Część 34.
Bill
zasnął pod koniec filmu. Bastien szczelnie okrył go kołdrą i sam próbował się
zdrzemnąć. Ale jak tu spać, mając we własnym łóżku samego Boga? Wsłuchiwał się
w jego oddech, patrzył na spowity księżycowym światłem kontur jego ciała, bo
ściągnął roletę w oknie właśnie po to, aby nie mogąc zasnąć, jeszcze trochę
bezkarnie dotykać go wzrokiem. Serce kołatało mu w piersi, a ciało drżało na
samą myśl, że ten, którego pragnie najbardziej na świecie jest tuż obok, na
wyciągnięcie ręki, a jednocześnie tak bardzo nieosiągalny. Gdyby tylko mógł
pieścić to ciało, całować, gdyby tylko mógł pokazać jaki jest w łóżku, jaki
jest w związku, z pewnością nigdy więcej nie zechciałby tamtego.
Dlaczego,
mogąc mieć każdego, wybrał właśnie tego chłopaka, który być jego nie chciał? Co
za pieprzona ironia losu, że głupie serce wyrywa się zawsze nie w tą stronę co
trzeba…?
Wcisnął
telefon pod poduszkę, nastawiając zamiast dzwonka budzika wibracje. Miał
nadzieję, że te obudzą go. Wprawdzie z Tomem umówił się o dziesiątej, ale jeśli
zaśnie dopiero nad ranem - o ile w ogóle zaśnie - to i tak będzie miał problem ze
wstaniem na czas. Sam z pewnością się nie obudzi, gdyby nie było budzika, nigdy
w życiu nigdzie by nie zdążył, bo bez budzenia mógł spać nawet i do popołudnia.
Tej
nocy leżał długo. Przekręcał się z boku na bok, zamykał oczy, to znów je
otwierał, aby tylko spojrzeć na to cudowne zjawisko tuż obok niego. Napięcie
seksualne nie opadało, pragnął go tak mocno, wizualizował pod powiekami swoje
wyobrażenia i nie mógł zrobić nic. Nic poza jednym. Mając go tuż obok, śpiącego
tak słodko, był zmuszony zaspokoić się sam. Wstał więc cicho, wyszedł do
łazienki. Nie mógł onanizować się we własnym łóżku, gdyby Bill się przebudził,
tylko najadłby się wstydu, że robi to z własną ręką. Kiedy zaspokoił wreszcie
swoje podniecenie, wrócił kładąc się obok niego. Dopiero teraz przyszedł
upragniony sen, ale za oknem już zaczęło świtać.
Na
szczęście wibracje telefonu pod poduszką obudziły go, choć potrzebował na dzień
dobry jakiegoś mocnego energetyka, aby przywrócić umysłowi świeżość. I
wiedział, że zaraz go wypije, tylko niechże wstanie. Bill spał smacznie, z
włosami rozsypanymi w nieładzie na białej poduszce. Z lekko rozchylonych ust
wydobywał się z cichym świstem oddech. Z jakąż to przyjemnością pokryłby je
teraz swoimi wargami, gdyby tylko mógł… Jego ciało, na samą myśl o tym znów
dało znać dreszczem. Chociaż delikatnie go dotknie, chociaż raz… I postara się
zrobić to tak lekko, że nawet nie poczuje. Wyciągnął rękę i przebiegł opuszkami
palców po jego ramieniu. Bill mruknął i odwrócił się do niego tyłem, ukazując
nagie plecy. Gładka, oliwkowa skóra ozdobiona kilkoma pieprzykami kusiła.
Bastien zbliżył się odrobinę i czule musnął ustami ramię chłopaka, a ośmielony
jego bezruchem, pocałował w kilku kolejnych miejscach. Wiedział, że mu nie
wolno, że nie powinien zdobyć się na taki krok, ale ten młody mężczyzna tak
bardzo go pociągał. Pragnął go cholernie mocno, a jeśli miał okazję, chciał
chociaż tak delikatnie posmakować jego skóry.
Ciche
westchnienie czarnowłosego nieco wróciło mu trzeźwość myślenia, ale niemal w
tej samej chwili obrócił się na plecy i teraz Bastien, wsparty na swoim
ramieniu miał przed oczami jego cudownie piękną twarz. Bill jednak wciąż mocno
spał i ani na moment nie uchylił powiek. Wyglądał jak anioł, niewinnie i
czysto, a jednocześnie kusił jak szatan tymi nabrzmiałymi ciepłem, pełnymi
wargami. Nie umiał już się powstrzymać. Wszak powiedział mu, że nie zrobi
niczego na siłę i nie zamierzał. Skoro on tu był, spał tak słodko, to tylko
muśnie te wargi swoimi, a jeśli go tym obudzi, to po prostu przeprosi.
Pochylił
się więc, zwiewnie całując te miękkie usta. Delikatnie i czule, nie wsuwając
języka, nie napierając siłą. Jedynie otarł wilgoć swoich o jego,
pieszczotliwie, z uczuciem. Bill wciąż niewybudzony, jęknął przez sen i oblizał
językiem swoje, ucałowane przed chwilą przez Bastiena, wargi. Przez to teraz
stały się wilgotne i błyszczące. Chłopak zadrżał. Powinien już dawno wstać, ale
jakaś siła trzymała go wciąż w łóżku, przy Billu, jakiś magnes nie pozwalał mu
się podnieść. Pocałuje go… Tak, zrobi to! Bo jeśli nie teraz, to nigdy więcej
się nie odważy, a on sam z pewnością świadomie na to mu nie pozwoli. Wykorzysta
go, trudno. Choćby miał dostać w pysk, zatraci się w tym pocałunku, o ile w
ogóle on go odwzajemni.
Wstrząsnął
nim dreszcz podniecenia i zamroczony pragnieniem wolno pochylił się, obejmując
ciepłem swoich warg, te najsłodsze na świecie. Czułą pieszczotą smakował je,
choć wciąż były bez ruchu, ale po chwili rozchyliły się wpuszczając jego język
do swojego wnętrza. To wszystko trwało zaledwie kilka sekund, bo zaraz poczuł
na swoich ramionach silny uścisk dłoni Billa i został odepchnięty.
–
Bastien! – Pełen oburzenia głos chłopaka
zganił go.
–
Przepraszam… – wymruczał oszołomiony i skruszony, odsuwając
się. – Wybacz, nie mogłem się powstrzymać.
–
Ja pierdolę, Bastien! Śniło mi się, że
T… że to on mnie całuje – Mało brakowało, a sam wydałby się, ale w tym półśnie,
kiedy poczuł na swoich wargach inne, był pewien, że całuje go Tom. Przez to
wszystko poczuł silne podniecenie. Gdyby teraz mógł mieć go przy sobie, na
pewno nie wypuściłby z łóżka, ale jego tu nie było, wprawdzie był Bastien, ale…
On nie był przecież Tomem. I nagle poczuł obezwładniającą go tęsknotę i
jednocześnie żal. Jak on mógł mu to zrobić? Przecież nie mieli w planach
żadnych zdrad, ich plany były wspólną przyszłością, były nimi i jednocześnie w
nich. Gorycz paliła go wewnątrz, rozrywała trzewia i znów zachciało mu się
płakać. Usiadł, opierając łokcie na kolanach, i ukrył twarz w dłoniach.
–
Ciągle o nim myślisz… – mruknął trwożliwie Bastien, nie zbliżając się
już. – Zrobię ci śniadanie i pojadę do studio – zmienił szybko przykry dla
siebie temat, a Bill na jego słowa drgnął, ale nic nie odpowiedział, opadając
po chwili na poduszkę. Wbił wzrok w sufit, ale kiedy blondyn wstało i ruszył w
kierunku drzwi, odprowadził go spojrzeniem.
