środa, 14 czerwca 2017

Część 10.




Część 10.

            Obudził mnie rozkoszny dreszcz, miałem wrażenie, że czuję jego usta na mojej skórze, ale kiedy otworzyłem oczy, zobaczyłem jak lekko faluje przezroczysta moskitiera przy naszym łóżku, a moje ciało smaga delikatny powiew wiatru. Tom błogo spał obok mnie. Jak wtedy pomyślałem, pewnie nawet nie miał pojęcia, że tej nocy zaznałem smaku jego ust w zupełnie inny niż dotąd sposób, nie dając mu braterskiego całusa. Smakowałem go jak kochanka, jak partnera podczas gry wstępnej. Gdybym tylko mógł pokazać mu jaki jestem w tym dobry, zresztą… On, ze swoim doświadczeniem z pewnością był w tym mistrzem. Jak cudownie byśmy się uzupełniali, gdybyśmy tylko mogli… Jak wiele moglibyśmy dać sobie rozkoszy, gdyby tylko on chciał mnie wziąć tak, jak brał wszystkie te dziewczyny w hotelach.
            Znów popatrzyłem na niego, zastanawiając się co w tej chwili mógłby zobaczyć w moich oczach, gdyby tylko się obudził, bo we własne spojrzenie wlałem całe uczucie do niego, jakie płonęło w moim sercu. A może po prostu, kiedy wstanie, będę patrzył na niego w taki sam sposób? Może coś odczyta w moich oczach, może zrozumie?
            Póki co jednak spał, a ja chciałem, żeby oszalał dla mnie każdą cząstką swojego istnienia i wiedziałem, że będę musiał o to zadbać. Postanowiłem zacząć od zadbania o niego samego. Nim poszedłem pod prysznic, podniosłem słuchawkę telefonu w salonie i zamówiłem śniadanie, korzystając z obszernego menu, jakie znajdowało się w naszym bungalowie. Tosty, trochę wędliny, sera i dużo owoców. Wszystko to, co lubił Tom. Z nas dwóch to ja zawsze bardziej eksperymentowałem z jedzeniem, on był raczej tradycjonalistą i jeśli próbował czegoś nowego, to nigdy nie na początku dnia.
            Nim przyjechał nasz poranny posiłek, choć właściwie dochodziła jedenasta, więc bardziej południowy, wziąłem szybki prysznic i w oczekiwaniu na jego przebudzenie, zasiadłem na leżaku z laptopem na kolanach, totalnie oddając się swoim niegrzecznym wyobrażeniom, sycąc oczy kolejną dawką pornografii z nami w głównych rolach.

