Część
14.
Ciepły wiatr osuszył całkowicie jego
ciało, kiedy siedząc przy basenie na leżaku palił papierosa. Na szczęście nie
musiał wracać do domku, paczka ledwo rozpoczętych Marlboro leżała na stoliku na
zewnątrz. Nie wiedział ile czasu tam był. Długo pływał, potem siedział na
leżaku i palił, nie miał przy sobie zegarka, ale wydawało mu się, że spędził tu
mnóstwo czasu zupełnie bez sensu. Kiedy myślał o Billu, elektryzujące
podniecenie opływało jego całe ciało. Przymknął oczy i wyobraził sobie, jak
trzyma go w ramionach i całuje, a na tę myśl wstrząsnął nim potężny dreszcz, a
uśpiona męskość pobudziła się do życia.
Wstał i zdecydowanym krokiem ruszył
ku wejściu do bungalowu. W saloniku, na kanapie Billa nie było, zgasił więc
nocną lampkę. Będąc już pogrążonym w mroku nie dostrzegł, aby w jakimś innym
pomieszczeniu paliło się światło, w łazience z pewnością go nie było, przecież
nie brałby prysznica po ciemku. Cicho przeszedł przez mały korytarz do
sypialni, drzwi były otwarte, a na dużym łóżku, za przezroczystym woalem
zauważył leżącą postać, odcinającą się kolorytem opalonej skóry od bieli
pościeli na której leżał. Poświata księżyca kładła się na gładkiej skórze
ramion, pozostawiając w zupełnej ciemności plecy, ponieważ Bill leżał zwrócony
twarzą do okna, a tyłem do strony łóżka, jaką pozostawił dla Toma. Nie miał
pojęcia czy brat śpi, ale jego ciało poruszało się w rytmicznym, spokojnym
oddechu. Powinien chyba położyć się cicho obok niego i po prostu zasnąć, ale w
tym stanie ognia, w jakim znajdowało się teraz jego ciało, z pewnością nie
będzie mógł zmrużyć oka. Jak to powiedział wcześniej Bill? Nie może być
pokrzywdzony, coś w ten deseń… Powinien zrewanżować się i zrobić mu dobrze.
Delikatnie przysiadł na łóżku nie
mogąc oderwać od niego wzroku. Kiedy tak patrzył na kontur jego ramion i szyi,
coś w nim krzyczało, błagało o wyciągnięcie ręki, a on sam czuł, jak zaczyna
drżeć i poddawać się pragnieniu swojego ciała. Tylko dlaczego wciąż się wahał i
co powstrzymywało go przed dotykiem tej gładkiej skóry? Przecież doskonale
wiedział, że on tego chciał. Sam teraz go pragnął tak mocno, że dreszcz
przetaczał się przez niego gwałtownie, jak spadająca z gór lawina. W chwili,
kiedy wreszcie wyciągnął dłoń i położył ją miękko na ramieniu brata, przestał
zupełnie nad sobą panować, a pragnienie zawładnęło nim doszczętnie. Pochylił
się czując, jak Bill zadrżał, ale nie odwrócił się i w żaden sposób nie zmienił
ułożenia. Czekał, zastanawiając się, czy bliźniak jest gotów zrobić coś więcej,
niż tylko dotykać, drżał z podniecenia w niemym oczekiwaniu. Ale Tom, mimo
wszelkich obaw, wyrzutów sumienia z powodu więzów krwi, tej nocy był gotów na
wszystko i układając delikatnie usta tuż obok swoich palców, zaczął czule
pieścić nimi ciepłą i miękką powierzchnię.
Ich intymna bliskość stawała się
jawą, choć do tej pory była jedynie nierealnym snem… Nawet mając świadomość
zupełnego przyzwolenia na ten dotyk, nie zdołał wcześniej sięgnąć po zakazany
owoc. Teraz jednak zapragnął go zerwać i zaczynał poznawać mapę tego ciała od najbliższych
swoim ustom jego części. Wnikał w skórę lekkimi muśnięciami, nasycając ją
drobinami elektryzującej przyjemności, sunął dotykiem gorących warg wzdłuż
ramienia, znacząc na nim wilgotną ścieżkę, aż dotknął szyi, która niewątpliwie
była bardzo wrażliwym i erogennym obszarem, bo w tym samym momencie odebrał
doskonale słyszalną reakcję Billa na swoje pocałunki. Cichy jęk, wymieszany z
głośnym westchnieniem brata, jeszcze mocniej pobudził każdy zmysł. Podczas,
kiedy usta Toma pieściły teraz okolicę ucha bliźniaka, jego dłoń wsunęła się
pod cienkie prześcieradło, którym Bill był przykryty do pasa. Dotykając jego
biodra odkrył, że podobnie jak on, jest zupełnie nagi.