O
wiele wygodniej byłoby ulokować swoje uczucia w tym przystojniaku, który dałby
dużo za jego przychylność. Że też musiał zakochać się we własnym bliźniaku…
***
Spał
bardzo źle, ale jak można spać spokojnym i błogim snem, kiedy człowiek, który
jest najważniejszy w twoim życiu nagle z niego znika? Nie miał pojęcia co się
dzieje z Billem, bo wciąż nie mógł się do niego dodzwonić. Miał
dziewięćdziesiąt procent pewności, że jest u Bastiena. Za niespełna godzinę
spotka się z nim w studio i wtedy sam się przekona, ale w sumie i tak to było
więcej niż pewne. Bo niby dokąd mógł pójść? U nikogo wśród ich znajomych go nie
było, a Bastien też wczoraj nie odbierał od niego telefonu, więc najwidoczniej
Bill mu tak nakazał. Teraz dręczyła go jeszcze jedna myśl… Jeśli zatrzymał się
u DJ’a, to jak spędzili ten czas i co robili? Miał pewne obawy, ale nie
wierzył, że Bill mógłby go zdradzić, on sam też by tego nie zrobił, choć jego
bliźniak myślał zupełnie inaczej. Dlaczego nie miał do niego nawet odrobiny
zaufania? Żałował, że dziś nie mają w planach żadnej pracy z wokalem, bo
wówczas Bill sam musiałby pofatygować się do studio. Wtedy mógłby z nim
porozmawiać i wszystko wyjaśnić, wytłumaczyć, że zaszło jakieś nieporozumienie,
przekonać go o swojej niewinności. Tymczasem jednak wciąż nie odblokował go w
swoim telefonie i zupełnie nie wiedział kiedy to nastąpi. Co więc miał zrobić?
Nie mógł przecież jechać do Bastiena, w obecności gospodarza nie było szans na
szczerą rozmowę, a intymne tête-à-tête w ogóle nie wchodziło w grę. Nie było
innej rady, jak w jakiś delikatny sposób poprosić DJ’a, aby namówił go na
choćby telefoniczną rozmowę w której postara się przekonać bliźniaka do
spotkania, a potem na powrót do domu.
Kiedy
dotarł do studio, Bastien już tam był, siedział z nałożonymi słuchawkami przy
sprzęcie i nie usłyszał, kiedy wszedł Tom. Dopiero kiedy ten zajął miejsce obok
niego, zaskoczony spojrzał w bok, ściągnął z uszu sprzęt, i spojrzał na
chłopaka:
–
O, hej Tom!
–
No cześć – Gitarzysta obrzucił go
wnikliwym spojrzeniem. Nie wyglądał dobrze, miał przekrwione i podkrążone oczy.
Czyżby nie spał?
–
Właśnie analizowałem tę ścieżkę –
powiedział blondyn, jak gdyby nigdy nic, wskazując widniejące na ekranie
laptopa dźwiękowe zygzaki. „No
zajebiście… I nawet nie wspomniał o Billu”, pomyślał Tom, w którym aż
zagotowało się. Na dodatek nic nie robił sobie z jego milczenia, tylko
kontynuował swój wywód na temat technicznych niedociągnięć utworu, nad którym
pracowali. Szatyn jednak mimo uszu puszczał każde słowo, w ogóle nie skupiając
się na nich, aż w końcu zniecierpliwiony przerwał mu:
–
Nie pierdol Bastien, tylko lepiej powiedz
mi, czy Bill jest u ciebie – Jego ton był stanowczy i ostry, wręcz nie znoszący
przemilczenia zadanego mu pytania. Chłopak spojrzał na niego trwożliwie i
ciężko westchnął. Właściwie już nic nie musiał mówić, bo wszystko było jasne, i
sam już nie wiedział, czy ma się pilnować i kłamać jak z nut, czy powiedzieć
prawdę.
–
To chyba już wiem – mruknął Tom,
uśmiechając się z ironią. Czuł jak wszystko w jego wnętrzu wrze, jak rośnie w
nim wściekłość, zazdrość i żal. Oskarżał go o zdradę, a sam co robił? Przecież
ten chłopak miał wypisaną na twarzy nieprzespaną noc, a on jeszcze rano pałał
do Billa pełnią zaufania.
–
No dobra, będę z tobą szczery – Baron,
ze skruszoną miną postanowił do wszystkiego się przyznać. – Przyjechał do mnie
znów po niespełna dwóch godzinach od wyjścia, był roztrzęsiony i zapłakany, bo,
jak mi powiedział, przyłapał swojego faceta na zdradzie.
–
Co on pierdoli?! – wrzasnął Tom,
zupełnie zapominając, że powinien powstrzymać nerwy na wodzy, a tym bardziej
swój język.
–
No tak, mówił mi też, że trzymasz stronę
tego gościa.
Tom
popatrzył na Bastiena z niedowierzaniem. Teraz to już w ogóle nie wiedział co
ma odpowiedzieć i jak się zachować, żeby nie zdradzić się nieopatrznym słowem,
czy gestem.
–
Nie trzymam żadnej strony, ale po prostu
wiem, że nikt go nie zdradził. Ta laska się go uczepiła, ale on jest czysty i
nie tknął jej, widzę jednak, że naopowiadał ci głupot.
–
Nie wiem, czy głupot, ale powiedział mi,
żebym nie mówił ci, że zatrzymał się u mnie, bo trzymasz stronę tamtego i mu o
tym powiesz, a on nie chce, żeby go nachodził. A teraz to się na mnie wkurwi,
że się wygadałem – odpowiedział blondyn, choć doskonale pamiętał, jak potem
Bill dodał jednak, że może wyjawić miejsce jego noclegu.
Tom
westchnął. No pięknie… I co teraz ma zrobić? Bill tak po prostu zamieszkał
sobie u Bastiena, nawet nie dając mu szansy na to, żeby wszystko wyjaśnił. Na
dodatek teraz, dusiła go niepewność, czy coś między nimi zaszło, bo jeśli tak,
to on miał powód do zazdrości. Sam przecież niczego nie zrobił i był niewinny.
–
Pierzyliście się? – wypalił nagle,
wbijając w Bastiena przenikliwe spojrzenie, ale kiedy chłopak uciekł wzrokiem
nie odpowiadając, zdenerwował się jeszcze bardziej: – No gadaj! Przecież nie powtórzę tamtemu!
–
Nie, do niczego nie doszło.
–
Nie kłamiesz? – Tom nieustępliwie
wpatrywał się w chłopaka, jakby oczekując, że czymś się zdradzi.
–
Możesz powiedzieć temu kolesiowi, że
Bill go kocha i nawet nie pozwolił się pocałować. I wiesz co? – Bastien
odwrócił się teraz na swoim obrotowym krześle i spojrzał gitarzyście prosto w
oczy. – Możesz przekazać mu jeszcze, że zrobię wszystko, aby mu go odebrać, bo
z pewnością na niego nie zasługuje. – Po czym wstał i wyszedł z pomieszczenia.
Tom
odprowadził go zdezorientowanym spojrzeniem.
–
No… Ciekawe, koleś – mruknął pod nosem.
***
Kiedy
Bastien pojechał do studio, ja zwlokłem się z łóżka i zjadłem śniadanie, jakie
dla mnie przygotował. Potem ogarnąłem się i zamówiłem taksówkę. Chciałem jak
najszybciej pojechać do domu, żeby pod nieobecność Toma zabrać kilka rzeczy.
Kiedy się tam znalazłem, ogarnął mnie jakiś dziwny żal, wszedłem do sypialni
mojego brata i wtuliłem się w jego poduszkę. Miałem ochotę się rozpłakać i mało
brakowało, a rozkleiłbym się na dobre. Wiedziałem jednak, że muszę się spieszyć
nie chcąc, aby zastał mnie tutaj Tom, więc pozbierałem się jakoś i szybko
spakowałem do torby najpotrzebniejsze rzeczy, trochę ubrań i laptop. To mi w
zupełności wystarczyło, bo wiedziałem, że w końcu będę musiał wrócić do domu. I
naprawdę chciałem wrócić, ale jeszcze nie mogłem…
***
Tom
wiedział, że nie ma co spieszyć się z powrotem, bo w domu nie zastanie nikogo,
dlatego postanowił wybrać się z chłopakami na drinka. Zastanowił się tylko, jak
wytłumaczy to całe zamieszanie z Billem, bo już wiedzieli, że został na noc u
Bastiena. Na szczęście jednak kumple, widząc jego wisielczy nastrój nie
poruszali tego tematu. Jeszcze będąc w studio, poprosił DJ’a, aby namówił Billa
na odblokowanie kontaktu jego faceta - którym był on sam - i miał nadzieję, że zdoła
go jakoś przekonać. Dlatego też nie zamierzał skuć się alkoholem, wierząc, że
uda mu się przeprowadzić wieczorną rozmowę z bliźniakiem. Najlepiej, jakby mógł
z nim porozmawiać w cztery oczy, a nie przez telefon. Nie miał pojęcia, czy
blondyn nie będzie podsłuchiwał, przez co Bill nie będzie mógł powiedzieć zbyt
wiele, chociaż z drugiej strony może tamten pomyśli, że dzwoni jego facet?
Jakież to wszystko było zagmatwane.
Wrócił
taksówką kilka minut po dziewiętnastej do domu, w którym zastała go pustka.
