piątek, 11 października 2019

Część 72.



Część 72.


            Jeszcze raz wyszli na scenę kłaniając się w świetle reflektorów i błyskających fleszy aparatów, słysząc skandowanie i piski fanek. Tym razem było ich pięciu. Ostatni koncert dał im wiele radości, ale byli już zmęczeni tą trasą i potrzebowali odpoczynku, na który wyczekiwali. Zbliżały się święta, a w styczniu chłopcy mieli lecieć na zasłużony urlop. Bill cieszył się na ten czas, na gwiazdkę podaruje Tomowi najlepszy prezent w życiu, a potem tylko z nim spędzi znów cudowne chwile na Malediwach.
            Kiedy zeszli ze sceny, mieli jeszcze trochę czasu na prysznic i przygotowanie się do spotkania z fanami, a potem czekała ich impreza w klubie, jaki wynajęli dla siebie i zaproszonych gości na zakończenie trasy.
            – Było mega, ale nareszcie koniec! – zaśmiał się Georg, kiedy wsiedli do vana, jaki miał zawieźć ich do klubu.
            – Pić mi się chce, jak sam skurwysyn – jęknął Tom.
            – Proszę! – W jego kierunku wyciągnęła się ręka Gustava, która trzymała butelkę z wodą mineralną.
            – Nie tego, idioto!
            Wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem. Oczywiście, że zdawali sobie sprawę z tego, czego teraz chętnie napiłby się gitarzysta, ale trzeba było zaczekać na to jeszcze jakieś kilkanaście minut, nim dojadą na miejsce. Tam powinni już czekać zaproszeni goście, czyli znajomi i wszyscy, którzy pracowali przy płycie i koncertach. Oni nie mieli spotkania z fanami, więc pewnie już się bawili czekając na nich. I faktycznie tak było, kiedy dotarli do klubu, zabawa trwała w najlepsze, jednak kiedy tylko weszli, muzyka na chwilę zamilkła, wszyscy zaczęli skandować nazwę zespołu i wystrzeliły korki od szampanów. Kiedy już chwycili swoje pełne trunku lampki i wypili toast, co chwilę ktoś podchodził, gratulował, podawał dłoń, czy wręcz przyjaźnie ściskał. Każdy z współtwórców zaprosił swoich gości, klub był wynajęty na sto osób i w tej liczbie mieli się zmieścić.
            Bill nie liczył, ile razy tego wieczoru powiedział „dziękuję”, ale w jego życiu bywały takie dni, kiedy używał tego słowa bardzo często. Uśmiechał się przy tym i był szczęśliwy, nie tylko z powodu końca trasy, ale także i perspektywy odpoczynku, dzielenia tego czasu relaksu tylko z Tomem. Przyjmując gratulacje, zgubił gdzieś swojego bliźniaka i teraz rozejrzał się za nim po sali. Kiedy go dostrzegł, odrobinę zrzedła mu mina, bo zobaczył, że właśnie na jego szyi zawisła Danielle. Prawdopodobnie też gratulowała mu sukcesu, ale za nic nie chciał, aby ta zażyłość potrwała nieco dłużej, dlatego też niezwłocznie postanowił ruszyć w ich kierunku. Jednak kiedy zrobił kilka kroków, ktoś chwycił go za rękę i tuż za sobą usłyszał znajomy głos:
            – Hej, przystojniaku! Dokąd to? – Odwrócił się i zobaczył Caroline. Przez głowę przemknęła mu myśl: „Co ona tutaj robi?”, ale szybko przypomniał sobie, że pewnie zaprosił ją Bastien, przecież miał takie prawo.
            – O, cześć! – Uśmiechnął się, ale nie krył swojego zaskoczenia.
            – No chyba się nie dziwisz, że mnie widzisz, gratuluję sukcesu płyty i super koncertów! Nie widzieliśmy się od Atlanty, to nie miałam kiedy ci powiedzieć, że płyta jest genialna!
            – Dzięki! To także wkład twojego przyjaciela i wcale się nie dziwię, przecież Bastien miał prawo zaprosić kogo tam chce, po prostu mnie zaskoczyłaś.
            – Słyszałam, że między wami nic nie wyszło. – Popatrzyła na Billa, przekręcając głowę. Zerknął nerwowo w stronę Toma, który rozmawiał z Danielle, ale w tej chwili nie zmartwiło go to szczególnie, bo byli w towarzystwie kilku innych osób. Teraz bardziej zdenerwowała go Caroline i temat, jaki zaczęła poruszać.
            – Nie miało co wychodzić, bo ja kogoś mam – uciął.
            – Tak, słyszałam – odpaliła, aż go zamurowało. Czyżby Bastien jej o wszystkim powiedział?
            – Co słyszałaś? – Zmarszczył brwi, wbijając w nią przenikliwe spojrzenie.
            – Bastien mi mówił, że jesteś z kimś związany, szkoda tylko, że tego kogoś zdradzałeś – uśmiechnęła się drwiąco. Denerwowała go jeszcze bardziej. Co za bezczelna dziewucha!
            – To nie twoja sprawa, Caroline. Było, minęło, omal nie rozjebał mi się przez to związek, więc nawet nie chcę na ten temat rozmawiać – warknął. Już się wystraszył, że blondyn nie dotrzymał słowa, ale wyglądało na to, że ona nie wie z kim jest.
            – Poznasz mnie ze swoim bratem? – Uśmiechnęła się promiennie. – Kiedyś mi to obiecałeś.
            – Może później, teraz z kimś rozmawia – wymigał się, spoglądając w jego stronę. Tak naprawdę wcale nie chciał, żeby się poznali. Nie chodziło nawet o to, że Caroline może mu się spodobać, choć kiedyś to byłoby bardzo prawdopodobne, ale teraz bardziej bał się, że szczegóły nocy w Atlancie mogą wyjść nieopatrznie na jaw, i choć obiecała mu trzymać język za zębami, to nie ufał jej ani trochę. Chciał się jej pozbyć i po chwili mu się to udało, bo właśnie znów ktoś składał mu gratulacje. Po chwili przerwy, muzyka zaczęła głośno grać i część ludzi ruszyła na parkiet, a inni utknęli przy stolikach i przy barze, gdzie dostrzegł blond czuprynę Bastiena. Trzymał się w pobliżu, chcąc wyczekać odpowiedni moment, aż któryś ze stołków po jego lewej, bądź prawej stronie się zwolni. W międzyczasie rozmawiał z napotkanymi znajomymi, co chwilę wymieniając u kelnera pusty kieliszek na pełny. Jego uwaga tego wieczoru była bardzo podzielna, bo z jednej strony obserwował Toma, a z drugiej pilnował Barona. Lubił imprezy, lubił się bawić, ale teraz marzył jedynie o tym, aby ta szybko się skończyła, to wszystko było nie na jego nerwy.
            Kątem oka spostrzegł, że stołek po prawej stronie blondyna jest pusty, przeprosił więc towarzystwo, w jakim na chwilę się znalazł i ruszył szybkim krokiem w stronę baru, obawiając się, aby ktoś nie zajął mu upatrzonego miejsca.
            – Zaprosiłeś Caroline – zagadnął, siadając. Ku niemu zwróciło się zdziwione spojrzenie niebieskich oczu.
            – Tak, jest moją przyjaciółką. Masz z tym jakiś problem? – Ton głosu Barona był chłodny i oschły. Odkąd dowiedział się o ich bliźniaczej zażyłości, prawie nie rozmawiali towarzysko, a jeśli w ogóle, to zazwyczaj na tematy ściśle zawodowe.
            – Nie mam, o ile nie zacznie za dużo paplać.
            – Przecież ci obiecała, więc to, co zdarzyło się w Atlancie, zatrzyma dla siebie – rzucił blondyn, już nawet nie patrząc na Billa. Jego wzrok wbity był w puste dno szklanki. – Jeszcze raz to samo – skinął na barmana. Nie miał ochoty wdawać się w tą gadkę z Billem, który dbał tylko o swoje interesy. W jego sercu wciąż kłuła cierniem miłość do niego, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, ze jest cholernym dupkiem, to jednak nie umiał tak po prostu przestać go kochać. Nie raz wyrzucał sobie to beznadziejne uczucie, starał się myśleć o nim jak najgorzej, i chciał wybić go sobie z głowy, ale nie potrafił.
            – Rozmawiałeś z nią o moim związku, ale mam nadzieję…
            – Nie rozmawiałem o twoim związku, tylko powiedziałem, że z kimś jesteś. Bill, do cholery! Chyba cię nigdy nie zawiodłem?! – przerwał mu wpół zdania podniesionym tonem głosu.
            – Nie musisz się od razu wkurwiać, tylko się chciałem upewnić – mruknął czarnowłosy, który zdał sobie sprawę, że trochę przesadził.
            – Wiesz co? Daj mi spokój – sapnął zniecierpliwiony blondyn.

***

            Tom rozmawiał z Danielle i jej znajomymi udając, że nie interesuje go nic poza tym. Tak naprawdę jednak wciąż miał oko na to, gdzie podziewa się Bill. Jeszcze nigdy, na żadnej imprezie go aż tak nie kontrolował, nawet wtedy, kiedy bawili się ostatnio u nich w domu i mógł tam zaszyć się z kimś w jakimś pokoju. Wtedy jednak zaufał mu, uwierzył, że drugi raz mu tego nie zrobi, że nie oszuka go po raz kolejny. Będąc w Hannoverze ponownie się na nim zawiódł. Tak naprawdę nie miał pojęcia dlaczego ukrywał to zniknięcie z Jurgenem, może to nie było nic z tych rzeczy, o jakie się obawiał, ale od tamtego czasu znów był czujny. Męczyło go to bardzo, bo nie chciał takiego życia opartego na wzajemnym pilnowaniu się, braku zaufania i szczerości. Wiedział, że mimo największej miłości, taki związek jest bardzo niestabilny i nieustannie czuł się, jakby stąpał po kruchym lodzie. Podświadomie czuł, że wystarczy jakiś drobiazg i wszystko runie jak domek z kart. Trudno mu było funkcjonować z taką świadomością, a w tej chwili, mimo ogromnego starania nie potrafił skupić się na prowadzonej rozmowie, bo właśnie zauważył, że Bill siedzi z Bastienem przy barze. Ich kontakty były ostatnio bardzo ograniczone, żeby nie rzec, że wręcz żadne. Podczas całej trasy prawie ze sobą nie rozmawiali, nawet kiedy spędzali czas po koncercie, siedząc razem ze wszystkimi, w ogóle się do siebie nie odzywali, a teraz proszę bardzo, czyżby nagle rozwiązał im się język przy tym barze? No dobra, póki co nie było sensu drzeć o to szat, przecież pogadać zwyczajnie czasem mogli, jednak Tom profilaktycznie co kilka minut zerkał w tamtą stronę, aż do momentu, kiedy tuż obok niego pojawiła się piękna, intrygująca blondynka. Znał tę twarz, na pewno widział ją na filmikach z występów Bastiena, więc to musiała być jedna z jego wokalistek.
            – Dobry wieczór – Uśmiechnęła się promiennie. – Bill obiecał mi nas sobie przedstawić, ale się wymigał i uciekł, więc zrobię to sama. Miło mi cię poznać, Tom. – Podała mu delikatną dłoń. – Caroline Wise, śpiewałam w duecie z twoim bratem.
            No oczywiście! Więc dobrze kojarzył, to była ta dziewczyna, która poleciała z nimi do Atlanty.
            – Oczywiście, poznaję. – Odwzajemnił uśmiech i szarmancko pocałował jej dłoń. – Na żywo jesteś jeszcze piękniejsza! – zdobył się na szczery komplement zupełnie nie zważając, że wciąż jest w towarzystwie Danielle i jej znajomych. Brunetka spojrzała na niego z wyrzutem i choć tego nie widział, to jednak niemal w tej samej chwili skarcił się w myślach. Nie chciał, aby pomyślała sobie, że ma ochotę na kolejną zdobycz, bo nawet nie było mu to w głowie.
            – To jest Caroline, współpracuje z Baronem – pospiesznie przedstawił dziewczynę koleżance.
             Cześć, miło mi, Danielle od spraw promocji zespołu. – Brunetka uścisnęła blondynce dłoń i zmierzyła ją wzrokiem. Już wcześniej rzuciła jej się w oczy, choć nie miała pojęcia kim jest, nie oglądała setów Bastiena w internecie, ani nie chodziła do jego klubu, ale te nogi nie mogły pozostać niezauważone, zresztą widziała, jak Caroline mierzy wzrokiem niemal każdy mężczyzna. Miała tak krótką mini, że gdyby się nachyliła, z pewnością pokazałaby pośladki, ale najwidoczniej właśnie o takie zwrócenie uwagi jej chodziło. Według Danielle ubrana była wyzywająco, jak zwykła ździra, chociaż w myślach karciła się za złośliwość, ale prócz bardzo krótkiej spódnicy miała opiętą bluzkę z dużym dekoltem, no i była bez stanika, co też od razu zauważyła, bo pod cienkim materiałem prężyły się sterczące sutki. W dodatku wdzięczyła się do Toma, nieustannie kokieteryjnie się uśmiechając, prężąc przed nim, i co rusz przeczesując palcami długie włosy. Zupełnie też zignorowała całą resztę towarzystwa, zwracając się tylko do niego:
            – Fajna impreza, super, że ją zorganizowaliście, wreszcie mogłam cię poznać.
            Gitarzysta też chyba na jej widok zapomniał o całym świecie, a już z pewnością o wszystkich z którymi wcześniej rozmawiał, bo teraz jego wzrok ewidentnie zatrzymał się na jej cyckach.
            – Tak bardzo tego chciałaś? – zaśmiał się.
            – Oczywiście, od dawna, ale nie było okazji, nie wpadłeś na imprezę u Barona, a na to właśnie liczyłam.
            – Niestety, wtedy byłem uziemiony przez nogę.
            – Tak, słyszałam o tym nieszczęściu – Caroline cały czas uśmiechała się, zarzucając do tyłu włosy i nawet ton jej głosu się zmienił. Tom zawsze bardzo jej się podobał, a teraz miała go żywego przed sobą i najlepszą okazję, aby poznać go bliżej. W głowie już snuła wizję wspólnej nocy, albo po tej imprezie, albo w jakiejś najbliższej przyszłości. Wyrwanie faceta do łóżka, nie stanowiło dla niej żadnego problemu, bo jeśli jej się ktoś spodobał, potrafiła wykorzystać okazję i nigdy nie zdarzyło jej się, aby nie postawić na swoim. Nawet jeśli facet nie wychodził sam z inicjatywą, brała sprawy w swoje ręce i nigdy nie spotkała się z odmową. Zerknęła na towarzystwo które przed chwilą było z Tomem, a teraz właśnie się oddaliło, co oznaczało, że miała go tylko dla siebie, o ile znów się ktoś nie przyczepi, więc dobrze by było zaszyć się z nim w jakimś przytulnym kącie. A on jakby czytał jej w myślach.
            – Może gdzieś usiądziemy? – zaproponował, chociaż wcale nie miał w głowie tego samego co ona, ale właśnie uzmysłowił sobie, że dziewczyna była na tej imprezie, o której wiedział tylko tyle, że Bill z Georgiem urżnęli się do nieprzytomności. Nadarzyła się więc dobra okazja, aby wyciągnąć z niej coś więcej, a do tego potrzebował spokojniejszego miejsca. Caroline ochoczo kiwnęła głową.
            – Jasne, z wielką chęcią.
            – Napijesz się czegoś? – zapytał Tom i w międzyczasie skinął na przechadzającego się w celu zbierania zamówień, kelnera.
            – Może być coś mocniejszego, niech zaszumi mi w głowie. – Puściła mu oczko.
– Dwa razy whisky z lodem, będziemy na tamtej kanapie – wskazał jedną z wolnych, gdzie podeszli siadając. Nie mógł sobie odmówić zlustrowania jej nóg, kiedy ostentacyjnie zakładała jedną na drugą. Pomyślał teraz, że trochę za późno ją poznał, bo o wiele bardziej wolałby zemścić się na Billu z nią, niż z Danielle. Wyglądała na taką, co z niejednego pieca chleb jadła i z pewnością zna się na sztuce kochania, chociaż, może to były jedynie pozory?
– No właśnie, podobno impreza była przednia – zaczął, nie wypytując o nic, to mogłoby wzbudzić jej podejrzenia.
– Przednia, to mało powiedziane – odparowała. – Większość się zapiła, zaćpała, a potem sam wiesz, jak to się toczy.
– No domyślam się, o ile nie urwie się film.
– No właśnie, twojemu bratu się wtedy urwał – zaśmiała się.
– No słyszałem, widziałaś to? Może najpierw narozrabiał, jest nieobliczalny gdy się upije. – Tom zawtórował jej śmiechem. Starał się mówić swobodnie, aby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Wiedział, że jest przyjaciółką Bastiena, ale miał nadzieję, że nie powiedział jej o tym, co łączy go z własnym bratem.
– Wiesz, tak szczerze, to chyba nie było jakiejś znaczącej rozróby, coś pewnie by mi się obiło o uszy.
– To niesamowite, że nic na nabroił.
– Może i nabroił, tam wszyscy robili głupstwa, ale niewiele widziałam, bo się zmyłam z kimś w bardziej ustronne miejsce, sam rozumiesz… – Powiedziała to nieco ciszej, ale, aby w tym gwarze Tom mógł usłyszeć, przechyliła się i zbliżyła usta do jego ucha. Przy tejże okazji, wyeksponowała swoje piersi, które obnażał potężny dekolt, a materiał bluzki ledwie zakrywał sutki. Jak przystało na mężczyznę z krwi i kości, gitarzysta nieco dłużej zatrzymał w tym miejscu swój wzrok.
– No tak, chyba rozumiem.
Caroline ostentacyjnie oblizała usta.
– Seks na takich imprezach jest niesamowity, bo do ogólnej przyjemności, dochodzi jeszcze słodki dreszcz niepewności. Ktoś wpada ci w oko, pociąga cię, idziesz z osobą, której nie znasz, albo znasz trochę, ale nie wiesz jaka jest w łóżku. Czasem się zawodzisz, a czasem przyjemnie zaskakujesz na tyle, że chcesz to z tym kimś powtórzyć. – Znów się wyprężyła, tym razem w pozycji siedzącej, wypięła do przodu piersi, a jej sutki odznaczyły się jeszcze bardziej, co od razu przykuło uwagę szatyna. Wysnuł wniosek, że ta opowieść o przypadkowym seksie, musiała ją podniecić. Widać było, że lubi takie przygody, ale dla pewności zapytał:
– Lubisz takie spontaniczne numery?
– Uwielbiam… Kiedyś się ustatkuję, będę miała męża i dzieci, i będę wierną żoną, a póki co korzystam z życia i robię to, na co mam ochotę, a na seks mam niemal nieustanną… Sam rozumiesz! – Znów się śmiała, szczerze i głośno.
– Też to kiedyś lubiłem.
– A teraz już nie? – Uniosła brwi w zaskoczeniu.
– Teraz mam kogoś.
Na te słowa tylko lekko się uśmiechnęła.
– Daj spokój, Tom. Jesteś zbyt przystojny, żeby to robić z jedną osobą i pewnie zajebisty w łóżku. Daj sobie szansę i innym, na więcej przyjemności – mruknęła, znów przesuwając palcami po długich włosach, po czym sięgnęła po szklankę, z której upiła nieco alkoholu.
Pokręcił głową rozbawiony i także wychylił ze swojego szkła. Nie miał zamiaru wskakiwać do jej łóżka, ale czerpał przyjemność z tej rozmowy. Chwilami zastanawiał się, czy nie zakrawa to na jakiś jawny flirt? Ale co tam, pogadać nie zaszkodziło, tym bardziej, że dziewczyna była chętna, ale nie nachalna. Musiał się tylko pilnować, aby nie poruszać takiego tematu przy Billu, bo mógłby się nieźle wkurzyć. Zerknął w stronę baru, gdzie bliźniak wciąż siedział, tylko teraz zmieniło się towarzystwo po jego lewej stronie, Bastiena zastąpił Lucas, ale ten był zupełnie nieszkodliwy. Bill zapalczywie z nim o czymś rozprawiał, co mógł wywnioskować z jego gestów i mowy ciała, i chyba nawet się za nim nie rozglądał po sali. I całe szczęście, bo mimo, iż nie robił niczego złego, to jednak mógłby się wkurzyć, widząc go dłuższy czas w towarzystwie blondynki, która właśnie zaproponowała:
            – A może zatańczymy…?
            – A wiesz, że z chęcią? Dawno nie tańczyłem – zgodził się ochoczo.

***

            – Kocham moją pracę, ale tak naprawdę, to ja jestem już zmęczony – jęknął Bill, popijając swojego drinka.
            – Mamy do wiosny spokój i odpoczynek – odpowiedział Lucas.
            – Szkoda, że wyjeżdżamy dopiero za półtora miesiąca, już bym chętnie pojechał i poleżał na plaży – odparł, a w myślach dodał: „I całe noce kochał się tam z Tomem…”
            – Zobaczysz, jak szybko zleci, po drodze święta.
            – No właśnie, a ja będę miał zajebisty prezent dla Toma – wyszczerzył się w szerokim uśmiechu.
            – A co takiego?
            – Nie mogę powiedzieć, to niespodzianka.
            – No powiedz, przecież nie puszczę pary z gęby.
            – Nie ma mowy, nic nikomu nie powiem, bo jeszcze ktoś się wygada, Tom się dowie i dupa z niespodzianki, a to jest naprawdę zajebiste, takiego prezentu jeszcze nie dostał.
            – No ciekawe.
            – Sam zobaczysz! – Bill poklepał kumpla po ramieniu i przywołał barmana, aby zamówić kolejnego drinka. Siedział tu już dość długo, wprawdzie Bastien zaraz odszedł, ale dosiadł się Lucas z którym sympatycznie mu się gwarzyło, i właśnie uzmysłowił sobie, że nie ma pojęcia gdzie podziewa się jego brat. – No właśnie, ciekawe gdzie on jest? – zastanowił się głośno i odwrócił. Nim jednak wyłowił go wzrokiem, pierwszy dostrzegł go Lucas.
            – Ty, a co za dupę on poderwał? Ale niezła lufa!
            – Gdzie? – zapytał czarnowłosy z przestrachem, bo wciąż nie mógł go dostrzec, ale jedynie dlatego, że wcale nie patrzył na taneczny parkiet. Do głowy by mu nie przyszło, że on teraz tańczy.
            – No tam, tańczy z taką niezłą blondyną. Skądś ją znam. – Głośno myślał kumpel.
            – Tańczy?! – Dopiero teraz Bill skierował wzrok na tańczących i wstrzymał oddech. To, co zobaczył, wcale mu się nie spodobało. Ta cholerna Caroline poradziła sobie sama, jakimś cudem poznała Toma, a mało to, właśnie z nim tańczyła! To, że byli tak blisko i rozmawiali, nie wróżyło niczego dobrego. Musiał go jakoś od niej odciągnąć.
            – Kurwa – mruknął.
            – Co? – Lucas spojrzał na niego zdezorientowany.
            – Nic, to zwykła ździra, lepiej jak go od niej odciągnę. Powiem, że chcesz z nim pogadać.
            – A niby o czym? Szczerze, to wolałbym pogadać z tą laską – zażartował chłopak.
            – To idź mu ją odbij, albo coś wymyśl – palnął Bill, który nawet nie czekał, aż kawałek się skończy i będzie mógł im przerwać. Właśnie podniósł się z barowego stołka i ruszył na parkiet, ale ubiegł go Marcus, który zabrał Toma na stronę, a widząc zbliżającego się Billa, skinął również na niego. Był w towarzystwie kilkorga swoich znajomych, którzy bardzo chcieli ich poznać, bo wcześniej nie mieli okazji. Czarnowłosemu było wszystko jedno, byleby tylko Caroline odczepiła się od Toma i to się w tamtej chwili udało.

***

            Bastien czuł, że powinien szczerze pogadać z Tomem. Od czasu, kiedy jego romans z Billem wyszedł na jaw, gitarzysta traktował go z ogromnym dystansem i wiedział, że właśnie to jest tego przyczyną. Wcześniej mieli bardzo dobre relacje i świetnie im się ze sobą pracowało. Wiedział, że już raczej nie ma co liczyć na podobną współpracę, ale nie chciał mieć w nim wroga. Jednak nie było nigdy dobrej okazji do rozmowy, bo Tom zazwyczaj go unikał. Tutaj także raczej na to nie liczył, bo koło bliźniaków nieustannie się ktoś kręcił, a nie miał za bardzo czasu pilnować chwili, kiedy Tom będzie sam, bo wątpił, czy taki moment nastąpi. Na dodatek chyba spodobał się Caroline, bo ciągle była w pobliżu i zapewne postanowiła nie przegapić żadnej okazji. Widział, jak Bill się o to wkurzył, robiąc mu chyba jakieś wymówki, jak zorientował się po mimice ich twarzy. Miał nawet ochotę jej powiedzieć, że na darmo się trudzi, ale pewnie by wypytywała skąd to wie, dlaczego, i tym podobne, więc wolał sobie tego oszczędzić. No i miał trochę zabawy przyglądając się, jak mu nadskakuje, i jak się przed nim pręży. Wydawało mu się, że podoba się Tomowi i gdyby nie Bill, pewnie chętnie by ją przeleciał, a jej towarzystwo z pewnością nie było mu niemiłe. Gitarzysta był stuprocentowym facetem i pamiętał, że kiedyś bardzo lubił kobiety, dlatego wciąż zastanawiał się, jakim cudem związał się z własnym bratem? Nigdy by go nie podejrzewał o jakieś homoseksualne związki, chociaż czarnowłosy był z pewnością wart nawet tego, aby zmienić orientację i tu zupełnie mu się nie dziwił.
            Kiedy Bill gdzieś zniknął, może poszedł do toalety, albo zapalić, zauważył, że Tom siedzi przy barze i właśnie został sam. Rozejrzał się w poszukiwaniu Caroline, bo nie wierzył, że przepuściła taką okazję, ale jej także nigdzie w pobliżu nie było. Po jego prawej stronie krzesło nie było puste, ale ten ktoś był zajęty rozmową z inną osobą, natomiast po lewej nie było nikogo i szatyn samotnie sączył trunek ze swojej szklanki. Bastien postanowił wykorzystać okazję i wiedział, że musi zająć to miejsce szybko, bo właśnie dostrzegł, że zmierza ku niemu Caroline, która wyrosła jakby spod ziemi. Na szczęście zobaczyła go, a on machnął jej dłonią i pokręcił głową na znak, żeby na razie dała sobie spokój. Zrobiła zrezygnowaną minę i odpuściła.
            DJ zajął stołek obok Toma, który odwrócił się, aby spojrzeć kto siada obok niego, ale nie odezwał się.
            – Jeszcze jedną whisky – skinął na kelnera.
            – Dwie – dodał Baron i po chwili tuż przed nimi stały pełne szklanki. – Wreszcie dorwałem cię samego – zaczął.
            – To już trzecia osoba, która dziś na mnie poluje – zaśmiał się gitarzysta.
            – Tak, zauważyłem to i nie myślałem, że mi się uda. – Wesoło odparł Bastien. Czyli Tom miał świadomość, kto go pilnuje, czemu w sumie wcale się nie dziwił. Zarówno Bill, jak i Caroline, robili to bardzo ostentacyjnie.
            – Masz jakąś sprawę, czy tak chciałeś pogadać? – zapytał.
            – Właściwie to sam nie wiem, chciałem się wytłumaczyć i przeprosić.
            – Za co? – Tom ze zdziwieniem podniósł brew i spojrzał na blondyna.
            – Za całokształt. Wiesz, ja nie miałem pojęcia co was łączy, nawet bym nie przypuszczał, kiedy mówiliście, że kogoś macie. W zasadzie wiedząc, że Bill jest z kimś związany, powinienem odpuścić, ale myślałem, że uda mi się go odbić temu komuś, nie znałem gościa i walczyłem o swoje szczęście, gdybym wiedział, że to ty…
            – Daj spokój, było minęło. W sumie nie powinienem cię winić, byłem po prostu zły. Bill doskonale wiedział co robi i myślał, że to nie wyjdzie na jaw, ale miał pecha. Chociaż gdyby nie to, pewnie nie raz doprawiłby mi rogi, a ja nic bym nie wiedział, bo miał farta, że jesteś dyskretny.
            Bastien wziął potężny łyk alkoholu. A jednak, tak jak przypuszczał, czarnowłosy nie powiedział bratu o pozostałych dwóch razach, nie przyznał się, ale w sumie nie dziwił mu się, pewnie się bał. On też nie zamierzał go zdradzić, pogodził się z faktem, że między nimi wszystko skończone i nie chciał zniszczyć jego szczęścia. Kochał go i mimo swojego złamanego serca, życzył mu jak najlepiej.
            – Ale ma nauczkę i już cię nie zawiedzie – odpowiedział.
            Tom westchnął, lecz nic nie powiedział. Słowa Bastiena były pokrzepiające, ale nie miał co do Billa stuprocentowej pewności. Wprawdzie po tym wypadzie w Hannoverze już nigdzie się sam nie wypuszczał, ani nie zauważył niczego niepokojącego, to jednak jego zaufanie było bardzo ograniczone.
            – Tak szczerze, to ja już nie ufam mu w stu procentach, nie potrafię.
            – Wierzę ci, mam jednak nadzieję, że już nic się między wami nie zepsuje.
            – Jeśli był i będzie ze mną szczery, to będzie w porządku.
            Bastien nie odpowiedział, ale to co usłyszał wzbudziło w nim lęk. Miał jednak nadzieję, że Tom nigdy nie dowie się o tym, co zataił przed nim Bill, no bo w sumie niby od kogo miałby się dowiedzieć? On z pewnością nie zamierzał mu o niczym powiedzieć, pozostawała jeszcze Caroline, ale ona też obiecała Billowi dyskrecję. Raczej mógł być spokojny. Zmienili temat rozmawiając jeszcze jakiś czas, aż do chwili, kiedy za nimi stanął Bill.
            – A co tu za jakieś ploteczki?
            – No skoro gdzieś zniknąłeś, to my ucinamy pogawędkę – odpowiedział Bastien.
            – No właśnie, gdzie byłeś? – zapytał Tom, odwracając się.
            – Nie mogłem tu dotrzeć, bo ciągle mnie ktoś zatrzymywał po drodze. Właściwie to chciałem zabrać Bastiena, bo ktoś chce go poznać.
            – Kto? – zapytał blondyn.
            – Przyjaciel, no chodź! – Pociągnął go za rękę. – Tom, ty też chodź.
            – Ale kto chce go poznać? – Tym razem zapytał gitarzysta.
            – Manuel, no chodźcie! – Na drugim końcu sali, czekał przyjaciel z dzieciństwa bliźniaków. Bardzo lubił muzyką Bastiena i od początku imprezy, co jakiś czas męczył Billa, żeby go z nim poznał.
            – Nie, ja posiedzę, idźcie sami, po co ja tam potrzebny? Zresztą już dziś z nim gadałem - odparł brat, któremu nie chciało się ruszyć i miał ochotę dopić swojego drinka.
            – Ale nie ruszaj się stąd – napomniał go Bill, po czym odeszli. Gdyby wiedział, że nieopodal Caroline tylko czyha na taką okazję, z pewnością nigdzie by się nie oddalał i pilnował bliźniaka do końca imprezy.
            – To znowu ja… – mruknęła, siadając na stołku tuż obok, na którym dopiero co siedział Bastien, bokiem do baru, tak, aby mogła wyeksponować swoje nogi. Jeden łokieć oparła o ladę i przekrzywiła głowę, z uśmiechem patrząc na Toma. Ten zerknął na nią, obdarzając podobnym grymasem ust.
            – No, dopiero co się śmiałem do Barona, że ciągle ktoś mnie pilnuje, żebym nie był pięciu minut sam – zażartował.
            – Jesteś tego wart, a ja pilnuję cię cały wieczór i najlepiej wiem, jak bardzo trudno dorwać cię znów samego. Skoro mi się to w końcu udało, już cię nie wypuszczę. – Ostentacyjnie założyła nogę na nogę. Każdy jej gest i ruch był bardzo erotyczny, wręcz zachęcający. Faktycznie, pewnie niejeden koleś nie mógł jej się oprzeć, ale Tom nie zamierzał ulec jej czarowi, chociaż to pewnie byłoby niezłe doznanie, lecz nigdy nie zdradziłby Billa, ot tak dla zachcianki.
            – Jaka groźba! – zaśmiał się. – Napijesz się czegoś?
            – Tego samego co wcześniej, nie będę mieszać – odparła i wspierając brodę na dłoni, wciąż wpatrywała się w Toma, który skinął na barmana zamawiając kolejne whisky dla niej i dla siebie.
            – Ciekawe ile takich potrzeba, żeby cię upić – puścił jej oczko.
            – Sporo, mam mocną głowę, ale wcale nie trzeba mnie upijać, żeby wykorzystać – odparowała.
            – Nie zamierzałem cię wykorzystać.
            – Nawet gdybyś to zrobił, nazwałabym to zupełnie inaczej.
            – Jak?
            – Obopólną przyjemnością… – Przesunęła opuszką palca po dekolcie, zsunęła go na materiał bluzki i zatoczyła nim kółko wokół sutka, który jeszcze bardziej się uwydatnił.
            – Nie wątpię, zazwyczaj czerpie się przyjemność z takich chwil. – Tom odwrócił głowę, mierząc ją wzrokiem. Przyglądał się jej gestom, ale jakoś szczególnie go one nie poruszały. Kiedyś pewnie wziąłby ją za rękę i zaciągnął w jakieś ustronne miejsce, szybko się zaspokajając, a potem zabrałby do hotelu i nie wypuścił do rana, albo i do południa, ale nie teraz, nie dziś. Dziś miał Billa, którego kochał nad życie i tylko on się liczył, i to z nim zamierzał spędzić ostatni skrawek tej nocy.
            – Możemy czerpać ją wspólnie, w każdej chwili… – mruknęła.
            Tom uśmiechnął się tylko, ale nie odpowiedział, bo właśnie barman postawił przed nimi pełne szkło, więc chwycił swoją szklankę i upił kilka łyków. Obejrzał się za siebie, czy przypadkiem nie zbliża się Bill z odsieczą, ale on gadał w najlepsze z przyjaciółmi i chyba nawet nie zauważył, w czyim towarzystwie jest jego bliźniak. W tym samym czasie Caroline przechyliła się i szepnęła mu do ucha:
            – W tajemnicy ci powiem, że bardzo mnie podniecasz…
            Tom aż drgnął, ta dziewczyna jednak robiła się bardzo namolna, ale w pewnym sensie go to bawiło i ciekaw był jej miny, kiedy powie wprost, że nie ma na co liczyć.
            – Gdybym nie był w związku, pewnie już byśmy stąd wyszli – odpowiedział jej na razie wymijająco.
            – Oj tam związek… Chyba dziś nie ma tu twojej dziewczyny, więc się nie dowie i w każdej chwili możemy stąd wyjść, albo najpierw zrobić to szybko i wyuzdanie w toalecie. – Zagryzła wargę wpatrując się w Toma, a kiedy zauważyła, że zerknął w dół na jej nogi, lekko rozchyliła uda. – Jeśli chcesz, to sam sprawdź, jaka na samą myśl o tym jestem mokra… – Chwyciła jego dłoń i już chciała wsunął ją między nogi, ale szatyn zdecydowanie się cofnął.
            – Niestety, muszę cię zawieść. Nic z tego nie będzie, musisz znaleźć sobie kogoś innego do tych zabaw – odparł wreszcie stanowczo, chcąc skutecznie ją ostudzić.
            – Hmmm… No cóż, szkoda. – Złączyła uda, upiła kilka łyków ze swojej szklanki i dodała: – Myślałam, że przekonam się, że jesteś w tym równie dobry, jak twój brat, albo nawet lepszy.
            Tom wywrócił oczami i tylko westchnął. Dziewczyna za wszelką cenę chciała dopiąć swego i nie przebierała w środkach.
            – O tym akurat nikt się nie przekona, bo Bill nikogo nie rucha, on tylko daje dupy. Nie wiem co ci Baron naopowiadał, ale to on rżnął Billa, a nie odwrotnie – odparował.
            – Hahaha! A to dobre sobie! – zaśmiała się serdecznie Caroline. – Nie mów mi Tom, że o niczym nie wiesz.
            – O czym mam niby wiedzieć?
            – Że Bill też czasem lubi wyruchać kobietę.
            Teraz Tom się zaśmiał.
            – Za dużo się naczytałaś plotek. Kiedyś może i mu się to zdarzało, ale teraz woli facetów – odparł pewnie.
            – Nie czytam, ani nie słucham plotek, Tom. Ty naprawdę o niczym nie wiesz? Myślałam, że bliźniacy mówią sobie wszystko. – Uśmiechała się drwiąco, z wyższością i teraz to doprowadzało Toma do pasji. Czy Bill coś przed nim ukrywał? Czy nie powiedział mu całej prawdy? Jeśli faktycznie tak było, jeśli już zaczęła, musi skończyć i opowiedzieć mu o wszystkim.
            – No to mów to, czego według ciebie nie powiedział mi Bill. – Zdenerwował się i to bardzo. Ta dziewczyna musiała coś wiedzieć, o czym nie wiedział on, gdyby blefowała, nie byłaby tak pewna siebie.
            – Sądząc po twoich słowach, nie masz pojęcia, że Bill ostro wyruchał mnie w Atlancie i było mi z nim kurewsko dobrze.
            Szatyn czuł, jak krew odpływa mu w dolne partie ciała. Czy on aby się nie przesłyszał? Co ona właśnie powiedziała? Jeszcze w to nie wierzył, jeszcze wypierał z umysłu, więc wykrzesał z siebie nerwowy śmiech i już mniej pewnie odpowiedział:
            – Co ty dziewczyno pieprzysz? Mój brat od dawna nie przelatuje lasek, on daje dupy chłopakom, chyba byłaś zdrowo naćpana i nie wiedziałaś kto cię rucha.
            Na ustach Caroline nie gasł drwiący uśmiech. Miała ogromną satysfakcję z zaskoczenia Toma. Fakt, Bill ją prosił, aby nikomu o tym nie mówiła, ale kto by się teraz tym przejmował? Już dostatecznie długo trzymała język za zębami, poza tym nie mówiła o tym nikomu obcemu, a jego bratu. Teraz właściwie miała ochotę dokopać obydwu; Billowi - że już nie chciał jej wtedy mieć, i Tomowi - że nie chciał jej teraz. Skoro Bill mu o tym nie powiedział, widać był jakiś powód, aby to zataić, a ona miała z tego niebywałą przyjemność i swego rodzaju zemstę za odtrącenie. „Mnie się nie odmawia…”, pomyślała i wyrecytowała jak z nut:
            – Owszem, byłam. Wszyscy byliśmy, ale dobrze pamiętam ten wieczór. Urządziliśmy sobie takie seks-party i wtedy twój brat mnie ostro przeleciał, w tym samym czasie, kiedy rżnął go od tyłu Bastien. Szkoda, że ciebie tam nie było, może urządzilibyśmy sobie czworokąt, a nie trójkąt…


10 komentarzy:

  1. To może ja se pierwszy posypie głowę popiołem... wiesz jak u mnie jest z tym pisaniem komentarzy, szybko przeczytałem, a później nie wróciłem się żeby skomentować...sorry
    A co do aktualnej części to muszę przyznać, że działo się dużo - znów zmienił się układ sił, Bill dwoił się i troił, a jednak odrzucona Caroline dopięła swego i jeszcze z taką dziką satysfakcją opowiadała o tym trójkącie. Chciała się zemścić za odrzucenie, a namieszała solidnie z czego sobie sprawy nie zdaje bo nie wie co naprawdę łączy Billa i Toma. Świetnie wszystko opisałaś i czyta się zacnie. Kładziesz duży priorytet na wysoki styl,a tym opowiadaniem masz dużą siłę przebicia. Dzięki ;)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczam drogi czytelniku, cieszę się po prostu, że nadal tu jesteś :D
      Jest takie mądre powiedzenie, że kłamstwo ma krótkie nogi. Oczywiście wyjawienie prawdy mogłoby się odwlec w czasie, lub przy ogromnym szczęściu Billa wcale nie wyjść na jaw, ale stało się inaczej.
      Zapraszam na kolejną część - mam nadzieję, że już niebawem.
      Dziękuję!

      Usuń
  2. hmmm...a ja znowu trafiam tu o takiej porze, że brakuje mi sił by komentować, a jeszcze to był długi odcinek, oczywiście nie narzekam i każda część może taka być! Tak opisujesz akcje, że choć wszystko przemawia za tym, że Tom dowie się wszystkiego od tej laski to jednak trochę mogłoby się jeszcze przez chwilę upiec temu gnojkowi i dać szansę żeby sam przyznał się Tomowi do pozostałych zdrad, no ale nie już tej szansy nie będzie... Teraz Bill ma prze_je_bane, co za koleś

    Dzięki za część!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zaglądaj tu w nocy, będziesz mieć więcej sił na komentowanie ;)
      No wyszedł taki długi odcinek, nie miałam jak go w którym miejscu wcześniej uciąć, sorry :D
      Bill miał szansę, miał sporo czasu, aby o wszystkim mu powiedzieć, ale zwlekał no i stało się, niestety, albo i stety, co tam kto woli ;)
      Dziękuję!

      Usuń
  3. Nie wiem co napisać po przeczytaniu tej części bo jest ona absolutnie zaskakująca. Teraz Tom wie już wszystko. Uwierzył tej dziewczynie bo była dość przekonująca opowiadając jak to się zabawiali we trójkę w Atlancie... No żal Toma. Bill znów zadał mu cios, a jeszcze rana poprzedniej zdrady się nie zabliźniła...

    I co teraz?
    Jak silna jest miłość Toma względem Billa? Tyle pytań, aż strach czytać dalej bo mam przeczucie, że ich relacje to już szlag trafił, ale oby nie...!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jeszcze nie do końca uwierzył i z pewnością będzie chciał jakiegoś potwierdzenia od Billa, o ile nie wpadnie wcześniej w furię ;) I dobre pytanie zadałaś: jak silna jest miłość Toma względem Billa?
      Myślę, że w kolejnych częściach znajdziesz odpowiedź.
      Dziękuję!

      Usuń
  4. Trochę nie dowierzam jak to się wszystko dzieje... Bill nie powiedział prawdy, a przecież wiadomo, że kłamstwo ma krótkie nogi. Będzie problem, niejeden nawet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawiedziona przebiegiem zdarzeń? Chyba tak. Takie zatajone rzeczy, zazwyczaj wychodzą na jaw. Problem już jest, czy go rozwiążą, okaże się niebawem.
      Dziękuję!

      Usuń
  5. Mocna część, ale to nie jest tak, że Tom dowiedział się już o wszystkich zdradach Billa. Z Bastienem to nie było raz, ale chyba nie ma już nawet sensu więcej wyliczać, zostawiamy zdrady bo tego w żaden sposób nie da się bronić. Tom dowiedział się od Caroline takich rewelacji, o tym co Bill wyczyniał w Atlancie, że teraz to właściwie jest już po wszystkim. Generalnie to co się w tej części dzieje to rzeczy potencjalnie niezrozumiałe. To co wiadomo to to, że Bill nabroił i teraz to wyszło.
    Po przeczytaniu wszystkich dotychczasowych odcinków nadal nie jestem w stanie przewidzieć jak zachowa się Tom. Ich relacja jest trudna, utracone zaufanie nie wiadomo czy jeszcze możliwe do odbudowania... Mnóstwo znaków zapytania. Jedyne co jest pewne - obojętnie jak pójdzie dalej akcja opiszesz to w sposób taki, że od czytania nie będzie można się oderwać!

    Mnóstwo weny twórczej!

    Pozdrawiam,
    E.G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak po prawdzie, wystarczy mu to, że dowiedział się o tym szaleństwie w Atlancie, i nie wiem, czy będzie jakakolwiek okazja, żeby się dowiedział o tym pierwszym razie z Baronem. Tajemnice tego typu zazwyczaj wychodzą na jaw, jeśli jest po temu okazja. Ich relacja... No właśnie, czy jeszcze jakaś będzie? Tom nie wybacza tak łatwo.
      Dziękuję!

      Usuń