poniedziałek, 17 grudnia 2018

Część 49.



Wszystkim moim czytelnikom życzę najpiękniejszych Świąt :*



Część 49.


            Tom nie za bardzo wiedział jak spędzić ten sobotni wieczór. Już cieszył się na samą myśl, że zostaną w domu, najprawdopodobniej w łóżku, o czym nawet wcześniej napomknął Bill, ale niestety potem okazało się, że Bastien bezczelnie mu go ukradł. Nie uśmiechało mu się siedzieć samemu, choć wcześniej miał ochotę zejść do studio i popracować, ale póki co wciąż się wahał i tkwił w salonie na kanapie z laptopem na kolanach. Jego bliźniak wyszykował się do wyjścia, lecz wciąż jeszcze stał w holu przed dużym lustrem, bardzo wnikliwie się sobie przyglądając. Trwało to już dobre kilka minut, pomijając fakt, że znów wystroił się jak na jakąś mega imprezę, a przecież mieli podobno jedynie pracować nad nowym kawałkiem.
            Przez cały czas ukradkiem przyglądał mu się z daleka i miał się nie odzywać, ale nie mógł sobie jednak odmówić kąśliwego komentarza:
            – Idziesz do niego pracować, czy imprezować? Bo ubrałeś się jak na randkę.
            Bill nagle skamieniał, ale zaraz odwrócił się w jego stronę i odparł:
            – Oczywiście, że idę pracować, co nie znaczy, że mam iść w dresie.
            – Nie powiedziałem, że masz iść w dresie, ale wystarczyłaby jakaś zwykła koszulka i dżinsy.
            Czarnowłosy rozłożył ręce i westchnął:
            – Ja nie wiem Tommy, czy ty jesteś jakiś niedowidzący? A co ja mam na sobie? Przypadkiem nie koszulkę i dżinsy?
            – No, a i owszem. Koszulka z dziurami, że widać więcej gołego ciała niż materiału i takie same dżinsy.
            – Właśnie, i co ci się w tym nie podoba? Na zewnątrz jest ponad trzydzieści stopni.
            – Było w południe, a teraz mamy wieczór. Poza tym Bastien chyba ma w domu klimatyzację, nie?
            – Tommy, o co ci chodzi? – Bill już pomału tracił cierpliwość.
            – Nie wiem co jest grane Billy, ale zauważyłem taką małą zależność… Kiedy masz się spotkać z Bastienem, jakoś wkładasz więcej starań, jeśli chodzi o swój wygląd.
            – No genialne kochanie! – zaśmiał się, jednak w jego głosie brzmiała pewna nuta nerwowości. Gdyby Tom mógł teraz słyszeć jego myśli, nie byłby zadowolony, bo właśnie w głowie błysnęło mu: „No to mnie rozszyfrował”. – Przecież doskonale wiesz, że zawsze wkładam staranie w swój wygląd, a szczególnie kiedy wychodzę. I nie ma znaczenia, z kim się spotykam, ja po prostu lubię ładnie wyglądać dla siebie… – Zrobił kilka kroków w stronę bliźniaka, który teraz wstał i wbił dłonie w kieszenie. – I dla ciebie… – Objął go i czule musnął jego wargi.
            – Wolę, kiedy stroisz się tylko dla mnie. Jestem po prostu zazdrosny, bo cię kocham.
            – Ja ciebie też kocham i nie masz o co być zazdrosny… – mruknął, po czym pogłębił pocałunek całkowicie rozbrajając szatyna.
            – Szkoda, że musisz iść…
            – Nie muszę, ale wypada. Już i tak się migałem od tego spotkania, a czas nagli. Nie wiem kiedy wrócę, ale jak wrócę, wszystko ci wynagrodzę.
            – No nie wiem, może mnie nie być.
            Bill odsunął się teraz i spojrzał mu w oczy.
            – Jak to?
            – Nie chcę siedzieć sam, nie mam weny na kompozycje. Pojadę może do Georga, zobaczę.
            – Z tego co wiem, umawiał się ze swoją dupą.
            – Może siedzą w chacie, to im poprzeszkadzam – zaśmiał się Tom. – Chcesz, żebym cię zawiózł do Bastiena?
            – Nie trzeba, zamówiłem taksówkę – mruknął Bill. Zagościł w nim jakiś niepokój. Zdecydowanie lepiej by się czuł mając świadomość, że Tom tutaj został, w studio, czy na kanapie, obojętne, byleby nie wychodził z domu sam. Takie samotne wyjścia częściej zdarzały się Billowi, co uznawał na rzecz z goła normalną, zaś jeśli jego bliźniak miał gdzieś wyjść bez niego, to napawało go dziwną obawą.
            – Tylko mi nie mów, że jesteś na mnie zły. Równie dobrze ja mogę być zły na ciebie za twoje samotne eskapady.
            – Przecież nie idę tam dla przyjemności, ale pracować! – Głosem pełnym oburzenia odpowiedział Bill. – Gdybym szedł w celach towarzyskich, to dopiero byś się obraził!
            – Już nie przesadzaj, doskonale wiesz, że ci ufam.
            – Ufasz, a nie jesteś z tego powodu zadowolony.
            – Po prostu nie lubię być daleko od ciebie, to wszystko. – Tom przechylił się i pocałował go lekko w usta. W tej samej chwili w dłoni Billa zawibrowała komórka.
            – Moja taksówka, idę. Baw się dobrze – rzucił, po czym odwrócił się na pięcie i pospiesznym krokiem ruszył w kierunki drzwi, które po chwili zamknął z trzaskiem.
            Tom tylko westchnął. Dobrze wiedział, że zasiał w Billu ziarno niepokoju, ale czy wiecznie miał siedzieć w domu i na niego czekać? Rozumiał, że nagrywa, pracuje, ale z pewnością w międzyczasie coś wypiją, może nawet się upalą. Nie będzie tu tkwił sam i to w dodatku w sobotę. Sięgnął po telefon i wybrał numer do przyjaciela.
            – O, cześć Tom! Coś się stało? – usłyszał po chwili jego głos.
            – W zasadzie nic, co robisz?
            – Jestem jeszcze w domu, ale zaraz jedziemy do Marcusa, a co?
            – Bill pojechał do Bastiena, a ja się nudzę sam.
            – To zawijaj się i wpadaj, albo podjedziemy po ciebie, zaraz będzie taksówka.
            – No dobra, to w takim razie się szykuję i czekam.

***

            Bill nie zdążył nawet nacisnąć dzwonka przy bramie, a już słyszał charakterystyczny dźwięk, oznaczający, że może bez problemu wejść, i zaraz otworzyły się drzwi wejściowe do domu Bastiena, w których stanął sam gospodarz.
            – Cześć – uśmiechnął się radośnie wpuszczając go do wewnątrz.
            – Hej – odpowiedział cicho i pocałował go na powitanie w policzek, po czym skierował się prosto do salonu. – Mmm, coś dobrego pachnie – zauważył.
            Faktycznie stół nie był pusty, choć jeszcze z pewnością nie było na nim wszystkiego, jednak wyglądało na to, że Baron spodziewa się kogoś jeszcze, a świadczyły o tym trzy talerze i leżący przy nich potrójny komplet sztućców. Na ten widok Billowi nieco zrzedła mina.
            – Nie chcesz powiedzieć, że spodziewasz się też Maxa – wypalił z wyrzutem w głosie. – Mieliśmy popracować.
            – Oczywiście, że będziemy pracować. I nie obawiaj się, Max dziś nie przyjdzie – radośnie odparł Baron nie spuszczając wzroku z czarnowłosego, który postąpił kilka kroków w głąb salonu. Czy on zawsze musiał wyglądać tak cholernie seksownie? Teraz, korzystając z okazji, że ten na niego nie patrzył, przyglądał mu się zachłannie. Koszulka jaką miał na sobie, odsłaniała fragmenty jego torsu i choć przecież widział go niejednokrotnie bez niej, choćby w jego basenie, tak teraz to właśnie odzienie niesamowicie mocno pobudzało jego wyobraźnię. Ten widok działał na niego podobnie, jak damska bielizna na tych wszystkich hetero samców.
            Kiedy tak łapczywie chłonął jego widok, Bill nagle odwrócił się i wówczas przyłapał go na gorącym uczynku, bo Bastien nie spodziewając się tego, nie zdążył przywrócić spojrzeniu obojętnego, chłodnego wyrazu.
            – Więc kogo się jeszcze spodziewamy? – zapytał już łagodnie i wsuwając palce w ciasne kieszenie mocno opiętych na biodrach spodni, nonszalancko oparł się o filar stojący na granicy salonu i holu. To spojrzenie Barona, zupełnie otępiałe z zachwytu, było dla niego niesamowicie przyjemne. Szkoda, że ostatnio tak rzadko dawał się na tym przyłapywać.
            – To jest właśnie ta niespodzianka o jakiej ci mówiłem – odparł Baron, przywołując się szybko do porządku. Bill sapnął cicho z niezadowolenia, którego nie zamierzał ukrywać.
            – Myślałem, że to będzie jakaś przyjemniejsza niespodzianka – wypalił, czym nieco rozkojarzył gospodarza.
            – A czego się spodziewałeś?
            – Nie wiem, ale z pewnością nie osoby trzeciej.
            Bastien zaśmiał się. Czyżby jednak chciał czegoś więcej? Bo jakiej przyjemności mógł oczekiwać, będąc z nim sam na sam? No dobra, chyba za wiele sobie wyobrażał.
            – Ta osoba za chwilę tu będzie, więc usiądź proszę, a ja już podaję kolację, nie będziemy przecież pracować na głodniaka – odpowiedział spokojnie, nim jednak zdążył dojść do kuchni, usłyszał dźwięk videofonu. Nacisnął guzik otwierający zamek furtki, a po chwili drzwi wejściowe. Bill wciąż nie usiadł przy stole wpatrując się w przestrzeń holu. Był ciekaw kogo zaprosił Baron, całkowicie psując jego wizję na spędzenie tego wieczoru. Myślał, że będą tutaj sami, popracują, a potem spędzą mile czas, no i liczył na to, że dokończą rozmowę, którą wtedy przerwał im Max. Teraz przyznał sam przed sobą, że znów pragnął kąpać swoje ego w jego rozmarzonym spojrzeniu i czerpać rozkosz z miłych słów, na jakie miał nadzieję. Nie wierzył, że Bastien aż tak się zawziął, aby być względem niego zupełnie chłodnym. Już miewał chwile słabości, a będąc z nim znów sam na sam, z pewnością poddałby się jego czarowi. Bo miał zamiar nawet go trochę podpuścić, poflirtować, choćby właśnie po to, aby znów poczuć się jak wcześniej. A może zaprosił tę osobę właśnie dlatego? Ze strachu, że nie podoła swojemu postanowieniu?
            Z objęć własnych myśli wyrwał go delikatny głos:
            – Cześć kochanie! – I wtedy zobaczył, kto miał dotrzymać im tego wieczoru towarzystwa. W holu właśnie obściskiwała Bastiena młoda dziewczyna, po czym cmoknęła go w same usta. „Czy ona powiedziała kochanie?”, zadźwięczał mu w głowie jego własny głos. Wyglądało na to, że tych dwoje zna się bardzo dobrze, byli zapewne przyjaciółmi, a może rodzeństwem? Nie zdążył się nad tym dłużej zastanowić, bo długonoga blondynka wparowała do salonu niczym burza.
            – Proszę bardzo, a oto i sam Bill Kaulitz! No witaj! 
            Czarnowłosy zupełnie zdezorientowany zatonął nagle w mocnym uścisku ramion niewiele niższej od niego dziewczyny. Jak na kobietę była dość wysoka, miała na sobie płaskie, sportowe buty, więc pewnie gdyby założyła szpilki byłaby równa z nim. Zaraz jednak odsunęła się od niego, przyglądając mu się wnikliwie i wyciągnęła dłoń.
            – Przepraszam! Czasem reaguję zbyt spontanicznie, Caroline Wise! – przedstawiła się. Dopiero teraz mógł jej się dobrze przypatrzyć i szybko zorientował się, że jest mu jakby znajoma. Może widział ją na jakichś nagraniach z występów Barona?
            – Miło cię poznać – uśmiechnął się Bill. Słyszał o tej dziewczynie, była dobrą przyjaciółką Bastiena, a jednocześnie świetną wokalistką, właśnie tą, którą ostatnio tak zachwalał Tomowi.
            – Nareszcie mi cię przestawił, bo wcześniej się doprosić nie mogłam! Pewnie, gdyby nie skomponował nam kawałka, zobaczyłabym cię dopiero na premierze.
            – Nam? – zdziwił się, unosząc do góry lewą brew.
            – No i oczywiście pewnie jeszcze nic ci nie powiedział! – Odwróciła się, wymownie patrząc na gospodarza domu, któremu nawet nie dała dojść wcześniej do słowa, a który dopiero teraz zabrał głos:
            – No dobra, Caroline się sama przedstawiła i wypaplała wszystko, więc już znasz wszystkie moje dzisiejsze dla ciebie niespodzianki, a teraz idę do kuchni, bo kolacja się już na pewno podgrzała.
            Caroline zaśmiała się odprowadzając go wzrokiem i dopiero teraz Bill, patrząc na jej profil przypomniał sobie, gdzie ją widział. To ona stała z Bastienem i kilkoma osobami przed restauracją, gdzie przed sławetnym piątkiem chcieli zjeść kolację wspólnie z Georgiem, który tak bardzo się nią wówczas zachwycił. Tom zresztą też nie spuszczał z niej wtedy wzroku.
            – Napisał dla nas utwór, mamy śpiewać go oboje. Nie będzie to jednak duet, mamy swoje partie i dziś nam go pokaże, no i pewnie popróbujemy – wyjaśniła. – Bo z tego co mi powiedział, ty już masz swój solowy kawałek, prawda?
            – Tak, mam. Już go nawet nagraliśmy.
            – No właśnie, ja też. Nagramy jeszcze ten i pewnie będzie nas zamęczał występami na żywo – zaśmiała się perliście i zaczesała do tyłu palcami, swoje długie, jasne włosy. Dopiero teraz spojrzała mu w oczy i dłuższą chwilę nie spuszczali z siebie wzroku. Dziewczyna była śliczna, naturalna, nie jak te wszystkie plastikowe lale z ostrzykniętymi ustami. Ta miała wyraźnie naturalne, pełne i bardzo kuszące.
            Rany boskie… Przecież ona była cholernym zagrożeniem! Nie było mowy, aby na premierze tych ich kawałków w klubie Barona zabrakło Toma, wtedy przecież ją pozna. Pozna i zachwyci się jej urodą, zielenią oczu i obłędnym ciałem. Chociaż właściwie już się zachwycił wtedy, przed restauracją, a co będzie kiedy zobaczy ją z bliska? Właśnie zlustrował ją od stóp do czubka głowy, więc śmiało mógł wydać taki osąd. Była ubrana niby bardzo zwyczajnie, ale wszystko co miała na sobie jeszcze bardziej podkreślało świetną figurę. Opięte dżinsy uwydatniały wypukłość pośladków, a krótka koszulka odsłaniała pępek i ukazywała idealnie szczupłą talię. No i te cycki. O rany, sam z chęcią by pewnie zmierzył wielkość miseczek jej stanika. Nie znał się na rozmiarach, ale z tego co pamiętał, oznaczało się go literami, więc ona z pewnością miała jakieś „D”. I jak to powiedział o niej Georg? „Dla takiej laski można zmienić orientację” - chyba coś takiego. Wprawdzie Bastien wciąż jej nie zmienił, ale Tom od zawsze lubił kobiety, a takiej z pewnością się nie oprze. Wpadł w panikę.
            – Może usiądziemy, bo zaraz wróci Bastien. Ciekawe co nam zaserwuje, przyznam, że jestem strasznie głodna! – szczebiotała. Bill bez słowa zajął miejsce na wprost niej przy stole i jak się spodziewali, zaraz pojawiła się kolacja, a kelner w osobie samego gospodarza zdjął z półmiska srebrny klosz.
            – Kaczka w pomarańczach! – zakrzyknęła Caroline. – Kochany jesteś! – Przechyliła się i ucałowała Barona w policzek, a ten wydawał się być cały w skowronkach. Bill poczuł lekkie zdenerwowanie. Najwidoczniej to było coś, co lubiła, więc danie było zamówione z myślą o niej. Miał ochotę zamanifestować jakoś swoje niezadowolenie z tego powodu, ale jedzenie zbyt ładnie pachniało, a on właśnie teraz poczuł głód, więc nie był w stanie odmówić sobie skosztowania kawałka.
            – Mam nadzieję, że też lubisz kaczkę, Bill – zwrócił się do niego Bastien nakładając mu porcję na talerz. Chyba zauważył jego niewyraźną minę.
            – Może nie jest to moje ulubione danie, ale ujdzie – skwitował, wsuwając po chwili kęs do ust.
            – Z myślą o tobie przygotowałem deser. Pamiętam, że ostatnio ci smakował. Chciałem jakoś dogodzić wam obojgu, jakkolwiek to brzmi. – Jak na komendę wybuchnęli śmiechem.
            Ostatnio… Kiedy to było? Na tej kolacji, kiedy nagrali skomponowany dla niego utwór. Pamiętał to, jak i masę innych rzeczy związanych z jego osobą. Nie wiedział, ale Baron zarejestrował w pamięci wszystkie jego upodobania, o jakich miał okazję sam mu powiedzieć i które zaobserwował. Tym stwierdzeniem teraz go przekupił.
            – Bastien pamięta o wszystkim co lubi osoba, która zapadnie mu w serce – palnęła Caroline i w tej samej chwili Baron wbił w niego swój wzrok. Nie skarcił jej i nie był zdziwiony tym stwierdzeniem, wiedział, że jest spontaniczna i szczera. Bill natomiast na moment przestał przeżuwać mięso, jakie miał w ustach i spojrzał na nią.
            – No nie patrz tak na mnie, jakbyś o tym nie wiedział! – dodała. Czarnowłosy, nim odpowiedział przełknął kęs, nie zwykł był mówić z pełną buzią.
            – Wiem, ale ty pewnie też zapadłaś mu w serce, skoro dziś zaserwował twoje ulubione danie.
            Dziewczyna uśmiechnęła się na te słowa.
            – My się tylko przyjaźnimy i znamy od lat, kochamy się jak brat i siostra. No prawie… Prawda skarbie? – zwróciła się do blondyna ze śmiechem.
            – Prawda – odparł Baron, który dziś nie odzywał się zbyt dużo. Bill miał wrażenie, że przyjaciółka go w tym wyręcza. Wtrącone w wypowiedź słowo „prawie” zaintrygowało go. Nie miał pojęcia co laska ma na myśli, chciał to wiedzieć ale nie pytał. Nie znał jej jeszcze dobrze, więc nie bardzo wypadało. Miał jedynie nadzieję, że to zapamięta i zapyta, kiedy się lepiej poznają.
            – Mam rozumieć, że wiecie o sobie wszystko – wtrącił.
            – Oczywiście. – Tym razem odpowiedział Bastien, z uśmiechem zerkając na dziewczynę.   
            Więc Caroline musiała wiedzieć o tym, że Baron coś do niego czuje, inaczej przecież nie wypaliłaby z osądem, że zapadł mu w serce. W sumie było to przecież zrozumiałe, jeśli od lat się przyjaźnili, musieli powierzać sobie wszystkie tajemnice, a nie od dziś wiadomo, że przyjaźń z gejem, jest dla kobiety jeszcze lepsza, niż przyjaźń z drugą kobietą. Przynajmniej nie ma żadnej rywalizacji o partnera, pod warunkiem, że osoba na celowniku nie jest biseksualna.
            – To zazdroszczę wam tej przyjaźni, ja nie mam nikogo takiego.
            – Ale masz brata, na dodatek bliźniaka, to jeszcze więcej jak przyjaciel. W dodatku jest taki przystojny… – westchnęła Caroline i wychyliła resztkę whisky ze swojej szklanki, ostentacyjnie oblizując usta.
            „O kurwa, no to pozamiatane”, pomyślał Bill. Było pewne, Tom jej się podobał, więc kto wie co wyniknie z tej znajomości, kiedy się poznają? A to, że w końcu się poznają, było nieuniknione.
            – Tom ma paskudny charakter, niech więc cię nie zwiedzie jego uroda – odpowiedział szybko, jakby chcąc ją jakoś ostudzić.
            – Jest gwałtowny? Bo jeśli tak, to nie ma lepszej mieszanki w łóżku! – podchwyciła. Baron zaśmiał się i dolał wszystkim trunku, a Caroline kontynuowała: – Z tego co wiem, lubi dziewczyny, nie tak jak wy, więc nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie go poznam. Ma kogoś?
            – Tak, ma kogoś. – Zdecydowanym tonem odparł Bill, zamierzając tym samym już uciąć ten temat.
            – Szkoda – mruknęła.
            – Przyniosę ten deser – wtrącił Bastien i wyszedł, a dziewczyna przechyliła się przez stół i już zdecydowanie ciszej zwróciła się do Billa.
            – Muszę ci powiedzieć, nim wróci Bastien, sam rozumiesz, przy nim nie mogę, bo by się wkurzył, bo przecież jest w tobie zakochany po uszy, ale wcale mu się nie dziwię. Ja pierdolę, Bill, jesteś przepiękny, a z bliska wyglądasz jeszcze lepiej.
            Czarnowłosy zaśmiał się. Ta dziewczyna była niemożliwa, sympatyczna i zabawna, do tego cholernie seksowna. Mimo, że podobał jej się Tom, co go niezmiernie wkurzało, to także podobał jej się on sam, w sumie nic dziwnego, był przecież piękniejszą wersją Toma.
            – Dziękuję, odwdzięczę się więc podobnym komplementem. Jesteś śliczna i cholernie seksowna.
            – No tylko niestety ty wolisz facetów. – Zabawnie wydęła usta, z czym wyglądała jak mała, naburmuszona dziewczynka.
            Teraz śmiał się Bill.
            – To nieprawda, jestem biseksualny. A kto ci takich bzdur naopowiadał?
            – No jak to kto? On! – Wskazała palcem na Barona, który właśnie wrócił z pełną tacą. – A w czym ja znów zawiniłem? – zapytał radośnie, rozstawiając pucharki z deserem.
            – Kłamczuchu, powiedziałeś mi, że Bill jest stuprocentowym gejem!
            – A nie jest? – Baron zrobił głupią minę. Oczywiście, że to wiedział, ale nie chciał zdradzać tego przyjaciółce. Do tej pory nie przejawiała zainteresowania mężczyznami, których sobie upodobał, ale oni wszyscy byli zdeklarowanymi gejami. Z Billem było zupełnie inaczej, wiedział, że podoba jej się i mimo wszystko nieco obawiał się, że może coś między nimi zaiskrzyć. Choć tak po prawdzie, nie miał wpływu na to w kim oboje ulokują swoje uczucia, choć Bill, jak sam twierdził, był w kimś zakochany, więc raczej nie powinien się obawiać o to, że nagle zmieni ten obiekt na Caroline.
            – Przyznaj się, oszukałeś mnie, bo się boisz, że ci go jeszcze odbiję – śmiała się dziewczyna.
            – Ale Baron jest z Maxem, więc nie ma co odbijać – zauważył Bill.
            – No właśnie, nie wiem czemu on znów pozwolił się do siebie zbliżyć temu psychopacie – zwróciła się do Billa. Ton głosu dziewczyny zmienił się z żartobliwego, na bardzo poważny.
            – Caroline, spasuj – upomniał ją blondyn.
            – Dobra, dobra, nie wtrącam się – Rozłożyła ręce.

***

            Caroline była urocza, musiałem to przyznać. Podobała mi się, chociaż nie patrzyłem na nią jak na kogoś z kim mogłoby mnie coś połączyć, ale czerpałem przyjemność z tego, z jaką obawą postrzegał nasze rozmowy i żarty Bastien, bo oboje po kilku drinkach rozluźniliśmy się i nie szczędząc wzajemnych komplementów, konwersowaliśmy w najlepsze. Zarówno ja, jak i on, patrzyliśmy na nią jak na obiekt zagrożenia, ale mieliśmy z jej powodu obawy w stosunku do zupełnie innych osób. On chyba wystraszył się, że ja mogę zauroczyć się w niej, a ja bałem się o reakcję Toma na jej osobę. Swój strach jednak schowałem głęboko w podświadomości i już nic nie przeszkadzało mi rozkoszować się lekką paniką w oczach Barona.
            Po kolacji w końcu wkroczyliśmy do studia i po zapoznaniu się z utworem, jaki stworzył dla nas DJ, troszeczkę wspólnie popróbowaliśmy. Oczywiście mieliśmy za zadanie nauczyć się słów, aby umówić się na kolejną próbę, kiedy będziemy już zupełnie przygotowani do odśpiewania bez kartek. Caroline miała obłędny głos, piękną barwę i wysoką skalę. Oczywiście nie szczędziłem jej z tego powodu pochwał i głośno przyznałem, że wcale nie dziwię się, dlaczego Baron tak bardzo wychwalał jego walory. Początkowo nieco zły na niego, że nie spędzimy tego wieczoru sam na sam, potem byłem bardzo zadowolony z takiego obrotu sprawy, aż z tego wszystkiego zapomniałem martwić się, gdzie wybył Tom.
            Po wyjściu ze studia wypiliśmy jeszcze co nieco i byliśmy już zdrowo wstawieni. Nim spostrzegłem wybiła północ, postanowiłem zatelefonować do Toma, ale jego komórka była wyłączona, bo najprawdopodobniej jej nie naładował i mu padła.

***

            – No, chyba będę się już zbierał – stwierdził Bill, kiedy siedzieli na tarasie i palili skręty.
            – Północ wybiła, fakt, ale chyba nie jesteś kopciuszkiem, co? – zaśmiała się dziewczyna. Miała już zdrowo w czubie, a skręt jeszcze dodatkowo ją zakręcił.
            – Nie jestem, ale obiecałem bratu, że wrócę w miarę wcześnie.
            – Bill, wyluzuj… – mruknął Baron. – Tom nie jest twoją matką.
            – Gorzej – zaśmiał się czarnowłosy.
            – No zauważyłem, że cię pilnuje i traktuje trochę jak nieodpowiedzialne dziecko – stwierdził DJ i zaciągając się skrętem, zerknął na niego.
            – Bo ja jestem nieodpowiedzialny.
            – Jak bardzo…? – Caroline przechyliła się i spojrzała mu wymownie oczy.
            – Bardzo – odparł z chytrym uśmiechem. Podobało mu się, w jaki sposób na niego patrzyła, a teraz dodatkowo, pod wpływem wszystkich używek jej wzrok stał się jeszcze bardziej roznamiętniony.
            – Chciałabym poznać kiedyś tę twoją nieodpowiedzialność, jeśli w tej kwestii można być w ogóle nieodpowiedzialnym… – Ostentacyjnie oblizała usta, jednocześnie odbierając karcący wzrok Barona. Bill zaśmiał się cicho, a ona zwróciła się do przyjaciela: – No co tak patrzysz? Uważasz, że go wyrywam?
            – A niby co robisz? – surowo odpowiedział blondyn. Teraz Caroline zaśmiała się serdecznie.
            – Pieprzony zazdrośnik! A swoją drogą nie obawiaj się, on prędzej ulegnie tobie, niż mnie.
            – A ja uważam, że żadnemu z nas.
            – Chciałabym się mylić. Oczywiście w twojej kwestii.
            – Halo, ja tu jestem! – Teraz śmiał się Bill. Wszyscy byli wypici i upaleni, pewnie dlatego prowadzili tak swobodną konwersację. Caroline wstała z leżaka i zgasiła skręta, po czym pochyliła się i położyła dłonie na kolanach czarnowłosego, który miał w tej chwili wgląd w jej dekolt. Te cycki… Znów przyszedł mu na myśl Tom, zawsze o nim myślał, kiedy widział babkę z dużym i jędrnym biustem. Oj miałby się chłopak czym zabawić…
            – Niby jesteś bi, a kiedy ostatni raz miałeś w łóżku kobietę? – zapytała uśmiechając się.
            – Nie pamiętam – szczerze odparł Bill.
            – Bo wolisz takie cioty, jak mój przyjaciel! – wypaliła spoglądając na Barona, który nie odzywał się. – Przecież to widać, ciągnie was do siebie, a to tylko kwestia czasu, kiedy wylądujecie w łóżku, ale powiem wam, że strasznie szkoda… – Wyprostowała się i patrzyła na nich z góry, a oni obaj unieśli głowy.
            – Czego niby? – zapytał DJ.
            – Tego, że jesteście zajebiście przystojni, piękni, obydwaj, a wasz materiał genetyczny się zmarnuje. Jak będę chciała mieć kiedyś dziecko, poproszę któregoś, żeby był dawcą spermy. – To mówiąc, odwróciła się na pięcie i zniknęła w wejściu salonu. Chłopcy parsknęli śmiechem.
            – Ot i cała Caroline! – skwitował całe przemówienie Bastien.
            – Ona tak zawsze? – zapytał Bill. Nie był skrępowany, lubił takie słowne gierki, ale zastanawiał się, czy dziewczyna tak zachowuje się tylko po używkach.
            – Zawsze. Jest wyluzowana, bezpruderyjna i do bólu szczera.
            – Zauważyłem – odpowiedział Bill i nie zdążył już nic dodać, bo Caroline znów stanęła na wprost nich z ręcznikiem w dłoni.
            – I co tam o mnie gadacie, hmm? – zapytała, mrużąc oczy.
            – Same dobre rzeczy – odpowiedział czarnowłosy.
            – Mam nadzieję. Idzie któryś ze mną się kąpać?
            – Idź sama i ochłoń. – Kiwnął głową w kierunku basenu Baron, śmiejąc się.
            – Jakie z was zgredy! – wydęła usta. – Siedźcie cioty, ja idę popływać!
            Popatrzyli na nią, kiedy się oddalała, a po chwili Bastien wstał i wziął pustą szklankę, swoją i Billa.
            – Pójdę nam dolać whisky.
            Caroline zatrzymała się na brzegu basenu. Stojąc tyłem zdjęła buty i rozpięła spodnie. Bill teraz zastanawiał się, czy bez skrępowania rozbierze się do samej bielizny. Wyglądało, jakby przez chwilę się wahała i pomyślał nawet, że zaraz każe mu się odwrócić, ale nic takiego się nie stało. Dziewczyna chwyciła dłońmi brzegi koszulki i szybko ją zdjęła. Jasna cholera… Ona nie miała stanika! Wciąż jednak stała do niego tyłem, więc nieco odetchnął z ulgą, ale po chwili doznał kolejnego szoku. Wsunęła kciuki za pasek spodni i zsunęła je z bioder, po czym pochylając się lekko, aby zdjąć je całkiem, wypięła pośladki. Osz do kurwy… Nie nosiła wcale bielizny! Czarnowłosy wytężył wzrok, aby utwierdzić się w tym przekonaniu, wpatrywał się w leżące na płytkach obok basenu dżinsy, chcąc wypatrzyć choć fragment jakichś majtek. Jednak nic takiego nie dostrzegł.
            Bill wstrzymał oddech, nie wierząc, że to dzieje się naprawdę i dziękował losowi, że nie ma tu Barona, bo z pewnością jego oczy zrobiły się o wiele większe, a na policzki wkradł się rumieniec. Ona naprawdę rozebrała się do naga i choć wciąż nie odwracała przodem, i tak było to dla niego niemałym szokiem. Już nie pamiętał kiedy widział na żywo nagą kobietę, a ostatnio nawet nie oglądał pornoli hetero. Przez związek z Tomem, kobiety zupełnie przestały go kręcić, choć wcześniej wcale nie było tak źle. Wprawdzie zawsze bardziej podniecali go faceci, ale ładną laską też nie pogardził. Ta była więcej jak ładna, na dodatek cholernie kształtna. Nigdy nie widział tak zajebistego tyłeczka i teraz śmiało mógł przyznać, że jej był o wiele ładniejszy, niż jego.
            Na szczęście nie musiał patrzeć na jej przody, bo zaraz wskoczyła do wody i niemal w tej samej chwili pojawił się Baron z pełnymi szklankami.
            – Ona tak zawsze?
            – Co? – zapytał zdezorientowany chłopak.
            – Kąpie się zupełnie nago przy obcych.
            – Przy obcych nie, ale przy znajomych zawsze.
            – Aha, no faktycznie, znamy się od lat – zauważył z ironią Bill, uśmiechając się pod nosem.
            – Poznała cię, polubiła, uważa już za znajomego, tym bardziej, że w najbliższym czasie będziemy spotykać się częściej. Trzeba popędzić z próbami i niedługo nagrać.
            Bill tylko kiwnął głową, wciąż był rozkojarzony poprzez nagość dziewczyny i nawet nie podchwycił tematu. Wpatrywał się, jak kolejny raz przepływa długość basenu.
            – Podoba ci się? – wypalił nagle Bastien.
            – Co? Nie! To znaczy jest ładna, ale wiesz, ja no… Bardziej gustuję w facetach – zamotał się. – To znaczy ostatnio. Kiedyś nawet sypiałem z laskami.
            Baron tylko uśmiechnął się i zerknął w kierunku basenu, gdzie Caroline właśnie wyszła z wody i okręciła się ręcznikiem. Podeszła do nich wyżymając mokre włosy.
            – Od razu lepiej. Mam nadzieję, że kiedyś się ze mną wykąpiecie na waleta, co?
            – Ja się już z tobą kąpałem, ale pewnie chcesz ocenić wielkość fiuta Billa, nie?
            – Pff… I tak nic mi po tym. – Wzruszyła ramionami.
            Bill tylko ze śmiechem pokręcił głową. Musiał przyznać, że dziewczyna jest dość zabawna i wcale nie przeszkadzała mu jej bezpośredniość.
            – Jest miło, ale ja serio już będę się zbierał. – Zerknął na zegarek, było pół godziny po północy.
            – Ty tak serio z tym powrotem? – rzuciła Caroline, sięgając po swoją szklankę. Bastien nie zatrzymywał go.
            – Jak najbardziej serio – odpowiedział i wybrał numer, aby zamówić taksówkę. Nim przyjechała dogadali kilka szczegółów dotyczących kolejnego spotkania i pożegnali się.
            Kiedy wsiadł do taksówki już nie myślał o tym wieczorze, nie myślał o Baronie, ani o jego ponętnej przyjaciółce. W jego myśli wkradł się teraz człowiek którego kochał, za którym tęsknił, i pragnął w tej chwili jego ciepłych ramion jak niczego na świecie. Chciał być już w domu, z nim, w sypialni, w salonie, w kuchni, czy w łazience, gdziekolwiek, aby tylko znów poczuć zapach jego ciała, sycić się słodkimi pocałunkami, rozkoszować spełnieniem.
            Nie wiedział tylko, że w domu czeka na niego przykra niespodzianka.


48 komentarzy:

  1. Ooo! Jak miło! :D
    Jest już nowa, wybłagana i wyczekana część ;)
    Przed świętami czasem mamy dużo wolnego czasu jednak częściej jest go mało dlatego bardzo Ci dziękuję za dodanie tego odcinka! :) ;)
    Nieźle się to rozkręca :D
    Bardzo mi się podobało, bardzo się uśmiałam przy czytaniu, a ta dziewczyna Caroline lekko mnie szokuje swoim zachowaniem i wypowiedziami.
    I oczywiście na sam koniec dramatyczne zakończenie... Nawet nie chcę gdybać co złego stało się z Tomem.
    I jak tu czekać cierpliwie na kolejną część?

    A i również wesołych i radosnych świąt! :) ;) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kto ma dużo wolnego, ten ma ;) Ja nie mam. Dopiero późnym wieczorem znalazłam chwilę, aby Wam tu odpisać, co zatem czynię.
      Caroline ma szokować, tak kreuję jej postać celowo. Taki charakter dziewczyny pozbawionej wszelkich zahamowań i będzie potrzebny w dalszej fabule, ale nic więcej nie zdradzam.
      Bardzo mi miło, że czekasz z niecierpliwością na kolejne części, więc zapewnię, że w tym roku jeszcze będzie nowa ;)
      Dziękuję, pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Wow xD Jestem zadowolona bardzo z tego odcinka i cieszę się, że jeszcze nic strasznego się nie wydarzyło w tej części xD trochę obawiam się co dalej... Jednak czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie obawiasz się tu jakichś strasznych akcji ;) Choć do końca nie wiem, co pod tym słowem może kryć się w wyobraźni czytelników.
      Dziękuję, pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Jak ja się w to opowiadanie wkręciłam to nie macie pojęcia! :D
    Tylko to zakończenie części, znów klasycznie w pełnym napięciu... Nie wytrzymam i nie rozumiem jak można zakończyć w takim momencie? :( A było tak nawet wesoło z tą przyjaciółką Bastiena ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jak miło, że aż tak się wkręciłaś. Cieszy mnie to niezmiernie!
      A oczywiście, że można zakończyć w takim momencie, najbardziej to lubię ;) Mam nadzieję, że to pobudza Waszą ciekawość ;)
      Dziękuję, pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Ta końcówka tej części, aaaaaaaaa! 
    Nie takiego obrotu spraw się spodziewałam! :P wyszło super :) :D

    Na kolejny odcinek tego opowiadania czekam bardziej niż na święta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta przyjdą prędzej, niż kolejny odcinek, ale ten będzie jeszcze w tym roku :)
      Dziękuję, pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Uwielbiam to opowiadanie i tę skomplikowaną, nieprzewidywalną historię!
    W każdym odcinku jakoś mnie zaskakujesz, każdą część czytam z ogromnym zaciekawieniem i bardzo podoba mi się ta atmosfera. Zakończenie niepokojące i zastanawiające... Jeszcze tylko dodam, że nowa bohaterka wzbudziła we mnie trudne do określenia uczucia, zobaczymy jak dalej rozwinie się sytuacja.

    Również życzę wspaniałych świąt i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się zaskakiwać i, żeby nie było jakiejś monotonii, której sama nie lubię. Czytałam trochę twc i zawsze nudziły mnie te, których jedyną akcją było, jak B&T wchodzą do łóżka i z niego wychodzą, a poza tym zero fabuły. Już wtedy wiedziałam, że jeśli pokuszę się o napisanie opowiadania na bazie twc, będzie o wiele więcej wątków i prócz scen łóżkowych, coś będzie się dziać. Dlatego cieszy mnie, że to dostrzegasz. Co do nowej bohaterki, musiałam wprowadzić kogoś takiego, aby zrealizować pewien pomysł, kiedyś ofc ;)
      Dziękuję, pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Ciekawa jestem tego pomysłu z Caroline. Oczywiście racja, fabuła jest dużo bardziej interesująca i urozmaicona, a potencjał tej historii jest przeogromny, szkoda go zmarnować tworząc z tego ostre gej-porno w każdej części. U Ciebie jest to bardzo dobrze wyważone. Poza tym przybliżając pozałóżkowe życie bohaterów można dzięki temu zdecydowanie lepiej poznać ich charaktery i w konsekwencji być bliżej nich, lepiej wczuć się w ich emocje, wyczuć to ich wzajemne napięcie seksualne itp. A takie wskakiwanie i wyskakiwanie bez przerwy z łóżka kilka razy dziennie tylko na krótko jest fajne i prędzej się znudzi, spowszednieje bo nie będzie żadnej większej ekscytacji i komplikacji zbliżonych do tego co mamy w prawdziwym życiu. Uwielbiam to opowiadanie dokładnie w takiej formie w jakiej jest!

      Usuń
    3. Przepraszam ze pytam ale piszesz może jakieś opowiadania o tematyce mangi albo anime ? Magda

      Usuń
    4. @Magda, nie przepraszaj :) Ja w ogóle nie piszę opowiadań bo niestety nie mam do tego predyspozycji. Czasem oglądam anime lub czytam mange. Zapytaj innych :)

      Usuń
  6. Nawet krótko bym się wypowiedział o sprawach i scenach łożkowych, ale nie ma o czym. Żadnych ostrych scen nie było w tej części tylko ta dziewczyna się przed nimi rozbierała i od razu pomyślałem sobie, że to jakaś głupia prowokacja. Ciekawy jestem po co ona się tak zachowuje i na co jej to wszystko. Wyglądało to jakby się ujarała i coś jej odwaliło, ale może jestem głupi i nie zrozumiałem.
    Ogólnie rzecz biorąc część pełna ekscytacji, absolutnie szalona, a tego oczekuję w tym opowiadaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w tej części akurat nie ma takich scen, ale jeszcze będzie niejedna okazja, obiecuję. Dam Ci wówczas pole do wypowiedzi. Nie nazywaj siebie głupcem! Caroline będzie potrzebna w dalszych wydarzeniach, jakie jeszcze mam w głowie, dla nich wykreowałam jej postać w ten sposób, ale to nieco dalsza przyszłość. I nie chodziło tu o żadną prowokację, raczej trudno jej by było sprowokować Billa, który bardziej patrzył na nią jak na zagrożenie w konfrontacji z Tomem, niż na kogoś do łóżka.
      Cieszę się, że spełniam Twoje oczekiwania.
      Dziękuję, pozdrawiam :*

      Usuń
  7. Kolejna odsłona, a w niej pogoń za marzeniami, namiętność i wielkie dramaty, zazdrość, ciekawość. Niekoniecz­nie w tej ko­lej­no­ści i w równych pro­por­cjach.
    Po takim wstępie nie pozostaje mi nic innego jak napisać, że po prostu za dobrze się to czyta!
    Generalnie rzecz biorąc dopóki człowiek nie spojrzy z bliska, a dokładniej to dopóki nie przeczyta to się nie zorientuje, że to może być coś takiego zachwycającego i wspaniałego :) To kolejna część napisana przez Ciebie w znakomitym stylu!
    Ja nie wiem, ale Bill to chyba myślał sobie, że Tom będzie na niego wiernie czekał w domu jak pies bo nagle oburzył się, że Tom też gdzieś wychodzi wieczorem, po prostu momentami Bill jest śmieszny (nie mylić z zabawny). A ta postać Caroline dobrze, naprawdę dobrze, wypadła, ale póki co to nie jest jeszcze żadna mega rewelacja i najlepsza postać świata żeby się nią jakoś specjalnie zachwycać, niespecjalnie zyskała w moich oczach. Jednak mam wrażenie, że Caroline jest na tyle wystarczająco dobra żeby podźwignąć swoją rolę w tej fabule i to bez cienia wątpliwości.
    Ogólnie jestem bardzo ciekawa, jak to się od tego momentu dalej potoczy. Końcówka mocna i dramatyczna.

    Mnóstwo weny twórczej!
    Pozdrawiam,
    E.G.

    PS Życzę zdrowych i szczęśliwych Świąt! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bill nieustannie tak myśli. Uważa, że on może szaleć, a Tom ma się nigdzie nie ruszać, stąd właśnie taka jego reakcja. Postaram się, aby Caroline wypadła najlepiej w zdarzeniu, do którego jej postać została stworzona. Ale to jeszcze nieprędko się zdarzy. Póki co pokazała się jako bezpruderyjna, pozbawiona hamulców, dość prostolinijna panna. I tak ma być.
      Dziękuję, pozdrawiam :*

      Usuń
  8. oto kolejny 3256 odcinek o niczym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O niczym?! To po ch.j to czytasz?

      Usuń
    2. Ritsu, daj spokój. Szkoda czasu na te anonimowe życiowe miernoty.

      Usuń
    3. Miałam kasować takie bezsensowne komentarze, ale ten mnie rozbawił. Osoba pisząca go zrobiła z siebie dość ograniczoną personę; czytać coś, co jest o niczym… No podziwiam ;)

      Usuń
    4. Ciel Phantomhive piszesz moze opowiadania ? Magda

      Usuń
    5. Magda, takie krótkie do szuflady, a i owszem.

      Usuń
  9. Super część xd Spodziewałam się, że wkrótce dojdzie do czegoś podobnego, haha xd  Zobaczymy jak teraz z tego wybrniesz, w końcu kolejna postać to jest kolejny ważny punkt dla fabuły, który może wyznaczyć poziom dramatu na przyszłość, a także sposób jego prezentacji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc jednak! Zagadka tajemniczej blondynki nareszcie rozwiązana xD To po prostu przyjaciółka Bastiena i oczywiście uzdolniona wokalistka.
      Świetna jest ta część! Oczywiście poziom dramatu wciąż rośnie!
      Pamiętasz Ritsu jak kiedyś w komentarzach rozmawiałyśmy kim jest ta blondynka co stała z Bastienem na parkingu...? :D haha
      Ciekawa jestem o co tu chodzi... :D

      Usuń
    2. Jasne, że pamiętam te nasze rozkminy o tej blondynce xd Chyba chodzi tu o to, że przyjaciółka Bastiena chce z niewiadomych powodów pomóc mu ustabilizować życie. Ale do końca nie jestem pewna xd

      Usuń
    3. Ritsu, ciekawa jestem dlaczego spodziewałaś się tego, czyżbyś podejrzewała dlaczego wprowadziłam tu postać taką jak Caroline?
      Kari Na, ja też pamiętam te Wasze rozkminy, któraś z Was odgadła, że to ona!
      Dziękuję i pozdrawiam Was :*

      Usuń
    4. Tak, mam pewne podejrzenia i przypuszczenia co do roli Caroline xd To będzie z pewnością coś spektakularnego, żaden banał w stylu zdrady bo wątpię czy uwiodłaby Toma xd jakoś Danielle próbowała i jej nie wyszło xd Czas pokaże za kilka(naście) części, haha xd

      ps A i oczywiście Wesołych Świąt bo Ci wcześniej nie życzyłam, dużo odpoczynku! ;)

      Usuń
  10. Ciekawy rozwój wydarzeń pomiędzy Billem a Bastienem. Najpierw niezadowolenie Billa z obecności trzeciej osoby na ich spotkaniu i kolacji, później wielkie zachwyty z obu stron. Następnie niezłe imprezowe jaranie i gadanie. Aż w końcu ostateczny cios na końcu odcinka. Z zabawnej części zrobił się jakiś thriller. Zastanawia mnie co się dzieje z Tomem.
    Moim zdaniem nie wiadomo jaki jest potencjał Caroline bo nie było jeszcze wystarczająco czasu żeby ten potencjał pokazała (oprócz swojego nagiego ciała przy basenie). Może mimo wszystko jest bardziej ambitna niż świecenie gołą dupą totalnie zbędne przy gejach :D :P Chociaż przyznaję bez bicia, że akurat ta scena rozłożyła mnie na łopatki bo naprawdę się tego nie spodziewałam.
    Zastanawiam się czy można jeszcze trochę popracować nad jakością poszczególnych części tego opowiadania. Mam wrażenie, że póki co jest za dobrze żeby coś tu dopracować i aż strach pomyśleć jak by to wyglądało gdyby pisanie było Twoim zajęciem głównym, a nie pobocznym.

    Wesołych Świąt od Czarnego Kota!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby aż thriller to nie, takiego czegoś tu nie będzie ;) Tom ma się całkiem dobrze, o czym dowiecie się z kolejnej części, gdzie wreszcie będzie go więcej. Caroline jest tu po coś, ale nie wiem, czy okaże się jakąś wartościową osobą, w sumie nie po to tu jest. Do roli, jaką dla niej mam, potrzebna właśnie taka, wyluzowana i bez wszelkich zahamowani.
      Gdybym pisała zawodowo, pewnie miałabym lepsze pomysły jeśli o fabułę chodzi ;)
      Dziękuję, pozdrawiam :*

      Usuń
  11. Coraz trudniej czyta się te części, akcja się rozjeżdża, bohaterowie to już nie wspomnę. Musi tu być tyle pobocznych wątków? W tych najlepszych początkowych kilkunastu częściach przeważał wątek twincestu Billa i Toma, a teraz już tyle zbędnych osób, że ciężko imiona tych bohaterów spamiętać.
    Może lepszy pomysł by się przydał?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę moją odpowiedź od przytoczenia pewnego zdarzenia, jakie miało miejsce ponad dwieście lat temu. Pewnego razu Cesarz Józef II Habsburg zawitał na próbę jednego z największych arcydzieł Mozarta. Nie był on wybitnym znawcą, więc muzyka ta wydała mu się wtedy trudna i niezrozumiała, rzekł wówczas do mistrza, że jest trochę za dużo nut i jeśli usunie kilka, opera będzie bardzo dobra. Muzyczny geniusz odpowiedział mu w te słowa: „Jest tyle nut, ile trzeba”. I ja, choć daleka jestem do porównywania się do takiej osobowości, a to jedynie przytaczam jako porównanie sytuacji, odpowiem podobnie: jest tyle wątków ile trzeba, abym mogła w pełni zrealizować pomysł na fabułę, jaki cały mam w głowie. I póki co, lepszego nie wymyślę, bo dla mnie, jako autora jest on bardzo dobry, ale oczywiście ilu ludzi, tyle gustów (jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził ;)) Od zawsze wiedziałam, że nie poprowadzę tego opowiadania bazując jedynie na dwóch, głównych bohaterach, jak jest w wielu innych twc. Nikt nie żyje wiecznie w swojej własnej bańce, a czytając opowiadania, w których wszystko kręci się jedynie wokół ich wspólnego seksu, po prostu się nudziłam.
      Dziękuję, pozdrawiam :*

      Usuń
  12. Kontrowersyjna, idealnie dopasowana, marketingowa końcówka. Wiele osób jest się w stanie tutaj nabrać jeśli chodzi o to co się stało i nie docenić prawdziwych możliwości tego zakończenia, a możliwości są całkiem spore i szerokie. Na mnie póki co ten koniec nie robi aż tak wielkiego wrażenia. Niezaprzeczalnie jest bardzo ciekawie. Caroline pojawiła się też celem wprowadzenia jakiejś niespodzianki. Mimo usilnych starań ona jeszcze nie błyszczy tu jak Bastien, Max czy przede wszystkim Bill z Tomem. Nie skreślam jej, niech dziewczyna pokaże co potrafi oprócz rozbierania się bo póki co jest trochę narwana, chwilami przegina bo brakuje jej wyczucia i klasy.
    Czekam na kolejną kozacką część.
    Pozdro, i marnujesz się na tym blogu, weź książkę napisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię takie końcówki, ale oczywiście nie zawsze one muszą zapowiadać jakiś dramat, często jest bardzo spokojnie po takiej zapowiedzi. Wiem, że wszystkich zaskoczyło zachowanie Caroline, jak i jej cała osoba. Zastanawiasz się pewnie także, po co nam tu ktoś taki. Jak już pisałam wcześniej, potrzebuję jej do dalszej akcji. I cieszę się, że udało mi się ją wykreować w taki sposób, bo właśnie o to chodzi. Wyczucia, a już tym bardziej klasy, to ona nie ma za grosz, bo i mieć nie może ;)
      Jakbym miała dobry pomysł, pewnie bym tę książkę dawno napisała ;)
      Dziękuję, pozdrawiam :*

      Usuń
  13. Mega podobają mi się odcinki Twojego opowiadania, a świadomość, że przeczytasz ten mój komentarz bardzo mnie cieszy :) jak zawsze akcja świetna, uśmiałam się do łez ;D zawsze dzieje się coś ciekawego!! Pisz według własnego uznania bo fantastycznie Ci to wychodzi ;D i niby człowiek wie, że to wszystko fikcja literacka, ale baaaardzo przeżywam losy bohaterów. Noooooo nieźle, koniec części zasmucił mnie, ale nie będę się martwiła na zapas...!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że przeczytałam! Czytam wszystkie komentarze. Bardzo mnie cieszy, że jakoś moje pisanie porusza. Oczywiście, wszystko jest wymyślone, więc tym bardziej. I jasne, że będę pisać tak, jak sobie wszystko wcześniej poukładałam w głowie, niczego nie zmienię. Przecież to zrozumiałe, że nie wszystkim musi się podobać.
      Dziękuję, pozdrawiam :*

      Usuń
  14. Obym się myliła, ale Bastien w końcu zbliży się do Billa i to tak blisko jak od początku o tym marzy. Sytuacja dla Bastiena jest prawie idealna na skrócenie dystansu do Billa.
    Może sobie na to pozwolić, ale oczywiście nie powinien i też łatwo z pewnością nie będzie. Póki co nie ma paniki bo jeszcze nic się nie stało. To tylko moje spekulacje... Ciekawe jak to wszystko wyjdzie i kto teraz zacznie rozdawać karty, bardzo chcę przeczytać kolejne odcinki!
    Jak za każdym razem piszesz schludnie i przejrzyście!

    Rewelacyjnych i rodzinnych świąt Ci życzę i serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie zauważyłaś też, że ten dystans powoli niknie. Czy Bastienowi się uda? Czy będzie taka chwila, w której zdarzy się coś więcej? Niczego nie zdradzę, bo oczywiście nie byłoby już tak ciekawie, ale jak wiadomo, Bill jest zmienny i to nawet bardzo :)
      Dziękuję, pozdrawiam :*

      Usuń
  15. Znów zaskoczenie w tej części! Jednak u Ciebie nie było innej opcji. Bastien i Caroline to fatalna kombinacja, moim zdaniem. Zamieszanie w tej części świetne! Coś mi podpowiada, że dalej będą kłopoty, kłótnie i konflikty w relacji Bill-Tom...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No staram się jak mogę, aby pobudzać ciekawość czytelnika. Bastien i Caroline są jedynie przyjaciółmi, nic innego ich nie łączy. Kłopotów nie unikniemy, a na jakiej linii to wszystko się wkrótce okaże.
      Dziękuję, pozdrawiam :*

      Usuń
  16. WTF?! Ale poryty odcinek... Ale dobrze, zainteresował mnie bo szczerze mówiąc od tej części zależało czy nie porzucę tego opowiadania. Ale przez tą laskę zrobiło się trochę ciekawej więc na razie jadę dalej z tym wózkiem…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie dobrej jazdy życzę ;)
      Dziękuję, pozdrawiam :*

      Usuń
  17. Totalnie mnie zamurowało! :D Super mega, naprawdę mega odcinek, po prostu miód malina. Drama jak trzeba, podoba mi się nowa postać tej dziewczyny i ja chce już kolejną część!! ;) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz, że drama? ;) Nie taka straszna, póki co. Caroline nie taka nowa, już były o niej wzmianki, a teraz ją poznaliście.
      Dziękuję, pozdrawiam :*

      Usuń
  18. Jak długo to opowiadanie czytam, a trochę to już czasu będzie, w życiu się nie spotkałam z tak oryginalnymi bohaterami. Już myślałam, że ta Caroline to jakiś żart albo część dziwnego wewnętrznego systemu w fabule, a tu jednak nie! :D A pomimo niepokojącego zakończenia to był bardzo zabawny odcinek więc w sumie… jestem zadowolona. Jest ciekawie i widać, że nie lecisz na tych samych schematach ;) :)

    Weny,
    Do następnego,
    LV.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam nigdy napisać twc, gdzie byliby tylko B&T. Może dlatego, że zawsze nudziły mnie takie, bez postaci drugoplanowych, kiedy fabuła kręci się wokół ich spraw łóżkowych. A już od zawsze wkurzały mnie takie, gdzie Bill jest ofiarą losu, a Tom zdradza go jak i ile chce. To dla mnie właśnie był typowy schemat twincestu ;)
      Dziękuję, pozdrawiam :*

      Usuń
  19. No kiedy kolejna część błagam powiedzcie że w ogóle będzie ???

    OdpowiedzUsuń