Sięgnął do lodówki po zimne piwo i wybrał numer do brata. Odetchnął z ulgą,
kiedy usłyszał normalny sygnał, a po chwili głos Billa:
– Masz trzy minuty.
Przez
chwilę zastanowił się, dlaczego tylko trzy, a nie na przykład pięć, ale czas
uciekał, więc nie mógł milczeć. Nie wiadomo było, czy Bill po tych obiecanych
trzech minutach po prostu nie rozłączy się.
–
Bill, proszę cię, wróć do domu. To
jakieś nieporozumienie… Ja nic nie zrobiłem, wyjaśnię ci wszystko, jak wrócisz.
–
Skoro nic nie zrobiłeś, co tu wyjaśniać?
– odparł sucho czarnowłosy, zerkając w stronę schodów. Właśnie wspiął się na
piętro, zostawiając na dole Bastiena. Miał zamiar rozmawiać tak, aby chłopak
nie domyślił się, kogo ma po drugiej stronie słuchawki, ale zawsze czymś mógł
nieopatrznie się zdradzić, więc wolał oddalić się na bezpieczną odległość.
–
W takim razie po prostu wróć, bo ja nic
nie zrobiłem.
–
Łżesz – odparł sucho czarnowłosy. Z
drugiej strony słuchawki Tom ciężko sapnął. I taka to właśnie była rozmowa z
Billem.
–
Powiedz mi w takim razie czemu uważasz,
że kłamię?
–
Pojechałeś do tej dziwki w tamten
czwartek, niby na drinka i nie powiedziałeś mi. Na dodatek okłamałeś, że
pracowałeś cały czas z Bastienem i tylko wyskoczyliście na obiad.
– Bill, ja nie pojechałem na tego drinka.
Owszem, zamierzałem pojechać, ale wróciłem do domu, do ciebie.
– Kurwa, kłamiesz! Dlaczego tak kłamiesz?! Wiem,
że byłeś u niej i nie wierzę, że nie posuwałeś jej! I w klubie miałeś być tylko
z chłopakami, a tymczasem co? Przyjeżdżam i widzę, jak ta szmata wisi na tobie,
jak się do ciebie ślini! Chyba nie chcesz mi wmówić, że nie zerżnąłeś jej w
kiblu?! Widziałem jak na ciebie leci, jak patrzy, jak się ociera, a ty co? Nic,
kurwa! Bo ci to pasuje, bo lubisz cycki i babskie dziury!
Tego już Tom nie wytrzymał. Owszem,
Danielle kleiła się do niego, ale nie zamierzał skorzystać z okazji, był mu
wierny i to nie miało ulec zmianie. Tymczasem czarnowłosy wpierał mu jakieś nie
mające miejsca sytuacje, wmawiał coś, czego nie zrobił, a sam co? Mieszkał
sobie u Bastiena i choć ten powiedział mu, że do niczego nie doszło - a z
pewnością nie kłamał, bo nie miał powodu, nie wiedząc co ich łączy - to przecież
nie musiał wcale mieć tej pewności. Zdenerwował się i chcąc dopiec Billowi,
wyrzucił z siebie oskarżenie:
– Tak? Uważasz, że kłamię? Nie umawiałem się z
nią, nie moja wina, że przyjechała z Marcusem! Możesz zapytać Georga! A ty co?
Myślałby kto, że taki zraniony! Pojechałeś sobie do blondyna na noc? I niby w
jakim celu? Mam niby uwierzyć w to, że nic nie było, to chcesz mi wmawiać? Dam
głowę, że już dałeś mu dupy!
– A myśl sobie co chcesz i wiesz co?
Spierdalaj! – huknął wściekle Bill i rozłączył się, po czym wzburzony rzucił
telefon na łóżko. Te ostatnie słowa Toma kompletnie wytrąciły go z równowagi.
Jak on śmiał w ogóle posądzać go o coś takiego? To on, spędzając noc z
przystojnym mężczyzną, nie uległ pokusie i był mu wierny, nie pozwolił nawet
się pocałować, a tu takie insynuacje? Był rozżalony, nie mógł opanować drżenia
dłoni, które wbił w kieszenie, zawieszając wzrok w widoku, jaki rozciągał się
za oknem. W głowie miał burzę myśli, a ciałem zawładnęły dziwne dreszcze. Zamyślił
się.
–
Bill, zejdź na dół, bo obiad wystygnie –
Mimo, że głos Bastiena był całkiem cichy, z zaskoczenia drgnął. – Przepraszam,
nie chciałem cię przestraszyć – dodał chłopak. Doskonale słyszał ostatnie słowa
Billa i teraz miał pewność, że ten jego facet istnieje naprawdę, choć nikt go
nie widział i nie miał o nim pojęcia, bo jak dotąd nie dawało mu to spokoju i w
stu procentach nie dowierzał, że jest z kimś związany i tak świetnie udało mu
się to do tej pory ukryć.
Czarnowłosy
niemal natychmiast wrócił pamięcią do rozmowy, jaką przed chwilą przeprowadził
z własnym bliźniakiem, nieco wystraszony przeanalizował wypowiedziane słowa,
czy przypadkiem gdzieś nie wypowiedział jego imienia. Wątpił, czy blondyn
niczego nie usłyszał. Może samego początku nie, ale ostatnie słowa na pewno,
tym bardziej, że powiedział je podniesionym głosem.
–
Przepraszam, że się wtrącę, ale jeśli
twój facet jest gejem, to bardziej zagraża ci towarzystwo męskie, w jakim był.
–
To towarzystwo jest hetero, a on jest
bi, na dodatek ta szmata na pewno rozłożyłaby nogi w jednej sekundzie, więc nie
wierzę, że nie skorzystał z okazji – Bill łypnął na niego z ukosa i dodał: – Wszystko
słyszałeś?
–
Tylko końcówkę i to, jak kazałeś mu
spierdalać – odparł Baron, schodząc po schodach. Za nim krok w krok szedł Bill,
który odetchnął z ulgą. Przez chwilę zanurkował w swojej pamięci, uporczywie
starając się z niej wyłowić, co dokładnie mówił. Na całe szczęście, nie
wypowiedział w tej rozmowie imienia bliźniaka, jak zawsze zwykł to robić, więc
chłopak niczego nie mógł się domyślić.
W
milczeniu zasiedli do stołu, ale Bill nie miał apetytu, choć danie zamówione
dziś przez Bastiena było naprawdę pyszne. W jego wnętrzu wciąż drgały echa
rozmowy z Tomem, grzebał więc widelcem w potrawie zamyślony, tylko sporadycznie
wsuwając do ust jakiś kęs. I kiedy blondyn już dawno zjadł, on wciąż miał na
talerzu ledwie napoczęte danie.
–
Przepraszam, ale nie jestem głodny –
rzucił w końcu, odkładając widelec.
Baron
doskonale widział jego poruszenie, ale taktownie nie pytał o nic w tym temacie.
–
A masz chęć się czegoś napić?
–
Mam, zrób mi mocnego drinka.
Chłopak
natychmiast wstał od stołu i podszedł do barku wyjmując butelkę mocnej wódki,
po czym udał się do kuchni i po kilku minutach wrócił z dwiema szklaneczkami,
wypełnionymi ciemnym płynem, na powierzchni którego unosiły się kostki lodu.
–
Proszę – Postawił na stole jedną z nich.
Bill niemal od razu sięgnął po nią, wypijając kilka dużych łyków, a Bastien usiadł
na wprost niego. Przez chwilę panowało zupełne milczenie. Blondyn wiedział, że
chłopak pochłonięty jest teraz myślami, do jakich nie miał dostępu, a jedynie
mógł się domyślać co jest ich tematem. Chciałby wiedzieć co zamierza, czy to
jego wymowne „spierdalaj” znaczyło to, czego pragnął. Nie wiedział co ma
zrobić, chciał o to zapytać, a jednocześnie obawiał się zarówno odpowiedzi, jak
i tego, że czarnowłosy w końcu poirytowany powie mu, żeby przestał się tym
interesować. Czasem miał wrażenie, że wcale go nie poznał, nie miał pojęcia,
czego może się po nim spodziewać. Już nie raz poczęstował go ciętą,
niespodziewaną ripostą. Postanowił jednak zaryzykować, trudno, najwyżej
czarnowłosy słownie skopie mu tyłek.
–
A powiedz mi… Zostawisz go? – palnął, nie
owijając w bawełnę.