Czy naprawdę zdążył już zasnąć, czy
jedynie udawał słodkie przebudzenie, kiedy ocierając o tors szatyna, przewrócił
się na plecy i spojrzał w błyszczące w tym półmroku oczy?
- Tommy… - wypowiedział zmysłowym,
rozbijającym na drobne cząstki ciszę, nieziemsko erotycznym szeptem, po czym
bez opamiętania przywarł do niego swoimi ustami całując zaborczo, zapamiętale,
szaleńczo. Już drugi raz połączyli się w pocałunku o wiele bardziej namiętnym,
nienoszącym od początku nawet grama nieśmiałości. Oddychali sobą, spijając
swoją ślinę i malując kunsztowne wzory językami we wnętrzu swoich ust.
Bill po omacku odnalazł dłoń Toma i
mocno zacisnął ją w objęciu swojej, splatając ich palce. Czuł, jak przyjemny
dreszcz podniecenia kołysze jego wszystkie zmysły. On tu był, jego Tom, był
cały tylko dla niego, pod ich prywatnym niebem. Pieścił i całował teraz jego
policzki, czoło, pokrywał pocałunkami oczy, czuły i delikatny. Drżał, kiedy
przylgnął do jego torsu swoim, zresztą obaj drżeli w pragnieniu siebie.
Czarnowłosy pociągnął w górę ich splecione dłonie, aby mógł dosięgnąć wargami
ręki brata, jednocześnie skłaniając go delikatnym gestem do rozluźnienia
uścisku, zaczął powoli pieścić ustami każdy opuszek palca, subtelnie, namiętnie
układając na każdym z osobna wilgotne wargi. Ukradkiem starał się złowić
spojrzeniem jego najdrobniejszą reakcję na tak wysublimowaną pieszczotę. W
nikłej poświacie księżyca doskonale widział rozognione spojrzenie Toma,
wpatrzone w jego poczynania. Miał wrażenie, że zamarł w bezruchu, a czas
zatrzymał się w miejscu. Celebrując każdy swój gest, pokrywał drobnymi
pocałunkami wnętrze ukochanej dłoni. Gdyby nie fakt, że jego usta były teraz
tak bardzo zajęte, wyszeptałby każdą czułą myśl, każde pragnienie jakie paliło
go od wewnątrz, kiedy był dla niego tak bardzo nieosiągalny w okolicznościach
takich jak te. Pragnął być już w pełni jego, choć przecież należał do niego od
dawna, ale teraz czuł tę przynależność całym sobą, pragnął oddać mu się doszczętnie,
już, natychmiast! Ale jednocześnie chciał doświadczać tego powoli, potęgować
przyjemność, nasilać ekstazę, aby wreszcie wybuchła w ich obojgu jak
przeszywająca niebo błyskawica, jak tsunami pożerające wysoką falą wszystko
czego dosięgnie, niczym tornado, które zmiata z powierzchni ziemi każdą formę
życia. Pragnął, aby to przeżycie było wyjątkowe i piękne, nasycone czułością i
bezgranicznym uczuciem, niezapomniane i jedyne, a potem… potem może być nawet
jego prywatną dziwką, będzie dawał mu jak tylko zechce, szybko, gdziekolwiek,
aby go tylko zaspokoić. Jeśli tylko będzie tego chciał.
Ale dziś, w tej sypialni pierwsze
skrzypce miała grać miłość i tę chwilę chciał celebrować. Dla niego wskazówki
zegara zatrzymały się w miejscu, dla tej chwili wypełnionej poczuciem
przynależności dwóch braci, których miało połączyć coś, co dla innych było
obrzydliwe i chore, dla nich piękne i romantyczne, wyjątkowe.
- Billy… - wyszeptał Tom, jakby w
odpowiedzi na zasłyszane kilka chwil wcześniej swoje imię. – Jesteś tego
pewien...? – zapytał, ale nie usłyszał żadnej odpowiedzi, a jedynie odważne i
świadome skinienie głowy czarnowłosego, a w ślad za nim poczuł drobne, lekkie,
ale naładowane masą czułości muśnięcia, którymi wnikał w jego usta, żeby po
chwili znów się od nich oderwać i powiedzieć coś, o czym zawsze marzył:
- Zrób mi to Tommy, chcę, żebyś
zrobił ze mną wszystko co zechcesz, jak ze wszystkimi dziewczynami, jakie
miałeś…
- To nie będzie takie łatwe…
- Dlaczego? – Oczy Billa otworzyły
się szeroko w zdziwieniu.
- Bo ich nie kochałem, a ciebie
kocham… Nie tylko jak bliźniaka.
Lepszej odpowiedzi nie potrafił
sobie wymarzyć. Poczuł pod powiekami wzbierające łzy, ale przecież do jasnej
cholery! Nie mógł teraz się rozpłakać jak jakaś baba, więc zacisnął je i
odpowiedział cichym, jednak bardzo stanowczym głosem, niemal nakazującym.
- Więc mnie kochaj, mocno… Tu i
teraz.
***
Tej nocy miałem sięgnąć nieba i
spełnić wszystkie o nim marzenia. Tom był delikatny i czuły, obchodził się ze
mną tak, jakbym był porcelanową lalką, albo jakąś dziewicą i tracił z nim co
mam najcenniejsze, choć przecież straciłem to już dawno temu. A tak naprawdę to
właśnie on tracił ze mną pewien rodzaj dziewictwa, dla niego byłem pierwszym
facetem jakiego miał i miałem nadzieję, że jedynym i ostatnim. Był odrobinę
spięty i nieśmiały, może trochę nieporadny zupełnie tak, jakby naprawdę to miał
być jego pierwszy raz, choć faktycznie takim był, ze mną jako mężczyzną.
Poddawałem się jego pieszczotom, a jednocześnie byłem jego nauczycielem w
obcowaniu z facetem odrobinę nim sterując, bo chociaż Tom z pewnością świetnie
radził sobie z dziewczynami doskonale wiedząc, co ma robić, tak ciało drugiego
mężczyzny w łóżku było dla niego zupełną nowością. Dla mnie jednak był
najlepszy i to słodkie, czułe zażenowanie, jakie chwilami się w nim budziło,
jedynie dodawało zmysłowości.
Każdy jego dotyk rozniecał we mnie
płomień i miałem wrażenie, że wystarczy mi tak niewiele, abym się spalił. Wręcz
obawiałem się, że już same pieszczoty postawią mnie w ogniu spełnienia. Jego
usta siały spustoszenie w moim umyśle, kiedy mnie całował, ciało pokrywało się
dreszczem, a ja stawałem się coraz głośniejszy. Jęczałem jak dobra dziwka na
pornosie, a jemu chyba się to podobało.
***
Drogę ku rozkoszy rozpoczął
pocałunkami. Rozbiegane wargi i język zaczęły pieścić szyję i ramiona
czarnowłosego. W podziękowaniu otrzymywał jego westchnienia i jęki świadczące o
tym, że rozpływa się pod pieszczotą czułych ust. I właśnie teraz, kiedy
zapamiętale znaczył zawiłe korytarze na skórze bliźniaka swoim językiem,
wsłuchiwał się w każdy wydawany przez niego dźwięk. Sam nie wiedział dlaczego,
ale właśnie przywoływał z pamięci te, jakie zasłyszał tamtej nocy,
kiedy podglądał go w miłosnym akcie z Andreasem. Czy pojękiwał tak samo, czy może
inaczej…? Tego jednak nie był w stanie tej chwili porównać i teraz to przestało być ważne. Teraz był tylko jego i dla
niego, chciał go, oddawał mu się. I spełniały się jego marzenia, a może
obojgu…? O tak, z pewnością, przecież Bill prosił go o to, więc właśnie tego
pragnął.
Dotykał go, a w ślad za dotykiem
jego palców szły silne, niemal paraliżujące emocje, które wprawiały go w
odrętwienie, będąc jeszcze intensywniej odczuwalne, kiedy właśnie Bill
wyszeptał:
- Chcę, żeby tak już było zawsze, słyszysz Tommy…? Zawsze.