***

            Tom otworzył oczy i od razu zerknął w lewo, jednak miejsce w którym spał Bill było puste i już zupełnie chłodne, więc jak przypuszczał, brat musiał już dawno wstać. No tak, przecież zasnął na długi czas przed nim i z pewnością się wyspał podczas, gdy do niego sen nie chciał przyjść. Uniósł głowę wsłuchując się w odgłosy jakie miałyby świadczyć o tym, co teraz może robić czarnowłosy, jednak prócz szumu morza i innych dźwięków natury, nie słyszał ani muzyki, ani też żadnych innych głosów, mogących dochodzić z telewizora.
            Gdzie mógłby być Bill? Podniósł się, aby czym prędzej się o tym przekonać, jednak starał zachowywać się cicho, nie chciał go przestraszyć, ani spłoszyć. Kiedy znalazł się w salonie, dostrzegł przez okno, że wyciągnięty na leżaku pod dużym parasolem, z laptopem na kolanach, relaksuje się przy basenie.
            - Co też tak intensywnie pochłania mojego małego braciszka? Niechże zgadnę… - mruknął sobie pod nosem i postanowił niepostrzeżenie zakraść się w jego pobliże. Sytuacja była ułatwiona, bo Bill miał na uszach słuchawki, jednak siedząc bokiem do wyjściowych drzwi, mógł dostrzec kątem oka poruszającą się sylwetkę brata, dlatego Tom odczekał chwilę. Kiedy sięgał na stolik po papierosy i odwrócił głowę, wtedy szybko wyszedł, kierując swoje kroki w prawą stronę, aby na spokojnie, powoli zajść go z tyłu leżaka. Co do oglądanych treści miał pewne podejrzenia i kiedy zbliżył się na wystarczającą odległość przekonał się o ich słuszności. Bill znów oglądał te wszystkie obrazki, jakie on sam widział już wcześniej, wprawdzie może nie było to zupełnie to samo, ale przed oczami miał jeden z fotomontaży, gdzie on sam z błogością wypisaną na twarzy – jaką oczywiście przywdział podczas gry na gitarze na jednym z koncertów – i z głową przytwierdzoną do obcego ciała, cudzymi dłońmi trzyma go za czyjeś biodra, przylegając miednicą do pośladków Billa-nie Billa, w wiadomym celu. Przez chwilę patrzył łakomie na przewijane przez bliźniaka obrazy, a każdy inny, każdy równie obsceniczny i wyuzdany. Fanki miały wyobraźnię, nie ma co… I kiedy tak w ciszy, przycupnięty tuż za leżakiem Billa wpatrywał się w ekran laptopa, ten zdecydował się zgasić papierosa, a gdy lekko odchylił głowę na bok dostrzegł na swoich tyłach intruza. Pierwszą reakcją był ten sam, co zazwyczaj odruch – wieko laptopa z ekranem natychmiast zostało zatrzaśnięte.
            - Kurwa, Tom! – wykrzyknął podglądany i wystrzelił w górę jak z procy, czerwieniąc się, jakby spędził pół dnia w promieniach słońca. W dłoniach, przyklejony do piersi ściskał swój laptop, narzędzie zbrodni. Patrzył na brata szeroko otwartymi oczami, zmieszany i zawstydzony, nie mając pojęcia ile z tego wszystkiego zobaczył i jak długo tkwił za tym cholernym leżakiem.
            Ale Tom tylko uśmiechał się pod nosem i nic nie mówiąc, sięgnął po papierosa. Odpalił go ze stoickim spokojem, podczas kiedy Bill wciąż stał na wprost, i dzierżąc w dłoniach swoją tajemnicę, która przecież już tajemnicą nie była, drżał na całym ciele bojąc się cokolwiek powiedzieć. Że też zachciało mu się tutaj to oglądać, a przy tym był tak nieostrożny! Wyrzucał sobie swoją głupotę w myślach.
            - Długo się z tym ukrywasz, prawda? – zaczął Tom spokojnie, bez jakichkolwiek emocji. Z czym się do cholery ukrywa i co on ma na myśli, te obrazki, teksty, czy jego uczucia? I co miał teraz mu w ogóle odpowiedzieć? Tłumaczyć pokrętnie, że to dziś trafił na to przypadkiem, udać totalnego głupa i iść w zaparte, czy przyznać się wprost? Powinien powiedzieć prawdę, przynajmniej poznałby zdanie Toma, ale zamiast tego zaczął się plątać, jak dzieciak przy tablicy, który nie nauczył się ostatniej lekcji.
            - Ale co? Jak długo? To znaczy, co masz na m-myśli? – zaszczękał zębami, jakby był na Antarktydzie, a nie na Malediwach.