–
Nie wiem, być może… – Apatycznie odpowiedział pytany. Bastiena
zatkało. I znów usłyszał odpowiedź, jakiej się nie spodziewał, co ponownie
utwierdziło go w przekonaniu, jak bardzo nieodgadniony jest Bill. I choć wciąż
te wszystkie elementy układanki wcale do siebie nie pasowały, uchwycił się tej
odpowiedzi, jak najlepszej deski ratunku.
Co oni odwalają...? Nie mam już na nich sił, najlepiej niech się pozabijają, uparte osły.
OdpowiedzUsuńA Bastien w tym odcinku wyjątkowo mnie wkurza... ta jego desperacja w zdobyciu Billa jest wręcz odpychająca. Liczę na to, że ta postać szybko stąd zniknie xd.
Ja nie wiem, dlaczego tak większość wkurza ten biedny Bastien? Nie jego wina, że zauroczył się w Billu. Muszę Cię mocno rozczarować, Bastien tak prędko nie zniknie, jeszcze ma tu sporo do zrobienia w tym teamie xD
UsuńPozdrawiam i dziękuję ;*
Jestem w szoku. Ej no, co jak co, ale naprawdę jestem w szoku... super część! :) Bardzo mi się podobała :) :) Rozmowa Toma z Billem taka emocjonalna, że... szok. Wyszyscy chyba nie lubią Bastiena, a ja go lubię bo w moim odczuciu Bastien ma klasę i nie rzucił się na Billa choć przecież mógłby to zdobić... Cieszę się, że między Billem a Bastienem do niczego nie doszło.
OdpowiedzUsuńNo to jesteś jedną z nielicznych, które lubią Bastiena. Oczywiście mógł Billa wziąć siłą, ale to by oznaczało koniec ich współpracy i przyjaźni. I kompletnie nic by mu to nie dało.
UsuńDziękuję za komentarz ;*
Jestem. Trudno mi rozpocząć. Nie wiem co napisać. Wzbudziłaś we mnie mnóstwo emocji tą częścią. Czytałam z przyjemnością. Obserwowałam zachowanie bohaterów z zaciekawieniem i w napięciu. To było takie intensywne. Bill i Tom tak wspaniale do siebie pasują chociaż tak ze sobą mocno kontrastują. Ta ich zazdrość pokazuje jak mocno się kochają. Bestien mnie irytuje i chyba tak będzie do końca. Powtórzę tylko, że wspaniale piszesz. To jest najlepsze opowiadanie twincest, spośród kilkunastu, jakie do tej pory przeczytałam. Po prostu nic dodać nic ująć. Nie znam się ani na pisaniu ani na komentowaniu. Czarujesz. Zachwycasz. Wzruszasz. Dziękuję bardzo!
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej.
Nie trać weny.
Serdeczne pozdrowienia :)
Jak miło mi czytać, że wzbudzam emocje, jakiekolwiek one są, bo do niedawna nie miałam pojęcia, czy cokolwiek wzbudzam pisaniem tego twc. A przecież pisze się dla czytelnika. Bastien, jak już wspomniałam w odpowiedzi powyżej, zazwyczaj wkurza, ale to dobrze. I nie trzeba się znać, żeby komentować, każdy pisze co mu tam w duszy gra!
UsuńDziękuję serdecznie, pozdrawiam :*
Hey!!! :))) :*** Cieszę się, że już wrzuciłaś kolejną część XDDD Przybyłam, zobaczyłam, przeczytałam. Chociaż nie...hahahahaha...bo to szło chyba tak: "Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem" czy coś takiego...hahahahaha...XDDD dostałam jakieś głupawki i nie potrafię sklecić porządnego zdania XDDD ten odcinek baaardzo mi się podobał!!! :))) Nawet nie wiesz jak baaaaaardzo się cieszę, że do niczego więcej nie doszło między Billem a Bastienem!!! Jakiś krótki, delikatny pocałunek to oj tam oj tam, to było takie nic XDDD jak to dobrze, że ten niewyżyty i zboczony Bill w pore się opamiętał i odepchnął Bastiena!!! ale emocje były XDDD no i Tom był super jak tak nagle wypalił do Bastiena z pytaniem czy się pieprzył z Billem ^^ Tom nie traci czasu na pierdoły ^^ nieźle nieźle XDDD Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji i to fajne, że potrafisz tak zaskakiwać XDDD super mi się czytało i czekam na kolejny odcinek :))) A w wakacje to zaglądam tu codziennie!!! :))) no to powodzenia przy pisaniu XDDD żeby twórcza wena nie opuściła Cię.
OdpowiedzUsuńLA-Ann_483_TH
Chyba wszyscy się cieszą, że Bill nie uległ Bastienowi. I ten pocałunek nie był nawet pocałunkiem z jego strony, raczej niemym przyzwoleniem na niego, bo przecież spał. Bill owszem, jest niewyżyty, ale mimo to, nie skacze do łóżka z każdym.
UsuńStaram się zaskakiwać akcją i mam nadzieję, że jeszcze nie raz zaskoczę.
Dziękuję, pozdrawiam ;*
Spodziewałam się różnych scenariuszy, ale nie takiego. Zatkało mnie i jestem w szoku. Zupełnie jakbym wyłączyła się z rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńNie dość, że odrzucasz jakiekolwiek banały i schematyczność to jeszcze nic w Twoim opowiadaniu nie jest sztuczne czy przesadzone.
Naprawdę ulżyło mi, że Bastien trzymał ręce przy sobie... chociaż nie bo tak do końca to nie trzymał. Dobrze, że Bill mimo wszystko odepchnął Bastiena i to nie przebierając w słowach. Bill jest przecież taki wyuzdany, nieprzyzwoity, zboczony... mogło to się źle skończyć. Czytałam i bałam się, że jednak coś między nimi w tym łóżku będzie... Bardzo dobrze opisałaś jak Bastien ledwo co wytrzymywał napięcie. Robiło się trochę niebezpiecznie bo przecież wystarczyło by choćby krótkie 'Pierdol się!' wzburzonego Billa, a Bastien skontrował by szybko 'Wolę Ciebie.' i nieszczęście gotowe. Dobrze, że Bastien jednak nie jest taki bezczelny i ordynarny. A to jest tylko i wyłącznie moja szalona wyobraźnia.
Ta znakomita i niebanalna fabuła, która często obfituje w zdumiewające zwroty akcji i niespodzianki, to magnes Twojego opowiadania.
Kolejna kwestia. Bill, do cholery, Ty... uparty, nieugięty, zaślepiony, nieustępliwy i zawzięty głupku! Bill popisał się. Nie ma co. "Masz trzy minuty." Zajebiście. Dobrze, że nie trzy sekundy. Należą mu się brawa za to, że w ogóle odblokował numer Toma i łaskawie nim porozmawiał.
Myślę, że chyba nic nie ugasi mojej ognistej złości na zachowanie Billa.
W znakomity sposób prezentujesz jak Bill mocno przeżywa całą tą sytuację z Tomem bo z jednej strony stęskniony przytula się do poduszki Toma, a z drugiej strony okropnie traktuje go w rozmowie telefonicznej. Zresztą Tom też mocno to wszystko przeżywa, co było widać w studio z Bastienem kiedy...
"– Pierzyliście się? – wypalił nagle (...) No gadaj! Przecież nie powtórzę tamtemu!" tutaj niesamowicie ukazałaś to jak zdenerwowany Tom natychmiast wszedł w swoją rolę "tamtego". Lepiej i już bardziej dobitnie się nie dało!
A na koniec. To było takie zaskakujące i zastanawiające jak Bill rozmawiał z Bastienem, a szczególnie fragment:
"– A powiedz mi… Zostawisz go? – palnął, nie owijając w bawełnę."
I moje emocje sięgały zenitu kiedy na samym końcu Bill mu odpowiedział:
"– Nie wiem, być może…"
Bardzo się boję, że serce Billa zaczyna się jednak powoli otwierać dla Bastiena, mimo, że tak naprawdę tylko jeden chłopak, jakim jest Tom, ma do niego klucz. Tom, którego Bill naprawdę kocha ponad życie.
Tak bardzo chciałabym się mylić i źle interpretować tą końcową sytuację z Bastienem...
