bill, krótko, stanowczo i zdecydowanie. On słyszał to już nie raz, ale nie w takiej chwili, nie w takim znaczeniu. Ich braterska miłość, była tak oczywistą, lecz teraz stawała się czymś wyjątkowym, więzią niesamowitą i niepojętą. W chwilę po tym wyznaniu, objął jego pośladki uściskiem ud, a wargi swoimi, pieszcząc je zwiewnie, delikatnie i czule. Tom odwzajemnił pocałunek, obejmował go ciasny gorąc wnętrza bliźniaka, a dreszcz przyjemności obezwładniał bez reszty, kiedy z wolna wprawił swoje biodra w falisty ruch, wchodząc w niego głębiej i cofając się, aby znów wsunąć do końca.
Połączeni w największym akcie fizycznej miłości dwojga ludzi, zatracili poczucie wstydu, czasu i zniszczyli każdą możliwą dzielącą ich przed tym barierę, zburzyli mur oddając się sobie wzajemnie.

12 komentarzy:

  1. TAK!!! Doczekałam się, w końcu to zrobili!!
    To było po prostu cudowne. Cały rozdział przeczytałam z uśmiechem na ustach. Był naprawdę świetny. Oby tak dalej ;)
    Już nie mogę doczekać się kolejnej części, strasznie mnie ciekawi co będzie dalej...
    Życzę dużo, dużo weny
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I będzie dalej ;) To nie koniec ich pierwszego razu, chłopcy dopiero się rozkręcą i czeka ich wiele emocjonujących doznań, nie tylko w tej sferze.
      Dziękuję, ściskam ;*

      Usuń
  2. Cudo!☺ Nie mogę się doczekać co będzie dalej. Trzymam kciuki żeby wena Cię nie opuściła
    Pozdrawiam ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj będzie, będzie jeszcze się działo. Motywacja do pisania w postaci komentarzy jest wskazana, tak, że serdecznie dziękuję i ściskam ;*

      Usuń
  3. Jak zawsze pięknie pokazane emocje... Tom mnie w ogóle urzekł tą nieśmiałością. Chyba jesteś pierwszą osobą, która przedstawiła go w takim świetle. Bo jednak to jest coś... pierwszy seks z mężczyzna w życiu. Tak jak każdy pierwszy seks z reszta :)
    Nie mogę się jednak doczekać aż Bill pokaże co naprawdę potrafi. Oby to nastąpiło jak najszybciej :)
    Także... życzę Ci weny i przesyłam buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłam, że to będzie zupełnie inna kreacja bliźniaków, niż zazwyczaj, ale Tom wcale nie będzie taką zupełną sierotką, on też potrafi pokazać co w nim drzemie, oczywiście z czasem!
      Buziaki i ściskam, dziękuję kochana ;*

      Usuń
  4. Wow ! Wreszcie, ile mozna było czekać na ten moment, az sie przełamią i to zrobią :D co za seksowny odcinek, love it <3 oby teraz dzialo sie jeszcze wiecej ! Opisujesz wszystko w tak niesamowicie elektryzujący sposób, ze nie mozna sie oderwać. A opisy Billa są jedna z moich ulubionych partów. Masz talent do pisania, jak mało kto, poważnie ! Poza tym bardzo podoba mi się sposób, w jaki ukazałas chłopaków, zupełnie inny i niespotykany. Pisz dalej ! A ja nadrabiam zaległości z kolejnym odcinkiem, juz nie moge sie doczekać ! pozdrawiam :* M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam zrobić z Billa kolejnej ckliwej, rozpaczającej z powodu zdrad Toma, cioty. On mi wcale nie wygląda na takiego biedaczynę, a wręcz przeciwnie. Ten mój jeszcze wszystkich zaskoczy.
      Dziękuję, buziaki ;*

      Usuń
  5. To się nie dzieje naprawdę!
    TO SIĘ NIE DZIEJE NAPRAWDĘ!!!

    Ja pierdolę.
    Znaczy nie, nie pierdolę.
    To znaczy oni się pierdolą.
    A ja się tym zachwycam.

    Już mi się chyba na mózg rzuciło bo zaczynam bluźnić, ale te emocje. Bill i Tom w łóżku. Pierwszy raz. Takie EMOCJE. Nie wiem co pisać. Nie wiem jak to skomentować. Co mam teraz napisać? Że przy czytaniu zabrakło mi tchu? Zabrakło. Że przy czytaniu każde kolejne słowo przyprawiało mnie o dreszcze? Przyprawiało. Że przy czytaniu tak się zatraciłam, że zapomniałam gdzie jestem? Zapomniałam. A przecież to niedorzeczne żeby tak się podniecać opowiadaniem. Tylko co ja na to poradzę, że Twoje pisanie wciąga mnie lepiej niż niejedna książka.

    "Pragnął, aby to przeżycie było wyjątkowe i piękne, nasycone czułością i bezgranicznym uczuciem, niezapomniane i jedyne, a potem… potem może być nawet jego prywatną dziwką, będzie dawał mu jak tylko zechce, szybko, gdziekolwiek, aby go tylko zaspokoić. Jeśli tylko będzie tego chciał."

    Zamurowało mnie.
    Serio.
    Zatkało mnie.
    Serio.

    Lecę czytać dalej,
    E.G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja już mówiłam, jak wielką radość sprawiają mi Twoje komentarze? Chyba nie, więc mówię! I Twoje zajebiste teksty:
      "Ja pierdolę.
      Znaczy nie, nie pierdolę.
      To znaczy oni się pierdolą.
      A ja się tym zachwycam." - no po prostu padłam, zaśmiałam się z tego w głos :D Jesteś niemożliwa, świetna, wspaniała! Tyle radości w czytaniu mam!
      Ściskam Cię za to serdecznie ;*

      Usuń
  6. Tutaj to dopiero czytałam z wypiekami na twarzy! Serio. Wyjątkowo udała Ci się ta część. Poskładałaś wszystkie emocje w jedną zachwycającą całość. Koleżanka wyżej ma 100% racji, że przyjemnie się zachwycać jak oni się pierdolą :) Chociaż wybacz, oni się namiętnie kochają... Bill to chyba nawet nie może uwierzyć w to, że Tom odwzajemnił jego uczucia. Potrafisz podgrzać atmosferę!
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No racja, oni się namiętnie kochają, choć nie każdy akt będzie taki namiętny ;)
      Dziękuję serdecznie, że komentujesz poszczególnie części, nim dojdziesz do końca :*

      Usuń