Sam nie wiedział, jak w tym
szaleństwie cokolwiek docierało do jego zmysłu słuchu, ale takie słowa… Nie
miał pojęcia co Bill przez nie rozumiał i co chciał mu przekazać, jednak nie
rozważał teraz zbyt mocno istoty ich znaczenia. Szczęście rozgościło się w nim
na dobre, przecież on należał do niego i cokolwiek miał na myśli, z pewnością
chciał, aby to nigdy się nie skończyło. W jego głowie, za sprawą tego dotyku,
jak i wypowiedzianych zgłosek, zaczęły
właśnie rodzić się wizje, jedna po drugiej, jakby błagając swoim
istnieniem o realizację. A każda podniecająca, każda oszałamiała go równie
mocno jak pieszczota dłoni brata, która teraz sprawiała, że znów zaczynał
drżeć. Sunął opuszkami palców wzdłuż jego kręgosłupa, zakleszczając je finalnie
na pośladkach. Pragnął odkryć każdą tajemnicę jego ciała, każdy jego zakątek,
sycić się nim, karmić zmysły, oddawać się mu i brać go, pchnąć ich we władanie
szaleńczych emocji. Byli ich autorami tu i teraz, tworzyli tę wzajemną bliskość
wkraczając wspólnie w coraz głębszą rozkosz.
Tom zsunął się nieco niżej,
pieszcząc ustami stwardniałe sutki brata, zasysał je i lekko przygryzał,
zupełnie tak samo, jak robił to tym wszystkim dziewczynom z którymi sypiał.
Przecież Bill mówił, ze seks dwójki facetów niczym się nie różni od obcowania
kobiety z mężczyzną, dlatego też kierując się instynktem pragnął zrobić z nim
to wszystko na co miał ochotę, co lubił, co podniecało go, i co podpowiadało mu
serce.
Pod wpływem tej intensywnej
pieszczoty Bill jęknął głośniej i wtulił głowę w poduszkę z nadmiaru przyjemności,
jakby chcąc stłumić w sobie ten wulkan, który tak bardzo już gotów był do
erupcji. Pragnął, tak mocno pragnął tych wszystkich emocji i słodkiego
szybowania w przestworzach poprzez bliskość ciał, tak bardzo wyczekanych,
wymarzonych... Usta Toma, one były tak gorące, a teraz czuł je na sobie, na
swojej skórze, tak silnie odbierając tę pieszczotę, chłonąc ją każdym zmysłem.
Za ich przyczyną ogarnęła go słodka niemoc, czuł jak dosięga go i chwyta za
gardło, powodując dreszcze, powodując każdy, mimowolny skurcz, ukłucie,
przyspieszony, chaotyczny oddech, wyzwalając kolejny jęk. Czy już był w raju?
Nie… Jeszcze nie, a mimo to tak przyjemność była tak silna i tak niewiele
różniła się od tego, co najprzyjemniejsze i ostateczne w fizycznej miłości.
Każde najdelikatniejsze otarcie
skóry o skórę powodowało wybuch fajerwerków w jego wnętrzu. Tom całował
idealnie, czule, wkładał w każdy ruch warg tyle pasji i tyle miłości, że nigdy
wcześniej nawet nie był sobie w stanie wyobrazić, że z kimkolwiek jedynie za
przyczyną pieszczoty ust będzie mu tak cudownie. Kiedy wplótł język w jego
pępek, wił się już pod nim z rozkoszy, a on nie przestawał mu jej zadawać. Co
więc się stanie, kiedy to odczuwanie sięgnie zenitu? Czy wówczas nie oszaleje z
tego nadmiaru błogości?
Obaj wyidealizowali tę chwilę w
marzeniach, a teraz usilnie dążyli do ich spełnienia. Każdy tak perfekcyjny w
zadawaniu i przeżywaniu przyjemności pragnął, aby dla tego drugiego stało się
to czymś jedynym i niezapomnianym, pierwszym, a potem już tylko będą powielać
te wszystkie przeżycia dzisiejszej nocy, obdarowując się kolejną ekstazą.
Tom zsunął wargi niżej, teraz
poznając coraz bliższe obszary najwrażliwszego organu brata. Podbrzusze Billa
spięło się z przyjemności, kiedy wilgotny dotyk naznaczał każdy jego fragment.
Bliźniak nie tylko obdarowywał go nią, ale także sam czerpał z tej pieszczoty
tak wiele rozkoszy dla samego siebie, zupełnie, jakby to on sam go całował,
choć teraz te usta były tak bardzo daleko, a jedynie delikatne dłonie sięgały
jego ramion i głowy.
- Tommy… - jęknął Bill, czując, jak
jego ciało płonie i każdą cząstką woła o więcej, o spełnienie w tych cudownych
ramionach. – Chcę ciebie, we mnie…
Tom uniósł głowę i podczołgał się
nieco do góry, aby spojrzeć w te oczy. I choć tak niewiele widział w tym
półmroku, to udało mu się dostrzec te iskry, które rozniecały płomień, te
iskry, które tak szaleńczo kochał. Nie przerywając wzrokowego kontaktu Bill
sięgnął jedną ręką do szuflady w nocnej szafce obok łóżka i wyjął z niej
niewielką tubkę, a odnajdując dłoń brata wcisnął mu ją, zamykając na niej jego
palce. Z początku zdezorientowany chłopak nie miał pojęcia co to może być, ale
szybko jego umysł podpowiedział mu właściwą odpowiedź.
Lubrykant… Bill, jego mały, słodki
brat naprawdę tego chciał, pragnął go. Nie wystarczały mu same pieszczoty,
miłość francuska. On chciał go w sobie… Ale czy on sam nie pragnął tego równie
mocno?
- Ja tego właściwie nie potrzebuję,
ale będzie łatwiej, bo to nasz pierwszy raz – dodał po chwili i zaraz wtopił
usta w obojczyki, ramiona Toma, jednocześnie dotykając go w każdym miejscu,
gdzie tylko sięgały jego dłonie. To mrowienie... to coś więcej, niż wciąż
rosnące pożądanie, które podsycał drobnymi pieszczotami ust, to sens jego słów,
który właśnie do niego dotarł. Czas znów zdawał się zatrzymać w miejscu, kiedy
uzmysłowił sobie, że kolejna granica zostanie zaraz przekroczona.
Kamuflując wciąż rodzącą się
nieśmiałość przed tym ostatecznym aktem, ponownie objął jego wargi swoimi,
najpierw masując je czule wilgocią z wiadomym rozmysłem, pragnął pobudzić w nim
to co mu wciąż jeszcze było nieznane, każdą pojedynczą emocję zagarnąć dla
siebie, dlatego delikatny i zwiewny na pozór pocałunek przerodził w gorączkę
warg i szaleńczy splot języków, które jak złaknione siebie złączyły się prawie
w jedność. Ocierał nagim torsem o kruchość ciała Billa, czując jak jego gorące
dłonie suną mu po plecach. Manipulując jedną ręką, z mocno bijącym sercem
odkręcił małą tubkę i z odrobiną wilgotnej mazi na palcach sięgnął nimi po raz
pierwszy pomiędzy jego gorące pośladki. Bez trudu wsunął je w już rozwarte i
pulsujące przyjemnością wnętrze. Tak, on chyba wcale nie potrzebował tej
pomocnej substancji, był już tak silnie podniecony, że z pewnością bez problemu
i jakiejkolwiek pomocy Tom mógł zamiast palcami, wejść w niego twardością
swojego penisa.
Rozerwał ich złączone wargi, dysząc
ciężko. Nie było tajemnicą, że w końcu zabrakło mu tchu. Doskonale wiedział co
ma teraz robić. Wpatrując się w jego błogi wyraz twarzy, śledząc jej mimikę i
każdy grymas przyjemności, zaczął poruszać w nim palcami, jak zwykł to zawsze
robić z dziewczyną, kiedy ta odfruwała na skrzydłach euforii. Teraz widział tę
rozkosz w oczach brata, które mimo półmroku błyszczały swoim własnym światłem.
Szerzej rozchylił uda, dając mu do siebie jeszcze lepszy dostęp.
- Tommy! Teraz, już! Bo oszaleję! –
krzyknął, a to pobudziło go jeszcze bardziej, dlatego też cofnął palce i
wsuwając się pomiędzy jego uda, odrobinę pomagając sobie dłonią wypełnił go
swoją wielkością bez większego trudu. I w tej samej chwili wyrwał się z jego
gardła zduszony jęk, a ręce odmówiły posłuszeństwa, kiedy niemal całym ciężarem
ciała opadł na wątłe ciało bliźniaka. Jednak dość szybko uniósł się na łokciach
i zatrzymał w bezruchu, pulsując swoją twardą męskością w jego wnętrzu.
***
Tom był delikatny, czuły i słodki,
cudowny... I choć chwilami przychodziło mi na myśl po prostu zepchnąć go z
siebie, a potem dosiąść mocno i ostro, szczytując szybko to jednak wciąż byłem
niezwykle uległy, leżąc pod nim, oddając mu się z pokorą, wolno dochodząc i
cicho jęcząc. Wprawdzie doprowadziłem go do orgazmu tak jak chciałem, ale i tak
ostatecznie w objęciach jego kochających ramion.
Lubiłem ostry seks, ale nigdy nie
zwierzałem mu się z tego, nie chcąc go jakoś do siebie zrazić, czy zniechęcić.
Był jeszcze czas, aby pokazać mu się z tej mniej uległej strony. Tamtej nocy
brałem od losu to, co mi dawał, ale, żeby była jasność… Ja wcale nie ulegałem
mu z jakiegoś przymusu, pragnąłem go, kochałem, a on kochał mnie. Delikatnością
zawładnął mną doszczętnie, pieprzył mnie czule i zmysłowo, z miłością,
zajebiście dobrze. I tak też mi było, więc nie zamierzałem wtedy tego zmieniać.
***
Bill poczuł całkowite wypełnienie,
tak szybko, że nawet się nie spodziewał. Chwila konsternacji, przesycona ich
zduszonymi, płytkimi z podniecenia oddechami, była czymś niesamowitym. Tom
pulsował w nim sobą i pochylając głowę, połączył ich czoła. Czarnowłosy wciąż
patrzył jak brat przymknął swoje powieki, czuł jak cały drżał. Jego oddech,
jaki osiadał mu na wargach był taki gorący… Ten krótki bezruch był magicznym
momentem, pierwsze sekundy, w jakich połączyły się ich ciała – niezapomniane. I
to miało w nich pozostać na zawsze.
- Tommy… - jęknął, szeroko otwartymi
oczami wpatrując się w przymknięte powieki brata, a wtedy on lekko uniósł głowę
i otworzył je. – Kocham cię. – wyznał Bill, krótko, stanowczo i zdecydowanie.
On słyszał to już nie raz, ale nie w takiej chwili, nie w takim znaczeniu. Ich
braterska miłość, była tak oczywistą, lecz teraz stawała się czymś wyjątkowym,
więzią niesamowitą i niepojętą. W chwilę po tym wyznaniu, objął jego pośladki
uściskiem ud, a wargi swoimi, pieszcząc je zwiewnie, delikatnie i czule. Tom
odwzajemnił pocałunek, obejmował go ciasny gorąc wnętrza bliźniaka, a dreszcz
przyjemności obezwładniał bez reszty, kiedy z wolna wprawił swoje biodra w
falisty ruch, wchodząc w niego głębiej i cofając się, aby znów wsunąć do końca.
Połączeni
w największym akcie fizycznej miłości dwojga ludzi, zatracili poczucie wstydu,
czasu i zniszczyli każdą możliwą dzielącą ich przed tym barierę, zburzyli mur
oddając się sobie wzajemnie.
TAK!!! Doczekałam się, w końcu to zrobili!!
OdpowiedzUsuńTo było po prostu cudowne. Cały rozdział przeczytałam z uśmiechem na ustach. Był naprawdę świetny. Oby tak dalej ;)
Już nie mogę doczekać się kolejnej części, strasznie mnie ciekawi co będzie dalej...
Życzę dużo, dużo weny
Pozdrawiam :*
I będzie dalej ;) To nie koniec ich pierwszego razu, chłopcy dopiero się rozkręcą i czeka ich wiele emocjonujących doznań, nie tylko w tej sferze.
UsuńDziękuję, ściskam ;*
Cudo!☺ Nie mogę się doczekać co będzie dalej. Trzymam kciuki żeby wena Cię nie opuściła
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ☺
Oj będzie, będzie jeszcze się działo. Motywacja do pisania w postaci komentarzy jest wskazana, tak, że serdecznie dziękuję i ściskam ;*
UsuńJak zawsze pięknie pokazane emocje... Tom mnie w ogóle urzekł tą nieśmiałością. Chyba jesteś pierwszą osobą, która przedstawiła go w takim świetle. Bo jednak to jest coś... pierwszy seks z mężczyzna w życiu. Tak jak każdy pierwszy seks z reszta :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się jednak doczekać aż Bill pokaże co naprawdę potrafi. Oby to nastąpiło jak najszybciej :)
Także... życzę Ci weny i przesyłam buziaki :*
Mówiłam, że to będzie zupełnie inna kreacja bliźniaków, niż zazwyczaj, ale Tom wcale nie będzie taką zupełną sierotką, on też potrafi pokazać co w nim drzemie, oczywiście z czasem!
UsuńBuziaki i ściskam, dziękuję kochana ;*
Wow ! Wreszcie, ile mozna było czekać na ten moment, az sie przełamią i to zrobią :D co za seksowny odcinek, love it <3 oby teraz dzialo sie jeszcze wiecej ! Opisujesz wszystko w tak niesamowicie elektryzujący sposób, ze nie mozna sie oderwać. A opisy Billa są jedna z moich ulubionych partów. Masz talent do pisania, jak mało kto, poważnie ! Poza tym bardzo podoba mi się sposób, w jaki ukazałas chłopaków, zupełnie inny i niespotykany. Pisz dalej ! A ja nadrabiam zaległości z kolejnym odcinkiem, juz nie moge sie doczekać ! pozdrawiam :* M
OdpowiedzUsuńNie chciałam zrobić z Billa kolejnej ckliwej, rozpaczającej z powodu zdrad Toma, cioty. On mi wcale nie wygląda na takiego biedaczynę, a wręcz przeciwnie. Ten mój jeszcze wszystkich zaskoczy.
UsuńDziękuję, buziaki ;*
To się nie dzieje naprawdę!
OdpowiedzUsuńTO SIĘ NIE DZIEJE NAPRAWDĘ!!!
Ja pierdolę.
Znaczy nie, nie pierdolę.
To znaczy oni się pierdolą.
A ja się tym zachwycam.
Już mi się chyba na mózg rzuciło bo zaczynam bluźnić, ale te emocje. Bill i Tom w łóżku. Pierwszy raz. Takie EMOCJE. Nie wiem co pisać. Nie wiem jak to skomentować. Co mam teraz napisać? Że przy czytaniu zabrakło mi tchu? Zabrakło. Że przy czytaniu każde kolejne słowo przyprawiało mnie o dreszcze? Przyprawiało. Że przy czytaniu tak się zatraciłam, że zapomniałam gdzie jestem? Zapomniałam. A przecież to niedorzeczne żeby tak się podniecać opowiadaniem. Tylko co ja na to poradzę, że Twoje pisanie wciąga mnie lepiej niż niejedna książka.
"Pragnął, aby to przeżycie było wyjątkowe i piękne, nasycone czułością i bezgranicznym uczuciem, niezapomniane i jedyne, a potem… potem może być nawet jego prywatną dziwką, będzie dawał mu jak tylko zechce, szybko, gdziekolwiek, aby go tylko zaspokoić. Jeśli tylko będzie tego chciał."
Zamurowało mnie.
Serio.
Zatkało mnie.
Serio.
Lecę czytać dalej,
E.G.
Czy ja już mówiłam, jak wielką radość sprawiają mi Twoje komentarze? Chyba nie, więc mówię! I Twoje zajebiste teksty:
Usuń"Ja pierdolę.
Znaczy nie, nie pierdolę.
To znaczy oni się pierdolą.
A ja się tym zachwycam." - no po prostu padłam, zaśmiałam się z tego w głos :D Jesteś niemożliwa, świetna, wspaniała! Tyle radości w czytaniu mam!
Ściskam Cię za to serdecznie ;*
Tutaj to dopiero czytałam z wypiekami na twarzy! Serio. Wyjątkowo udała Ci się ta część. Poskładałaś wszystkie emocje w jedną zachwycającą całość. Koleżanka wyżej ma 100% racji, że przyjemnie się zachwycać jak oni się pierdolą :) Chociaż wybacz, oni się namiętnie kochają... Bill to chyba nawet nie może uwierzyć w to, że Tom odwzajemnił jego uczucia. Potrafisz podgrzać atmosferę!
OdpowiedzUsuń:)
No racja, oni się namiętnie kochają, choć nie każdy akt będzie taki namiętny ;)
UsuńDziękuję serdecznie, że komentujesz poszczególnie części, nim dojdziesz do końca :*