Twoje wyrafinowane budowanie nastroju, niemalże w każdej scenie, powoduje uczucie siedzenia jak na szpilkach. A w ostrzejszych scenach kłótni czy wściekłości bohaterów emocje tak się udzielają, że niekiedy mam wrażenie jakby ktoś mi wbijał szpilki pod paznokcie. Jednak to tylko podkreśla jakie silne emocje potrafisz wywierać na czytelniku swoimi słowami. Żeby tak dogłębnie poruszyć wyobraźnię konieczna jest niezwykła inwencja twórcza, a Tobie jej nie brakuje. Długie, dopracowane i niezwykle bogate w emocje zdania, które czyta się całkiem płynnie bez ryzyka zagubienia się czy utraty wątku, są niekwestionowanym atutem i mocną stroną Twojego opowiadania. Nie wiem czy można pisać jeszcze bardziej obrazowo. Chyba nie można. Kiedy tylko zamykam oczy to natychmiast wszystko dokładnie widzę w wyobraźni. A w rezultacie sprawiasz, że to jeszcze bardziej potęguje przyjemność z czytania.
Weny twórczej na dalsze pisanie,
Pozdrawiam,
E.G.
P.S. Czarny Kocie! Nawet lubię Cię. Rzadko piję Coca-Colę bo wolę Pepsi. Moje przesadnie długie i rozwlekłe komentarze do opowiadań z off-top'em irytują ludzi od X lat więc przywykłam. Irytowały i irytować będą. Nie jesteś pierwsza. Piszę, co myślę. Nie jestem już nastolatką więc teraz nikt i nic nie sprawi, że ustawię swoje komentarze "na wygaśnięcie" bo komuś coś się nie podoba. Nawet nie ma takiej opcji. Do zobaczenia pod 35. częścią!
Bill jest niewyżyty, a i owszem, ale miłość do Toma skutecznie hamuje go przed wszelkimi pokusami. Jednak każdy dzień sprawia, że staje się coraz bardziej spragniony bliskości. To jest dla niego niebezpieczne. Myślę, że Tom i Bill obaj nie potrafią dojść do porozumienia, są uparci i zawzięci. Tom mógł powstrzymać się przecież od uwagi, że pewnie Bill zdradził go z Bastienem. A jednak tego nie zrobił.
UsuńCieszę się Evo, że czytanie moich rozbudowanych zdań nie sprawia Ci żadnego problemu, bo widzisz, mnie też nie xD Nie wydaje mi się, abym pisała jakoś niezrozumiale. Nie wyobrażam sobie stworzyć tekstu pisanego opartego jedynie na zdaniach prostych, to dopiero byłaby męczarnia w czytaniu, nie używać metafor i przenośni? O nie, to nie moja bajka. W taki sposób to ja mogę napisać jedynie pismo do urzędu xD. Mam po prostu swój styl, którego nie zmienię.
I tak trzymać, Ty także nie zmieniaj nic w komentowaniu, rozkładaj wszystko na czynniki pierwsze. Uwielbiam to!
Dziękuję, pozdrawiam, ściskam :*
Byłabym zapomniała. Eva Green, mam Ci pogratulować wprawy w irytowaniu ludzi swoimi komentarzami od X lat? Żaden powód do dumy. Spodziewałam się, że będziesz równie złośliwa co ja. Nie interesuje mnie, że komentujesz opowiadania od X lat... Popisujesz się, że przez dziesięć lat nie wyszłaś z formy? Daj spokój.
Usuń[Beatrice, wybacz i proszę skasuj ten spam za 48h. Może E.G. zdąży przeczytać, a może nie.]
Odezwę się, Czarny Kot.
Nie będę kasować, ale mam prośbę... Dziewczyny, nie spierajcie się. Niech tam sobie każdy mówi co myśli, ale w temacie opowiadania. Lubię Was obie, tak samo jak i wszystkich innych komentujących. Buziaki :*
UsuńCzarny Kocie! Zdążyłam przeczytać. Nie oczekuję gratulacji :D Nie popisuję się :D Podchodzę emocjonalnie i bez dystansu, to fakt. Dziesięć lat temu pisałam długie komentarze (zresztą nie tylko do opowiadań Beaty) z takim off-top'em, że Ty chyba dostałabyś zawału gdybyś zobaczyła moje opinie bo czasem były niemalże długości odcinka opowiadania :D Nie jestem złośliwa :D Lubię Cię i nawet schlebia mi to, że tak Cię poruszyły te moje komentarze :D Kończę bo nie jesteśmy na forum... A szkoda bo napisałabym Ci PW zamiast zaśmiecać tutaj i spamować. Skoncentrujmy się na opowiadaniu. Podobno każda z nas czyta tutaj zupełnie inne opowiadanie :D Cóż, sama napisałaś "zdanie jak dupa, każdy ma swoją" i nie ma lepszego podsumowania :D
Usuń[Beata, też bardzo przepraszam, ale musiałam odpisać. Lepiej to skasuj.]
Pozdrawiam,
E.G.
Zobaczycie, że zablokuję w końcu komentarze, jak się będziecie spierać xD
UsuńEch to...
OdpowiedzUsuńPo tym wyuzdanym, niewyżytym, zboczonym i wiecznie niezaspokojonym Billu nie spodziewałam się tego, że nie pójdzie z Bastienem na całość.
Oczywiście cieszę się, że Bill nie dość, że nie poszedł z nim na całość to jeszcze ostro zaprotestował kiedy Bastien zaczął go całować.
Brawo Bill! :)
Bo przecież Bill zachowuje się momentami jak jakiś erotoman... :) To tym razem się opanował.
A Tom bardzo mnie ujął tym jak walczy o Billa. Widać, że za wszelką cenę.
Oj myślę, że długo to potrwa zanim Bill i Tom wyjaśnią sobie wszystkie nieporozumienia.
Zaskakujesz i nie dajesz się nudzić.
Weny, weny, weny!
Heidi
A widzisz! Bill, mimo, że jest niewyżyty, to jednak swoje hamulce ma. Nie wiem tylko, czy gdyby to wszystko potrwało dłużej, nie uległby w końcu. Wszystko ma swoje granice. Póki co jednak potrafi się powstrzymać. Ile to potrwa, to ja nie zdradzę, przekonasz się sama. I wierzę, że przy żadnej części nie dopadnie Cię znudzenie.
UsuńDziękuję i serdecznie pozdrawiam ;*
Kolejna część :) ;) :* Hura! XD Wow XD Jestem tu, ale chyba piszę jako ostatnia :( ale chyba lepiej późno niż wcale, prawda? :) W końcu to w sumie nie są wyścigi XD przede wszystkim są wakacje dlatego obiecuję, że będę regularnie komentować :) ;) Zresztą nawet nie ma innej opcji dla takiego wspaniałego opowiadania! :) ;) Dziękuję Ci za całą tą część i za każde zdanie z osobna :) ;) To sama przyjemność móc czytać tak dobrze napisane odcinki :) i dla mnie jesteś mistrzynią :)
OdpowiedzUsuńBill chociaż zawsze taki napalony i niewyżyty to jednak nie stracił głowy, a sądziłam, że Bastien go uwiedzie... a tym bardziej, że Bastien ani trochę nie odpuszcza w zdobywaniu Billa. Szkoda mi Toma, że nie może wytłumaczyć Billowi, że jest niewinny, a to wszystko to tylko jedno wielkie nieporozumienie... cóż, mam nadzieję, że niedługo wszystko się wyjaśni.
Wybacz taki krótki komentarz, ale kolejny raz tak mi namieszałaś, że nie potrafię dobrze się wysłowić. Może gdybym pięć razy przeczytała ten odcinek to wtedy napisałabym kilka sensownych zdań ;) :) Nie nadaje się do pisania żadnych recenzji, a gdybać co będzie dalej nie będę bo znów poniesie mnie fantazja XD chociaż myślę, że niedługo ktoś się dowie o związku Billa i Toma... A może jednak nie i szykujesz dla nich bardziej zagmatwany scenariusz XD prostu napiszę krótko: podobało mi się. Zajebiście mi się podobało! ;) :)
Nadal jestem zdania, że Twój styl jest ponadprzeciętny.
Czekam na więcej, więcej i więcej.
Weny,
Do następnego,
LV.
A jednak nie napisałaś jako ostatnia ;)
UsuńBastien nie odpuści, bo Bill zbyt mocno go zauroczył i użyje wszystkiego, aby dopiąć swego, problem w tym, czy mu się to w ogóle uda? Mam nadzieję, że mimo wszystko zrozumiałaś całą część i wybacz, wcale nie chciałam namieszać ;) Po prostu musi się coś dziać, a pomysły wpadają mi do głowy zupełnie niespodziewanie.
