środa, 12 czerwca 2019

Część 62.


           


Część 62.




            Dwunastogodzinny lot nieco zaburzył im dobowy rytm. Dolecieli na miejsce rano, a kiedy dojechali do hotelu i znaleźli się w swoich sypialniach, było po dziesiątej. Byli zmęczeni, kiepsko spało im się w samolocie i postanowili trochę się odświeżyć i przespać, nim ruszą na miejsce festiwalu. Występ mieli mieć tego samego dnia, ale po nim nie zamierzali jakoś szaleńczo imprezować. Postanowili jedynie potem pójść gdzieś na drinka.
            Bill spojrzał na zegar w telefonie, w Berlinie było po południu, więc Tom był pewnie w studio, wprawdzie obiecał zadzwonić, kiedy już będzie na miejscu, ale pomyślał, że nie będzie mu przeszkadzał i zrobi to, kiedy trochę się zdrzemnie.
            Obudził się po dwóch godzinach i od razu wybrał numer do brata.
            – Cześć kochanie, jestem właśnie w łóżku i myślę o Tobie… – powitał go.
            – Chyba powinienem się pogniewać, bo miałeś zadzwonić jak tylko wylądujecie – wymamrotał bliźniak z lekką pretensją w głosie.
            – Nie chciałem dzwonić przy nich, a potem się zdrzemnąłem, bo prawie nie spałem w samolocie. Co tam robisz?
            – Jestem właśnie w studio, siedziałem w słuchawkach i co chwila zerkałem w telefon, czy czasem nie dzwoniłeś.
            – Tęsknisz za mną…?
            – Przecież wiesz.
            – Wiem, ale chciałem się upewnić.
            – Jesteś niemożliwy – zaśmiał się Tom. – Kiedy występ?
            – Dziś i za dwa dni kolejny.
            – A po występie co macie w planach?
            – Nie wiem, może pobaletujemy?
            – No, no… Tylko mi tam grzecznie.
            – Tommy… Wiesz, że ja jestem grzeczny, a poza tym tęsknię za tobą i wiele bym dał, żebyś leżał teraz obok mnie…
            W słuchawce zabrzmiał cichy chichot.
            – Ja bym wolał leżeć na tobie…
            – Też bym wolał i jeszcze, żebyś był we mnie… – jęknął Bill, a w odpowiedzi usłyszał zdławione sapnięcie.
            – Billy, bo przez ciebie będę musiał zaraz się tu zamknąć, zwalić sobie sam, i zapryskam fotel, albo podłogę.
            Czarnowłosy zaśmiał się.
            – To wyobraź sobie, że robisz to ze mną i kończysz we mnie, i niczego nie zapryskasz.
            – Jaki głupi… Nie ma szans, moja ręka w niczym nie przypomina twojego ponętnego tyłeczka…
            Bill ułożył się na boku i wtulał głowę w poduszkę na której leżał telefon. Z przymkniętymi oczami i z rozanieloną miną, wsłuchiwał się w słowa Toma.
            – No dobrze, więc przypomnij sobie jak to było w moim tyłku, albo jak ci obciągałem.
            – To zrób to ze mną…
            – Już włożyłem rękę w bokserki Tommy i wyobrażam sobie jak mnie posuwasz… – Bill jęknął. Nie żartował. Mimo tego aktu w basenie z Bastienem, który był jedynie chwilowym zaspokojeniem, cholernie tęsknił za Tomem. Wiele by dał, aby był tu z nim i teraz, zamiast onanizować się samemu, mieć go w sobie i kochać się z nim do utraty tchu.

***

            Po raz pierwszy w życiu szeptaliśmy sobie przez telefon czułe słowa, prowadząc się wzajemnie do spełnienia. To było niesamowite, onanizowaliśmy się w tym samym momencie, ja w Atlancie, a Tom w Berlinie. I nieistotne było to, że dzieliły nas tysiące kilometrów, nasza wyjątkowa więź sprawiała, że byliśmy jednością nawet kiedy znajdowaliśmy się na innych półkulach świata.
            Tom dotykał mnie słowami ... Dotykał czule, z miłością, tak, jak ja dotykałem jego. Myśl goniła myśl, a dreszcz wodził ciało na słodkie pokuszenie. Mimo, że pieściliśmy się własnymi dłońmi, mieliśmy przeświadczenie, że to robi ten drugi. To było niesamowite i do dziś wspominam tę rozmowę, ostatnią taką.
            Nie miałem pojęcia, że nigdy więcej w ten sposób z nim jej nie powtórzę.

***
           
            Tego dnia Tom wrócił do domu wieczorem. Przez to, co zrobili podczas telefonicznej rozmowy, był rozkojarzony i jakoś wewnętrznie rozbity. Tęsknił za Billem tak bardzo, że bolała go każda część ciała. Jak wytrzyma jeszcze te kilka dni, skoro już pierwszego zaczynał wariować? Wypił kilka piw i starał się coś obejrzeć, ale nie mógł się na niczym skupić. Miał ochotę znów zadzwonić do Billa, ale wiedział, że o tej porze pewnie jest zajęty przygotowaniami do występu. Dlatego zajął się przeglądaniem jego zdjęć w swojej komórce i wspominaniem każdej spędzonej z nim intymnej chwili. W końcu położył się na kanapie na plecach i uniósł przed oczy komórkę, po czym wpatrując w jego zdjęcie na wyświetlaczu westchnął tylko:
            – Billy… Wracaj już do mnie.
            Zasnął lekko upojony w ubraniu, w dość niewygodnej pozycji, przez co po kilku godzinach obudził go ból barku, więc rozebrał się i udał do swojej sypialni, ale tam nie mógł zasnąć. Znów miał ochotę zatelefonować do Billa, ale wiedział, że z pewnością są już na festiwalu, napisał więc czułego smsa. Łóżko było zdecydowanie za duże bez niego, a myśli o nim i tęsknota spędzały mu sen z powiek. Zresztą wcale nie zamierzał spać, otworzył laptop i włączył transmisję z festiwalu, ale nim na scenę wkroczył Baron, nie wiedząc nawet kiedy, po prostu zasnął. Obudził się przed południem, trochę zły na siebie, że przespał występ bliźniaka, ale pomyślał, że najwyżej obejrzy sobie powtórkę na kanale DJ’a. Nie miał żadnych planów na dzisiejszy dzień, nie umawiał się też z chłopakami, bo bez Billa nie było sensu robić żadnych prób. Materiał na płytę był gotowy, czekał tylko na jej wydanie i październikową premierę. Postanowił jednak, że nie będzie siedział w domu sam. Wiedział, że w firmie w związku ze zbliżającą się trasą koncertową, mają mieć spotkanie chłopaki z ekipy technicznej, więc trochę z nimi pogada, a potem najwyżej zamknie się w studio i może wymyśli jakieś fajne nuty pod wpływem tęsknoty?
            Wstał z zamiarem wzięcia prysznica, bo wieczorną toaletę zupełnie zignorował, ale najpierw sięgnął po komórkę, gdzie czekała na niego wiadomość od Billa: „Dzień dobry Kochanie :* Przepraszam, że nie zadzwoniłem, ale nie miałem za bardzo jak, to było totalne szaleństwo! Występ się udał, było zajebiście, mam nadzieję, że to widziałeś! Ty pewnie jeszcze słodko śpisz. To takie dziwne, że jesteś tak daleko, że nie zasypiamy razem… Tęsknię za Tobą i kocham Cię. Zadzwonię, jak tylko wstanę.”, uśmiechnął się i odpisał mu kilka czułych słów, po czym skierował kroki w stronę łazienki. Miał wrażenie, że spędził tam masę czasu, a kiedy po wyjściu zerknął na zegarek zobaczył, że minęło dopiero piętnaście minut. Westchnął pod nosem. Czas bez Billa niesamowicie się dłużył. Samotnie zjadł śniadanie, zapalił papierosa i pojechał do firmy.
            Na parkingu tuż przed wejściem, stało kilka aut, więc chłopaki już byli i pewnie  rozprawiali na temat montażu, i instalacji wszystkich elementów sceny. Kiedy wszedł do wewnątrz, zatrzymał się na chwilę przy stoliku, jaki znajdował się zaraz za drzwiami, na którym zazwyczaj leżała poczta i ulotki, więc zaczął wszystko przeglądać. Z pokoju technicznych do jego uszu dochodziły jakieś wyrwane z kontekstu pikantnej opowiastki zdania, przerywane salwami śmiechu i przekleństwami. Sam uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową. Pewnie znów któryś z chłopaków opowiadał soczyście o swoich miłosnych podbojach. Już miał tam wejść z niegasnącym na ustach uśmiechem, kiedy usłyszał coś, co zatrzymało go w miejscu i sprawiło, że kąciki warg opadły.
            – Ten nasz Bill to jednak jest dobry gigant, ja pierdolę! – śmiał się Peter.
            – Ale ty, serio? – odezwał się Lucas. – Przecież on cały czas wszystkim wpiera, że kogoś ma, to może tym kimś jest Bastien?
            O czym oni, do kurwy, rozmawiali? O co w ogóle chodziło? I skąd nagle wziął im się pomysł, że Bill może być z Bastienem? Tom poczuł jak mocno bije mu serce, stał za uchylonymi drzwiami i wciąż nie wchodził, podsłuchując w nadziei, że dowie się czegoś więcej.
            – E tam, Bastien się mnie niedawno pytał, czy nie wiem z kim kręci Bill, więc niemożliwe. Widać, że leci na niego i na bank by chciał z nim być, ale widocznie go tylko posuwa.
            – Tylko, albo aż go posuwa! – dopowiedział ktoś i znów zaśmiali się.
            – A tak w ogóle to nie wiem, po chuj ta ściema z tym, ze kogoś ma? Nikt nigdy nie widział tego jego faceta.
            „Że co?! Co on kurwa powiedział?! Że niby co? Bastien posuwa Billa?!”, coś krzyczało w głowie Toma. Czy naprawdę usłyszał te słowa, czy to była tylko jego wyobraźnia? Miał ochotę tam wpaść i napierdolić Peterowi, co za kłamliwy skurwysyn! Jakim prawem rozsiewa takie ploty?!
            – Ma w tym jakiś swój cel, ale ty, widziałeś te zdjęcia w ogóle? – zapytał nagle Lucas, a słysząc to Tom, wstrzymał oddech. Stał za tymi drzwiami i wsłuchując się w to co mówili, z całej siły powstrzymywał się, aby tam nie wpaść. Musiał się dowiedzieć, o jakich zdjęciach mowa i o czym oni dokładnie rozmawiają, bo zdawał sobie sprawę, że kiedy tam wkroczy, to jemu już niekoniecznie będą chcieli powiedzieć całą prawdę.
            – Ja nie widziałem, ale ten mój kumpel widział, przecież robi dla tego fotografa  Napierdoli tych fot, potem nie ma kiedy nawet przejrzeć. Ma zajebisty sprzęt, zdjęcia są wyraźne w każdych warunkach, ale nie wszystkie ujęcia są dobre, to musi wybierać najlepsze dla zleceniodawcy. Facet ma w chuj zleceń, więc sam tego nie ogarnia, bo  lata na akcje i nie ma kiedy tego przejrzeć. Kumpel od razu zadzwonił do mnie z tą sensacją, przecież obydwu zna.
            – Po chuj on robił im te zdjęcia? Dla gazety?
            – Nie wiem, miał jakieś zlecenie, on nie wie dla kogo, przecież tamten mu nie mówi, powiedział mi tylko, że Bastien ssał Billowi w basenie, a potem go posuwał.
            – Ciekawe co tu jest grane? Pieprzą się, a tutaj zawsze tylko kumpli udają. Przyjaźń z korzyściami?
            Śmiech wszystkich boleśnie zadźwięczał Tomowi w głowie. Zrobiło mu się ciemno przed oczami i zlał go zimny pot. O czym oni, kurwa, rozmawiali? Co to w ogóle było? Bill go zdradził z Bastienem?  Kiedy to wszystko mogło się stać? Czyżby na tej pierzonej imprezie? Niemożliwe, przecież tam było dużo ludzi, nie mogli pieprzyć się w basenie! Ale zaraz, zaraz… Przecież ostatnio Bill często u niego bywał, nagrywali, robili próby, na pewno to stało się wtedy… Zdrajca! Podły zdrajca! Ale nie, do kurwy! Bill by go nie zdradził, może ten ktoś się pomylił, może to wcale nie był jego Bill? Przecież Max też ma ciemne włosy. Tak! To z pewnością był Max!
            Przez głowę przelatywała mu masa pytań. Oni tam za drzwiami wciąż rozprawiali na ten temat, a on rozpadał się na tysiąc kawałków. Nie wierzył w to, wciąż miał nadzieję, że w tym basenie o którym mówili, był z Bastienem Max, i musiał się o tym przekonać. Pchnął drzwi z taką siłą, że aż klamka zrobiła zagłębienie w ścianie, kiedy rozwarły się na oścież.
            – Co ty, kurwa, pierdolisz?! – krzyknął i dopadł do Petera, którego chwycił za koszulkę.
            – Tom? – Zaskoczony chłopak wytrzeszczył oczy.
            – Co ty pierdolisz o Billu? Kto ci takich głupot naopowiadał?!
            – Tom, chłopie, wyluzuj. – Dwóch kumpli chwyciło go za ręce, aby puścił nieszczęśnika, na którym miał ochotę odreagować.
            – No gadaj, kurwa! – wydarł się na niego.
            – Nie denerwuj się, to tylko twój brat, a nie dziewczyna, która cię zdradziła. – Chłopak popatrzył na niego nieco oszołomiony jego reakcją i poprawił wyciągniętą na klatce koszulkę.
            Tom zacisnął szczękę. Chyba zbyt emocjonalnie zareagował i nadto obnażył swoje uczucia. Musiał się uspokoić, jakoś wytłumaczyć ten swój atak. Tylko jak miał to zrobić, kiedy w jego wnętrzu wrzało?
            – Po chuj rozsiewasz jakieś ploty?! – wrzasnął jeszcze. – Zaraz jakaś nieprawdziwa sensacja trafi do gazet, jak będziesz tak pierdolił!
            – Jak są dowody, to jest prawdziwa i pewnie nie przeze mnie trafi do gazet – odburknął Peter.
            – Jakie kurwa, dowody?! – Szatyn znów doskoczył do niego, ale w porę zatrzymał się.
            – Czego się tak wkurwiasz, Tom? To normalne, że paparuchy zawsze zwęszą taką okazję – odezwał się Lukas.
            – Jaką, kurwa, okazję? – warknął. – Pokaż mi te zdjęcia! – zwrócił się znów do Petera.
            – Nie mam ich. Kumpel co pracuje dla Kennera mi o nich mówił.
            – Zdobądź je, zapłacę. Muszę je zobaczyć, rozumiesz? Zadzwoń do niego zaraz, natychmiast! – Znów podniósł głos i wbił w chłopaka przenikliwe spojrzenie. Patrząc na to całe widowisko, wszyscy byli w niemałym szoku. Jeszcze nie widzieli Toma w takiej odsłonie, już pomijając fakt, że jego reakcja na ewentualną erotyczną przygodę Billa, dość mocno ich zaskoczyła.
            – Dobra, zaraz zadzwonię i zobaczę co się da zrobić – odpowiedział chłopak.
            – Czekam w studio – rzucił Tom i szybko wyszedł.

***
           
            Bill obudził się po dziewiątej. Nie zamierzał jeszcze wstawać, dziś mieli dzień wolny, więc w spokoju mógł odespać wczorajsze pijaństwo po koncercie. Poszli do jakiegoś klubu i nawet nie wiedział do której baletowali, ale najważniejsze, że był w swoim łóżku, więc z pewnością nic nie odwalił. Sięgnął po telefon i spostrzegł, że ma wiadomość od Toma. Odczytał ją pospiesznie i uśmiechnął się. W Berlinie było po piętnastej, więc pomyślał, że zadzwoni, porozmawia z nim, a potem jeszcze trochę pośpi. Wybrał więc numer do bliźniaka i z uśmiechem na ustach czekał, aż ten odbierze, ale nie doczekał się. Pewnie był zajęty z chłopakami w studio, wczoraj mówił, że mają spotkanie w sprawie instalacji sceny. No trudno, najwyżej zadzwoni później. Odłożył telefon na szafkę i znów przyłożył głowę do poduszki.

***

            Tom jak burza wparował do studia i zatrzasnął za sobą drzwi. Usiadł w obrotowym fotelu i ukrył twarz w dłoniach. Chciało mu się wyć, ale do jasnej cholery, matka zawsze powtarzała, żeby nie martwił się niczym na zapas, a on przecież nie miał żadnej pewności, że na zdjęciach jest Bill. Może faktycznie Bastien baraszkował z Maxem, a ten koleś się po prostu pomylił? Obaj mieli ciemne włosy, a zdjęcia mogły być robione z daleka. Paparuch pewnie polował na Barona. Ale co zrobi, jeśli faktycznie pieprzył w tym basenie Billa? Serce podeszło mu do gardła na samą myśl, a zimny dreszcz sparaliżował ciało. Jego Bill, jego miłość, jego wszystko… Jak mógłby go zdradzić, skoro przysięgał mu wierność? Chociaż pewnie nie jemu jedynemu, Andreasowi też kiedyś przysięgał, a potem poszedł w długą z tamtym modelem. Ale z drugiej strony, Andreasa nie kochał tak, jak kochał jego, przecież nie raz mu to mówił. To o nim marzył, kiedy to wszystko między nimi było tylko mrzonką i czymś niemożliwym do spełnienia, to o nim śnił i jego pragnął. Miałby teraz to wszystko ot tak po prostu zaprzepaścić? Przecież Bill doskonale go znał i wiedział, że jeśli o czymś się dowie, nie wybaczy mu tego, bo zdrada była czymś niewybaczalnym. Sam nigdy by mu tego nie zrobił, więc czemu on miałby zrobić to jemu?
            Nie wiedział ile tu siedzi, nie patrzył na zegarek, ani na wyświetlacz komórki, która spoczywała w kieszeni dżinsowej kurtki, jaką niedbale rzucił na drugi fotel. Czekał na jakieś wiadomości od Petera, smutny i przybity, kiedy nagle otworzyły się drzwi.
            – Będziesz je miał, ale pięćset za jedno.
            – Ile? – Z niedowierzaniem uniósł brwi.
            – No pięćset. To ile ich chcesz? – zapytał chłopak.
            – Na razie jedno, byle dobrze go było widać, bo jak się okaże, że to nie on, to cię zapierdolę za ploty.
            – Wyślę ci zaraz numer konta do przelewu, jak mi prześlesz potwierdzenie, to dostaniesz zdjęcie. Inaczej się nie da.
            – Byle szybko – warknął, a chłopak już nie odpowiedział, tylko wycofał się.
            Po chwili dostał smsa z numerem konta. Szybko zrobił przelew i czekał z komórką w dłoni. Miał wrażenie, że to nie trwa kilkanaście minut, a długie godziny. Kiedy tak siedział zamyślony, nagle w jego dłoni rozdzwonił się telefon. Wzdrygnął się przestraszony, a kiedy spojrzał na wyświetlacz ogarnęła go jeszcze większa panika, dzwonił Bill. Nie, nie ma nawet mowy! Nie może odebrać, nie teraz, nie w tej chwili i nie w takim stanie. Tak na dobrą sprawę jeszcze nie miał żadnej pewności, ale mimo to nie potrafiłby teraz porozmawiać z nim jak gdyby nigdy nic, zupełnie spokojnie. Ciężko by mu było udawać, że wszystko jest okej. Oddzwoni potem, kiedy już się uspokoi, bo wciąż miał złudną nadzieję, ze to tylko jakieś cholerne nieporozumienie, ale najpierw musiał się o tym przekonać. Nie odrzucił rozmowy, a drżącą dłonią wyciszył telefon tak, aby brat myślał, że po prostu nie odebrał, bo jest zajęty.
            Serce boleśnie tłukło mu się w piersi i miał wrażenie, że minęły całe wieki od momentu, kiedy przelał żądaną kwotę. W niemym oczekiwaniu, wciąż siedział na obrotowym fotelu, a w dłoni trzymał telefon, który po chwili zawibrował i usłyszał dźwięk smsa. Zerknął na wyświetlacz, to była wiadomość od Petera. Czekał na nią z taką niecierpliwością, a teraz bał się otworzyć, tak bardzo, że aż zaczęły trząść mu się dłonie. Wiedział, że musi w końcu to zrobić i zobaczyć zdjęcie. Może upewni się, że to jednak nie Bill i wszystko pryśnie, a on poczuje się tak, jakby się obudził, a to wszystko był tylko zły sen? Wielka gula splątanych nerwów urosła mu w gardle i miał wrażenie, że w jej środku bije mu serce, ale ono było tam gdzie zawsze, bo widział jak właśnie w tamtym miejscu podskakuje koszulka.
            Dobra, bez sensu siedzieć w niepewności i się tutaj katować, gotów jeszcze dostać zawału z tych nerwów, pora tam zajrzeć i uspokoić się, bo właśnie w to wierzył. Nacisnął palcem i otworzył wiadomość, w jakiej od razu ukazało się to zdjęcie. Nim je powiększył, już wiedział, że to nie jest Max. Wytężył wzrok i nabrał pewności, że na zdjęciu jest Bill. Nadusił je palcem, a gdy otworzyło się na pełnym ekranie, rozszerzył je, jednak po chwili straciło swoją ostrość, a stało się to za sprawą łez, jakie rozmyły mu obraz. Jego Bill, jego jedyna miłość, siedział na ostatnim stopniu drabinki w basenie Bastiena, którego blond czupryna ulokowana była pomiędzy udami bliźniaka. Wprawdzie nie było widać żadnego, intymnego fragmentu ciała, ale rozanielona mina Billa i odrzucona lekko do tyłu głowa, mogły świadczyć tylko o jednym. A więc to była okrutna prawda i musiało być więcej takich zdjęć, skoro wiedzieli także i o tym, że Baron go przeleciał.
            Rzucił komórkę na stolik i z impetem wparował do pokoju technicznych, których głowy odwróciły się od razu w jego stronę, a on zwrócił się do Petera:
            – Zaraz zrobię kolejny przelew na jeszcze cztery zdjęcia. Niech mi wyśle takie najlepszej jakości i gdzie najwięcej widać.
            Nie czekając na odpowiedź, zatrzasnął za sobą drzwi i wrócił do studia. Był roztrzęsiony, ale nie płakał, jego żal zamieniał się powoli we wściekłość. Już nie zadawał sobie pytania, jak on mógł mu to zrobić? Taki właśnie był Bill - rozkapryszony szczeniak bez zasad, który się nigdy nie zmieni i jeśli w to wierzył, był cholernie naiwny.
            Nie minęło dziesięć  minut, jak dostał kolejne cztery zdjęcia, a każde było dowodem zdrady. Na jednym objęci ramionami całowali się, na drugim Baron trzymał jego fiuta w dłoni pochylając nad nim w wiadomym zamiarze, i dwa kolejne, jak pieprzył go w basenie od tyłu, co do tego nie miał najmniejszych wątpliwości, bo to drugie było zrobione prawdopodobnie nawet w chwili, kiedy Bill przeżywał orgazm z ułożoną na ramieniu Bastiena głową.
            Dopiero kiedy bardzo dokładnie przejrzał je wszystkie, rozpłakał się na dobre ukrywając w dłoniach twarz. Kiedy to mogło się stać? Tuż przed odlotem? Przecież do jasnej cholery, spędzili w łóżku niemal cały dzień, w poprzednie dni też dużo się kochali, czego mogło brakować Billowi kiedy był z nim? Dlaczego go zdradził? Jak mu to wszystko wytłumaczy? Czy będzie umiał mu wybaczyć? Kochał go całym sercem, ale czy ich niebraterska relacja była jeszcze możliwa?
            Czuł, jak tępy ból rozpiera mu klatkę piersiową, aż brakowało tchu. Zdecydowanie potrzebował go znieczulić, ale w tym celu musi udać się do domu.

***

            – Wstawaj śpiochu! – Do sypialni Billa wpadł Bastien z radosnym okrzykiem: – Już południe! Pora ruszać w miasto! Dziś wolne! Pójdziemy na festiwal, a potem może zaliczymy jakiś fajny klub? Znajomy dał mi cynk, że niedaleko jest fajna, gejowska miejscówka.
            Mieli apartament z dużym, wspólnym salonem i trzema, osobnymi sypialniami.
            – Rany, człowieku… Czego się drzesz? – mruknął zaspany czarnowłosy.
            – Szkoda dnia, zbieraj się!
            – Zaraz… – Bill odprowadził go wzrokiem do drzwi, a gdy wyszedł, sięgnął po telefon z nadzieją, że ujrzy tam jakąś wiadomość od Toma, bo z pewnością do tej pory nie dzwonił. Dźwięk dzwonka przecież by go obudził, bo celowo go nie wyciszył. W aparacie jednak nie oczekiwał żaden nieodebrany sms od brata. Poczuł ukłucie zawodu. Czyżby przez trzy godziny Tom nie zaglądał w swoją komórkę? Wybrał więc połączenie do niego, ale on znów nie odebrał. Ogarnął go jakiś dziwny niepokój i pomyślał nawet, że zatelefonuje do Georga, aby podpytać go, czy nie wie gdzie jest i co robi jego brat, ale postanowił jeszcze trochę zaczekać. Wstał, wziął prysznic i wszedł do salonu, gdzie przy stole siedziała Caroline i Bastien, którzy właśnie zaczynali jeść dostarczone śniadanie.
            – Nasza śpiąca królewna wstała – powitała go z uśmiechem dziewczyna, ale od razu zauważyła jego niewyraźną minę. – Co jest? Jesteś jakiś nie w sosie.
            – W zasadzie nic – mruknął, siadając i sięgnął po dzbanek, po czym nalał sobie kawy i wziął francuskiego rogalika.
            – W zasadzie, czyli jednak coś – zauważył Bastien.
            – Jak mówię, że nic to znaczy, że nic. Co robimy po śniadaniu? – zmienił temat, aby przestali drążyć. Podczas rozmowy starał się skierować myśli na inny tor, ale to wcale nie było łatwe. Mimo, iż nie wyciszył telefonu, a ten milczał jak zaklęty, nieustannie patrzył na wyświetlacz.
            – Czekasz na jakąś wiadomość? – zauważyła Caroline.
            – Czekam i nie drąż, okay? – warknął.
            – Okay, okay… Już się nie odzywam. – Dziewczyna wzruszyła ramionami.
            Po śniadaniu zebrali się i wyszli pospacerować po mieście, odwiedzili przy okazji kilka sklepów z ciuchami, ale Bill nie miał nawet głowy, aby coś przymierzać. Co jakiś czas próbował dodzwonić się do Toma, ale bliźniak wciąż nie odbierał połączenia, a nawet nie oddzwaniał. W końcu zdesperowany zatelefonował do Georga.
            – No co tam stary? Za mną też się stęskniłeś? – powitał go kumpel radosnym głosem.
            – Widziałeś dzisiaj Toma? Rozmawiałeś z nim? – odezwał się płaczliwym głosem, bliski paniki Bill.
            – Nie, dziś się nie widzieliśmy, a co się stało?
            – Nie wiem właśnie, nie mogę się do niego dodzwonić od rana, nie odbiera! Błagam cię Georg, zadzwoń do niego, ale jak ode mnie nie odbiera, to od ciebie też nie odbierze! Proszę, jedź do niego, bo ja tu wariuję! Może coś mu się stało? Georg błagam…
            – Matko kochana, no dobra, pojadę! – zobowiązał się przyjaciel.
            – I zadzwoń do mnie zaraz, bo ja tu od zmysłów odchodzę – jęknął Bill, a gitarzysta miał wrażenie, że właśnie się rozpłakał. I nie mylił się, bo właśnie popłynęły mu łzy. Nie miał już nawet ochoty wchodzić do sklepu, w którym utknęli Caroline i Bastien, więc stał na zewnątrz.
            – Dobra, jak się czegoś dowiem, to dam ci znać.
            Georg rozłączył się. Nie miał ochoty jechać do Toma, szczególnie że siedział wtulony w ramiona swojej dziewczyny i korzystając z wolnego, oglądali film.
            – Co się stało? – zapytała Sara.
            – Nie wiem, Bill od rana nie może skontaktować się z Tomem, znaczy chyba od jego rana, zależy o której wstał. – Zerknął na zegarek. – U niego teraz jest koło drugiej, no dobra, zadzwonię do tego pacana, może ma jakiegoś focha na Billa i ode mnie odbierze.
            Wybrał numer do kumpla, ale po kilku sygnałach włączyła się sekretarka.
            – Nie odbiera, ciekawe co się z nim dzieje… – mruknął. – Przepraszam kochanie, ale będę musiał do niego jechać – sapnął i niechętnie podniósł się z kanapy.

***

            To był prawdopodobnie najgorszy dzień w jego życiu. Najpierw płakał, potem klął i złorzeczył, a jeszcze później roztrzaskał o kominek ich wspólne zdjęcie. Na stoliku stała opróżniona do jednej czwartej zawartości butelka whisky i w połowie pełna szklanka tegoż trunku. Kiedy ostatnim razem patrzył na wyświetlacz komórki, miał dziewięć nieodebranych połączeń od Billa, potem już nie zaglądał nawet, a wyciszony telefon leżał na komodzie.
            Właśnie odpalał kolejnego papierosa, kiedy usłyszał dźwięk videofonu.
            – Co za kurwa? – wymamrotał pod nosem i choć z początku nie miał zamiaru się nawet podnieść, to jednak postanowił sprawdzić kto to. Z trudem doczłapał się do holu, a gdy zobaczył kto czeka przy wejściu nawet ucieszył się i otworzył. Po chwili w drzwiach stanął Georg.
            – Ja pierdolę, zarąbałeś się beze mnie? – Kumpel zaśmiał się na jego widok, wchodząc. – To dlatego nie odbierasz od Billa? On tam już wpadł w panikę.
            Wciąż się uśmiechając, patrzył na chwiejącego się przyjaciela, ale kiedy spojrzał mu w oczy dostrzegł bijący z nich przeraźliwy smutek i wzbierające łzy. Nim zdążył zapytać co się dzieje, Tom wykrzyczał rozpaczliwym głosem:
            – On mnie zdradził! Rozumiesz?! Zdradził mnie!

10 komentarzy:

  1. Zastanawiam się jak to dalej wyjdzie bo Bill na pewno poniesie karę za te zdrady z Bastienem. A jak szybko fakt, że Bill nadal odlatuje na oparach własnej zajebistości zemści się na nim później? Bill wierzy, że Tom się nie dowie... Naprawdę aby w to wierzyć trzeba mieć bardzo wybujałą fantazję a i dość małe pojęcie o życiu, taki ogromny stopień życiowej naiwności, no ale są takie osoby, wiadomo. Nie wiem co tu dalej komentować bo piszesz naprawdę nieźle, nic się nie rozjeżdża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak zdarza się i tak, że osoba zdradzana nigdy się dowiaduje,zazwyczaj wtedy, jeśli to był jeden raz, ale gdy ktoś to zaczyna nagminnie powtarzać i wciąż wierzy, że mu się uda, to zazwyczaj wtedy już bywa gorzej. Zawsze, prędzej czy później, gdzieś popełni błąd, z czymś się wysypie, albo, jak w tym przypadku, o tym, że zdrada się wyda, zadecyduje jakiś zbieg okoliczności.
      Tom już wie, a co z tym zrobi (a coś zrobi na pewno) okaże się w kolejnych częściach. Uprzedzam jednak, on też potrafi być nieobliczalny, to u nich rodzinne.
      Bardzo dziękuję za opinię i gorąco pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Nie chcę się rozwodzić nad genialnością konstrukcji i pomysłowością projektów postaci, bo to dość oczywisty wniosek. Jednak trudno mi napisać komentarz bo cała ta część i sposób, w jaki Tom dowiedział się o zdradzie Billa z tych zdjęć sprawił, że opadła mi szczęka. Owszem można by długo narzekać na to jak Bill puszcza się z Bastienem przy każdej możliwej okazji, ale generalnie to opowiadanie czyta się przyjemnie i tak bardzo wciąga, że te (oczywiście wg mnie) wady fabuły, które o mało co zdyskwalifikowały to opowiadanie praktycznie z czasem przestają tutaj przeszkadzać. Także niecierpliwie czekam na ciąg dalszy w kolejnej części :)

    Dużo weny twórczej!
    Pozdrawiam,
    E.G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to mnie zaskoczyłaś, nigdy nie pomyślałabym, że zdrada w fabule jest jego wadą. Ale jeśli iść tym tokiem myślenia, to prawdopodobne jest to, że inni czytelnicy też tak uważają, zważywszy, że znaczna większość po pierwszej zdradzie Billa z Bastienem zamilkła na wieki, wieków amen ;) Nawet nie chcę myśleć co będzie po dwóch kolejnych częściach, chyba już nikt nie zostawi złamanego komentarza, mogę chyba zapomnieć ;D (o ile w ogóle będziecie nadal czytać xD) Ale jak już wspominałam, jak też wyraźnie jest powiedziane w pierwszej narracji Billa, nikt nie powinien spodziewać się słodkiej sielanki, mówiłam, że lekko i przyjemnie nie będzie cały czas. Mam jednak nadzieję, że ci najwierniejsi, wierzący we mnie i w to opowiadanie, zostaną ze mną do końca.
      Najgoręcej dziękuję i serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Szokująca ta część, naprawdę mocna akcja, i tak mega żal mi Toma, że aż nie jestem w stanie napisać dłuższego komentarza...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarze nie muszą być długie, cieszę się, że w ogóle są i, że jeszcze ktoś chce zostawić choć krótką opinię.
      Bardzo dziękuję i gorąco pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Mało słów będzie tym razem.. Bo czytam to wszystko i brak mi słów... Zaczęłam się zastanawiać czy gdyby nie Bastien to Bill zdradził by Toma z kimś innym i też tak wszystko rozwalił? Cóż, myślę, że Bill pomylił miłość do Toma z jakąś fascynacją. Przynajmniej na tym etapie tak to odbieram...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tak, jeśli oczywiście ten ktoś by o niego tak mocno zabiegał. Bill kocha Toma i niczego nie pomylił, po prostu istnieją niestety tacy ludzie, którzy kochają, a mimo to zdradzają, potrzebują tej adrenaliny, a nie dalej jak przedwczoraj czytałam o gościu, który regularnie zdradza narzeczoną, chociaż ją kocha i będą brać ślub - to chore, ja wiem, ale niestety to tylko ludzie, nieidealni, zepsuci, i popaprani. Mam nadzieję, że wytrwasz do ostatniego odcinka, choć uprzedzam - lekko nie będzie.
      Najmocniej dziękuję, że zostawiłaś komentarz i pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  5. Gorąca i zaskakująca była ta część, nawet trudno skomentować mi to bardziej precyzyjnie bo zachowanie Toma z tej części jest nieporównywalne z niczym. Na tym etapie to już nawet niewyobrażalne przewidzieć co dalej, nie ma i już raczej nie możemy liczyć na ani jedną chwilę, która będzie łatwa i prosta. Jestem pewna, że będzie mnóstwo, mnóstwo emocji, cała masa emocji. Dobrze mi się to czytało, za co dziękuję!! Czekam na kolejny odcinek!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, świetnie to ujęłaś; lekko i łatwo nie będzie, przynajmniej w najbliższych częściach, ale jeszcze wyjdzie tu słońce, czy dla naszych głównych bohaterów? Wszystko okaże się w swoim czasie. Emocje oczywiście obiecuję, do samego końca!
      Bardzo gorąco dziękuję i pozdrawiam najmocniej :)

      Usuń