            - To, co od jakiegoś czasu oglądasz w laptopie. – mruknął szatyn, siadając spokojnie na leżaku obok i zaciągając się papierosem. Bawiło go zmieszanie Billa, to całe motanie się i niepewność. Jak cudownie go zaskoczył, był z siebie dumny, że przyłapał go na gorącym uczynku. Ciekaw był jak mu to wytłumaczy, dlatego postanowił na razie się nie przyznawać, że dawno o tym wie, choć jego spokojna reakcja mogła być podejrzana, ale Bill w tej chwili był skupiony na samym sobie. On, który zawsze miał tak wiele do powiedzenia, teraz nie potrafił wydobyć z siebie słowa, jakby to, co się wydarzyło kompletnie odjęło mu mowę. I minęło dobre kilka minut, nim Tom wpatrzony w niego usłyszał tylko jedno słowo w odpowiedzi;
            - Długo. – Po czym odwrócił się na pięcie i z laptopem pod pachą, pospiesznym krokiem ruszył do domku.
            Nie ma co… Ciekawie zaczął się pierwszy dzień wypoczynku. Teraz obaj, choć nie mając o tym pojęcia, wyrzucali sobie to, co się wydarzyło. Tom odrobinę żałował, że tak go zaskoczył, bo zupełnie nie spodziewał się, że brat tak się tym zestresuje i po prostu ucieknie. W sumie chyba mu się nie dziwił, mógł z nim po prostu o tym porozmawiać, powiedzieć w czym rzecz, a nie zaskakiwać go…
            Bill wzburzony, bliski płaczu wpadł do bungalowu. Jak mógł tak dać się podejść? Czemu był nieuważny? I to jego zmieszanie… Przecież zachował się jak kompletny kretyn, nie umiejąc nawet jakoś się wybronić, przecież mógł powiedzieć, że przypadkiem na to trafił, obrócić wszystko w żart, śmiać się z fanek, jaką to mają bujną wyobraźnię. Tymczasem swoim zachowaniem po prostu przyznał się, że to ogląda. Ale zaraz, zaraz… Reakcja Toma była bardzo dziwna, nie zdenerwował się, nie wyśmiał tego, nie zadrwił z niego, nie oponował, właściwie zachował się tak, jakby to nie było dla niego niczym nowym i niczym okropnym. Był spokojny i opanowany. To zastanowiło go.
            Położył laptop na stoliku i zerknął przez okno. Brat wciąż pozostawał na leżaku, palił papierosa, ale spojrzenie miał zwrócone w jego stronę. Co teraz myślał? Dałby wiele, aby móc wiedzieć. Może powinien wrócić i mu o wszystkim opowiedzieć?
            Kiedy tak walczył ze sobą w myślach, usłyszał jakieś głosy dochodzące z zewnątrz i zorientował się, że w tej właśnie chwili ktoś dostarczył im z restauracji śniadanie. Bez sensu było więc ukrywanie się w domku, odetchnął głęboko kilka razy starając się uspokoić skołatane nerwy.
            - Bill, śniadanie! – krzyknął Tom. W sumie i tak miał wyjść, wiedział, że będą musieli porozmawiać, bo tego wszystkiego po prostu nie da się przemilczeć, poza tym wreszcie trzeba skończyć z dziecinnym ukrywaniem swoich uczuć, albo wóz, albo przewóz.
            Wciąż był spięty, nogi miał jak z waty i bał się spojrzeć mu w oczy. Na stoliku pod zadaszeniem stała taca z zamówionymi produktami; tosty, ser, wędlina, owoce. Nie było tylko kawy, jaką przecież Bill miał zrobić sam, jednak stając teraz tutaj, wbił spojrzenie w to wszystko zupełnie zapominając o czymkolwiek. Wszystkie plany, jakie wcześniej snuł o tym przedpołudniu wzięły w łeb.
            - Zrobię kawę, a ty jedz, zaraz wrócę.
            Tylko kiwnął głową na słowa Toma i posłusznie usiadł przy stoliku, jednak miał wrażenie, że nic nie przełknie. Wiedział, że kiedy on wróci już z naparem, nie zjedzą z pewnością w milczeniu. Chciał mieć to już za sobą, wiedzieć na czym stoi, a jednocześnie się bał. Oby tylko go nie odrzucił w jakiś okropny, raniący sposób. Jeśli zrobi to delikatnie, zniesie wszystko o wiele lepiej, godząc się ze swoim losem.
            Wziął tost, położył plasterek sera i ugryzł kęs. Był bardzo głodny, a jednocześnie miał wrażenie, że wszystko rośnie mu w ustach. Bliźniak wrócił z kawą, postawił jedną filiżankę przed nim i nic nie mówiąc, usiadł na wprost. Zachowywał się jak gdyby nigdy nic, sięgnął po tosty, naszykował sobie kilka, po czym zaczął jeść, a widząc, jak Bill unika wzrokowego kontaktu, w końcu zagadnął:
            - Możesz na mnie spojrzeć? Wiesz, że rozmowa nas nie ominie, ale chcę, żebyśmy najpierw spokojnie zjedli.
            Teraz dopiero uniósł na niego spojrzenie.
            - Odechciało mi się jeść, wiesz, że to co zrobiłeś było nie fair.
            - Wiem, nie powinienem podglądać, stawiać cię w takiej sytuacji. Powinienem powiedzieć ci od razu… Głupio to wszystko wyszło.
            Bill zamarł z lekko rozchylonymi ustami i z tostem w dłoni.
            - Co powiedzieć od razu?! – Niemal krzyknął.
            - Skończ jeść – Ze stoickim spokojem odparł bliźniak, jednak on nie mógł być spokojny. Było pewne że Tom coś wiedział, tylko co? Może jednak któregoś razu, nim zdążył zamknąć laptop przed jego ciekawskim wzrokiem, zdążył coś zobaczyć? Tylko, że ten ostatni raz był dość dawno, czy tak długi czas by się z tym nie zdradził? Łatwo mu było teraz mówić, „skończ jeść”, kiedy wszystko w nim drżało z podenerwowania i niepewności, nie mógł już przełknąć nawet kęsa. Napił się tylko kawy, już się nie odzywając. Wiedział, że Tom był bardzo konsekwentny i jeśli powiedział, że porozmawiają jak zjedzą, będzie się tego trzymał. Dlatego czekał, grzebiąc w telefonie, na czym kompletnie nie umiał się skupić.
            - Posłuchaj mnie… Ja wiem o tym wszystkim, co oglądasz w internecie o nas. – Tom zabrzmiał nagle jak zza światów.
            - Jak to? Skąd? Od kiedy? – zapytał zdławionym emocjami głosem.
            - Od dłuższego czasu. Po prostu nie raz nagle zamykałeś laptop, wiedziałem, że coś ukrywasz, nie chciałeś mi nigdy nic powiedzieć kiedy pytałem, a ja martwiłem się, że może wciąga cię coś złego. Kiedyś obiecaliśmy sobie, że nie będziemy mieć przed sobą żadnych tajemnic, Billy. – Czarnowłosy patrzył na brata zawstydzony i spięty. Tak, obiecali to sobie, ale jak miał mu o tym wszystkim powiedzieć? Po prostu pójść i z radością oznajmić, jak bardzo fascynują go te wszystkie fotomontaże, jak podniecają i z jaką ochotą czyta wyobrażenia fanek o ich romansie? I jak bardzo by chciał, aby to wszystko po prostu się stało! Teraz tak mówi, ale jak zareagowałby wówczas?
            - Przestań… - wymamrotał cicho. – Niby co miałem ci powiedzieć?
            - Czytałeś, oglądałeś to wszystko i jednocześnie wstydziłeś się?
            - Nie! – Bill podskoczył. – Nie o to chodzi, Tommy, ja… ja po prostu… - Opuścił wzrok.
            - Co „po prostu”, Bill…? - Bliźniak przechylił się przez stolik, chcąc zajrzeć bratu w oczy, ale ten wciąż ze wzrokiem wbitym w swój własny telefon, nerwowo przekładał go w dłoniach.
            - Nie wiedziałem jak zareagujesz, bałem się, że w ogóle ci się to nie spodoba, że mnie wyśmiejesz, bo… - znów zamarł.
            - Bo...? – Tom naciskał, aby dokończył swoją myśl.
            - Bo nie dość, że jesteśmy braćmi, to ty wolisz dziewczyny – wyrzucił z siebie szybko, jakby obawiając się, że jeśli się zawaha, to już nigdy się na to nie zdobędzie.
            - I dlatego myślałeś, że cię wyśmieję, tak...? Jesteś taki głupi, Billy… - powiedział cicho, z wyraźną nutą czułości, sięgnął po jego dłoń, aby zamknąć ją w uścisku swojej i delikatnie ścisnąć. Dopiero teraz Bill podniósł na niego swoje spojrzenie napotykając jego wzrok, pełen ciepła i lekkiego rozbawienia i nie był on pełen pogardy, nagany, ani drwiny.
            - Jak się dowiedziałeś? – zapytał. – Zdążyłeś kiedyś coś zobaczyć, nim zamknąłem laptop?
            - Nie, wtedy nigdy nic nie zdążyłem zobaczyć, zawsze robiłeś to niemal z prędkością światła – zaśmiał się Tom. – Ale pewnego dnia, kiedy brałeś prysznic, a ja czekałem, naruszyłem twoją prywatność.
            - Wtedy zajrzałeś do mojego laptopa i zobaczyłeś to wszystko? Przecież mam hasło.
            - Kiedyś mi je podałeś, pamiętasz? Zapamiętałem. Ale w tak krótkim czasie nie zdążyłbym niczego dobrze zobaczyć, miałem ze sobą pendrive’a, ściągnąłem historię przeglądania.
            Bill zaczerwienił się. Dobrze pamiętał co zazwyczaj oglądał, miał kilka top-stron jakie zapamiętale śledził, więc Tom także wnikliwie musiał sobie to wszystko obejrzeć, przecież jeśli miał wszystkie linki, z pewnością miał na to czas już na swoim laptopie. Co za obciach…
            - I co sobie wtedy pomyślałeś, kiedy zobaczyłeś to wszystko? – zapytał po chwili.
            - Zastanowiłem się, czy oglądasz to z ciekawości, czy byś tego chciał? – odparował Tom.

***

            Szach i mat.
            To było jak chwyt poniżej pasa. Zatkało mnie totalnie, bo co ja mogłem odpowiedzieć? Że nie marzę o niczym innym? Że onanizuję się z myślą o nim? Że chcę z nim być, że pragnę, aby mnie przeleciał, kochał, pieścił, a w końcu ostro rżnął? Moje fantazje były różne, czasem chciałem po prostu jego czułości, chciałem kochać się namiętnie, delikatnie, a czasem pragnąłem, żeby był ostry, brutalny, żeby pieprzył mnie jak dziwkę. Zawsze lubiłem odmianę, a wszystko zależało od tego, jakiego miałem partnera i, czy mnie pociągał. Zdarzały mi się różne przygody, może nie były one takie jak Toma, że brałem do łóżka na raz, ale miewałem romanse, potrzebowałem odmiany i szaleństwa.
            Do dziś pamiętam, kiedy pierwszy raz rozstałem się z Andreasem, bo wpadł mi w oko pewien chłopak z modelingu. Nie chciałem zdradzać, bo sam nie chciałbym być zdradzany, a ten koleś tak cholernie mnie kręcił, że postanowiłem go zdobyć, co wcale nie było trudne, bo jak się okazało i ja mu się podobałem. Spotkałem się z nim kilka razy, z czego dwa wylądowaliśmy w łóżku. Był całkiem niezły, ale po tych dwóch razach sam nie wiem dlaczego, po prostu przestał mnie pociągać, więc zakończyłem tę znajomość.
            A Tom pociągał mnie cały czas i zastanawiałem się, czy to przez to, że tak bardzo go kocham, czy tylko dlatego, że nie może być mój w ten wyjątkowy sposób? Ciągle myślałem o tym, jaki jest w łóżku, choć podejrzewałem oczywiście, że nie ma sobie równych, ale może tylko taki dobry był dla tych wszystkich panienek?
            I wtedy, kiedy zadawał mi to pytanie, coś wewnątrz mnie krzyczało, że tak, tak! Chcę tego! I zupełnie nie wiedziałem, co miałem w tamtej chwili odpowiedzieć…

***

            - Billy… Chcesz to poczuć? – Tom ponowił pytanie, kiedy bliźniak wciąż milczał, nawet na niego nie spoglądając. – Wiem, że zarywałeś noce wgapiając się w ekran laptopa, nie raz widziałem, kiedy budziłem się w tourbusie i wiem też, że skoro tak cię to wszystko wciągnęło, to nie jest to dla ciebie jakieś obrzydliwe i chore, prawda? – Dopiero teraz uniósł wzrok, ale nie udzielił mu jasnej i czystej odpowiedzi, tylko zapytał:
            - A ty uważasz, że to obrzydliwe, brudne i chore? – Wpatrywał się w Toma w skupieniu, w niecierpliwym oczekiwaniu, ale wciąż z odrobiną obawy. To, że go nie zbeształ i nie wyśmiał, nie oznaczało, że właśnie tak tego nie postrzega. Może po prostu nie zrobił tego tylko dlatego, że był jego bratem i nie chciał go ranić? Może to był jedyny powód, a tak naprawdę kiedy to wszystko oglądał, czytał, zbierało mu się na wymioty, lub też najzwyczajniej w świecie poszedł się wyrzygać? Teraz nie odpowiadał, a milcząc dłuższą chwilę, zawiesił spojrzenie gdzieś na horyzoncie, gdzie kończył się ocean, a początek swój miało niebo. Bill miał wrażenie, że to jego milczenie trwa wieczność, a dodatkowo brak wzrokowego kontaktu potęgował jego obawy. Po chwili jednak Tom wolno odwrócił głowę, a tym samym spojrzenie utkwił w źrenicach czarnowłosego chłopaka.
            - Nie… - odpowiedział krótko nie drocząc się z nim, nie upierając, aby on najpierw odpowiedział, bo przecież to on pierwszy zadał mu podobne pytanie. Tak po prostu teraz odpowiedział to jedno, krótkie „nie”, które wznieciło we wnętrzu Billa pożar i omamiło rozkosznym drżeniem ciała. Tak dużo mogło zawierać się w tym słowie, jakie przecież w wielu innych przypadkach byłoby końcem wszystkiego, ale w tym, było najcudowniejszą obietnicą raju i najpiękniejszym początkiem. Jednak mimo to zawisło między nimi krępujące milczenie i żaden z nich w tej chwili nie wiedział, jak poprowadzić dalej tę rozmowę i jak nigdy dotąd obaj poczuli się bardzo skrępowani. Bill odchrząknął nerwowo i wstał, chwytając tacę, na której tak niedawno Tom przyniósł kawę.
            - Sprzątnę to – mruknął pod nosem i drżącą dłonią ustawił na niej puste filiżanki i talerzyki, po czym pospiesznie wyniósł do aneksu kuchennego. Nie pofatygował się, aby je myć, ponieważ wiedział, że kiedy opuszczą bungalow i dadzą znać o tym telefonicznie w recepcji, przyjdzie kobieta z obsługi, która wszystko posprząta. Wsparł dłonie o blat stolika i wciąż spięty, odetchnął kilka razy głęboko. W uszach wciąż dźwięczało mu to jedno, jedyne, wypowiedziane przez Toma słowo; „nie…”. To było jak sen, który bardzo wolno, małymi krokami zaczynał się ziszczać, choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jeszcze bardzo daleka droga do spełnienia wszystkich marzeń, bo o ile nie było dla brata czymś obrzydliwym, to wcale nie oznaczało, że też by tego chciał. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z faktu, że nie udzielił w ogóle odpowiedzi na jego pytanie, zachował się jak egoista pytając o to, co trapiło go najbardziej. Tom wciąż pozostawał na zewnątrz, powinien więc wrócić tam i odpowiedzieć, powiedzieć o wszystkim czego by chciał z nim doświadczyć, o każdym marzeniu i fantazji, jakie tkał misternie przez ostatnie tygodnie w swojej wyobraźni, ale nie potrafił. Tkwił tu wciąż sparaliżowany tym szybkim biegiem wydarzeń, choć teraz już stojąc w saloniku patrzył przez okno i obejmując wzrokiem sylwetkę brata, sięgnął po papierosa. Miotał się, doszczętnie uwięziony swoimi mrzonkami, nie wiedząc co ma teraz zrobić, ale do diabła, przecież nie będzie tu siedział w nieskończoność! Tom dawno wylegiwał się na leżaku, popijając piwo, które przyniósł sobie z lodówki, kiedy robił kawę. Sięgnął więc po kolejne dwa i nabierając w płuca potężny haust powietrza w końcu wyszedł ze swojej kryjówki.
            - Widzę, że już kończysz to przyniosłem – odezwał się, zatrzymując przy leżaku. Tom uchylił jedną powiekę spoglądając na niego.
            - Myślałem, że w życiu stamtąd nie wyjdziesz – sapnął, z powrotem zamykając oczy i wystawiając twarz na działanie promieni słońca. Nie ponowił już pytania, właściwie nie musiał, bo reakcja Billa mówiła sama za siebie. Teraz miał już całkowitą pewność, że brat patrzy na niego w nieco inny sposób. Skoro to wszystko nie było dla niego czymś ohydnym, a podobało mu się, podniecało go, więc on sam musiał go także rajcować. Nie wiedział jednak wciąż jak to wszystko wygląda w sferze jego uczuć, czy kocha go miłością jedynie braterską, czy może trochę jak partnera, choć przecież partnerem jego nie był. Jednak najistotniejsze w tym wszystkim nie było to, co czuje i myśli Bill, a to, że on sam już pogubił się w swoich własnych odczuciach i zaczynał przez to wszystko wariować.
            Brat znów nie odpowiadając położył się na stojącym obok leżaku i podobnie jak on zamknął oczy, poddając się słonecznej kąpieli. Teraz mógł swobodnie mu się przyjrzeć. Zarysowany profil ust przywiódł na myśl wspomnienie tego, co zdarzyło się w nocy, a co było kolejnym dowodem na to, że naprawdę go pragnął. Dlaczego więc nie spróbować posunąć się w tym wszystkim odrobinę dalej? Skoro obaj tego będą chcieli, przecież nie będzie to niczym złym, tylko czy po tym wszystkim Bill znów się na to zdobędzie? Zsunął spojrzenie wzdłuż torsu, zatrzymując na chwilę nieco niżej, w miejscu, gdzie jego intymne miejsce zaczęły zakrywać spodenki. Nie… To było tak niedorzeczne, on i jego brat, jego ukochany bliźniak, w intymnej scenie, tak, jak to robił z każdą dziewczyną do tej pory, czyste szaleństwo! I choć ta myśl była chyba jeszcze bardziej podniecająca niż pragnienie kobiety, to jednocześnie nieprawdopodobna do spełnienia, nawet, jeśli Bill i on sam by tego chciał.
            Kazirodztwo, szaleństwo, opętanie… Iście szatańska myśl i każde jedno pragnienie.

8 komentarzy:

  1. No to się zaczęło. :D dobrze to sobie Tomek wykombinował, ze go przyłapie na gorącym uczynku. Tylko teraz Bill się miota xD oby nie zbyt długo ^^ bo w końcu No musi się coś wydarzyć. Szczególnie, ze teraz już raczej oboje wiedza, ze ten drugi nie ma nic przeciwko. Chyba xD czekam aż w końcu się na siebie rzuca ^^
    Oby to nastąpiło jak najszybciej noooo :P kochana pisz pisz bo ja się tu doczekać nie mogę :P
    Buziaczki :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Badam cierpliwość moich czytelników, ale nie chcę nikogo wykończyć. To, na co czekasz jest oczywiście nieuniknione, ale nie powiem za jaki czas nastąpi. To ma być niespodzianką.
      Dziękuję, ściskam ;*

      Usuń
  2. No teraz to dopiero będzie się działo! Czuję, że już niedługo COŚ się wydarzy... (oby się wydarzyło) ;)
    I przepraszam za tak krótki komentarz, ale jakoś tak dzisiaj nie mogę nic wymyślić :P
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze czujesz, nawet bardzo dobrze, jednak oczywiście to, kiedy coś się wydarzy jest wciąż wielką niewiadomą, a i ja nic nie zdradzę.
      Dziękuję i ściskam ;*

      Usuń
  3. YES, YES, YES!!!

    Na to czekałam.
    Tom nakrył Billa na czytaniu fanfiction i oglądaniu fotomontaży twincestów fanek Tokio Hotel.

    Wreszcie. W końcu. Nareszcie.

    To teraz się zacznie :D
    To teraz muszą sobie TO wyjaśnić. No właśnie TO.

    Jestem zadowolona, a może zachwycona, że to w taki sposób się wydało. Podoba mi się w jaki sposób przedstawiłaś tą sytuację. Z każdą kolejną częścią styl Twojego pisania jeszcze bardziej mnie zachwyca. I boję się, że padnę z zachwytu zanim dotrwam z czytaniem do tych naprawdę najbardziej ognistych scen twincestu.

    Lecę czytać dalej,
    E.G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż ja mogę Ci odpowiedzieć? Cieszę się, że mimo wszystko nie padłaś z zachwytu i jednak dotrwałaś do końca opowiadania.
      Ja rozpływam się czytając Twoje komentarze.
      Buźka! ;*

      Usuń
  4. Zaskoczyłaś mnie tą częścią... Nie spodziewałam się, że Tom nakryje Billa przy laptopie bo przecież wcześniej Bill tak bardzo się pilnował. Jestem pod wrażeniem ;)
    I wiesz co? To aż bije po oczach, że Ty masz wszystko przemyślane bo fabuła jest spójna i logiczna :)
    Widać, że Ty bardzo starannie piszesz! Każde zdanie jest dowodem na to :) Wkładasz w to mnóstwo serca! To z pewnością nie jest pisane tak "na odwal się" gdzieś szybko na kolanie byle by tylko było. Dlatego tak ciężko oderwać się od czytania.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, mam fabułę w głowie choć nie całą, ale jej zarys wraz z końcówką. W trakcie pisania przychodzą mi do głowy poszczególne sceny, pomysły, jakie wykorzystuję, albo i nie, bo wydają mi się banalne. No i ja po prostu piszę, jak jest wena to palce nie nadążają biegać po klawiaturze, ale bywa, że i miesiąc nic nie napiszę. Ale staram się pisać poprawnie, starannie, to fakt, bo sama nie lubię niechlujstwa ;)
      Dziękuję ;*

      Usuń