Serdecznie dziękuję i pozdrawiam :*
Oczywiście, że zrozumiałam całą tą część :) ;) Tylko wiesz... Te emocje na gorąco zaraz po przeczytaniu :) ;) Chodziło mi o to, że... namieszałaś, ale "namieszałaś" w bardzo pozytywnym znaczeniu! :) ;) Zachowanie bohaterów w tym Twoim opowiadaniu jest dla mnie fascynująco nieprzewidywalne :) ;) i to jest super!
UsuńMasz prawdziwy talent do pisania!
Dużo weny twórczej :)
Do następnego,
LV.
Tutaj zawsze była taka cisza...
OdpowiedzUsuńZe dwa komentarze na krzyż...
Czytelnicy siedzieli cicho jak mysz pod miotłą to i ja się nie odzywałam bo w sumie to nic ciekawego do powiedzenia nie miałam.
A ostatnio wchodzę i widzę, że od wakacji nagle ilość komentarzy znacznie wzrosła XD
Jednak nie dziwię się bo przecież..
Opowiadanie jest fajne XD
Fabuła jest fajna XD
Bohaterowie są fajni XD
Bill jest fajny XD
Tom jest fajny XD
Twój styl pisania jest fajny XD Twoje słownictwo jest fajne XD
Opis erotycznych scen jest fajny XD
Akcja jest fajna XD
Dialogi są fajne XD
Ty jesteś fajna!
Mam skłonność określać wszystko, w taki leniwy sposób, że jest fajne XD Tylko, że niestety jak wszystko jest fajne to tak naprawdę jest nijakie... A jeśli ciągle używamy słowa fajne to to fajne traci znaczenie, a język robi się płaski i brzmi jałowo... Bo co znaczy fajne? Jak wyobrazić sobie fajne? Tylko tyle, że to jest pozytywne XD Taki plus pokazuje mi się przed oczami XD Same takie plusy, a plus to tylko plus XD
Napiszę ponownie, że nie dziwię się bo przecież...
Opowiadanie jest wspaniałe.
Fabuła jest ciekawa.
Bohaterowie są wyraziści.
Bill jest szałowy.
Tom jest świetny.
Twój styl pisania jest czarujący.
Twoje słownictwo jest oszałamiające.
Opis erotycznych scen jest fantastyczny.
Akcja jest porywająca.
Dialogi są zachwycające.
Ty jesteś przesympatyczna!
Także i ja dorzucam swoje trzy grosze XD
Pozdrawiam Cię bardzo gorąco bo jakby nie patrzeć odwalasz kawał dobrej roboty! XD
Sama nie wiem, dlaczego właśnie pod poprzedniej części zrobił się tu taki nagły bum, wszyscy ośmielili się komentować. Słupek rtęci wejść także znacznie podskoczył. A ja już myślałam, że będę zmuszona poskracać watki i szybciej zakończyć to opowiadanie. Nie ma motywacji do pisania, jeśli nie ma się wiedzy, że opowiadanie podoba się i wzbudza jakieś emocje.
UsuńDziękuję za tyle pochwał i, że odezwałaś się, ja także pozdrawiam ;*
Tylko nie to! XD
UsuńNie skracaj wątków!
Nie kończ tak szybko tego opowiadania!
No chyba, że masz już pomysł na następny twincest XD
Oczywiście, że motywacja do pisania jest mega ważna, ale mam nadzieję, że Ci jej nie zabraknie XD
Dzięki, że odpisałaś!
To zabawne, ale miałam trochę problem żeby odnaleźć tutaj swój komentarz XD
Cierpliwie czekam na kolejną część Twojego opowiadania XD
A masz i komentarz od Czarnego Kota. Nie będę Ci żałować bo towarzystwo Twoich adorujących do bólu czytelników rozkręca się jak ta lala!
OdpowiedzUsuńDo rzeczy. Większość uskarża się na niewyżytego i perwersyjnego Billa. Dajcie spokój. To właśnie o to tu chodzi. Stąd bierze się większość problemów i komplikacji. To nadaje sens dalszej akcji. Bill ukrywał swoją miłość do Toma. Długo czekał i marzył żeby Tom odwzajemnił jego uczucia. W końcu ten sen się ziścił i dlatego Bill nie potrafi nasycić się bliskością z Tomem. Nie widzicie tego? Chyba nie bo na siłę próbujecie zrobić z Billa erotomana. Bill nie jest bardzo wyuzdany i wulgarny. Flirtuje, choćby z Bastienem, w wyszukanym stylu bo lubi szokować i prowokować. Bill całym sercem kocha Toma! Nie szuka łatwego seksu i nie rzuca się na nikogo bez opamiętania wrzeszcząc ordynarnie: rżnij mnie ostro i mocno do nieprzytomności, we wszystkie możliwe otwory, jak burą sukę, tak żeby piekielnie kurewsko bolało. A odnoszę wrażenie, że część osób właśnie tak postrzega zachowanie Billa. On doskonale wie na ile może sobie pozwolić choć często naraża siebie i Toma.
Dobrze, że Bill ostro zareagował na pocałunek Bastiena stanowczo odpychając go od siebie. Udowodnił jak mimo wszystko mocno kocha Toma.
Niektóre zdania są tak dobitnie ubogacone, że przy końcu nie wiem co było na początku więc czytam dwukrotnie. Nie jestem mało skoncentrowana przy czytaniu. Z jednej strony niezwykle długie opisy pozwalają wiernie i szczegółowo odtworzyć każdą scenę. Z drugiej strony kiedy wszystko jest rozrysowane i podane jak na tacy to trochę ogranicza wyobraźnię w zakresie swobodnej interpretacji. Czasem potrzebne są pewne niedomówienia. Przykładowo... Twoje bardzo długie wręcz na kilka linijek, obszerne, rozbudowane, obfite w epitety i porównania, a w rezultacie przez to ekspresywnie wzmocnione zdania, których w moim odczuciu jest trochę za dużo, oczywiście nie są wielką katastrofą bo nie dość, że w doskonały, jak to tylko możliwe, sposób odpowiednio dokładnie prezentują Twój unikatowy styl pisania to jeszcze skutecznie chronią tekst przed banalnością i infantylizmem. Sama napisałam właśnie takie za długie zdanie. Ciężko to czytać, prawda? Naturalnie czasem po prostu inaczej się nie da. Twój nieco patetyczny (wiem, uczepiłam się) styl całkiem nieźle tu pasuje. Często jest to niezbędne żeby oddać charakter danej sceny i emocje. Pewnie taki jest Twój cel. Długimi zdaniami bardzo sugestywnie nakreślasz czytelnikowi uczucia bohaterów. Coś za coś. Krótkie zdania, których też u Ciebie nie brakuje, są wyraziste i mocno podkreślają konkretny aspekt. To jest istotne. Mam wrażenie, że ja i Eva Green czytamy tutaj chyba zupełnie inne opowiadanie. Chociażby to, że... cytuję z komentarza E.G. "Długie, dopracowane i niezwykle bogate w emocje zdania, które czyta się całkiem płynnie bez ryzyka zagubienia się czy utraty wątku, są niekwestionowanym atutem i mocną stroną Twojego opowiadania." Całkiem płynnie? Serio? Bez ryzyka utraty wątku? Serio? Mocną stroną? Serio? Nie dość, że długie zdanie to jeszcze brzmi jak ekstrawagancka i wyidealizowana recenzja. Zero obiektywizmu. Każdy wyraża swoją opinię. Moja jest inna. Więcej przykładów przytaczać nie będę. Sporo jest tego, a szkoda mi czasu. Nie jestem pewna czy E.G. podchodzi tak emocjonalnie i bez dystansu do każdej części tego opowiadania czy bardziej do Twojej osoby. Znowu się czepiam i zachowuję się tak jakbym pozjadała wszystkie rozumy.
Zastanawiam się czy poszukiwanie lekkości w Twoim opowiadaniu to nie jest moja niedorzeczna zachcianka i chwilowa fanaberia. Możliwe, że jest dlatego przepraszam. Ty masz zamysł na to opowiadanie. Od początku wiadomo, że nie będzie lekko, łatwo i przyjemnie. Fabuła naprawdę jest o czymś. To nie jest tandetne romansidło. Nigdy nie wiało nudą. Wiele scen rzuca na kolana. Opisy absolutnie zachwycają. Tekst jest niezwykle spójny i przemyślany. Czepiać można się błędów ortograficznych, gramatycznych czy stylistycznych, a takowych u Ciebie nie dostrzegam.
Kończę bo nie chcę pisać o dupie Maryni.
Jeszcze w wakacje się odezwę, Czarny Kot.
