Część 36.
Bastien
siedział w studio już dwie godziny i zdążył zmontować sam kilka fragmentów, a
Toma wciąż nie było. Kiedy próbował się z nim skontaktować telefonicznie, ten
nie odbierał. Był trochę zły, bo nie dość, że go wystawił nie powiadamiając o
nieobecności, to jeszcze umknęła mu okazja, aby z niego wyciągnąć coś na temat
telefonicznej rozmowy z Billem, a w głowie miał już plan, jak to rozegrać.
Właściwie już skapitulował i miał się zbierać, kiedy usłyszał dźwięk swojego
telefonu. Dzwonił Tom.
–
No nareszcie! Co jest z tobą?
–
Sorry stary, ale nie dam rady dziś dotrzeć. Dopiero się obudziłem i chyba wciąż
nie wytrzeźwiałem – wymamrotał gitarzysta.
–
Szkoda, miałem nadzieję, że coś fajnego ci pokażę – mruknął Bastien, głosem
pełnym zawodu. Wiedział, że szatyn jest łasy na nowinki i ściśnie go z
ciekawości. Tom jednak tym razem był zainteresowany czymś zupełnie innym, ale
zapytał bardziej z grzeczności, niż ciekawości.
–
A co takiego?
–
Zrobiłem nowy montaż, no ale trudno, to najwyżej w poniedziałek. Ty się lecz z
kaca, a ja wracam do domu. Bill pewnie jeszcze śpi, ale najwyżej zrobię mu
jakąś przyjemną pobudkę – zaśmiał się blondyn i w tym momencie usłyszał jakieś
dziwne sapnięcie z drugiej strony słuchawki.
–
Zaczekaj! – Tom, z jakimś trudnym do zidentyfikowania zniecierpliwieniem zatrzymał
go, po czym szybko dodał: – Jak nie masz nic ważnego, może wpadłbyś po drodze
do mnie? Chętnie bym zobaczył co tam zmontowałeś.
Bastien
tylko uśmiechnął się pod nosem. Niewątpliwie jego podejrzenia zaczynały się
składać w jakąś całość, chociaż nadal nie bardzo wiedział o co w tym wszystkim
chodzi, ale był pewien, że coś zaczyna tu śmierdzieć. Coś, tylko co…? Tom
ewidentnie chciał odwlec moment jego powrotu do domu, w którym był Bill chociaż
to wydawało mu się totalnie absurdalne, bo przecież i tak spędzał z nim masę
czasu, choćby całe noce, podczas których wiele mogło się wydarzyć. Nie miał
przecież żadnej pewności, że wciąż nie wydarzyło się nic.
–
Jasne, nie ma sprawy, wprawdzie to wcale nie po drodze, ale mogę podjechać –
odparł wesoło chłopak. Na rękę było mu dzisiejsze spotkanie z Tomem, wiedział,
że prędzej czy później, podejmą temat Billa.
–
To wpadaj, ja się za ten czas ogarnę. Czekam!
–
Na razie!
Blondyn
szybko porozłączał sprzęt i spakował się. Był podekscytowany na to spotkanie z
Tomem. Wiedział, że musi być czujny i uważny, i nic, żaden gest, czy reakcja
chłopaka nie może mu umknąć. Priorytetem w tej chwili dla niego było zagadać o
tę wczorajszą, telefoniczną rozmowę braci. Bo jak to powiedział Bill? Ten facet
dzwonił z telefonu Toma, bo od niego by nie odebrał? No to ciekawe, jaką wersję
usłyszy dziś od niego samego, czy faktycznie potwierdzi ten fakt.
W
niespełna pół godziny był już na miejscu, a kiedy drzwi otworzył mu Tom,
zacmokał na jego widok.
–
No, no! Widzę, że było grubo! – zaśmiał się i wchodząc, tuż za jego plecami
zobaczył Georga, który właśnie zamierzał wrócić wreszcie do domu.
–
To wy bawcie się dobrze, a ja spadam, kumpel po mnie przyjechał – Podał im
dłoń, po czym wyszedł. Tom zamknął za nim drzwi, a Bastien z laptopem pod pachą
podążył za gospodarzem do salonu. I znów burza myśli rozpętała się w jego
głowie, bo właśnie przypomniał sobie, że wieczorem Georg dwa razy próbował
telefonicznie skontaktować się z Billem, a jeśli był z Tomem, zrobił to
ewidentnie za jego wiedzą, a może nawet na jego prośbę.
–
Jakaś okazja była, czy męska popijawa? – zapytał.
–
Typowo męska – burknął Tom. Bastien nie wiedział, czy tak kiepsko się czuje z
powodu kaca, czy po prostu jest na niego zły, ale w sumie to nie było teraz
ważne. Nie odpowiedział nic, tylko postawił laptopa na stoliku i otworzył.
–
Pokaż, co tam masz ciekawego – Szatyn usiadł obok niego i wbił wzrok w ekran.
Blondyn podłączył słuchawki i podał mu je, a kiedy miękkie poduszki nauszników
otuliły uszy chłopaka, odpalił odpowiedni kawałek. Wpatrywał się w niego,
oczekując reakcji, a widząc coraz szerszy uśmiech na jego ustach, sam się
uśmiechnął.
–
No, to jest niezłe! – powiedział w końcu Tom, ściągając słuchawki. – Rzekłbym,
że świetne!
–
Cieszę się, że ci się podoba. – Promienny uśmiech nie gasł na twarzy DJ’a.
Mimo, że każdy z nich miał ochotę wyciągnąć z tego drugiego coś, co tak
naprawdę dotyczyło czarnowłosego, to jednak zagłębili się w rozmowę na temat
zawodowy. Wydawało się, że żaden z nich nie ma ochoty wyskoczyć z jakimś
pytaniem pierwszy, męczyli się więc dłuższy czas obaj, ciągnąć pogawędkę o
muzyce, nagraniach i innych, podobnych rzeczach, aż Tom poczuł suchość w ustach
i podniósł się, aby przejść do kuchni i wyjąć z lodówki piwo.
–
Tobie nie proponuję, bo przyjechałeś samochodem, chyba że jedno walniesz, co?
–
Nie, dzięki. Ale chętnie napiję się wody, soku, czy co tam masz – odparł
Bastien, a wówczas Tom wyjął puszkę coli, po czym wrócił do salonu i postawił
ją przed gościem.
–
A mój brat, to w ogóle zamierza wrócić do domu? – Gitarzysta nie wytrzymał.
–
A sam nie możesz go o to zapytać?
–
Próbowałem zrobić to wczoraj, ale nie udało mi się.
–
Rozmawialiście?
–
Poniekąd. Nie dał mi zbyt wiele powiedzieć, rozłączył się.
Bastien
wpatrywał się w Toma zaciekawiony. A więc to tak, rozmawiali… Więc kiedy niby,
z komórki Toma dzwonił ten facet, jak twierdził Bill? Teraz była idealna
okazja, aby potwierdzić swoje przypuszczenia.
–
A ten jego facet? Narozrabiał i co? Nawet nie próbuje się z nim skontaktować?
–
Nie wiem. Nie widziałem się z nim – odparł Tom wymijająco, popijając piwo. –
Powiedz mu, żeby po prostu wrócił do domu. Matka już się zaczyna interesować z
kim mieszka, czy sobie kogoś znalazł. Jeszcze gotowa tu przyjechać – skłamał.
Bastien
uśmiechnął się tylko pod nosem. No to wszystko już było jasne, ale… co to w
ogóle miało znaczyć? Bill kłócił się przez telefon ze swoim bliźniakiem, robiąc
mu wymówki z zazdrości o jakąś lalę? Od początku wydawało mu się dziwne, że
wyprowadził się z domu. Czy w takim razie tym mężczyzną, którego przyłapał na
zdradzie mógł być Tom? To wszystko wydawało mu się tak absurdalne, że aż
śmieszne! Nie… To był jakiś czysty nonsens. Wciąż miał w głowie jeszcze wiele
pytań, na jakie nie umiał znaleźć odpowiedzi. Wiele wskazywało na to, że braci
łączy jakaś dziwna relacja, i z pewnością nie jest to jedynie braterska więź. A
może Bill był tylko zazdrosny o Toma, bez żadnych dodatkowych atrakcji? Ale aż
tak, żeby uciekać z domu?
Nie
było innej rady, jak lepiej się temu wszystkiemu przyjrzeć i zwracać uwagę na
każdy szczegół, aby w końcu móc ułożyć całą układankę.
***
Mijał
szósty dzień bez seksu, a ja dostawałem już istnego pierdolca i chyba sperma
rzucała mi się na mózg, bo przez ten czas nawet nie miałem sobie jak strzepać.
Ciągle byłem z Bastienem, a kiedy go nie było zazwyczaj wtedy spałem. Mogłem to
zrobić pod prysznicem, ale chodziłem tam zawsze wtedy, kiedy byłem już mocno
nawalony i nie miałem na to siły. Jednym słowem, od jakichś dwóch dni myślałem
tylko o seksie i już nie dawałem rady. Były chwile, kiedy chciałem wziąć torbę,
wrócić do Toma i błagać go w drzwiach, choćby na kolanach, aby porządnie mnie
zerżnął, jednak na to wciąż nie pozwalała mi moja duma.
Bastien
zachowywał się wobec mnie bardzo przyzwoicie, wprawdzie coś insynuował, patrzył
na mnie niczym wygłodniały pies, ale trzymał dystans, bo na nic mu nie
pozwalałem.
Miałem
wrażenie, że kiedy wrócił do domu poprzedniego dnia, a ja wreszcie wstałem,
przyglądał mi się jakoś inaczej, wnikliwiej. Zagadnąłem go nawet, czy coś się
stało, czy może Tom mu coś nagadał, ale stanowczo zaprzeczył. Nie zachowywał
się jednak tak samo jak wcześniej, a to świadczyło o tym, że coś się musiało
wydarzyć i to coś, z pewnością było związane z moim bliźniakiem, bo z nikim
tego przedpołudnia się raczej nie spotkał, a jeśli nawet, to z pewnością nie
dotyczyło mnie. Nie drążyłem jednak tematu, mając to po prostu w dupie.
Spędziliśmy razem miły, wspólny wieczór gotując kolację (to znaczy gotował
Bastien, ja mu tylko trochę pomagałem), potem zjedliśmy razem i opróżniliśmy
dwie butelki wina, a, że po winie chce mi się spać, padłem jak mucha.
Była
pierwsza po południu w niedzielę, kiedy obudziłem się. Miejsce obok mnie było
puste i od dawna chłodne, więc Baron musiał już dawno wstać. Na szafce obok
stało zostawione dla mnie śniadanie. Pod przezroczystym kloszem kusiły dwa,
kolorowo ozdobione warzywami tosty, a obok stała szklanka pełna soku. Kawy mi
nie zrobił, bo pewnie dawno by wystygła. Uśmiechnąłem się na ten widok.
Musiałem przyznać, że bardzo się starał i gdyby nie moja chora miłość do Toma,
dawno byłbym pewnie jego i nie musiałbym cierpieć z powodu tej pierdolonej
wstrzemięźliwości. Na samą myśl mój kutas lekko nabrzmiał. Ogarnęła mnie złość:
na Toma, na samego siebie i w końcu na Bastiena, sam właściwie nie wiem za co
akurat na niego. A tak w ogóle gdzie on był? Sięgnąłem po telefon i napisałem
mu smsa z pytaniem: „Gdzie jesteś?”, odpowiedź była szybka: „Na dole w studio,
dopieszczam naszą piosenkę”. Odpowiedziałem mu zaraz: „Chcę usłyszeć efekt
końcowy!”. „Oczywiście”- odpisał.
Byłem
podekscytowany i chociaż już słyszałem wersję roboczą, wiedziałem, że kiedy
Bastien doda wszystkie swoje efekty, będzie po prostu zajebista. Nie chciałem
schodzić i mu przeszkadzać, chociaż nosiło mnie. Czułem jakieś dziwne
podniecenie, przemieszane z radością i zarazem złością na mojego bliźniaka,
którego teraz przy mnie nie było, a ja go tak bardzo potrzebowałem. Nie
wiedziałem kiedy Baron skończy, ale z pewnością nie miało to stać się za
chwilę, miałem więc trochę czasu dla siebie, a co mogłem zrobić w tym czasie?
Oczywiście ulżyć sobie. W moim wieku wstrzemięźliwość była bardzo niewskazana,
mogłem do cholery nabawić się jakiejś nerwicy! Nie potrzebowałem żadnego
wspomagania, wiedziałem, że wystarczy nieco pobudzić wyobraźnię, potem parę
ruchów ręką, a wreszcie trochę się rozluźnię. Mimo to odpaliłem telewizor,
wcześniej widziałem w odtwarzaczu Bastiena kilka gejowskich pornoli, więc
włączyłem jeden z nich. Usadowiłem się na łóżku i oparłem wygodnie o zagłówek,
po czym przewinąłem odrobinę. Nie potrzebowałem oglądać żadnego całowania,
jakiejś gry wstępnej, już bez tego fiut stał mi niczym wieża Eiffla. Zatrzymałem
na akcji, kiedy jeden koleś obciągał drugiemu ze smakiem i sięgnąłem do
bokserek. Wprawdzie mi musiała wystarczyć moja niezawodna i jakże pomocna dłoń,
ale przynajmniej wiedziałem, że ona mnie nie zawiedzie, że wreszcie spuszczę z
krzyża z głośnym jękiem.
Tylko,
czy aby na pewno tu i teraz?
***
Bastien
właśnie zapisał ostateczną wersję ich utworu, nad którym pracowali przez
ostatni czas, a który był według niego istną, dopieszczoną perełką. Czuł
ogromną dumę i już nie mógł się doczekać, kiedy przedstawi ją czarnowłosemu.
Pomyślał teraz, że będzie zadowolony, kiedy szybko przyniesie mu tę radosną
wieść, wstał przecież jakieś pół godziny temu i z pewnością zdążył już zjeść
śniadanie. Wyszedł więc ze studio ruszył na górę, wskakując po dwa schodki, ale
na półpiętrze stanowczo zwolnił, kiedy usłyszał jakieś stękania i jęki. Co w
tej sypialni się działo? Przecież Bill był tam sam, a do jego uszu z pewnością
dochodził niejeden głos, jakieś przekleństwa, sapanie i odgłosy mlaskania.
Ostatnie kilka schodów wspiął się w ciszy niemal na palcach i skradł się pod
uchylone drzwi. Zerknął przez szparę i wmurowało go w miejscu. Bill leżał
wpatrzony w ekran telewizora, a jego dłoń przesuwała się w górę i w dół po
wzwiedzionym penisie. Poczuł się głupio tak bezczelnie go podglądając, ale z
drugiej strony był zły, że robi to sam, kiedy wystarczyło jedno słowo, a
dogodziłby mu w o wiele przyjemniejszy sposób. I wtedy zapragnął to przerwać,
nie chciał, aby w ten sposób dokończył. Naparł palcami na drzwi i lekko je
pchnął, a te wolno otworzyły się. Czarnowłosy natychmiast odwrócił się w tę
stronę, cofnął dłoń i naciągnął bokserki, wstydliwie chowając pokaźne
uwypuklenie w kroczu w dwie garści. To jednak był jedynie odruch z powodu
zaskoczenia, bo zaraz zabrał dłonie i jęknął z nutą złości:
–
Przeszkodziłeś.
–
Czy naprawdę musisz robić to sam? – rzucił Bastien, uśmiechając się
uwodzicielsko i oparłszy się ramieniem o futrynę, zaplótł przedramiona na
torsie.
–
Wal się. – Usłyszał w odpowiedzi.
–
Chętnie, ale nie siebie. Chodź na dół, wszystko już gotowe.
Podniecenie
wcale nie opuściło Billa, a teraz doszło jeszcze podekscytowanie. I choć
niczego nie sfinalizował, wstał i boso, w samych bokserkach ruszył za Bastienem
po schodach na dół, do studia, gdzie gospodarz od razu podał mu słuchawki. Natychmiast
je nałożył drżącymi z ekscytacji dłońmi. Stanął przodem do stołu z konsolą i
laptopami, i przytrzymując nauszniki, przymknął oczy wsłuchując się w pierwsze
takty ich wspólnego dzieła. Około dziewięciominutowa kompozycja zaczęła
wprawiać go w dziwny trans, wydała mu się czystą, muzyczną magią, tak piękną,
że żadne słowa nie potrafiły jej opisać. I choć tego dnia temperatura była dość
wysoka, poczuł na skórze wszechogarniający dreszcz. Drgnął, kiedy w drugiej
minucie usłyszał swój głos i był zdumiony jego brzmieniem. Poddał się zupełnie,
nie otwierając oczu, zaczął kołysać lekko, bo wciąż jeszcze utwór nie nabrał
właściwego sobie, dość szybkiego tempa. I właśnie wówczas, poczuł na ramionach
dłonie Bastiena, a na karku ciepły, wilgotny dotyk jego warg. To cielesne
doznanie w połączeniu z bodźcem zadającym rozkosz jego zmysłowi słuchu, otuliło
go niesamowitą przyjemnością, której zapragnął się poddać.
Dłonie
chłopaka sunęły swoją miękkością po jego plecach, przemieszczając się na lędźwie,
w końcu wolno, delikatnie zaczęły pieścić jego tors. Przez głowę Billa
przemknęła teraz myśl, że DJ wybrał sobie najlepszy moment, aby go nie
odtrącił. Było mu dobrze, błogo i cholernie przyjemnie. Miał wrażenie, że Baron
zna go od lat i wie, jak dotykać, aby znów pobudzić, sprawić, że podniecenie
rozwinie się w nim jak wonny kwiat. Opuszki zwinnych palców błądziły po
napiętym brzuchu, a czarnowłosy zadrżał spazmatycznie. Nie miał najmniejszego
zamiaru tego zatrzymać, choć wiedział, że powinien. Do jasnej cholery, nie
mogło między nimi do niczego dojść, przecież obiecał to sobie! Obiecał Tomowi!
Przysiągł, że nigdy go nie zdradzi! Ale do diabła z obietnicami, skoro on mógł
zdradzić jego, i na dodatek od przedwczoraj nawet się nie odezwał?!
Dziesiątki
głosów w jego głowie kłóciły się ze sobą, zupełnie tak, jakby anioł z diabłem
spierał się, czy jego uległość będzie niewybaczalnym grzechem, czy jedynie
czystą przyjemnością?
Westchnął
głośno i opuścił dłonie. I choć Bastien nieco zatrwożył się, że chce go
powstrzymać, on jedynie zacisnął je na blacie stołu. Jedna ręka muzyka wsunęła
się pod bokserki wokalisty, ujmując delikatnym uściskiem jego naprężonego
penisa. Po wcześniejszych poczynaniach tak naprawdę niewiele mu było trzeba,
aby osiągnął pełny wzwód. Bastien jęknął, czując jak pulsuje mu w dłoni. Sam
był w identycznym stanie, ale jego męskość wciąż była stłamszona w spodniach.
Pragnienie zawładnęło nim doszczętnie. Jeszcze kilka minut temu zupełnie nie
spodziewałby się takiego obrotu sprawy. Ustami czule pieścił ramiona i kark
czarnowłosego, w dłoni ocierał jego prącie, delikatnie drażniąc wilgotną
żołądź, sam przylegając całym ciałem do jego pleców, a miednicą do pośladków.
Jego osobisty raj był zamknięty w tych kilku minutach. Bill, zasłuchany w ich
muzykę, pozwalał mu na tak wiele, choć z każdą sekundą on sam pragnął o wiele
więcej. Czy będąc w stanie podniecenia, kiedy jego ciało drżało z przyjemności,
pozwoliłby mu się posiąść od tyłu? Ryzyko odrzucenia było ogromne, ale pokusa
jeszcze większa, kiedy na dodatek czarnowłosy sam zsunął ze swoich bioder
bokserki. Już miał wolną ręką rozpinać rozporek, ale zdążył jedynie odpiąć
guzik, bo chłopak odwrócił się do niego przodem i wplatając mu jedną dłoń we
włosy, chwycił za nie i mocno szarpnął w dół. Z jego gardła wydobył się
namiętnie stanowczy i bezczelnie wulgarny nakaz:
–
Obciągnij mi.
Bastien,
którego ciałem wstrząsnął nagły dreszcz, natychmiast padł przed nim na kolana.
Czyż miał nie spełnić tej zachcianki swojego Boga? Wprawdzie myślał o czymś
zupełnie innym, ale teraz, mając przed oczami jego potężny wzwód i tę kuszącą,
błyszczącą główkę, tylko oblizał wargi i pochłonął go, nasuwając się na niego
po samo gardło. Gdyby jego usta były teraz wolne, z pewnością wymalowałby się
na nich uśmiech satysfakcji, bo głośny jęk Billa przeciął panującą w studiu
ciszę. On sam, wciąż miał na uszach słuchawki i nie mógł usłyszeć siebie.
Uchylił tylko powieki i spojrzał w dół. Wciąż zaciskał palce we włosach
chłopaka, szarpiąc je co i rusz z przyjemności. Patrzył, jak jego penis tonie w
ustach blondyna, kiedy lubieżnie porusza biodrami. W uszach wciąż brzmiała mu
ich muzyka, choć były to już jej ostatnie takty. Obaj stworzyli chyba
najprzyjemniejsze okoliczności do jej dziewiczego odsłuchania.
Jęczał
z przyjemności nie słysząc siebie, lecz doskonale zdawał sobie sprawę z faktu,
jakie teraz wydaje odgłosy. Zdecydowanymi pchnięciami penetrował usta Bastiena,
od zawsze marzył o tym, aby mógł zrobić to z Tomem, ale on nigdy nie chciał się
na to zgodzić. Poczuł teraz ukłucie satysfakcji - gdyby jego bliźniak mógł
wiedzieć, że ulżył sobie w tak przyjemny i zajebisty sposób. Uśmiechnął się sam
do siebie i nie spuszczał spojrzenia z przyjaciela, który klęczał teraz przed
nim niczym jakiś poddany, wielbiąc go własnymi wargami i zadając mu
przyjemność, o jakiej zawsze marzył. Wprawdzie wolałby, aby były to inne usta,
ale skoro tamte nie chciały…?
Teraz,
obiema dłońmi trzymał głowę chłopaka i nie bacząc na to, że zaczyna się już
chwilami krztusić, wsuwał mu się do gardła w coraz szybszym tempie. W
słuchawkach brzmiał już zupełnie inny numer, ale była to także kompozycja
Bastiena. Mocne bity dudniły w uszach, a on w ich takt wbijał się w usta
chłopaka, który silnie podniecony, sięgnął do swojego rozporka i zaczął się
onanizować. Ten widok jeszcze bardziej go pobudził.
–
Ssij – jęknął, a blondyn natychmiast spełnił jego prośbę, sam coraz szybciej i
gwałtowniej się pieszcząc. Drugą dłonią ugniatał mu jądra i podszczypywał je,
doprowadzając go na szczyt.
Już
żadna wątpliwość nie rozpierała się w głowie czarnowłosego, teraz dążył jedynie
do spełnienia i zaspokojenia się w ustach Bastiena, bo nie zamierzał nawet w
szczytowym momencie się wycofać. Zbyt długo czekał na taki akt, aby miał teraz
kończyć gdzieś na podłodze. Kiedy silny, a niemal ostateczny dreszcz zawładnął
jego ciałem, zatrzymał ruch swoich bioder. Jego penis zapulsował w ustach
chłopaka, po czym wystrzelił obfitym - po tylu dniach seksualnego postu –
spełnieniem w ich wnętrzu, spływając po ściankach gardła. Dyszał przy tym
głośno i pojękiwał odrzucając głowę w tył. Stał jeszcze kilka minut oparty
nagimi pośladkami o stół ze sprzętem, nie wycofując się z jego warg, a ten nie
przestawał okrążać jego główki swoim językiem i ssać go, jakby spijał
najsłodszy nektar. Sam ze zdławionym jękiem obwieścił, że i on osiągnął
spełnienie, spuszczając się na podłogę, ale wciąż pieścił jego penisa językiem
i ustami, a dłonią masował jądra. Nie chciał się wycofać, bo doskonale zdawał
sobie sprawę, że po tej chwili słabości Bill sam szybko to zakończy. I nie
mylił się. Kiedy tylko echa spełnienia zamilkły, wrócił mu zdrowy rozsądek.
Odsunął się od niego i zaciągnął na biodra bokserki. Bez najmniejszego
zażenowania, rzucił wciąż klęczącemu i wpatrującemu się w niego, niczym w
bóstwo, chłopakowi:
–
Kawałek zajebisty, ale ty masz chyba małe sprzątanie. – Uśmiechnął się pod
nosem, obrzucając przelotnym spojrzeniem zachlapaną spermą podłogę i penisa
Bastiena, którego on sam wciąż trzymał w dłoni, po czym wyszedł ze studia,
zamykając za sobą drzwi.
Jedno wielkie zaskoczenie. Zastanawia mnie co siedzi w głowie osoby, która pisze coś takiego. Coś takiego, co powoduje, że przy czytaniu mózg działa na najwyższych obrotach. Nie każdy potrafi swoim tekstem ożywić tyle skrajnych emocji, ale zdecydowanie jest to dobre. Podobało mi się!
OdpowiedzUsuńCo siedzi w mojej głowie? Ja chyba sama do końca nie wiem, ale pomysły czasem przychodzą same znikąd, a może właśnie rodzą się w jej zakamarkach? Ale fakt, czasem bywają zaskakujące i pewnie byłby tu niezły armageddon gdybym je wszystkie wykorzystała.
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam :*
Jedno słowo na tą część : wow (to słowo nie jest z zachwytu, tylko na to co tam było :D ) Akcja z Billem i Bastienem w studio zaje-kurwa-bista! xD
OdpowiedzUsuńSuper, że podobała Ci się akcja w studio. Mam nadzieję, że kolejne także przypadną Ci do gustu.
UsuńDzięki, pozdrawiam ;*
W sumie to chyba nie dziwię się Billowi, że dał się ponieść chwili .Ale zakończenie było chamskie i takie w stylu młodszego Kaulitza xd. Obawiam się, co teraz się wydarzy. Pewnie Bastien opowie o tym Tomowi, nie odmówi sobie tej przyjemności xd. I będą znów problemy.
OdpowiedzUsuńBill nie kocha Bastiena, jest człowiekiem zadufanym w sobie, choć nie wyzutym z wszystkich uczuć, ale tu po prostu jedynie, że tak się brzydko wyrażę: użył go jako narzędzia do zaspokojenia, potraktował przedmiotowo, stąd też i takie zakończenie.
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję :*
To było kolejne pyszne spotkanie!
OdpowiedzUsuńZaprosiłaś mnie do czytania i
natychmiast znalazłam się w
uprzywilejowanej pozycji kogoś,
kogo obsługuje się w
pierwszej kolejności i
raczy najlepszymi zakąskami.
Wszystko sprawiło, że
smakowałam każde słowo.
To było wyborne. Dziękuję!
Wiesz, że zawsze jesteś mile widzianym gościem, jak i wszyscy pozostali, więc staram się raczyć Was najsmakowitszymi kąskami z mojej pisarskiej kuchni.
UsuńDziękuję ślicznie i pozdrawiam :*
Ha! ^^ Jednak opłaca się zaglądać tu codziennie XDDD Sobota wieczór i jaka super niespodzianka - dodałaś kolejną część!!! Dzięki ;*** Jestem pod wrażeniem! :))) Tego się nie spodziewałam ^^ odcinek po prostu fantastyczny!!! XDDD Straaasznie mi się podobało to mało powiedziane!!! :)))
OdpowiedzUsuńTen Bill seksoholik wymiata, a Bastien jest w tym równie dobry!!! ^^ A co to była za emocjonująca końcówka w studiu XDDD no i biedny, jeszcze niczego nieświadomy, Tom :((( Kolejny raz nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji XDDD Sądziłam, że Bill dłużej wytrzyma albo będzie w stanie zaspokoić się sam :))) Jak zwykle czytało mi się cudownie!!! Niecierpliwie czekam na następny odcinek :))) i trzymam kciuki za wenę do pisania XDDD
LA-Ann_483_TH
Skoro Wy mnie doceniacie i mam tak wiele odsłon, oraz komentarzy, to i pisze się dobrze, wena mnie ostatnio rozpieszcza, więc z pewnością nie będziecie musieli czekać zbyt długo na kolejne części.
UsuńHah! Ja już wiem, co wszystkie tygryski lubią najbardziej, więc co jakiś czas raczę Was takimi pikantniejszymi scenkami.
Przesyłam pozdrowienia i podziękowania ;*
Ta część jest do tego stopnia wciągająca, że nie potrafiłam się od niej oderwać, a jednocześnie nie chciałam tak prędko się z nią żegnać.
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny czytałam z wypiekami na twarzy!
Pod koniec tej części sytuacja jest tak zakręcona, że chyba sam Bill do końca nie wiedział co się wokół niego dzieje.
:)
UsuńTa część była odrobinę krótsza niż pozostałe, a to dlatego, że gdybym dołączyła kolejny epizod, byłoby za długo. No ale dzięki temu między innymi, było ciut wcześniej ;) Widzę, ze dostarczam Wam niezłych emocji :D
Serdeczne dzięki, pozdrawiam :*
A ja już wyczekuję kolejnej, równie ekscytującej, części :)
UsuńNo i... rozpoczyna się ostra jazda bez trzymanki i jestem pewna, że trudno będzie się zatrzymać.
OdpowiedzUsuńBill, Ty głuuuuuuupku!
Ten "głupek" zawierał w sobie roczny zapas na to stwierdzenie...
(Normalnie "Ty głupku". Roczny zapas "Ty głuuuuuuupku!").
Przecież Bastien tylko czekał na to żeby zrobić mu loda i się doczekał! Jednak miłości Billa tym nie zyska. Bastien nic tym nie zyska. Bill go wykorzystał i będą z tego problemy bo Tom się dowie (nie spojleruję, tylko zgaduję).
Ta część niezła jest, serio zajebista!
Lubię czytać te fragmenty z perspektywy Billa.
To było wyjątkowe! Przez duże "W".
Fantastycznie opisałaś tą ich gorącą scenę w studio! Jednak mogłaś chociaż jakąś namiastkę reakcji i wypowiedzi Bastiena dać, to nie, tak chamsko mną rzuciłaś o beton z ''HA, NIE MA DALEJ" :D
Wiesz, ja tak myślę, że ta ich górska kolejna zaczęła się rozpędzać i jak wspominasz, ciężko będzie się zatrzymać, aby nie spowodować kolizji ;) Ten nasz Bill… no cóż, czasem myśli nie tą głową co potrzeba, oby go to kiedyś zupełnie nie zgubiło.
UsuńDziękuję, pozdrawiam gorąco ;*
Tym razem specjalnie pomijam samą fabułę i nie rozwodzę się szczegółowo nad treścią tej świetnej części XD
OdpowiedzUsuńPrzy czytaniu jedyne, co zdołałam wykrztusić, to wulgaryzm (używany u mnie przy silnym wzburzeniu): "O ja pier...kurwa...! Bill..." powtórzony kilka razy. I niech to będzie moim komentarzem do tej części.
Nietypowym, bardzo krótkim, ale spontanicznym i szczerym.
11/10
XD
Mam nadzieję, że nie klęłaś zbyt głośno przeze mnie ;) Czasem będą i takie części, że przeklniecie bohaterów, ich wyczyny i decyzje.
UsuńI dzięki serdeczne za tak wysoką ocenę w skali do 10 ;D
Ściskam i ślę buziaki ;*
Po raz kolejny udowodniłaś mi, że...
OdpowiedzUsuństać Cię na napisanie części, od czytania której nie będzie się można oderwać.
Jestem zachwycona, zaskoczona i... mogłabym tak wymieniać bez końca. Czytając aż skakałam z niecierpliwości i wyrzucałam sobie, że nie potrafię czytać szybciej.
Bill zwariował (bardziej pytam niż stwierdzam)
Cóż, w słowach Billa "(...) dostawałem już istnego pierdolca i chyba sperma rzucała mi się na mózg (...)" jest odpowiedź.
Obawiałam się, że to całe mieszkanie Billa u Bastiena prędzej czy później źle się skończy, ale niestety wyszło prędzej niż później. Zaślepiony miłością Bastien jest w stanie zrobić dla Billa dużo więcej niż tylko mu obciągnąć. Teraz Bastien miał możliwość akurat w tym się wykazać. Nieźle mu też poszło w dociekaniu kim jest partner Billa. Tak czy inaczej Bastien jest tylko marnym substytutem (bez urazy) i zastanawiam się na ile on ma tego świadomość.
W opisach zbliżeń zaskakujesz wyobraźnią tam, gdzie jest to potrzebne i prostotą tam, gdzie imaginacja jest zbędna.
Postać Billa, tak świetnie opisana, momentami przyćmiewa dosłownie wszystko.
Kto jest taki niewyżyty? A tak, Bill.
On ma... On ma problem. On musi szukać rozwiązania. I znalazł - w ustach Bastiena.
I te momenty są jednymi z ciekawszych w tej części. Ale co ja tu piszę o najciekawszych momentach. Gdybym chciała wybierać cytaty z tej części i wstawiać je do mojego komentarza, to musiałabym przepisać całą jej treść. Genialna część. Genialna!
Sprawnie budujesz napięcie, ale nie przeciągasz go niepotrzebnie.
Podziwiam ten Twój talent do tego, że momentami tak subtelnie potrafisz wybrnąć z wielu sytuacji nie budząc niczyich podejrzeń i nieocierając się przy tym o banał.
Cóż... to niemal wyższa szkoła pisania. Pozbawiona taniego efekciarstwa, nieskażona wodolejstwem. Wydaje mi się, że przez to także trudniejsza, bowiem brak tu miejsca na niedociągnięcia – każdy potencjalny zgrzyt będzie widoczny jak na dłoni i nie do zamaskowania za pomocą tanich sztuczek.
By dać się wciągnąć w wir przemyśleń Billa, by odpłynąć w Twoją zawsze świetnie wykreowaną rzeczywistość, by po napawać się Twoim nienagannym i niezawodnym warsztatem, by zatopić się w erotycznych uniesieniach – po to i z wielu innych powodów warto było przeczytać tę część. Warto!
Na koniec jeszcze: "Powodzenia przy pisaniu!" Tylko, że...
Powodzenie jest dla amatorów, Tobie wystarczą umiejętności.
Dużo weny twórczej!
Pozdrawiam,
E.G.
Część była nieco krótsza, ale żeby Wam to wynagrodzić, była wcześniej, niż zwykle. Ale co tu dużo mówić, ten aplauz dodaje mi skrzydeł, a jak wiem, że mam dla kogo pisać, to zdecydowanie lepiej się pisze. Bastien… Tak, on oddałby wiele za przychylność czarnowłosego i wiele by zrobił. Niestety, serce Billa należy do Toma, o czym on nie ma pojęcia. Ma jakieś tam poszlaki, ale to zbyt mało, aby być czegoś pewnym. Poza tym to dla niego jest wręcz niemożliwe, więc póki co, nie chwyta niczego, jako pewnik.
UsuńI jak zawsze dziękuję Ci za wszystkie miłe słowa, skutecznie łaskoczesz moje ego ;)
Pozdrawiam i przesyłam masę całusów ;*
Ech ten Bill...
OdpowiedzUsuńI co on najlepszego zrobił?
Co on w ogóle wyrabia?
Jeszcze się głupio tłumaczy, że jest ciągle narąbany pod prysznicem i wtedy nie jest w stanie sobie trzepać albo, że Tom mu nie chce obciągać.
Sześć dni bez seksu, a już ten wyuzdany, niewyżyty, zboczony Bill pokazał, którą częścią ciała tak naprawdę myśli i wykorzystał Bastiena żeby sobie ulżyć. A Bastien tak ochoczo i natychmiast zrobił mu tego loda bo przecież samo obmacywanie to za mało.
Nie spodziewałam się tego i co o tym myśleć też nie wiem.
Na dodatek Bastien jest już bardzo blisko odkrycia co łączy Billa i Toma.
Wszystko się sypie. Jestem w szoku!
Znowu mnie zaskoczyłaś i nie ma ani chwili nudy.
Weny, weny, weny!
Heidi
Nasz Bill jest tylko facetem, który lubi seks, a w chwili słabości nie umiał być stanowczy i nieugięty – poddał się zupełnie chwili. Jednak dla niego to nic nie znaczący akt, tylko jak wybrnie z tego jego sumienie. Zapraszam na kolejne części.
UsuńPozdrawiam i serdecznie dziękuję ;*
Zaskoczenia nadal nie brakuje. Czytając nie wiem i nawet nie potrafię odgadnąć co będzie dalej. Ciągle zaskakujesz pomysłem i bardzo realistycznym przedstawieniem wydarzeń, a fabuła i akcja wprost zachwyca. Słowa są nie tylko ładnie ułożone w zdania, ale i wiele wnoszą do treści. Twój warsztat pisarski jest nienaganny. Zresztą nie ma potrzeby się nad nim rozwodzić. Zastanawiam się jak skomentować to, co się wydarzyło w tej części. Zachowanie Billa budzi we mnie coraz większy niepokój, ale i ciekawość. A z kolei mam wrażenie, że Bastien nie cofnie się przed niczym i wyraża swoją miłość do Billa na wszystkie możliwe sposoby. Co z tego wyniknie...? Czas pokaże. Całość jak zawsze napisana lekko, błyskotliwie, z dynamicznymi, przekonującymi dialogami. Brawo! Moje gorące pozdrowienia dla Ciebie Kochana! :*
OdpowiedzUsuńUwielbiam zaskakiwać i cieszy mnie fakt, że wciąż mi się to udaje i, że nadal będzie mi dobrze wychodziło. I ten nasz Bill, pełen niespodziewanych zachowań. Szokowanie swoimi postępkami, chyba mu nieźle wychodzi. A co z tego wszystkiego wyniknie, to tak do końca jeszcze nie wiem na co moi bohaterowie natrafia po drodze, bo to może jeszcze zmienić mój pomysł na końcówkę. Ale do tego jeszcze długa droga.
UsuńŚciskam gorąco i dziękuję ;*
Tak czułam, ze jeśli to pomieszkiwanie Billa u Bastiena potrwa dłużej to w końcu coś się wydarzy... Nie myślałam, ze już teraz, ale jednak... coś ewidentnie wisiało w powietrzu :D Ale nie zawiodłam się... akcja była naprawdę dobra i... może dobrze, ze skończyło sie na tym że to Bill zdominował Barona. Jestem ciekawa tylko co będzie kiedy Tom się dowie ;> Bo jakoś obstawiam, ze dowie się dość szybko. Skoro Bastien już coś podejrzewa to pewnie będzie chciał się upewnić co jest na rzeczy... i chyba właśnie znalazł dobry sposób na prowokacje :D no ale zobaczymy... lubisz zaskakiwać, wiec może i się mylę hahaha :D
OdpowiedzUsuńW każdym razie... z pewnością nie zawiodłam się na tej części bo jej długość zrekompensowała mi zdecydowanie treść :D czekam na więcej... bo chce wiedzieć czy między nimi będzie coś więcej, czy Bastien się dowie... i jestem pewna, ze będzie się to wiązało z burzą emocji, co u ciebie bardzo lubię!
Buziaki!!! I dużo weny! ;*
W sumie, Bill mógł wytrzymać, mógł wcześniej wrócić do Toma. Jego zachowanie - jak wszyscy wiemy - bywa irracjonalne. Nic nie odpowiem na Twoje podejrzenia, bo bym tu mocno zaspojlerowała. Może znów czymś zaskoczę? Ta treść chyba wszystkim zrekompensowała długość :D
UsuńDziękuję, ściskam, ślę buziaki :*
Szok! :) ;) Super, że tak szybko dodałaś kolejną część :* Hura! XD serio WOW ;) :) Jestem zaskoczona!
OdpowiedzUsuńCo trochę ten Bill odwalił... lol XD przecież jak tylko Tom się dowie, że Bill kazał Bastienowi żeby mu zrobił loda to będzie teksańska masakra piłą mechaniczną i krew się poleje strumieniami :P każdemu się oberwie, a Bill to przez dobre pół roku na tyłku nie usiądzie (i to nie od dobrego, kurewskiego ruchania) bo pasem dostanie. HAHA :P tylko sześć dni wytrzymał bez seksu - biedaczek :D Sorry, poniosło mnie. Mam dziwne fantazje... Oczywiście nie wiem co, i jak będzie, ale wiem, że z pewnością będzie się działo! :D Bastien jest już o krok żeby odkryć, że to z Tomem Bill jest w związku. Trzeba przyznać, że nieźle to wykombinował uzyskując wersję od każdego z bliźniaków osobno. A oni obrażeni na siebie nawet nie mieli szans ustalić jednej wspólnej wersji, bo i jak?
Przy czytaniu trochę się naśmiałam. Styl pisania masz naprawdę niesamowity, dzięki czemu czyta się szybko. Zajebiście mi się podobało! ;) :) Absolutnie fantastyczna bez dwóch zdań. Każdy, kto powie złe słowo na tę część będzie mnie ze mną do czynienia! XD
Czekam na więcej, więcej i więcej.
Weny,
Do następnego,
LV.
Jak już gdzieś wyżej wspominałam, dzięki Wam ostatnio pisze mi się świetnie, więc i części mogą być częściej, więc to Wasza zasługa w pełni.
UsuńBastien jest sprytny, stara się dowiedzieć wszystkiego. Gdyby tak bardzo nie upodobał sobie Billa, z pewnością wcale by go nie obchodziła relacja między bliźniakami, a tak to będzie teraz dociekał, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. Czy mu się uda? Zobaczymy ;)
Dziękuję i pozdrawiam cieplutko ;*
Najpierw zaintrygowałaś, zaciekawiłaś, że...
OdpowiedzUsuńo oczywistym zaskoczeniu nie wspomnę.
Później zauroczyłaś i uwiodłaś, zafascynowałaś, ale...
nie tylko sposobem pisania,
nie tylko fantastycznym pomysłem,
nie tylko tym jak wszystko ze sobą powiązałaś,
nie tylko narracją, ale wszystkim.
Wszystkim na raz!
Wszystkim jednocześnie!
Całością.
To wszystko daje tak niesamowity efekt, że...
naprawdę odbiera mi mowę.
Bill, coś Ty najlepszego zrobił...?
Nie mogę się doczekać co opublikujesz w kolejnej części :)
Będę niecierpliwie czekać :) Buziaki ;*
Oj, dziękuję bardzo gorąco za tyle pochwał. Naprawdę zasłużyłam? ;)
UsuńNasz Bill, szaleniec i niewyżyty seksoholik, to nie musiało się tak skończyć, a jednak się stało! Czasu nie cofnie, a co zrobi? O tym w kolejnej części.
Pozdrawiam bardzo serdecznie ;*
Ależ tak! :) Zasłużyłaś na tyle, a i na wiele więcej! Na wszystkie pochwały i na każdą z osobna ;)
UsuńWłaśnie, czasu się nie cofnie... Teraz to Bill będzie musiał Tomowi wytłumaczyć. Jakoś czarno to widzę :( czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!
Ludzie, dajcie spokój. Poza wątkiem Billa i Bastiena ta część ma jeszcze sporo do zaoferowania. Wątków jest więcej i świetnie się ze sobą przeplatają i wiążą. Od czegoś trzeba jednak zacząć. Najlepiej od początku. A początkiem u Ciebie była scena Bastiena siedzącego samego w studio. Średnim początkiem. Myślę, że wpływ na taką moją ocenę ma nie tyle fabuła, co przede wszystkim styl w jakim została przedstawiona. Widać wyraźnie, że zaczynałaś dopiero ostrzyć sobie pazury.
OdpowiedzUsuńNie jestem do końca pewna, czy powinnam być tą częścią bardziej zafascynowana, czy też wstrząśnięta i przerażona, jednak pewne jest jedno... Przy mojej ogólnej niechęci do tekstów z ograniczoną ilością dialogów, gdzie doczytanie jakiegokolwiek tekstu do końca graniczy z cudem, tutaj nieźle mi poszło. Potrafisz z rozmachem tworzyć te charakterystyczne dla Ciebie rozbudowane opisy, w których zaczynam powoli rozumieć sytuacje bohaterów i motywacje jakimi się kierują. W moim przypadku osobiste sympatie czy też antypatie względem bohaterów nie grały tu kluczowej roli, ponieważ podczas lektury skupiałam się głównie na wszechobecnej aurze oraz napięciu, którego przybywało wraz z kolejnymi akapitami. I chociaż pod koniec czytania zaczęłam nieco gubić wątek i zastanawiać się czy aby nie idziesz na łatwiznę to jednak okazało się, że to zamierzony cel. Ta część, mimo że to jedna z wielu i kolejna, nie rozczarowuje. Może zbytnio przekombinowana na końcu (Bill mógł wyjść bez słowa), ale jak zawsze warta uwagi. Nie napiszę już nic więcej, bo zepsuję efekt czytania. A jest o czym poczytać.
Jeszcze się odezwę, Czarny Kot.
A Kot zaczyna komentarz prawie jak zawsze: „Ludzie, dajcie spokój” - i już myślałam, że będziesz miała bardzo dużo ‘ale’, a tu proszę, wcale tak dużo tego ‘ale’ nie było ;)
UsuńJa, może nie jestem jakąś minimalistką w uwielbieniu dialogów, ale zbyt ich wiele, pozbawia tekst barwnych opisów przemyśleń, uczuć i zachowań bohaterów, więc piszę tak, jak sama lubię czytać. Musi być opis, choć nie do końca precyzyjny (zostawmy coś czytelnikowi do popracowania wyobraźnią), a dialogi to tylko dopełnienie reszty. Tu, na końcu fakt, Bill mógł nie zaszczyć Bastiena ani jednym słowem, a jednak coś powiedział, właściwie pochwalił ich wspólne dzieło, jak przystało na narcyza – wspólne. Resztę dopowiedział ot tak, pod wpływem impulsu.
Dziękuję serdecznie, pozdrawiam, ściskam ;*
Pozory mylą! Jednak zmienię początek komentarzy bo jest naprawdę strasznie wyświechtany. Już nawet mnie "Ludzie, dajcie spokój." pali w oczy. Wieje nudą! :P Zresztą ja tu tylko od czytania jestem, a nie od dostarczania rozrywki swoimi komentarzami :P
UsuńZobaczymy czy Bill, w kolejnych częściach, będzie równie wyszczekany w konfrontacji z Tomem, bo w to, że ich konfrontacja twarzą w twarz w końcu nastąpi, nie wątpię.
Czarny Kot.
Po przeczytaniu takiej wspaniałej części sformułowanie jakiegokolwiek spójnego komentarza wymaga ode mnie nie lada wysiłku. To było zdecydowanie zbyt intensywne bym mogła swobodnie skupić myśli... Rewelacyjna jest ta część. Świetna! Wspaniała! Zachwycająca! Czytając szybko wpadłam w ekstatyczny nastrój. Fakt, że wcześniej spodziewałam się, że kiedyś będzie coś więcej między Billem a Bastienem, nie umniejsza przyjemności czytania. Chciałabym żeby to, co zaszło między Billem a Bastienem w studio, okazało się złym snem, koszmarem Toma, który na początku, w następnej części się z tego obudzi. Podobało mi się! Mogłabym się długo rozpisywać nad zaletami tej części, ale pewnie tylko powieliłabym opinie komentarzy powyżej. Nie przynudzam dłużej. Kłaniam się.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej.
Nie trać weny!
Serdecznie Cię pozdrawiam :)
Tak po prawdzie w tej części działo się i dużo, i mało. Dużo bo ten akt może nieść za sobą ogromne konsekwencje, a mało, bo prócz niego nie działo się wiele. Niestety, muszę Cię rozczarować – to nie był senny koszmar Toma, to się stało naprawdę. A weny nie tracę dzięki Wam wszystkim!
UsuńŚlę całuski i dziękuję pięknie ;*
I właśnie konsekwencji tego aktu boję się najbardziej. Cóż, skoro to jednak nie sen Toma to może niech będzie to sen Bastiena... Trzeba jakoś z tego wybrnąć. A zresztą podejrzewam, że Bastien i bez tego ma podobne sny odkąd tylko poznał Billa :)
UsuńZajebisty odcinek! xd Najlepsze było to, że ten blondyn (nie jest wart, żeby zapamiętać jego imię xd) po prostu pada na kolana przed Billem i bez żadnego sprzeciwu obciąga mu z połykiem... Tak niby z uwielbienia i w dowód miłości, no i z, nie oszukujmy się, przejawu czystej głupoty.
OdpowiedzUsuńOh, czemu nie warto zapamiętać imienia Bastiena? To przecież fajne imię i ciekawy bohater ;)
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie :*
Bill, masz 5 minut żeby wytłumaczyć się ze swojego zachowania.
OdpowiedzUsuńBill! Minęło. Nie zazdroszczę Ci.
OdpowiedzUsuńNo i jak tu w ogóle wyrazić własną opinię, która nie utonęłaby w morzu tych innych? Właśnie nie wiem... Napiszę tylko, że ta część, podobnie jak pozostałe, totalnie przewróciła mi w głowie i teraz tylko czekam za kolejną z niecierpliwością.
No i nie wytłumaczył się, jaki niedobry ;)
UsuńZapewniam Cię, że żadna opinia nie tonie tu w morzu innych i każda jest dla mnie cenna.
Ach, jak ja uwielbiam przewracać Wam w głowach ;D
Pozdrawiam gorąco i bardzo dziękuję ;*
Nic dziwnego, że po tym spotkaniu z Georgiem Tom, swoją urżniętą w trzy dupy dupą, nie dał rady doczołgać się do studio. Ogólnie to całkiem udana część. Nawet te długie fragmenty z udziałem czempiona kretynizmu Bastiena dało się czytać – szok!
OdpowiedzUsuńDługi fragment to był z Billem, w studio, w wiadomym akcie ;D
UsuńDziękuję ze komentarz i pozdrawiam ciepło ;*