Cześć, jestem
Bill, chociaż chyba nie muszę się przedstawiać...
Jeśli chcecie mnie wysłuchać, zapraszam. Odsłonię przed wami kawałek mojego życia, opowiem historię którą odrobinę znacie i jaką poniekąd sami stworzyliście.
Jeśli chcecie mnie wysłuchać, zapraszam. Odsłonię przed wami kawałek mojego życia, opowiem historię którą odrobinę znacie i jaką poniekąd sami stworzyliście.
Może
gdyby nie te wszystkie internetowe portale i Wasza bujna wyobraźnia, nigdy nie
zacząłbym o nim myśleć w TEN sposób, nigdy właśnie TAK nie spojrzałbym na
niego. Ale także gdyby nie Wy, nie przeżyłbym tylu pięknych chwil, a w moim
sercu nigdy nie rozpaliłby się ogień TAKIEJ miłości, w płomieniach której
całkowicie zatraciłem siebie. Bez Was nie dałbym się ponieść TEMU uczuciu
dławiąc je w zalążku, zapewne nawet nie wierzyłbym w to, że mogę pokochać go
zupełnie inną miłością. I choć wówczas mógłbym uniknąć bólu, nie zaznałbym też
smaku goryczy, być może nawet nie wiedząc co to prawdziwe cierpienie - nie
żałuję.
Teraz wiem tylko jedno - gdyby móc cofnąć czas, zmieniłbym w moim życiu wiele, prócz najpiękniejszych momentów, jakie przeżyłem z nim. Minuta, po minucie postąpiłbym tak samo, aby po raz drugi doświadczyć tego wszystkiego na nowo, celebrować każdą piękną i szczęśliwą chwilę uniesień, szczędząc mu jednak tych pełnych bólu, cierpienia, jakie w rezultacie sam odczuwałem ze zdwojoną siłą, kiedy oddawał mi z nawiązką. A przecież zawsze chcieliśmy dla siebie jedynie szczęścia…
Teraz wiem tylko jedno - gdyby móc cofnąć czas, zmieniłbym w moim życiu wiele, prócz najpiękniejszych momentów, jakie przeżyłem z nim. Minuta, po minucie postąpiłbym tak samo, aby po raz drugi doświadczyć tego wszystkiego na nowo, celebrować każdą piękną i szczęśliwą chwilę uniesień, szczędząc mu jednak tych pełnych bólu, cierpienia, jakie w rezultacie sam odczuwałem ze zdwojoną siłą, kiedy oddawał mi z nawiązką. A przecież zawsze chcieliśmy dla siebie jedynie szczęścia…
Dziś,
stojąc u bram piekła, tylko jednego jestem pewien.
Było warto...
Było warto...
Część 1.
Nie
mógł zasnąć. Tej nocy przeszkadzał mu każdy zgrzyt, każdy stukot. Mimo
zmęczenia po kolejnym występie sen nie chciał nadejść. Zwykle w takich
sytuacjach, po tak wyczerpującym dniu padał jak mucha, a czasem nawet głośno
chrapał. Dowiadywał się o tym rano, ponieważ śpiący na sąsiednim, tourbusowym
łóżku brat, zawsze nazajutrz musiał wypomnieć mu z wyrzutem to, że nie dawał mu
spać i musiał wstawać, żeby go szturchnąć, kiedy już nie pomagało gwizdanie.
Zawsze oburzał się głośno i dałby się pokroić za pewność, że przecież on nie
chrapie. Dopiero kiedy Tom nagrał koncert wydobywający się z jego krtani, mina
mu zrzedła. Teraz, mimo głębokiej nocy nie przysnął ani na chwilę. Miał choć
pewność, że tym razem brat porządnie się wyśpi.
Przekręcił
się na bok i spojrzał na śpiącego chłopaka. Jego twarz wyrażała spokój, a w
rozsypanych po poduszce warkoczykach co chwilę tańczyło marne światło mijanych
latarni, zaglądające przez niezasłonięty szyberdach. Oddychał miarowo, a jego
zupełnie nagi tors unosił się lekko do góry, aby znów opaść przy wydechu.
Mimowolnie zsunął spojrzenie na jego dłonie spoczywające wzdłuż ciała. Były
piękne, idealne i wypielęgnowane, takie, jakie powinny być dłonie gitarzysty.
Jego brat… Najwspanialszy, jakiego można sobie było wymarzyć. Zawsze go chronił
i bronił, kiedy byli jeszcze mali. Na podwórku, w szkole… Wzdrygnął się na
wspomnienie tych czasów. Teraz byli za murem tamtego bezlitosnego świata, ale
nie udało się odizolować od ludzkiej zawiści. Sukces jaki odnieśli nie chronił
ich przed szykanowaniem. Szczególnie z niego zawsze drwiono. Z jego wizerunku;
ufarbowanych na czarno włosów, pomalowanych oczu i charakterystycznego stroju.
I choć na pozór zdawał się tym wszystkim nie przejmować, wciąż z bólem
przełykał tę gorzką pigułkę. Tylko Tom wiedział jak bardzo to przeżywa, jak
cierpi i tylko jemu Bill mógł zaufać. To właśnie brat ocierał ciepłą, delikatną
dłonią czarne łzy spływające po bladych policzkach wokalisty i tylko on jeden
mógł je zobaczyć. Nawet matka nie wiedziała jak bardzo odbija się to na
wrażliwym chłopaku, ale Tom znał wszystkie jego sekrety. No, prawie wszystkie…
Bill wiedział, że jednej, jedynej tajemnicy nie mógł mu powierzyć nigdy. A i on
sam wolałby jej nie mieć. Tak bardzo chciał zapomnieć i nigdy o tym nie myśleć,
a kiedy miał wrażenie, że właśnie mu się to udaje, ten cholerny dziennikarz
jednym słowem wywrócił jego wewnętrzny świat do góry nogami.
Twincest.
To
słowo wciąż dźwięczało mu w uszach. Już jakiś czas temu, kiedy zaczynali
karierę rzuciło mu się w oczy gdzieś w Internecie. Wtedy po raz pierwszy poznał
jego znaczenie i zrozumiał, że patrzy na swojego brata inaczej.
Od
zawsze kochał go miłością wielką, bardziej niż własne życie, które z chęcią
oddałby, aby ratować istnienie Toma, a i on zresztą zawsze mówił to samo. Obaj
wiedzieli, że łączy ich szczególna więź i każdy, na pierwszy rzut oka mógł
stwierdzić, jak bardzo są ze sobą związani. Nie rozstawali się prawie nigdy,
ale do tej pory Bill był pewien, że jest to tylko miłość braterska. Wówczas po
raz pierwszy czytając o znaczeniu tego słowa, skojarzył pewne fakty. Przecież
powinien cieszyć się szczęściem brata, dlaczego więc te kilka godzin spędzonych
przez bliźniaka na randce przypłacał niemal chorobą? Dlaczego nienawidził
każdej dziewczyny, która zbliżała się do niego na szkolnej przerwie? Do tej pory
zazdrością o popularność tłumaczył każde niemiłe zachowanie w stosunku do jego
fanek, ale czy na pewno był to TEN rodzaj zazdrości?
Odrębność
swojej miłości zrozumiał już dawno, ale miał nadzieję, że uda mu się wygrać z
własną słabością. Na próżno…
Niemal
bezszelestnie wstał i po cichu przeszedł do aneksu jadalnego. Usiadł przy
stoliku i włączył laptop. W wyszukiwarkę wpisał to słowo, które dzisiaj znów
spędzało mu sen z powiek.
Twincest…
Nie
wierzył własnym oczom ile tu tego wszystkiego było… Tekst za tekstem, słowo za
słowem. Pochłaniał wzrokiem kolejne zdania, głośno przełykając ślinę. Serce
zaczynało mu bić coraz szybciej, coraz mocniej, coraz boleśniej. Tak długo
rodzące się w jego głowie złe wyobrażenia tłumił innymi, upychał w
najodleglejsze zakamarki swojego umysłu. To, co przez ostatnie lata próbował
wyrzucić ze swoich myśli, co wydawało mu się niesmaczne i wstrętne, co wszyscy
nazwaliby zboczeniem, wróciło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Czy
możliwe było, że kochał swojego bliźniaka właśnie taką miłością? Jak to się
mogło stać? Czy był jakiś inny, chory, nienormalny?
Czuł
jak pulsują mu skronie, jak budzi się w nim uśpiona bestia. Wiedział, że od tej
nocy bardziej niż od wcześniejszych, już nie będzie umiał spojrzeć na Toma
normalnie, a w każdym przejawie jego troski będzie doszukiwał się ukrytych
podtekstów. Na dziś wystarczyło. Zamknął laptop równie szybko jak go otworzył i
położył głowę na skrzyżowanych dłoniach.
Obezwładniające
gorąco objęło całe jego ciało. Już był tego pewien, w końcu skapitulował i
przestał bronić się przed tą myślą – jego miłość była inna, a najbardziej bolał
go fakt, że bliźniak nigdy nie odwzajemni tego uczucia. Wiedział jak bardzo go
kocha, jak zawsze troszczy się o niego, jak dba, ale była to tylko miłość
braterska, czysta i szczera, pełna oddania i prawdziwa. A jego…? Zbrukana
pragnieniem bliskości, które rodziło się, gdy tylko w całej okazałości mógł zobaczyć
to nagie, idealne ciało. Już wiedział dlaczego zawsze wtedy krew w jego żyłach
krążyła szybciej, a jego bokserki niebezpiecznie ciasno opinały biodra.
Tom
nigdy się go nie wstydził, bez problemu i nieświadomie eksponował swoją nagość,
chociażby podczas zwykłego przejścia przez hol z łazienki do swojego pokoju.
Zdarzało im się również brać wspólną kąpiel kiedy już byli w domu, czasem
siedzieli w wannie rozmawiając tak długo, aż wystygła woda, wówczas wymieniali
ją na ciepłą i spędzali tam tyle czasu, aż
pomarszczyła im się skóra. Nie raz paradowali przy sobie zupełnie nago,
ale przecież nie mieli powodu się siebie wstydzić, byli braćmi. Jednak Bill
miał wrażenie, że od jakiegoś czasu odczuwa przy nim dziwny dyskomfort, coś na
kształt zażenowania, szczególnie w sytuacjach, kiedy Tom zupełnie nagi był
bardzo blisko. Czasem po prostu nie dawał rady i uciekał gdzieś wzrokiem,
byleby nie patrzeć na jego męskość i tym samym jakoś sobie poradzić z tą
nieznaną siłą, jaka wówczas obezwładniała go.
„Niech szlag trafi tego pieprzonego
pismaka”, przeklął w myślach mężczyznę, przez którego wydostały się na
światło dzienne skrywane skrzętnie uczucia. Teraz wiedział jedno; wszystko to
musi pozostać tylko w sferze jego fantazji i marzeń, choćby miał cierpieć do końca
życia. Tom nigdy nie może się o tym dowiedzieć…
***
Robiło
się już jasno, kiedy obudziło go pragnienie. Nie chciało mu się ruszać z łóżka,
a z kołysania i szumu silnika mógł wywnioskować, że wciąż jechali. Kto wymyślił
takie napięte terminy, że nawet nie mieli jak spędzić nocy w hotelu? Chęć
zwilżenia ust jednak pokonała lenistwo i zsunął się ze swojej leżanki,
dotykając bosymi stopami podłogi. Dopiero wówczas zauważył, że łóżko Billa jest
puste. Nawet nie zastanowił się gdzie może być brat, bo oczywiste było to, że
zapewne o tej porze miejscem w którym się znalazł jest toaleta. Jakież było
jego zdziwienie, gdy zastał śpiącego chłopaka z głową złożoną na stoliku w
kuchennym aneksie.
-
Billy… - poruszył go delikatnie za ramię. W zamiarze miał go obudzić, ale nie
przestraszyć. Brat poruszył się i otworzył leniwie oczy.
-
Spałeś tu całą noc? – zapytał z niedowierzaniem Tom.
-
Wygląda na to, że tak - Podniósł głowę i pojął, że wszystko go boli.
-
Jesteś wariat… - Bliźniak czułym gestem odgarnął mu z twarzy przylepione
kosmyki kruczoczarnych włosów.
Jeszcze
wczoraj uznałby ten gest za coś normalnego, ale tego ranka sprawił, że po jego
ciele przebiegł miły dreszcz. To uczucie natychmiast go rozbudziło.
-
Wiesz, że dzisiaj kolejny koncert, powinieneś być wypoczęty, a ty śpisz na
stoliku… - kontynuował Tom, kręcąc z politowaniem głową. – Chodź, położysz się
do łóżka, przed nami jeszcze kawał drogi, zdążysz jeszcze się porządnie wyspać.
Objął
go troskliwie ramieniem, delikatnie przyciągając do siebie. Bill natychmiast
wstał, pozwalając mu poprowadzić się w stronę łóżka.
-
Dlaczego tu spałeś?
Na
to pytanie wzruszył ramionami i po chwili odparł:
-
Nie mogłem zasnąć, postanowiłem trochę pogrzebać w internecie i nie wiem kiedy
padłem, nie pamiętam… - Faktycznie tego momentu nie kojarzył, ale wszystko
przedtem zapamiętał bardzo dokładnie, dlatego teraz opuszczając głowę i
zasłaniając twarz półdługimi włosami, próbował ukryć malujący się na niej
rumieniec. Jednak opiekuńczemu bratu nic nie mogło umknąć. Zajrzał mu w twarz
lekko się pochylając i niemal natychmiast dotknął jego policzka.
-
Bill, czy ty dobrze się czujesz? Jesteś jakiś dziwnie rozpalony. - Chwycił go
za podbródek i uniósł jego głowę lekko do góry. – Masz zaszklone oczy. Nie
podoba mi się to.
Pierwszą
myślą chłopaka po tych słowach było to, że z pewnością także nie spodobałby mu
się powód jego chorowitego wyglądu, ale jeśli już miał go oskarżać o
jakąkolwiek chorobę, nie była to z pewnością choroba ciała, a duszy. Tom nie
mógł jednak wiedzieć co spowodowało ten rumieniec, a na zapewnienia Billa, że
naprawdę dobrze się czuje, tylko machnął ręką i popędził do apteczki po
termometr. Kiedy wrócił, wokalista już leżał na swoim łóżku.
-
Tom przestań, naprawdę nic mi nie jest.
-
Więc skąd te zaróżowione i ciepłe policzki? – Chłopak nie dawał za wygraną,
próbując wetknąć bratu termometr pod pachę, przed czym ten usilnie się bronił,
lecz czując przez dłuższą chwilę jego dotyk na swoim ciele skapitulował,
odbierając mu termometr i wkładając sobie tam, gdzie próbował zrobić to Tom.
-
Zaraz zobaczysz, że panikujesz. – W triumfującym geście wytknął mu język.
-
Tylko trzymaj tam dobrze. – Pogroził mu palcem Tom, który wskoczył zwinnie na
swoje łóżko i nie spuszczając oka z Billa, dodał: – Jak zobaczę że coś
kombinujesz z tym termometrem, będziesz miał przerąbane.
Bliźniak
był posłuszny. Gorączki ciała rzecz jasna nie miał, ale jego brat nie mógł
wiedzieć, jaka trawi go gorączka serca.
***
Wokalista
nakreślił swój zamaszysty podpis w zeszycie fanki stojącej tuż przy drzwiach.
Wchodząc do hotelu, zatknął skuwką czarny flamaster, po czym jęknął do idącego
obok brata:
-
Marzę o prysznicu…
-
Noo… I o łóżku… - dopowiedział Tom, przecierając twarz dłonią.
Mieli
za sobą kolejny koncert, który przyniósł radość, ale także i ogromne zmęczenie.
Stając przy windzie Bill leniwie nacisnął guzik przywołujący dźwig i obejrzał
się za siebie.
-
A tamci to co?
Dwóch
pozostałych członków zespołu nawet jeszcze nie weszło do hotelu.
-
Może mają chęć spędzić noc na zewnątrz? – uśmiechnął się Tom. Na jego twarzy
malowało się wyczerpanie. Każdy koncert był nie lada wysiłkiem i nikt by się
pewnie nie zdziwił myśląc, że tuż po szybkim prysznicu chłopcy toną w miękkiej
pościeli hotelowego łóżka. Tak jednak jeszcze nigdy się nie zdarzyło. Po każdym
koncercie bliźniacy brali szybki prysznic i zazwyczaj spotykali się w apartamencie
któregoś z nich. Czasem byli mniej, a czasem bardziej zmęczeni, jednak nigdy
nie stało się tak, żeby tuż po wyjściu z windy mieli rozejść się do swoich
pokoi, aby zobaczyć się dopiero kolejnego dnia rano. Najlepiej odpoczywali
razem. Nieraz wystarczyła tylko krótka rozmowa, a niekiedy najlepszym relaksem
było wspólne oglądanie filmu i objadanie się jakimś dostarczonym z restauracji
smakołykiem, czy choćby zwykłymi chipsami. Tom nie wiedział, że tego wieczoru
miało być zupełnie inaczej.
-
U ciebie, czy u mnie? – zagadnął wesoło Billa, dorównując mu kroku, ale chłopak
spojrzał tylko na niego przelotnie, uciekając zaraz wzrokiem.
-
Nie… Przepraszam cię Tom, ale dzisiaj na nic nie mam sił - wymamrotał pod
nosem, zatrzymując się pod drzwiami swojego pokoju. Już nie patrząc na niego
wsunął klucz w zamek.
-
Co się stało?
-
Nic, po prostu jestem skonany.
-
Czasem byłeś bardziej zmęczony… – Tom wpatrzony w niego, oparł się ramieniem o
ścianę. Coś było nie tak, wiedział to. Od rana jego bliźniak zachowywał się
dziwnie, jednak nie była to choroba, o jaką go podejrzewał. Coś się działo w
jego umyśle i po raz pierwszy było to coś, o czym nie wiedział..
Delikatnie
objął dłonią jego policzek, a spojrzenie wyrażało czułą troskę. Bill lekko
drgnął i mimowolnie skierował wzrok wprost w tęczówki brata. Choć trwało to
zaledwie krótką chwilę, zdążyło wywołać w nim zmieszanie. Znów to poczuł… Już
tej nocy wiedział, że żadne tłumaczenia samemu sobie nie pomogą. To nie ustąpi,
nie zniknie, a on nie będzie umiał zastąpić tego uczucia żadnym innym.
Tymczasem
Tom miękkim dotykiem palców, jakby ze zrezygnowaniem, przesunął po ciepłym
policzku bliźniaka.
-
Powiesz mi…? – zapytał cicho. Był pewny, że coś ukrywa, znał go przecież od
zawsze, całe życie. Bill otworzył drzwi do swojego pokoju.
-
Ale co? – Wzruszył ramionami, starając się przybrać swobodny ton. – Naprawdę
wszystko jest dobrze, jestem po prostu zmęczony, może faktycznie bierze mnie
jakaś choroba? – Uśmiechnął się blado. – Do jutra, Tommy.
-
Do jutra, Billy.
Usłyszał
tylko zamykając drzwi, bo już nie odważył się spojrzeć na bliźniaka. Wzdychając
ciężko, wszedł do pokoju i rzucił klucz na szafkę. Tom odgadł, że coś go trapi.
Odgadł i będzie drążył… On nigdy nie odpuszczał, dlatego Bill wiedział, że
teraz będzie musiał kombinować, jaką mu sprzedać bajeczkę. Że się zakochał...?
Niby w kim? W ich pobliżu nie było żadnego chłopaka, który mógłby stać się
obiektem jego westchnień, ani też dziewczyny z jaką obcowałby dłużej niż
kilkanaście minut, nie licząc chłopaków i dziewczyn z ekipy. Ale oni wszyscy
byli dużo starsi, poza tym znali się już kilka lat i Tom nie uwierzyłby, że
poczuł coś do kogoś dopiero teraz. Wszystko wydało mu się takie trudne. Gdyby
tylko umiał jakoś sobie wytłumaczyć, gdyby tylko mógł kochać Toma jak brata…
W
bezsilności rzucił się na łóżko i tępy wzrok wlepił w sufit. Mogliby teraz
leżeć tu razem, oglądać film i objadać się czym popadnie. Mogliby rozmawiać,
ale tej rozmowy Bill chyba bał się najbardziej… Tom lubił dziewczyny. O każdej
zawsze chętnie opowiadał i choć każda opowieść od zawsze była dla niego nieco
bolesna, jednak nigdy tego bratu nie okazywał. Ten przedziwny ból zawsze
tłumaczył troską o bliźniaka, ale nigdy nie potrafił pojąć do końca skąd
wypływa jego źródło. Po tym, co uzmysłowił sobie dzisiejszej nocy wiedział, że
już nigdy nie będzie umiał słuchać go choć w jednej dziesiątej z takim spokojem,
z jakim słuchał go wcześniej.
Zakrył
twarz dłońmi i westchnął ciężko. Co czuł teraz Tom…? Po raz pierwszy nie spędzą
wieczoru po koncercie razem, było mu z tego powodu bardzo przykro, ale dzisiaj
był zbyt słaby, aby ukryć skrzętnie swoje uczucia. Wiedział, że jutro spojrzy
na to wszystko inaczej. Był pewien, że sobie poradzi, że przywdzieje maskę
obojętności. I choć w sercu będzie płonął ogień, a żar pod skórą będzie aż
parzył, to jednak będzie umiał schować to wszystko gdzieś głęboko w sobie, tak,
aby dla Toma było niedostrzegalne.
Tak... Tak! Właśnie tego brakowało w polskim twinceście; czegoś dobrego, ciekawego, napisanego płynnie i poetycko, tak, by połykać każdy akapit i narzekać, że rozdział już się skończył.
OdpowiedzUsuńMówiłam Ci już, że uważam to opowiadanie za zajebiste, choć pierwszy raz czytałam kopę lat temu (bo czytałam, choć mam sklerozę xD), to teraz przypominając sobie, rozdział pierwszy czytałam z otwartą gębą. Kocham to, jak kreujesz Billa, opisy jego uczuć i to, że po prostu chce się czytać. No ale zobaczymy co będzie dalej, bynajmniej ja czekam niecierpliwie.
Buziaczki ;*
To, czy będziesz połykać każdy akapit, to dopiero się okaże, ale byłoby miło, w każdym razie postaram się zaciekawić i ciągnąć to dłużej, choć oczywiście myśl o pisaniu twc zaczęłam jak zwykle od pomysłu na końcówkę. Zaczęłam pisać dawno, ale wówczas powstało zaledwie 17 stron.
UsuńDziękuję ;*
Boże...
OdpowiedzUsuńpierwszy raz trafilam na Twój blog i możesz być pewna, że zostanę.
Cudowny rozdział, już nie mogę się doczekać kolejnych i idę zerknąć na pozostałe opowiadania :)
Jak często dodajesz rozdziały?
Pozdrawiam~
Nie dziwię się, bo ten blog akurat jest zupełnie nowy, mam nadzieję, że spodoba Ci się i zostaniesz. Opowiadania na tym drugim blogu są hetero, jeśli także lubisz, zapraszam.
UsuńNa tamtym blogu dodaję raz w tygodniu zazwyczaj, bo tamte opowiadania już są gotowe do publikacji, napisane jakiś czas temu. Tu piszę na świeżo, więc trudno powiedzieć, jak to będzie. Wszystko zależy od czasu, chęci i weny.
Dziękuję ;*
Właśnie widziałam, że hetero - nie przełknę, wybacz :/
UsuńNa pewno zostanę :D
No... jeśli nie będziesz kazać mi czekać miesiąc na kolejny odcinek to w porządku. Mam nadzieję, że czas, chęć i wena Ci dopiszą :D
Pozdrawiam~
No to się zaczęło to na co tak bardzo czekałam! :D cóż mogę powiedzieć... No zapowiada się bardzo ciekawie. Nie mogę się doczekać aż dowiem się co ten Billu wymyśli i jak to się wszystko dalej potoczy. Niby pierwszy rozdział taki... zapoznawczy, ze to tak nazwę, ale mimo wszystko ciekawy. I co NAJWAŻNIEJSZE! Dobrze napisany. W końcu! Bo takich twincestow to naprawdę na lekarstwo... :(
OdpowiedzUsuńNo to... czekam na następny rozdzial. Oby jak najszybciej.
Weny życzę i wysyłam buziaki :*
Ty jesteś wymagającym czytelnikiem, ale mam szczerą nadzieję, że Twoje oczekiwania zostaną w pełni zaspokojone. Pomysły na szczęście rodzą się, więc coś z tego ulepię z czasem oczywiście, najważniejsze, że chce mi się pisać. Jakoś odrobinę zapełnię twincestowy rynek.
UsuńDziękuję ;*
Zdecydowanie jest idealnie i cudownie!
OdpowiedzUsuńNa ogół brakowało nam tu jakiegoś twincestu, liczę, że ty będziesz stawiać go chociaż regularnie bez tych miesięcznych przerw między jednym, a drugim.
Podoba mi się bardzo, pokochałam je już!
Pozdrawiam. <3
Na początku już cudownie i idealnie? To ja nie wiem, co będzie później ;) Mam nadzieję, że nie zawiodę pomysłami, fabułą i stylem. Oczywiście postaram się nie robić długich przerw między jedną częścią a drugą, sama tego nie lubię. Jednak czasem to nie bywa od nas zależne, ale bądźmy dobrej myśli.
UsuńDziękuję ;*
O jejku, twincest. <3 Od jakiegoś czasu cierpię na ich niedobór i proszę! Ciekawy, dobrze napisany rozdzialik. Od razu człowiek szczęśliwszy. :D
OdpowiedzUsuńŚciskam,
An
To zaledwie początek, jakby wprowadzenie. Mam nadzieję, że uda mi się tu stworzyć coś wciągającego. Cieszę się, że odrobinę Cię uszczęśliwiłam ;)
UsuńDziękuję ;*
Twincest. No właśnie TWINCEST.
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że zaliczam się do tych fanek Tokio Hotel, które zamiast oddać Billa jakiejś dziewczynie zdecydowanie bardziej wolą go pchać w ramiona własnego brata bliźniaka Toma.
Zresztą po co ja to piszę skoro to oczywiste bo znalazłam się na tym Twoim blogu.
Jestem na siebie zła, że dopiero dziś odkryłam Twojego bloga, ale przynajmniej mam przed sobą 33 części... :)
Zapowiada się PIEKŁO.
Piekielny TWINCEST.
No właśnie PIEKIELNY.
Lecę czytać dalej,
E.G.
Już wiem, że skomentowałaś wszystkie opublikowane do dziś części i na początek powiem, że jesteś NIESAMOWITA! Co powtórzę jeszcze na koniec. A teraz ja - lecę czytać dalej!
UsuńTak, skomentowałam każdą z dotychczasowych 33 części :) bo nie mogłam się oprzeć żeby wyrazić swoją opinię :)
UsuńTo Ty jesteś NIESAMOWITA, że stworzyłaś takie opowiadanie :)
Ten twincest jest tak wspaniały, że prędzej od początku zacznę go czytać niż opuszczę tego Twojego bloga :)
Pozdrawiam,
E.G.
Witaj!
OdpowiedzUsuńJeśli po pierwszych trzech odcinkach opowiadanie przypadnie mi do gustu to nie zastanawiam się i czytam całość. Twoje opowiadanie przypadło mi do gustu już po pierwszej części i teraz zastanawiam się jak znajdę czas żeby kontynuować czytanie.
Piszesz wspaniale!
Jestem wielką szczęściarą, że trafiłam na Twojego bloga!
:)
Witam Cię serdecznie! Mam nadzieję, że nie zawiedziesz się, a i czas na czytanie się znajdzie ;)
UsuńPozdrawiam :*
Wydawało mi się, że nic już mnie nie zaskoczy w internecie. I wtedy znalazłam Twoje opowiadanie. Zacny tytuł, ale nawet nie jestem w stanie policzyć już ile opowiadań fanfiction przeczytałam w internecie. Większość oklepana i na jedno kopyto. Miałam już to Twoje odłożyć, ale jak wyszło, że Bill czyta opowiadania fanek Tokio Hotel dotyczące twincestu to oczy wyszły mi z orbit, serio. Zrobiło się ciekawie. No nie ma bata, skoro Bill czyta to ja też muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że opowiadania zaciekawi Cię i równie jak ten tytuł, cała reszta zaskoczy.
UsuńWitam w moich skromnych progach i dziękuję za pozostawienie komentarza :*
Sporo czasu minęło odkąd sięgnęłam pierwszy raz po to Twoje opowiadanie. Żałuję, że nie byłam tu od samego początku. Teraz ponownie jestem gotowa na niebezpieczną podróż z piekła rodem. Wracam do tej lektury z przyjemnością!
OdpowiedzUsuńZnów, już od pierwszych zdań tej piekielniej historii, wprowadzasz swój charakterystyczny styl, w którym wyczuwam mocną nietypową nutę.
Szok, który wywołałaś we mnie za pierwszym razem, absolutnie nie stracił na intensywności.
Z jednej strony w retrospekcjach Billa odsłaniasz dokładnie tyle, ile jest potrzebne. A z drugiej strony zastanawiam się, czy to epatowanie melancholią Billa, który stoi u bram piekła, jest uzasadnione.
Jeszcze się odezwę, Czarny Kot.
Podziwiam, że chcesz drugi raz zagłębiać się w już znaną sobie historię, a jednocześnie cieszy mnie to i czuję się zaszczycona.
UsuńCzy ta melancholia Billa jest uzasadniona? Hmm... sama nie wiem, ale myślę, że kiedy już dobrniemy do chwili, w której on zaczyna snuć swoją opowieść, wszystkiego się dowiemy. Nie tylko Wy, czytelnicy, ale także i ja ;) Bo mimo iż całą fabułę i koniec mam w głowie, to po drodze wiele jeszcze może się stać i mój pomysł może się zmienić.
Dziękuję i będę czekać :*