Tyle wątków w Twoim komentarzu, że się pogubiłam i nie wiem od czego zacząć xD
UsuńNa wstępie powiem, że niezmiernie cieszą mnie moi adorujący czytelnicy. Dzięki nim, nie skończę tak szybko, jak miałam zamiar to zrobić xD. Chwała im!
Co do Billa - trafiłaś idealnie w punkt, póki co, oczywiście ;)
Teraz pora odnieść się do tych moich okropnych i rozbudowanych zdań xD Spieszę więc z wyjaśnieniem i moją teorią w tym temacie! Wcale nie są aż takie długie, góra trzy linijki. I chyba nie aż tak niezrozumiałe, przynajmniej nie mam jak dotąd takich sygnałów od innych xD. Nie wyobrażam sobie stworzyć opowiadania na zdaniach prostych, bo o wiele lepiej od zdania: „Poczuł dreszcz”, brzmi zdanie: „I choć tego dnia temperatura była dość wysoka, poczuł na skórze wszechogarniający dreszcz.”, czyż nie mam racji? Język polski jest zbyt piękny, aby się ograniczać. Twoje długie zdanie przeczytałam naprawdę bez trudu i w ani jednej sekundzie to mi nie ciążyło. Z tym jest może trochę jak z matematyką, dla jednych banalnie prosta, dla innych totalny kosmos (w tym dla mnie ofc xD )
Teraz sprawa opisów. Mimo dość starannego rozrysowania sytuacji słowem, staram się też pozostawić co nieco dla wyobraźni czytelnika, od której wszystko zależy. Jeśli chce, a co najważniejsze potrafi, zwizualizuje sobie pod powiekami, czy też w głowie, swój własny obraz sytuacji, jak też i samych bohaterów.
A tu pozwolę sobie zacytować: „Nie jestem pewna czy E.G. podchodzi tak emocjonalnie i bez dystansu do każdej części tego opowiadania czy bardziej do Twojej osoby”, no teraz to odleciałaś, aż się zaśmiałam :D :D :D. Jestem pewna, że Evie podoba się jedynie moje opowiadanie, bo przecież my się nie znamy, żeby miała być zachwycona moją skromną osobą ;)
Reasumując nachodzi mnie taka refleksja, co do Twojego komentarza, (który, żeby nie było, bardzo mi się podobał!):
Wszystko jest „be”, ale po chwili namysłu tak naprawdę jest „cacy” xD
Dziękuję Ci serdecznie, pozdrawiam cieplutko ;*
Ty piszesz długie zdania, a ja wielowątkowe komentarze, czyli jesteśmy kwita.
UsuńTo opowiadanie naprawdę ma potencjał więc mam nadzieję, że jesteśmy dopiero w połowie.
Tak dla przykładu, cytując choćby z 33. części:
"W tej chwili jednak i tak nie miał ochoty do tego wracać, chciał zapomnieć o tym upokorzeniu, jakie go spotkało, chciał wymazać z pamięci to, co zobaczył, choć wiedział, że nie zresetuje jej na zawsze, to wszystko wróci niczym bumerang, jednak na tę chwilę musi wywalić to z pamięci."
Może to nie jest najdłuższe zdanie.
Może szukam dziury w całym.
Może znów niepotrzebnie się czepiam.
Fakt, żeby tak pisać to naprawdę trzeba mieć zdolności. Nie ukrywam, że imponujące to jest. Oczywiście, że tekst nie może składać się tylko z rzeczowników i czasowników. Takie coś natychmiast przestałabym czytać.
Co do E.G. to po prostu jestem zdumiona, że ta dziewczyna przeczytała Twoje opowiadanie bodajże w trzy dni i jeszcze zostawiła trzydzieści trzy długie komentarze wyrażając opinię pod każdą częścią. Stąd moje śmiałe aluzje, że nie ma dystansu do tego opowiadania i prawdopodobnie do Twojej osoby. Tyle w temacie.
A czytać ten twincest to i tak nadal będę. To opowiadanie za bardzo mnie wciągnęło żeby przestać.
A może nawet wrócę do poprzednich części, które już dość dawno czytałam i zostawię jakieś słowo...
Na pewno jeszcze się odezwę, Czarny Kot.
Oj tam, takie mi zdanie, jedynie na trzy linijki xD
UsuńZapraszam serdecznie, miło mi będzie Ciebie tutaj nadal gościć :*
Ja oczywiście zacznę od napisania komentarza, a później przeczytam inne, żeby się przypadkiem nie sugerować czyjąś opinią. :P
OdpowiedzUsuńNo i... wydaje mi się, ze... Bastien może być w końcu pierwszą osobą, która odkryje romans bliźniaków. Póki co niby się nawet niczego nie domyśla, ale... za moment może mieć już naprawdę sporo informacji co do tego, żeby zacząć coś podejrzewać. Szczególnie, ze Bill teraz u niego pomieszkuje, a z Tomem widuje się w studio. Jeżeli jest dobrym obserwatorem, coś może mu się w końcu nasunąć...
rozbawiła mnie trochę ta scena kiedy powiedział tak otwarcie Tomowi o tym, ze zrobi wszystko żeby Bill był jego. Gdyby tylko wiedział komu to mówi Hahahaha xD wtedy można by uznać to za bardzo odważne posunięcie :D
Bill się miota... niby próbuje urzec Tomowi nosa, w jakiś sposób się zemścić, ale tez tęskni. Jestem ciekawa co wyniknie z takiej burzy emocji, która w nim szaleje. Ja osobiście liczę na to, ze między nim a Bastienem w końcu do czegoś dojdzie :D i to czegoś więcej niż tylko jednostronnego pocałunku. ;>
Może i szkoda, ze Bill nie pozwolił dojsc Tomowi do słowa, ale... cały czas jest napięcie, coś się dzieje, nie ma nudy... wiec... jestem zadowolona :D
Buziaki kochana i czekam na następny rozdział! Dużo weny!!! :***
Nie uprzedzę faktów i nie odpowiem na Twoje pytanie. Z pewnością nie będzie łatwe tego wszystkiego ukryć, ale nie ma co martwić się na zapas. Zawsze chłopcy mogli się z czymś wydać, szczególnie mieszkając osobno, mając za jakiegoś pośrednika Bastiena. Bill tęskni, bardzo tęskni. Właśnie dziś napisałam fragment, co też z tej tęsknoty wyszło ;)
UsuńDziękuję, teraz, kiedy wiem, że czytelnikom się podoba, to i wena dopisuje, a pisanie idzie jak po maśle :D
Ściskam, pozdrawiam :*
Pierwsza zasada pisania komentarza - komentarz nie jest streszczeniem (ze spamem). To jest najbardziej trywialna wiedza, którą komentujący powinni znać. Widzę, że nie znają dlatego przypominam.
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest oryginalne. Niezwykle mocno przykuwasz uwagę nie tylko poprzez wyraźnie opisane, intensywne i realistyczne sceny erotyczne, ale także dzięki intrygującym bohaterom, atrakcyjnej fabule oraz nieoczekiwanym zwrotom akcji.
To tyle, dziękuję za uwagę.
abc
Nie wiedziałam nawet, że są jakieś kanony komentowania, sama czasem piszę pod różnymi opowiadaniami co mi tam w duszy gra i jakimi obserwacjami chcę się podzielić z autorem. Dla mnie każdy komentarz jest cenny. Dziękuję za miłe słowa, cieszę się, że doceniasz moją pracę.
UsuńDziękuję serdecznie i pozdrawiam :*
Wszystko, co tylko mogło,
OdpowiedzUsuńzostało już skomentowane :P
Poczęstowałaś, zresztą nie
pierwszy raz, tak smakowitą
mieszanką emocji, że nie jem,
ale... pożeram to opowiadanie
i mam taki wielki apetyt na
więcej, że nie potrafię się najeść :P
Pisać to Ty potrafisz więc
chęci, zapału i głowy pełnej pomysłów
na kontynuację tego opowiadania!
A i zapomniałam dopisać...
"dziękuję".
I cóż ja mogę Ci odpowiedzieć? Po prostu jedz na zdrowie, uwielbiam karmić ludzi słowami, szczególnie wówczas, kiedy są dla nich jak smakowite kąski, więc... smacznego ;D
UsuńI ja także dziękuję za miłe słowa :*
Pochłonęłam Twoje opowiadanie...
OdpowiedzUsuńjak gąbka wodę :)
Uzmysłowiłam sobie, że Twój niezaprzeczalnie obłędny styl pisania jest jak magnes :) i myślę, że nikt Ci nie dorówna.
