niedziela, 9 lutego 2020

Część 82.


Część 82.


            Tom nie interesował się, gdzie miał się odbyć panieński wieczór jego przyszłej żony, wiedział tylko, że wszystkie zaproszone na tę okoliczność dziewczyny, razem z panną młodą miały jechać do Monachium. Na pewno jedną z atrakcji będzie jakiś męski striptiz, co akurat zupełnie przypadkiem udało mu się usłyszeć, gdy Laura kilka dni temu rozmawiała przez telefon z przyjaciółką. Wiedział też, że dla niego koledzy przygotowali taki sam pokaz, tyle, że w odsłonie kobiety, ale jego impreza miała się odbyć tutaj, na miejscu, w hotelowym klubie, jaki znajdował się w podziemiach pałacu. Nie chciał żadnych wymyślnych akcji i kombinacji, co od razu zapowiedział organizatorom, jakimi byli jego nowi współpracownicy i kumple. Jedyne na co przystał, to był właśnie ten striptiz i kilka dodatkowych panienek na wieczór, żeby koledzy porządnie się zabawili i dobrze tę imprezę zapamiętali.
            Nim jeszcze obecność Billa została potwierdzona, miał ochotę po prostu upić się tak, aby paść na pysk i chociaż na chwilę zapomnieć o całym, otaczającym go świecie. Teraz jednak wiele zależało od przebiegu wydarzeń, przede wszystkim chciał porozmawiać z bratem, jeśli oczywiście on nie będzie miał nic przeciwko temu, a potem może faktycznie zaleje się w trupa.
            Stał przed lustrem już dobre kilka minut, zawiesił się niczym komputer potrzebujący resetu, i mimo, że patrzył w swoje odbicie, to jednak był myślami gdzieś ponad tym wszystkim. Dopiero po chwili ocknął się z tego letargu i westchnął, tym razem już przytomnie spoglądając w lustro. Był cały w czerni i Laura wychodząc, śmiała się nawet, że żałobą żegna kawalerski stan. Może i była w tym jakaś prawda, ale wcześniej nie zastanawiał się nad tym. Zależało mu tylko, aby dobrze wyglądać, chociaż przecież na kawalerski wieczór nie musiał się stroić, szczególnie, że chciał jedynie się sponiewierać, bo przecież nie zamierzał podobać się striptizerce, ani kolegom. Ale miał być tam również Bill, a to już zmieniało postać rzeczy. Dlaczego po tym wszystkim co się wydarzyło, i w obliczu jego własnego ślubu, jaki miał nazajutrz wziąć, tak bardzo zależało mu na tym, aby zrobić dobre wrażenie na bliźniaku? Przecież to on go zostawił, więc nie chodziło o to, aby wzbudzić w nim jakiś żal co stracił, to raczej on powinien tego żałować. I właśnie dziś dokładnie to poczuł. Kiedy zobaczył go tam na dole przy recepcji, dławił go nieopisany żal. Dopiero teraz tak do końca zdał sobie sprawę, że jednak to nie był dobry pomysł go tutaj zaprosić. Od zawsze przeczuwał, że na jego widok wszystko w mgnieniu oka wróci, bo o ile bez niego w pobliżu, jakoś sobie radził z tęsknotą i miłością, którą musiał w sobie tłamsić, to kiedy tylko jego wzrok wyłowił to najcudowniejsze istnienie, wszystko ożyło w nim ze zdwojoną mocą i wiedział już, że teraz będzie mu bardzo trudno poradzić sobie z własnymi uczuciami.
            Nie spodziewał się jednak, że to wszystko będzie aż tak trudne i cały ten wieczór zamiast być rozrywką, może okazać się straszną katorgą.

***

            – Proszę! – odezwał się Bill, słysząc pukanie do swojego apartamentu. Właśnie pryskał lakierem fryzurę, którą trochę sobie poprawił. Miał ją od kilku dni i jeszcze sprawiała mu odrobinę kłopotu, bo wciąż musiał układać niesforne kosmyki, które czasem żyły własnym życiem. I chociaż nowy wygląd bardzo mu się podobał, to jednak zdążył przyznać rację, że dłuższe włosy były o wiele mniej absorbujące.
            – Jeszcze nie gotowy? – mruknął Georg, który po niego przyszedł.
            – Prawie gotowy – odpowiedział czarnowłosy, wciąż przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze.
            – Co tak cały na czarno? Jakaś manifestacja żałoby po Tomie?
            – Nie! – Bill parsknął śmiechem, bo nawet by mu to nie przyszło do głowy. – Przecież wiesz, że uwielbiam czarny.
            – No ale akurat dziś to wiesz… Mogłeś się ubrać jakoś weselej.
            – Zakładam to, na co mam ochotę i w czym wyglądam zajebiście, czyż nieprawda? – Widząc go za sobą w lustrze, puścił mu oczko.
            – Prawda, prawda. – Georg zaplótł przedramiona na torsie i oparł się o futrynę drzwi łazienki. – A tak w ogóle, jak twoje samopoczucie?
            – Wspaniale! Zamierzam się dziś upić, więc jak będziesz jeszcze kontaktował, to odholuj mnie do łóżka, dobra? – To mówiąc, Bill sięgnął po flakonik swojej wody toaletowej i obficie spryskał nią kark i zgięcia łokci.
            – Będzie ciężko, bo zamierzam to samo, ale wiesz, o co pytam…
            – Nie wiem. – Czarnowłosy odwrócił się w stronę kumpla i teraz stanął z nim twarzą w twarz.
            – Nie udawaj, chociaż wychodzi ci to świetnie, no ale ty jesteś lepszym aktorem niż Tom.
            – Sugerujesz, że coś po nim zauważyłeś? Wyluzuj Georg, to co było kiedyś minęło, mój brat się żeni.
            – Może się i żeni, ale na twój widok zbladł i nie mów, że tego nie zauważyłeś. Zresztą tobie on też nie jest obojętny, jesteś z Bastienem bo jesteś, ale mnie nie oszukasz.
            – Nie zamierzam nikogo oszukiwać, ani ciebie, ani Bastiena, bo on doskonale wie co czuję, ale to nie ma żadnego znaczenia, Tom sam wybrał swoją drogę półtora roku temu, a ja muszę się z tym pogodzić.
            – Tylko, czy on naprawdę tego chce…?
            – Gdyby nie chciał, nie byłoby nas teraz tutaj, on raczej świadomie podjął taką decyzję. A teraz chodźmy, bo się spóźnimy, a na początku ma być ten striptiz, więc chyba nie chcesz przegapić, co? – Bill uniósł do góry brew.
            – No w życiu! – zaśmiał się Georg. – Masz rację, chodźmy.
            Wyszli z apartamentu i udali się do windy, zjechali nią do podziemi i weszli do klubu. Lokal nie był duży, bardziej kameralny i nadający się na małe imprezy, takie jak ta, która za chwilę miała się odbyć. Wyglądało na to, że jeszcze się nie zaczęło, gdzieś w tle grała cicha muzyka, kilku mężczyzn snuło się po sali, a cała reszta okupowała bar. Usiedli na dwóch wolnych stołkach i zamówili sobie drinki. Bill ukradkiem rozejrzał się w poszukiwaniu Toma, ale nigdzie go nie dostrzegł, więc wyglądało na to, że pewnie jeszcze tutaj nie dotarł. Nie musieli jednak zbyt długo czekać, bo nawet porządnie nie upili drinków, a w wejściu zjawił się Tom w towarzystwie jakiegoś mężczyzny, który jak przypuszczali, był jednym z jego nowych kumpli. Na widok przyszłego pana młodego, goście zaczęli bić brawo. Zaraz też ktoś podał mu mikrofon i Tom powitał wszystkich zgromadzonych, podziękował za przybycie i zaprosił do zabawy.
            – Przypadek? Nie sądzę – mruknął Georg.
            – Ale co? – Bill spojrzał na niego ze zdziwieniem.
            – On też się ubrał na czarno.
            Faktycznie, dopiero w tej chwili to do niego dotarło. Tom, podobnie jak i on, miał na sobie czarne ciuchy, więc albo to była telepatia, albo czysty zbieg okoliczności. Ale musiał przyznać, że wyglądał rewelacyjnie. I ten lekki zarost niewątpliwie dodawał mu uroku. Teraz dla odmiany to jego brat miał dłuższe włosy.

***

            Patrzyłem na niego kiedy mówił i wiecie o czym myślałem? Zastanawiałem się jakby mi było, kiedy by mnie teraz całował, czy czułbym większe podniecenie w kontakcie z jego zarostem? Czy kochając się z nim wolałbym, żeby miał te włosy związane, czy może rozpuszczone? I czy błądząc ustami po moim ciele, bardziej smerałby mnie jego zarost, czy długie włosy? I nawet nie słuchałem tego co mówi, bo tak naprawdę niewiele mnie to interesowało. Niby udawałem skupienie, a tak naprawdę fantazjowałem o nim, o naszym seksie, którego już nigdy nie będzie, o pieszczotach, jakich nie zaznam i o chwilach, które nigdy nie nadejdą. Marzyłem o nim, wyobrażałem go sobie nago i zaraz karciłem się za te myśli. Jadąc tu wierzyłem, że uda mi się być silnym, jednak teraz, kiedy już go widziałem, byłem znów tak bezsensownie słaby. Ale Tom za kilkanaście godzin miał się ożenić, więc mogłem pozwolić sobie na tę słabość, bo wiedziałem, że i tak jej nie wykorzysta, nawet jeśli właśnie tego chciałem.

***

            W taki wieczór człowiek powinien być wyluzowany i dobrze się bawić, ale Tom był spięty i wcale nie myślał o zabawie. Starał się nie błądzić wzrokiem w usilnym poszukiwaniu Billa, ale to było cholernie trudne, bo on po prostu chciał na niego patrzeć, chłonąć spojrzeniem każdy detal i szczegół, sycić zmysły jego pięknym widokiem, pragnął po prostu się napatrzeć, ale teraz nie mógł mieć nawet i tego. Nie wypadało wgapiać się tylko w niego, kiedy dziękował wszystkim za przybycie i zorganizowanie tego wieczoru, oraz wspólne żegnanie kawalerskiego stanu, ale kiedy tak zerkał na wszystkich po kolei, to była idealna okazja, aby chociaż chwilę dłużej zatrzymać wzrok na bliźniaku. Wtedy także i on patrzył na niego, ale trudno było się temu dziwić, ponieważ wówczas spojrzenia wszystkich były zwrócone tylko na Toma, który właśnie do nich kierował swoje słowa, dlatego też nawet nie wypadało tego kontaktu wzrokowego przeciągać, bo gotów był zupełnie się pogubić w tym, co chciał powiedzieć wszystkim zgromadzonym.
            Po tej krótkiej przemowie Toma, zabrało głos jeszcze kilku jego nowych kolegów, a także Georg, który gratulował mu wyboru małżonki, a także podziękował za długie lata przyjaźni w kawalerskim stanie i wyraził nadzieję, że po ślubie to wszystko nadal będzie trwać. Wtedy do Billa podszedł jakiś chłopak i zagadał:
            – Cześć, jestem Franz, a ty jesteś bratem Toma, tak?
            – Tak, jestem Bill – uśmiechnął się, ściskając jego wyciągniętą dłoń.
            – Chciałbyś coś powiedzieć od siebie? – zapytał go i jednocześnie bardzo zaskoczył, bo nie spodziewał się tutaj takich wystąpień.
            – Nie, dziękuję. To co mam mu do powiedzenia, wolę powiedzieć w cztery oczy – uśmiechnął się.
            – Dobrze, nie ma sprawy. – Chłopak klepnął go po ramieniu i odszedł, a zaraz wrócił Georg.
            – Czego on chciał? – zapytał, bo widział, że chwilę rozmawiali.
            – A pytał, czy nie mam ochoty walnąć jakiejś przemowy dla Toma, ale obawiam się, że większość by tutaj zemdlała, gdybym powiedział to co chcę. – Obydwaj zaczęli się śmiać.
            Niejednokrotnie podczas bezsennych nocy, zastanawiał się co mu powie, kiedy wreszcie się spotkają. Obmyślał plan, układał w głowie zdania, a każdą myśl ubierał w słowa, aby wymalować nimi swój ból i całe to cierpienie po jego odejściu. Z czasem nauczył się pewnych kwestii na pamięć, chociaż doskonale wiedział, że jeśli do takiej rozmowy w cztery oczy dojdzie, emocje wezmą górę i z pewnością stanie się zupełnie inaczej. Wszystko będzie spontaniczne i nic nie przebiegnie po jego myśli, tak, jak sobie to wyobrażał. Póki co jednak, wciąż siedział z Georgiem przy barze i nie miał okazji zamienić z Tomem choćby kilku zdań nawet przy świadkach, dlatego też nie miał żadnej pewności, że taka chwila w ogóle nadejdzie, w dodatku, że chłopak, który przed kilkoma minutami z nim rozmawiał, zapowiedział właśnie, że za moment jego bliźniak otrzyma od swoich kumpli prezent, jakim miał być striptiz. DJ puścił  nastrojową muzykę, a na środku parkietu stanęło krzesło, na którym usiadł Tom, który tak naprawdę wcale nie miał ochoty ani na zabawę, ani na żaden striptiz, jaki w tej sytuacji nie był żadną atrakcją. Jedyne czego teraz pragnął, to wreszcie zaszyć się gdzieś sam na sam z Billem i w spokoju porozmawiać, ale wiedział, że to tak prędko nie nastąpi.
            Światło zgasło, a po chwili zapaliły się dwa reflektory, których wiązka skierowała się w kąt sali, gdzie też zaraz pojawił się biały dym. Niczym zjawa, wyłoniła się z niego tańcząca dziewczyna w zwiewnej sukience, z zarzuconym na ramiona lekkim woalem. Miała półdługie czarne włosy, co od razu uderzyło w Toma, aż w duchu zaklął. Czy to był jakiś chichot losu, a może zwykła ironia? Przypadek, czy może zwyczajny podszept opatrzności, aby zamówić właśnie taką striptizerkę? Gdyby jeszcze jako muzyczny podkład wybrali coś, co najbardziej kojarzyło mu się z Billem i przywracało wspomnienia, mógłby to uznać za jakąś złośliwość, ale na szczęście był to niewiele dla niego znaczący kawałek, a przynajmniej nie przypominający mu ich wspólnych chwil.
            Dziewczyna poruszała się zmysłowo i seksownie, ale trudno było się temu dziwić, wszak była striptizerką. Kręciła biodrami, ocierała się o niego i oplatała go rekwizytem w postaci szala, tracąc po woli każdy kawałek odzienia, ale tak naprawdę nie to robiło na Tomie wrażenia. On nie wpatrywał się ani w jej tyłek, ani nie za bardzo interesowały go jej cycki. Najbardziej mroził go widok jej czarnych włosów, bo podobną fryzurę w tamtym okresie miał jego brat. I właśnie w tej chwili przypomniał sobie, jak pewnego dnia Bill zrobił mu striptiz. Nigdy nie tańczył za dobrze i w tym wszystkim co wtedy robił, był bardzo nieudolny, ale jednocześnie niesamowicie prawdziwy i podniecający. Tom nie pamiętał, aby kiedykolwiek wcześniej, jakaś rozbierająca się przed nim kobieta, zadziałała na niego tak bardzo, jak wówczas bliźniak. Teraz, kiedy patrzył na tę dziewczynę, gubiącą dwa ostatnie fatałaszki, już nie potrafił myśleć o niczym innym, jak o własnym bliźniaku, który przecież tutaj był, siedział gdzieś przy barze za jego plecami i może nawet nie patrzył na to całe widowisko. Jedyne czego pragnął, to cofnąć czas do tamtego dnia tylko po to, aby znów móc go bezkarnie dotykać, a potem kochać do białego rana.
            Wzdrygnął się, kiedy usłyszał brawa i dopiero wówczas zorientował się, że wszystko się skończyło, a on wrócił z innego wymiaru, z podróży do przeszłości. Wtedy dopiero zobaczył zniesmaczone spojrzenie striptizerki, która z pewnością pomyślała sobie, że jest jakimś nieczułym na kobiece wdzięki dupkiem, albo bardzo zakochanym w swojej przyszłej żonie facetem, bo przecież nawet jej nie dotknął i wydawał się być znudzonym jej występem. W geście jakiejś rekompensaty także zaczął klaskać. Tak nagle jak się pojawiła, tak samo szybko zniknęła w smudze białego dymu, a on podniósł się z krzesła, zupełnie nie wiedząc co ma zrobić.

***

            – Niezła ta dupa była, ale Tom jakiś znudzony. Ty widzisz, jaką on ma minę? – zagadnął Georg. Ale Bill właśnie pisał wiadomość do Bastiena, bo ten cały striptiz zupełnie go nie interesował. Dawał znać swojemu facetowi, że impreza jest dość kiepska, bo nie chciał, żeby się tym całym wieczorem zanadto trapił. Wprawdzie jego występ w klubie już się zaczął, ale najwyżej przeczyta wiadomość wtedy, kiedy wszystko się skończy. Czarnowłosy pomyślał, że o tej godzinie pewnie już będzie dobrze spał w tym wielkim hotelowym łóżku, jednocześnie czekając na niego. Teraz podniósł spojrzenie i popatrzył na Toma.
            – Może mu się nie podobała, bo jest mega zakochany w swojej narzeczonej! – skwitował.
            – Ja tam uważam, że on wcale nie jest w niej zakochany.
            – No to raczej by się nie żenił.
            – Chuj go tam wie, dla mnie to on w ogóle dziwnie się zachowuje, szczególnie dzisiaj.
            – Nie wiem, bo nigdy nie widziałem go dzień przed ślubem – zaśmiał się Bill, ale faktycznie, on także zauważył, że Tom był ewidentnie nieswój. Ale może po prostu miał jakąś tremę przed tym ślubem? Albo przez ten czas się na tyle zmienił, że nie potrafił już wyczuwać jego nastroju? Nie miał pojęcia. Wydawało mu się, że dobrze go zna, ale to było ponad półtora roku temu, kiedy jeszcze ze sobą byli. Teraz był inny czas, inna rzeczywistość, wszystko mogło go zmienić, począwszy od jego narzeczonej, po całe teraźniejsze otoczenie. Jednak to, co powiedział przed chwilą Georg, dało mu do myślenia. Dlaczego on uważał, że Tom nie jest zakochany? Nie wytrzymał.
            – Czemu uważasz, że nie jest zakochany? – zapytał wprost.
            – A ty uważasz, że jest? Serio?
            – Nie wiem, nie przebywałem z nimi zbyt długo, tylko tyle co się przywitaliśmy. W dodatku byłem sparaliżowany strachem i mózg mi się od tego zamroził, niczego nie zauważyłem, bo nawet nie było kiedy i jak – zażartował Bill, ale faktycznie, niewiele pamiętał z tego spotkania przy drzwiach. Niby trzymał się dzielnie, ale nerwy wymazały mu tak dużo z pamięci, że w tej chwili nie potrafiłby odtworzyć minuta po minucie tego pierwszego spotkania.
            – No może i masz rację, nie przebywałeś w ich towarzystwie, więc nie mogłeś nic zobaczyć. A ja zobaczyłem wiele i jestem pewny, że on jej nie kocha, i chce się ożenić tylko po to, żeby założyć sobie kajdany, które będą trzymać jego łapy z dala od ciebie.
            – Tak myślisz? Przecież nie musi tego robić, to bez sensu. Po co się wiązać, jeśli się kogoś nie kocha? I tak może się trzymać z daleka. – Bill wychylił resztkę swojego drinka i poprosił barmana o kolejnego. Zerknął za siebie i zobaczył, jak w drugim końcu sali, Tom stoi z jakąś grupką swoich znajomych. Impreza rozkręciła się, sporo ludzi tańczyło, inni pili, albo rozmawiali.
            – Nie wiem, Bill. Musiałbyś jego o to zapytać.
            – Ani mi się śni poruszać z nim ten temat – zaśmiał się czarnowłosy, choć tak naprawdę miał ogromną ochotę zapytać go o to wprost, ale wciąż nie było okazji.
            – Może i masz rację. Tyle się wydarzyło, minęło sporo czasu, bez sensu by było zaczynać to wszystko na nowo. Nie powinniście być razem, chociaż ja uważam też, że Tom nie powinien się żenić.
            – Powiedziałeś mu to?
            – Nie było okazji, ale nawet jakby była, to po co? I tak by mnie nie posłuchał. Poza tym już nie jesteśmy takimi dobrymi kumplami jak kiedyś, Bill. On kłamie w oczy, że ją kocha i, że jest szczęśliwy. Nie potrafi szczerze pogadać.
            – A może jednak jest? Może ty sobie coś wkręcasz bez sensu?
            – Znam go i znam ciebie. Pamiętam jak na ciebie kiedyś patrzył i jak ty patrzyłeś na niego, i widzę, że ani on nie patrzy tak samo na tą swoją przyszłą żonę, ani ty nie patrzysz tak na Barona.
            – Przecież ja nigdy nie powiedziałem, że kocham Bastiena, więc to akurat nic dziwnego. – Czarnowłosy wzruszył ramionami.
            – A on nie kocha tej swojej Laury, tego jestem pewien jak niczego w tej chwili – skwitował Georg. Upił kilka łyków ze swojej szklanki i rozejrzał się po sali, po czym zaśmiał. – I dam głowę, że tylko czeka, żeby się do ciebie dosiąść. A jak zaczniecie gadać, to pęknie, wspomnisz moje słowo.
            – Co masz na myśli? – Bill wbił w niego swoje przenikliwie spojrzenie.
            – Podejrzewam, że ci powie, że żeni się tylko dlatego, żeby was chronić przed wami samymi, bo ciągle cię kocha i takie tam. Przekonasz się, wywali kawę na ławę.
            – Niedoczekanie twoje, tyle czasu nie chciał ze mną gadać, to teraz tym bardziej nie będzie się uzewnętrzniał.
            – Chcesz się założyć? – Georg wyciągnął do Billa swoją dłoń, ale ten wahał się, wciąż nie zamierzając jej uścisnąć.
            – Chyba nie chcę – zaśmiał się. Nie miał pojęcia jak wydarzenia tego wieczoru mogą się potoczyć i w jakim kierunku zmierzać będzie ta rozmowa, o ile w ogóle uda im się porozmawiać.

***

            Tom wciąż był przez kogoś zagadywany, ale póki co było mu to na rękę i jakoś nie spieszył się do tego, aby porozmawiać z Billem. Chciał nieco odczekać, aż wszyscy dadzą mu wreszcie spokój, upiją się, i nikt nie będzie im przeszkadzał. Zastanawiał się też, czy nie poprosić brata, aby wyszli na zewnątrz, bo tutaj nie było zbyt dobrych warunków do rozmowy w cztery oczy. Chwilami jednak zastanawiał się, czy w ogóle inicjować jakąś rozmowę, nie zostawić tego tak jak jest, i nie przemilczeć minionego czasu. Wcześniej nie palił się do tego aż tak bardzo, choć rozważał możliwość rozmowy i wyjaśnienia sobie wszystkiego, ale to było wówczas, nim jeszcze go zobaczył. Łatwo było być twardym z daleka od niego, to wiedział od zawsze. Teraz wystarczyło jedno spojrzenie, a cała pewność podjętych decyzji w jednej chwili spłonęła, zamieniając się w kupkę popiołu wątpliwości.
            W tej chwili uważał cały ten czas odosobnienia za bezpowrotnie stracony, bo od chwili kiedy znów go ujrzał, nie potrafił przestać o nim myśleć, wszystkie wspomnienia wróciły i każdy, najmniejszy bodziec jak choćby czarne włosy striptizerki, przypominał mu najpiękniejsze chwile, spędzone w ramionach brata. I to wszystko nieustannie pchało go do tej rozmowy, chciał choć móc być blisko niego, bo o niczym innym nawet nie myślał. Jutro był jego ślub, kajdany w postaci obrączek czekały, a to wszystko miało go uchronić od ponownego sięgnięcia po zakazany owoc, o ile ten owoc w ogóle pozwoliłby się zerwać. Sam cierpiąc, zadał przecież Billowi tak wiele bólu, że wręcz wątpił, czy nawet gdyby go o to poprosił, mogło coś się między nimi wydarzyć. No i jego brat nie był samotny, dzielił życie z człowiekiem w którego ramiona popchnął go przecież sam.
            Rozmawiał ze swoimi znajomymi, ale był tak bardzo nieobecny, że nietrudno było tego nie zauważyć.
            – Chyba masz tremę przed jutrem, co? – zaśmiał się kolega, który dla niego pracował. – Napij się chłopie, a ręczę, że wszystko minie!
            Tom oczywiście swoje dziwne zachowanie zrzucał na karb jutrzejszego dnia, ale tak naprawdę powodem jego napięcia i zamyślenia nie był ślub, jaki miał się odbyć nazajutrz, a jego bliźniak, krew z krwi, którego wciąż nieustannie kochał. Popełniał grzech, nie myśląc wcale o swojej narzeczonej, ale jeszcze większy popełniał wciąż myśląc o Billu. I obydwa popełniał z rozkoszą, bo wcale nie chciał myśleć o Laurze, za to z przyjemnością coraz zachłanniej wpuszczał do swojej głowy brata. Nieuważnie i bezmyślnie uczestnicząc w rozmowie, zastanawiał się jak to jest, że często jedna i ta sama osoba może dać bezmiar szczęścia i jednocześnie bólu? To samo mógł o nim powiedzieć Bill, bo czyż nie oddawał mu zawsze z nawiązką, ostatecznie brutalnie i natychmiast znikając z jego życia? Chciał zabić tę miłość, zarówno w sobie jak i w nim, ale teraz wiedział, że wcale mu się to nie udało, a już na pewno nie w tym pierwszym przypadku. Dziś ta miłość wypełzła z zakamarków jego serca i duszy niczym potwór, który jedyne czego chciał, to go pożreć. Chcąc umierać z wolna w spokoju serca, musiałby nigdy więcej go nie zobaczyć, bo przywoływanie z pamięci jego obrazu, nie było tak niebezpieczne, jak możliwość patrzenia na niego z tak bliska, mając go znów na wyciagnięcie dłoni, która teraz aż sama się rwała by go dotknąć. Zapraszając go tutaj, nie przewidział tego, a to jedynie dowiodło, że nie znał samego siebie. Teraz przyłapywał się na tym, że jego wzrok jakby samoistnie błądził w poszukiwaniu Billa, choć wcale nie musiał go szukać, bo on wciąż tkwił w towarzystwie Georga przy barze. I czasem nawet odwracał się, jakby robił dokładnie to samo. Wtedy zatracał się we wzrokowym kontakcie z nim.
            Już miał zamiar podejść, usiąść obok jak gdyby nigdy nic, zagadać jakimś frazesowym zdaniem, kiedy nagle Bill zsunął się z barowego stołka i ruszył w kierunku wyjścia. Może szedł tylko do toalety, a może po prostu już dłużej nie chciał tu być? Nie! Nie mógł w tej chwili tak po prostu stąd odejść, nie teraz, kiedy zdobył się na odwagę, aby z nim porozmawiać! A jednak wciąż za nim nie wyszedł, wciąż tu stał, chociaż wcale nie słuchał tego co mówią znajomi, i minęło dobre kilka minut, kiedy podszedł do Georga i zapytał:
            – Dokąd Bill poszedł?
            – Zapalić, a co?
            – Nic, chciałem z nim pogadać – odpowiedział i już miał zamiar ruszyć do drzwi, ale kumpel złapał go za nadgarstek.
            – Nie rób tego, Tom. To nie ma sensu i może się źle skończyć. To jest jak gaszenie pożaru benzyną. Nie rujnuj na nowo życia jemu i sobie.
            – Wyluzuj, Georg. Nie zamierzam go przelecieć, chcę tylko pogadać z własnym bratem. Wchodzę w nowy etap życia i chcę mieć czyste sumienie, a to co było, już nie wróci, możesz być spokojny.
            – Przecież widzę jak na niego patrzysz, jak obaj na siebie patrzycie. Zrobisz jak zechcesz, ale ja dobrze ci radzę, odpuść. Kilka słów za dużo i odwrotu nie będzie, bo albo się pożrecie na śmierć i życie, albo wszystko zacznie się na nowo. – Georg wciąż trzymał nadgarstek Toma, a on sam stał w wielkim wahaniu. Kumpel miał rację i nie mógł mu jej odmówić, tak samo jak kiedyś, półtora roku temu.
            Może tym razem powinien być rozsądny i go posłuchać? 

10 komentarzy:

  1. JAK ONI MNIE WKURZAJĄ!!! xD No dosłownie... i po co ten Tom bierze ten ślub? Dlaczego tak wcześnie? Dlaczego nie dał sobie więcej czasu? Nie wiem... mam nadzieję, ze nie dojdzie do tego ślubu i nie zmarnuje tej całej Laurze życia... Ale mam też nadzieję, że nie wrócą do siebie z Billem (wiem... twincest...) ale jakoś mi się nie chce wierzyć, że po czymś takim mogliby żyć jeszcze "długo i szczęśliwie". Bill nieby Bastiena nie kocha też, ale nie jest w stosunku do niego taki wyrachowany i okropny jak Tom w stosunku do tej Laury. Bastien o wszystkim wie, a Laura jest wręcz ofiarą, która nie ma o niczym zielonego pojęcia... I zatajenie czegoś takiego... gdyby się o tym dowiedziała to unieważnienie małżeństwa ma jak w banku. Chociaż nadal mam nadzieję, że nie dojdzie do ślubu, i że w ogóle do niczego nie dojdzie... Ale... znam cię i... wiem, że na pewno coś się wydarzy :( Niech ten Tom posłucha Georga... chociaż... pewnie nie posłucha...
    Chyba po raz pierwszy wkurza mnie tu bardziej Tom niż Bill... Widać jakąś przemianę w nich obu, widać, że trochę czasu jednak minęło... A w zasadzie nie jest aż tak łatwo napisać opowiadania, żeby każdy bohater był taki wyrazisty i żeby wszystko, każde przemiana, cecha były takie tożsame z bohaterami. Za to zawsze kochałam twoje opowiadania... za kreację bohaterów, że byli spójni i jednocześnie nie było dwóch identycznych.
    No nic... kochana... trzymasz nas w niepewności... więc nie rób tego zbyt długo...
    Do zobaczenia pod następnymi częściami.
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze, bo mają wkurzać, czytelnik powinien mieć w sobie złość na obydwu, a jeśli tak się dzieje, to pozostaje mi się tylko cieszyć. Chyba role się odwróciły, Bill już tak bardzo nie denerwuje, jest uczciwszy i bardziej w porządku, bo chociaż nie oszukuje Bastiena.
      Dziękuję za pochwały i także ślę buziaki oraz pozdrowienia!

      Usuń
  2. Zacznę prosto z mostu – uważam ten odcinek za dobry. Ba, nawet bardzo dobry. To całe napięcie między Billem i Tomem widoczne jest w każdym zdaniu, te emocje są namacalne wręcz. Nie będę się długo rozpisywać. Generalnie wątki głównych postaci prowadzone są po mistrzowsku bo dostajemy tu kilka naprawdę emocjonalnych historii. Nadal jest kilka możliwości co do dalszego przebiegu tej historii. Ślubu jeszcze nie było, a i niewykluczone czy w ogóle będzie... Za każdym razem czuję niedosyt mimo, że części krótkie nie są. Trzeba przyznać, że w tym opowiadaniu poruszasz ważne sprawy i poprzez odpowiednich bohaterów pokazujesz jakieś zjawiska z ciekawszej perspektywy. Bardzo to cenię.
    Czekam na następne części niecierpliwie!

    Dużo weny twórczej!

    Pozdrawiam,
    E.G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam chyba inny gust niż moi czytelnicy, bo część która wydaje mi się być dobra przechodzi bez echa, a taka według mnie bardziej przejściowa zbiera pochwały ;)
      Dziękuję i gorąco pozdrawiam!

      Usuń
  3. A ja tu tylko chciałam napisać, że nie zgadzam się na ślub Toma z tą całą Laurą. Ta dziewczyna nie pasuje do niego, serio.
    No to chyba tyle i niech z tej rozmowy Toma z Billem wyniknie coś zaskakująco niesamowitego!

    Dzięki wielkie!!! :) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nikt się na ten ślub nie zgadza, a najbardziej Bill ;) Czas pokaże, czy w ogóle do niego dojdzie.
      Bardzo dziękuję i oczywiście pozdrawiam!

      Usuń
  4. Witaj! :) to ja od siebie też dorzucę słów kilka... Tyle się dzieje w każdej kolejnej części, że zastanawiam się czy to może się wszystko jeszcze bardziej skomplikować... na pozór Toma ma dwa wyjścia - ożenić się lub nie. Niby takie proste, a jednak emocjonalnie to jest mega trudne... tyle między nimi zaszło, teraz Bill i Tom dostali chyba ostatnią szansę więc albo coś z tym zrobią albo koniec. Tak ja to czuję na podstawie tych dotychczas opublikowanych części.
    Dziękuję również, że nadal piszesz tą historię :) :) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jest możliwe, także i większe komplikacje, ale już niedługo wszyscy się dowiedzą co się dalej wydarzy. Nasi chłopcy szansę mają, ale czy potrafią ją wykorzystać?
      Dziękuję niezmiernie i pozdrawiam!

      Usuń
  5. Dawno mnie tu nie było, ale zapewniam, że jestem na bieżąco ze wszystkimi częściami. Oczywiście u Ciebie niezmiennie znakomita realizacja, interesujące postacie, intrygujący pomysł wyjściowy i obfitująca w zaskakujące zwroty akcji fabuła. Nie piszesz tej historii pod publikę więc skrajne oceny czytelników (lub ich brak) nie powinny dziwić. Ostatnio duży nacisk jest na ślub Toma i wydarzenia dziejące się tuż przed tym planowanym ślubem. Obie te kwestie nie tylko są ze sobą mocno powiązane, ale według mnie stanowią zapowiedź znacznie poważniejszych wydarzeń i zmian. I nie odpuszczę tej lektury niezależnie od przebiegu dalszej akcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że co ileś odcinków wracasz, aby zostawić kilka słów, to dla mnie niezmiernie ważne. Nie chciałam nigdy napisać typowego twc, gdzie biedny, niezdarny Bill jest nieustannie zdradzany i raniony przez Toma, a Tom jest wielkim cwaniakiem i cynicznym zdrajcą. To co stworzyłam, chyba nie wszystkim się spodobało, bo od chwili kiedy to Bill zdradził, jakoś się tu w komentarzach uspokoiło ;) Ale taki miałam pomysł na to opowiadanie od początku do końca, i nie zamierzałam nic zmienić, może dlatego, że innego pomysłu nie miałam, a ten wydawał mi się niezły ;D
      Dziękuję bardzo i serdecznie pozdrawiam!

      Usuń