Ostatnio czytałam wieczorami po kilka części aż...
trafiłam do tego odcinka i...
nagle czuję taką pustkę :(
Stworzyłaś między Billem a Tomem taki romans z piekła rodem, że czego chcieć więcej. To jest wspaniałe! I tyle.
Polubiłam postać Bastiena, ale...
będę siedzieć cicho i się z tym nie wychylać :)
Czy w wakacje też będziesz publikować części co około dwa tygodnie jak do tej pory?
Tak czy inaczej będę obserwować i...
zaglądać na tego Twojego bloga każdego dnia :) ;*
Czytelnicy zaczynają mnie rozpieszczać tymi pochlebnymi recenzjami, które niezmiernie mnie cieszą. To taki motor do dalszego pisania, wiem, że piszę nieźle, ale te wszystkie komentarze przechodzą moje najśmielsze oczekiwania. Raduje się serce, że moje hobby daje innym taką przyjemność czytania!
UsuńDziękuję serdecznie i wierzę, że Ciebie także tu nie zabraknie, do samego końca.
Tak, mniej więcej w takich odstępach będą części, ja niestety nie mam wakacji, a jedynie urlop, no i wyjeżdżam na tydzień.
Pozdrawiam :*
Spodziewałam się naprawdę wiele (bo uwielbiam twincest) i nie powiem sam początek wiele obiecuje, a im bardziej w głąb tym coraz lepiej. Swoim językiem dosłownie uwodzisz czytelnika. Bill i Tom jako Twoi bohaterowie to klasa sama w sobie! Według mnie masz wyjątkowo barwny styl, dodatkowo narracyjnie i fabularnie zachwycasz, zaciekawiasz i zachęcasz, choć to przecież jeszcze niedokończone opowiadanie i wiele przed nami (mam taką nadzieję). A i nawet dostrzegam pewien ukryty sens, który szczególnie mnie interesuje bo zgrabność tego Twojego opowiadania skrywa coś dodatkowego w sobie. Dla mnie związek między rodzeństwem początkowo był... czymś nie do pomyślenia, ale... zagłębiając się w to... dostrzegłam co jest najistotniejsze w tej całej nagonce i niechęci do tego typu relacji między rodzeństwem, a mianowicie samo uczucie. Miłość, która jest przecież taka czysta sama w sobie, taka silna i tak niesamowicie wyjątkowa, że nie potrzeba już więcej żadnych słów. Dawno nie czułam takich emocji, dziękuję Ci za wszystkie ukazane dotąd części! Nie potrafię wyrazić słowami tej całej przyjemności, którą przeżywam czytając to Twoje opowiadanie, ale w końcu chciałam coś od siebie napisać i nawet specjalnie się zalogowałam. Moje gorące pozdrowienia dla Ciebie Kochana! :*
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jaka to dla mnie przyjemność mając świadomość, że opowiadanie się podoba i mam dla kogo pisać. To ogromny motor dla dalszego tworzenia. Jeszcze do niedawna nie spodziewałam się aż tylu komentarzy i aż tylu pięknych słów. Oczywiście, że jeszcze dużo przed Wami. Teraz już z pewnością nie okroję tej historii. I to strasznie miłe, że zalogowałaś się właśnie dlatego, aby się tutaj odezwać.
UsuńDziękuję serdecznie i pozdrawiam :*
Dziękuję
Tutaj jedno nieporozumienie goni drugie. Coraz więcej pytań, a coraz mniej odpowiedzi. Bill koniecznie próbuje odpłacić Tomowi pięknym za nadobne, ale nie zna całej prawdy jak to było z Danielle. Podoba mi się to, że Bastien, taki po uszy zakochany w Billu, chętnie pozwolił mu u siebie zamieszkać. A poza tym świetnie pokazujesz jak oni wszyscy się męczą: Bill bez Toma, Tom bez Billa, a nawet Bastien bez Billa bo choć Bill mieszka u Bastiena to mimo wszystko sercem nadal jest z Tomem.
OdpowiedzUsuńI wiesz co? Jestem strasznie ciekawa co dalej! Wcześniej nie przeszkadzało mi to, że kończysz części w takich kulminacyjnych momentach bo po prostu szybko sięgałam po kolejną część, a teraz już nie ma tak łatwo.
Najpierw zastanawiałam się jak znajdę czas na czytanie, ale o dziwo szybko i bez problemu ten czas znalazłam.
Teraz z kolei mam czas, ale muszę uzbroić się w cierpliwość i czekać. Będę czekać i obserwować bo przekonałam się, że warto.
:)
Bill jest bardzo narwany i nic nie da sobie wyjaśnić, jednak i na to przyjdzie pora. I masz rację, jest blisko Bastiena, a jednak sercem bardzo daleko. Mimo wszystkich swoich niedoskonałości, bardzo kocha Toma.
UsuńPrzyjemnie czyta się opowiadanie, kiedy się wie, że można sięgnąć po kolejną część, ale kiedy jest ono nieskończone, niestety przychodzi taka chwila, kiedy trzeba wykazać się cierpliwością. Myślę, że kolejna część już niebawem.
Dziękuję serdecznie i pozdrawiam :*
Mimo, że ostro mnie rozjechało i poszatkowało na miazgę to jednak zabrnęłam aż tutaj.
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest niesamowite!
Krnąbrny Bill cały czas daje radę.
Tom w swoim stylu również nie próżnuje.
Bastien robi co tylko może żeby zdobyć i rozkochać w sobie Billa.
Danielle napalona na Toma tak mało dopiero zrobiła, a już tak duże zamieszanie wywołała jak prawdziwy huragan.
Każdą część czyta się lekko i przyjemnie!
Akcja non stop nabiera tempa. Co mnie najbardziej urzekło to to, że każda inna autorka już dawno skończyłaby opowiadanie po około dwudziestu częściach, a Ty... dopisałaś jeszcze prawie drugie tyle bardziej pasjonujących i wciągających niż te pierwsze dwadzieścia części.
Szacun, czapki z głów.
Nie powinnam komentować bo tylko się kompromituje. Pisać nie umiem za grosz, za to czytać a i owszem.
Trzeba mi było czytać jedną max dwie części dziennie, a nie teraz wyć do księżyca, że się skończyło.
Jak to było... Zacny tytuł. Przez duże "Z".
Nie tylko zacny tytuł, ale przede wszystkim zacne opowiadanie!
Tak trzymaj!
To dobrze, że poskładałaś się z tych poszatkowanych kawałków i dobrnęłaś do końca - na razie do końca, bo do tego finalnego jeszcze daleko. Szykuję moim bohaterom jeszcze długą drogę i nie tak prędko ten koniec nastąpi.
UsuńUwierz, wcale się nie kompromitujesz, każde słowo od moich czytelników jest dla mnie bardzo ważne i przynajmniej wiem, że mam dla kogo pisać. Taki urok czytania opowiadań, że trzeba czekać na kolejną część. Niestety mam mnóstwo obowiązków i mało czasu na pisanie, ale staram się pisać w każdą wolną chwilę. Dla Was wszystkich.
Dziękuję i cieplutko pozdrawiam ;*
Bez zbędnego wstępu.
OdpowiedzUsuńOd początku irytująco drażni mnie postać Bastiena. Jego zachowanie ponownie sprawiło, że wielokrotnie odkładałam czytanie części, bo zwyczajnie nie było to na moje nerwy. Z winy Bastiena do tej pory mam czerwone ślady na czole, po uderzaniu głową w biurko, gdy usilnie próbowałam ustalić czy Bastien w ogóle rozumie to, że Bill go nie kocha, tylko potrzebuje chwilowego schronienia w jego mieszkaniu z powodu zawirowań w swoim życiu. Wychodzi na to, że Bastien tego nie pojmuje bo nie panuje nad sobą (musiał zwalić sobie w łazience) i jeszcze całuje Billa podczas snu.
Format, akcja i cała historia, jak dla mnie, jest bez zarzutu.
Chciałabym uścisnąć Ci rękę za tak starannie dopracowane opisy i wyśmienite dialogi.
Nie czytam byle czego bo przeznaczam swój czas tylko na dobrze napisane opowiadania. Ten Twój twincest właśnie do takich należy!
Muszę Cię zmartwić, Bastien wciąż będzie irytował, nie bez powodu wprowadziłam tę postać. Ma tu swoje, bardzo ważne zadanie. Oj, ale nie chciałam, abyś z tego powodu waliła głową w przysłowiowy mur ;)
UsuńJa mam zupełnie tak samo, nie czytam czegokolwiek. Zagłębiam się jedynie w niebanalne opowieści i przede wszystkim poprawnie gramatycznie i ortograficznie napisane.
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam :*