Część 67.
Kilka
godzin Bill spędził praktycznie na niczym, bo nie bardzo wiedział co ma ze sobą
zrobić. Był załamany, zdruzgotany i z każdą chwilą wpadał w coraz głębszą
otchłań rozpaczy. Był wściekły i rozżalony na cały świat, chociaż pretensje
mógł mieć tylko do siebie. Popełnił tyle błędów tu w Berlinie, dał się ponieść
tam w Atlancie, i nie umiał sobie tego wybaczyć. Miał wszystko, jego miłość,
wierność i oddanie, a wciąż szukał wrażeń, które były tylko chwilową
przyjemnością, a przez którą teraz przeżywał swoją osobistą tragedię. I na
dodatek w tej właśnie chwili Tom był prawdopodobnie u Danielle. Na samą myśl o
tym znów się rozpłakał. A co, jeśli to definitywny koniec? Jeśli ona go omota i
nie zechce już do niego wrócić, to nie będzie miał po co żyć, bo życie bez Toma
nie miało najmniejszego sensu.
W
południe przyszła posprzątać pani Elsa. Sam nie miał na nic siły, więc
poprosił, aby zajęła się jego walizką. Kobieta zaniosła wszystkie ciuchy do
pralni w piwnicy. Podręczną torbę rozpakował sam i ulotnił się na górę, aby
mogła w spokoju ogarnąć ogólny syf w mieszkaniu. Nie miała z nimi lekko,
zazwyczaj mieli bajzel i rzadko sami sprzątali między jej wizytami, więc była
już do tego przyzwyczajona, ale nie narzekała, bo płacili jej nieźle.
Podczas,
kiedy ona sprzątała na dole, Bill wziął w łazience na piętrze prysznic. Wczoraj
zupełnie nie miał do tego głowy. W każdym zakątku domu, wszystko przypominało
mu o Tomie. W tej prysznicowej kabinie kochali się tyle razy i stojąc pod
silnym strumieniem wody na wspomnienie tego, ponownie się rozpłakał. Łzy
łączyły się z kroplami wody, spływając po nagim ciele. Jak teraz ma żyć tu bez
niego, bez jego rąk, ust i cudownego ciała? Wiedział, że będzie skazany na
przymusową abstynencję od seksu i na samą myśl o tym, rozpłakał się jeszcze
bardziej. Jak przeżyje najbliższe dni, a może tygodnie i miesiące? Ale nie!
Przecież w końcu kiedyś Tom do niego wróci, musi wrócić! Nie wyobrażał sobie
życia bez niego, a czy Tom wyobrażał sobie istnienie bez Billa? No właśnie…
Nie! To niemożliwe! Zrobi wszystko, żeby znów byli razem!
Targały
nim skrajne odczucia. Od rozpaczy, kiedy wątpił, do euforii, kiedy miał
nadzieję, że wszystko się poukłada. Zamknął się w swojej sypialni z komórką, bo
nie zamierzał się poddawać, próbując kilkakrotnie dodzwonić się do brata. Kiedy
ten nie odbierał, znów wybierał jego numer. Między połączeniami pisał smsy, w
których przepraszał, przysięgał, że to się więcej nie powtórzy, błagał, żeby
wrócił i wyznawał miłość. Miał gdzieś, że prawdopodobnie jest z Danielle i, że
ona może to odczytać. Już na niczym mu nie zależało.
Na
niczym, prócz Toma.
***
Kiedy
Tom układał się do snu na kanapie w studio, przezornie wyciszył komórkę,
przypuszczając, że Bill będzie się do niego dobijał. Wziął tabletkę nasenną,
chciał się uspokoić i porządnie wyspać. Tego dnia jeszcze nie byli umówieni z
całą resztą, aby pracować nad promocją, nie mieli też żadnych spotkań, ale
jutro już cały dzień był zaplanowany i tego obawiał się najbardziej. Mieli mieć
zebranie z menagerami dotyczące planu promocji płyty, na którym miał być też i Bastien.
Obawiał się tej konfrontacji, bo wiedział, że niczego nie może dać po sobie
poznać. Ale to wszystko miało być jutro, a dziś miał zamiar się jakoś
zregenerować, odespać ciężkie dni i wyciszyć tu w samotności. Jednak kiedy po
sześciu godzinach snu się obudził i sięgnął po komórkę, cały odzyskany we śnie
spokój pierzchł. Zobaczył niezliczoną ilość połączeń od Billa i kilka smsów.
Najpierw nie zamierzał ich otwierać i czytać, ale ciekawość zwyciężyła. W
każdej wiadomości - jak się spodziewał - Bill przepraszał, błagał o wybaczenie
i pisał, że kocha najbardziej na świecie. Jednak ta ostatnia nieco go
zaniepokoiła, choć doskonale wiedział, że to pewnie znów emocjonalny szantaż,
jaki od zawsze na nim testował, czasem z błahych powodów. Teraz jednak sytuacja
była zupełnie inna. Ten sms napisał dwie godziny temu, jako ostatni, a w nim
uderzył w bardzo dramatyczny ton, użalając się nad sobą i finalnie pisząc, że
jeśli mu nie wybaczy, odbierze sobie życie. Oczywiście wątpił w to szczerze,
Bill za bardzo je kochał, aby się zabić, ale kto tam wie, co w rozpaczy mogło
przyjść mu do głowy. Nie zamierzał się ugiąć i do niego dzwonić, ale miał
zamiar znów wykorzystać przyjaciela, i choć Georg miał z pewnością już dość
jego problemów, to jednak postanowił kolejny raz poprosić go o przysługę.
–
Cześć stary – odezwał się, kiedy kumpel odebrał od niego połączenie. – Co tam
robisz? – zapytał jak gdyby nigdy nic, ale chłopak doskonale wiedział, że
czegoś od niego chce.
–
Nie owijaj w bawełnę, tylko gadaj czego chcesz – sapnął zniecierpliwiony.
–
A nie przeszkadzam ci?
–
Teoretycznie nie, Sara wyjechała na sesję. A tak szczerze, mam was serdecznie
dość, ale za bardzo cię lubię, żeby olać, więc gadaj. Gdzie ty w ogóle jesteś,
u Danielle?
–
Nie, jestem w studio. Wziąłem coś na sen, musiałem się porządnie wyspać.
–
Nie widziałeś się jeszcze z Billem?
–
Widziałem.
–
I co?
Tom
westchnął ciężko.
–
Nic, spakowałem się i wyniosłem do studia.
–
A co on na to?
–
Błagał, żebym został, myślał, że wyprowadzam się do Danielle. Pisał mi smsy,
dzwonił, ale nie odbierałem, trochę się denerwuję, chociaż w sumie…
–
Co?
–
A nic… To głupie. Przewrażliwiony jestem.
–
No gadaj, jak zacząłeś!
– Napisał mi, że się zabije, ale
niepotrzebnie się martwię, to szantaż, żebym się odezwał.
– Oczywiście, ze to szantaż! Nie
ulegaj mu, skończ to teraz raz na zawsze! To najlepszy moment, z czasem wasze
braterskie relacje się ułożą.
– Nic się nie ułoży Georg, bo ja go
wciąż kocham. I to wcale nie jest miłość braterska.
– A co z Danielle? Nie była tak
dobra w łóżku jak on? – zachichotał Georg.
– Nie była, ale nie w tym rzecz. Ja
po prostu nie mogę przestać o nim myśleć. Pieprzyłem ją, wyobrażając sobie, ze
robię to z Billem. To jakaś paranoja… – jęknął Tom.
– Pierdolisz przyjacielu! Może nie
teraz, ale poznasz jakąś fajną dziewczynę i ci przejdzie.
– Cokolwiek się stanie, nie
przestanę go kochać. Słuchaj… Mógłbyś do niego zadzwonić? Tak po prostu,
zapytaj jak się ma, ale nie mów, że ja o to prosiłem.
– Rany, znowu jakieś podchody?
– Po prostu chcę się upewnić, że nic
mu nie jest, tylko tyle.
– Pewnie wszystko z nim w porządku,
ale dobra, zadzwonię.
– Dzięki stary.
Georg rozłączył się i wybrał numer
do Billa, ale on nie odebrał. Sam z siebie postanowił, że tam pojedzie i
sprawdzi dla świętego spokoju co się dzieje. Zatelefonował też zaraz do Toma i
go o tym poinformował.
***
Po
napisaniu ostatniego smsa do Toma, Bill leżąc w swoim łóżku w sypialni, zasnął.
Kiedy się obudził zerknął w telefon, choć tak naprawdę żadnej wiadomości się
nie spodziewał, ale i tak miał odrobinę nadziei. Zamiast smsa, miał nieodebrane
połączenie od Georga, które zignorował. A może brat kazał mu do niego dzwonić?
Ta myśl odrobinę go ucieszyła. Nie będzie oddzwaniał, a niech się martwi, jeśli
w ogóle to robił. Nie miał pomysłu co zrobić z resztą dnia. Gdyby tu był Tom, z
pewnością spożytkowaliby ten czas w wiadomy sposób. Ale Toma nie było i nie
wiadomo kiedy będzie mu dane posmakować choćby jego ust… Leżał wpatrzony w
sufit, wspominając ich wspólne chwile w tym łóżku, i złorzeczył znów sam sobie.
To, co teraz się działo, było tylko i wyłącznie jego winą, chociaż gdyby nie te
zdjęcia, Tom by się o tym nie dowiedział, a on już nigdy nie popełniłby tego
błędu, i żyliby sobie dalej razem w swojej mydlanej bańce.
Krótki
sen dał chwilę ukojenia skołatanym nerwom, ale teraz na powrót zawładnęła nim
wściekłość. Pieprzony Bastien! Gdyby go nie kusił w tym basenie, wszystko
byłoby jak dawniej! Ale zaraz, zaraz… Czy to przypadkiem nie on kusił wtedy
Bastiena? Zaklął szpetnie w myślach. Szukał usilnie winnych, a tak naprawdę
winę ponosił on sam. Zamyślił się, a wtedy dźwięk smsa postawił go na równe
nogi i z bijącym sercem sięgnął po telefon, mając nadzieję, że może napisał
Tom. Kiedy jednak zobaczył nadawcę, ponownie zaklął, tym razem głośno:
–
Czego ode mnie ten skurwysyn chce?
Wiadomość
była od Bastiena, który jak gdyby nigdy nic pisał: „Cześć Bill, co u Ciebie? Może wpadłbyś do mnie na drinka, albo
spotkamy się gdzieś na mieście?”. Na te słowa ogarnęła go wściekłość. To on
był przyczyną jego wszystkich nieszczęść i najwyższa pora była w końcu się na
nim wyżyć!
–
Już ja ci, kurwa, dam drinka! – warknął i ruszył do garderoby, gdzie
pospiesznie się ubrał, tym razem nie zastanawiając godzinę w co, założył
pierwsze lepsze spodnie i koszulkę. Wrócił do sypialni i odpisał Bastienowi: ”Jasne, za niedługo u Ciebie będę, czekaj na
mnie”. Zbiegł do salonu, gdzie z szuflady komody wyjął jedno ze zdjęć, w
popłochu schowanych tam, kiedy przyszła pani Elsa. Złożył je na cztery i
wcisnął w kieszeń ramoneski, po czym wybrał numer radio taxi, zamawiając
pojazd.
***
Georg
i tak nie miał tego dnia nic do roboty, dlatego zaoferował się, że pojedzie do
Billa i sprawdzi jak ma się jego drugi, ten bardziej nieodpowiedzialny kumpel.
Zdawał sobie sprawę, że po tym wszystkim musi czuć się fatalnie, z pewnością
siedział w domu w złym stanie, zupełnie rozsypany i przybity, ale jakież było
jego zdziwienie, kiedy zbliżając się do domu bliźniaków, zobaczył, że Bill
właśnie wsiada do taksówki. Ciekawe dokąd się wybierał i co zamierzał? Może
jakimś cudem dowiedział się, gdzie mieszka Danielle i postanowił do niej
pojechać? Nie wyglądało to dobrze, w takim stanie psychicznym gotów był narobić
tam niezłej siary. Postanowił niezwłocznie zatelefonować do Toma.
–
No co tam?
–
Słuchaj, twój brat właśnie wsiadł do taksówki i gdzieś jedzie, obawiam się, że
może jechać do Danielle, jeszcze narobi tam jakiegoś bydła! – powiedział szybko
i wolno ruszył za oddalającą się taksówką.
–
To jedź za nim i zobacz, żeby czegoś głupiego nie odjebał! – zdenerwował się
Tom.
–
No właśnie jadę, dam ci potem znać, co i jak. – Georg rozłączył się i wciąż
jadąc za taksówką, która wiozła Billa, trzymał się w odpowiedniej odległości,
choć wątpił, że ten będzie się rozglądał i coś podejrzewał. Nie miał pojęcia
dokąd go licho niesie, miał tylko jedno podejrzenie, ale taxi nie zmierzała w
kierunku dzielnicy, w której mieszkała Danielle, wiedział to, bo kiedyś odwoził
ją do domu. Jadąc jego tropem, zaczynał nabierać zupełnie innych podejrzeń i
wkrótce okazało się, że tym razem wcale się nie mylił. Kiedy taksówka
zatrzymała się pod domem Barona, on stanął kilka metrów dalej. W obawie, że
czarnowłosy będzie się rozglądał i pozna jego auto, lekko pochylił się na
siedzeniu, tak, żeby go nie dostrzegł, bo numerów rejestracyjnych pewnie nie
pamiętał. Ale Bill nawet nie pomyślał, że ktoś może go śledzić i wcale się nie
rozglądał. Stając u wejścia do domu DJ’a, wyciągnął z kieszeni ramoneski jakąś
kartkę i wcisnął guzik videofonu. W tej samej chwili, Georg wybrał połączenie
do Toma.
–
No i co? – odezwał się ten, zniecierpliwionym głosem.
–
Stary, nawet nie miej złudzeń… Jemu chyba brakuje seksu, bo przyjechał do
Barona.
***
Bastien
był cały w skowronkach, kiedy Bill odpisał mu, że przyjedzie. Pisał swojego
smsa z duszą na ramieniu, bo po ostatnich, nie wróżących niczego dobrego, spędzonych
wspólnie dniach, nie spodziewał się, że w ogóle zechce się z nim spotkać.
Postanowił jednak zaryzykować i jak widać, opłacało się. Bill miał tu niebawem
być! Wprawdzie nie zerwał z Maxem, ale tylko przez jego szantaż. Nie chciał,
aby te foty trafiły do gazet, więc mu uległ. Jednak nie zamierzał rezygnować ze
swoich marzeń, bo jeśli Bill chciałby z nim być, to te zdjęcia przestawały mieć
jakiekolwiek znaczenie. Trudno, najwyżej mu o nich powie i chłopak nie będzie
zaskoczony, jeśli nawet Max zrobi z nich użytek.
Chodził od okna, do okna, gotowy na
spotkanie, i wyglądał przybycia swojej miłości. Kiedy zobaczył, że pod jego
domem zatrzymuje się taksówka, serce zabiło mu mocniej i popędził do holu, aby
go wpuścić. Naciskając guzik videofonu, zaraz otworzył także i drzwi, ale
widząc minę zbliżającego się Billa, zamarł. Na jego twarzy zamiast uśmiechu na
jego widok, malowała się wściekłość. Wparował jak burza i natychmiast podstawił
mu pod nos trzymaną w ręku kartkę.
– Wiesz coś na ten temat, Bastien?!
– ryknął, przenikliwie się w niego wpatrując. Barona zamurowało. Zupełnie
zaskoczył go tym zdjęciem, skąd on je do cholery miał?! Czyżby Max nie
dotrzymał słowa? Jeśli tak, to wszystko pozamiatane, pozbędzie się tego
chłopaka raz na zawsze! – No co? Nie masz mi nic do powiedzenia?! Wynająłeś
paparucha, bo chciałeś mieć ze mną pornograficzną sesję?!
Blondyn cofnął się kilka kroków i
milczał, bo tak naprawdę nie wiedział co ma mu odpowiedzieć. Miał ściemniać, że
nic o tym nie wie? Na to chyba było już za późno, bo owszem, był zaskoczony,
ale nie istnieniem samego zdjęcia, tylko tym, że znalazło się w jego posiadaniu.
Jedynie powiedzenie całej prawdy, mogło uratować ich relację, choć wątpił, czy
jeszcze choć jakaś przyjacielska będzie możliwa.
– To nie tak, Bill… – wymamrotał.
– A jak, Bastien?! No jak?! –
krzyczał wzburzony Bill. – Nikt się miał nie dowiedzieć, a ty rozwaliłeś mi tym
związek, zjebałeś mi życie, rozumiesz?! Po chuj ci to było człowieku?! No
gadaj?!
Teraz Bastien zdenerwował się i też
podniósł głos:
– Ja ci coś zjebałem, Bill? Serio
tak myślisz?! Przypominam ci, że też tego chciałeś! – Wskazał na niego palcem.
– Tak, chciałem! Ale obiecałeś mi,
że nikt się nie dowie!
Baron nie wierzył w to, co słyszał.
Co z niego był za człowiek? Zdradzał i miał nadzieję, że będzie to ciągnął w
nieskończoność, i to nie wyjdzie na jaw? Chyba jednak przeceniał go w myślach i
nazbyt idealizował, bo jego Bóg okazał się zwykłym gówniarzem, który nie umiał
ponieść konsekwencji swoich czynów. Chyba właśnie zrozumiał znaczenie słowa, że
miłość jest ślepa.
– Ja nikomu nie powiedziałem, Bill,
tak jak obiecałem, nie moja wina, że Max nasłał paparazzi, żeby mnie
szpiegował.
– Co?! – Czarnowłosy wytrzeszczył
oczy i wpatrywał się w niego z niedowierzaniem. – Ja pierdolę… – jęknął i
złapał się za głowę. – Skąd o tym wiesz? Nie mogłeś mi powiedzieć wcześniej?!
– Nie mogłem, bo kilka godzin po
moim powrocie, przyszedł do mnie z awanturą i pokazał mi te zdjęcia. Dopiero
wtedy sam się dowiedziałem, groził, że jeśli go rzucę, to wyśle je do gazet,
ale wygląda na to, że tobie je wysłał wcześniej…
– Nie mnie. Nie wiem komu, nie wiem
jak, ale dostały się w ręce Toma i mojego faceta. – Bill zacisnął pięść. –
Przysięgam, gdybym go dorwał, chyba bym go zabił. Jak mogłeś związać się z
takim idiotą? Dowiedz się, komu je wysyłał! A zresztą, wyjebane! Powiedz mu,
żeby wsadził je sobie w dupę! – dodał i rzucił zdjęcie na podłogę, po czym
zaraz odwrócił się i wyszedł, trzasnąwszy drzwiami.
***
Tom
zrezygnowany opadł na kanapę. A więc jednak… To taka była ta jego miłość, takie
obietnice.
–
To się więcej nie powtórzy… Jasne – mruknął pod nosem, ironicznie się
uśmiechając. – Co za pieprzony kłamca!
Nie
spodziewał się, że Bill od tej chwili będzie grzecznym aniołkiem, ale myślał,
że chociaż teraz, przez jakiś czas będzie się starał. No przecież zaledwie
wczoraj dowiedział się, że Tom odkrył gorzką prawdę, a już poleciał do
Bastiena? Co za gówniarz! Że też chociaż w takiej chwili nie umiał się
powstrzymać! Jeśli już tak bardzo mu się chciało, mógł sobie zwalić konia sam,
ale nie, oczywiście on musiał poczuć to dogłębnie!
Tomowi
już nawet nie było z tego powodu przykro, w końcu niczego innego nie spodziewał
się po Billu. Był po prostu zły. Był bardzo zły, wręcz wściekły, ale był też ciekaw,
ile mu zajmie ten szybki numerek i dlatego poprosił Georga, żeby czekał pod
domem Barona i, żeby dał mu znać, kiedy stamtąd wyjdzie. Jeśli znów przyjdzie
go prosić o wybaczenie, to będzie jego asem w rękawie. Wtedy dopiero wyśpiewa
mu co o nim myśli, bo dziś rano był nadzwyczaj małomówny, ale co się odwlecze,
to nie uciecze. Przyjdzie czas, że wyrzyga mu w twarz każdą swoją bolączkę.
Miał ochotę na piwo, a wiedział, że
jego zapas jest w lodówce w kuchni. Chciał tam iść, ale obawiał się, czy
przypadkiem nie napatoczy się gdzieś na Dani. Wprawdzie dziś cały dzień miała
być poza swoim biurem, ale mogła po coś wpaść do studia choćby na chwilę, a
przy jego pechu możliwe było spotkanie z nią oko w oko. Tego nie chciał, a z
pewnością nie dziś. Chyłkiem przemknął przez korytarz obok jej biura, a kiedy
znalazł się w kuchni szybko wyjął z lodówki piwo, i w takim samym tempie zmył
się do swojego, studyjnego pokoju. Na swoje szczęście nigdzie jej nie spotkał.
Gdy tylko zamknął za sobą drzwi, rozdzwoniła się jego komórka. Podszedł szybko
do stolika, a kiedy zobaczył, że dzwoni Georg, nieco się zdziwił. Minęło
zaledwie dziesięć minut, odkąd mu mówił, że Bill wszedł do domu Barona, czyżby
to był kosmicznie szybki numerek? Trochę wydawało mu się to dziwne, a wręcz
niemożliwe, że w tak krótkim czasie zrobili co trzeba. Bill lubił szybkie
numerki, ale lubił także pieszczoty i taki dziesięciominutowy seks, byłby dla
niego zdecydowanie za szybki.
– Wiesz co? Wydaje mi się, że jednak
się nie pieprzyli, a Bill chyba przyjechał do niego z jakąś awanturą, bo
wyszedł taki wkurwiony i idzie mega szybko. Poza tym wchodząc tam, miał w ręku
jakąś kartkę, a teraz już jej nie ma. Pojadę za nim i zobaczę co zrobi.
Tom poczuł ulgę i dopiero teraz
przyznał sam przed sobą, jak ogromną miał nadzieję, że tam się nic nie wydarzy.
– Dobra – odpowiedział krótko, a
Georg rozłączył się.
***
Bill
wypadł od Bastiena szybki jak błyskawica. Zbiegł ze schodków ganku po dwa
stopnie i natychmiast znalazł się przy furtce, zatrzaskując ją za sobą z
hukiem.
–
Pierdolony psychopata – mruknął pod nosem i nie oglądając się za siebie parł
szybkim, zdecydowanym krokiem naprzód. Od zawsze wiedział, że ten koleś ma coś
z głową, ale nie zdawał sobie sprawy, że jest aż tak popaprany. Szpiegował
swojego faceta, chcąc przyłapać go na zdradzie, czy po to, aby łudzić się, że
Baron jest mu wierny? Musiał być naiwny wierząc w to. Nie kochał Maxa, to było
więcej jak pewne, więc nie powinien oczekiwać wierności, no chyba, że blondyn
mu to obiecał, więc może chciał się upewnić, czy nie doprawia mu rogów. Co by o
tym wszystkim nie myśleć, to przez przypadek zaliczył wpadkę i on. Tylko w jaki
sposób te zdjęcia znalazły się u Toma? Czy ten psychol mu je wysłał? To było
jedną wielką zagadką, miał nadzieję, że jeśli nie teraz od Bastiena, to kiedyś
się dowie od swojego brata.
Idąc
szybkim krokiem wzdłuż ulicy, wyciągnął z kieszeni komórkę, mając zamiar
zatelefonować po taksówkę, ale podobnie jak kiedyś usłyszał tuż za sobą silnik
podjeżdżającego auta, a gdy kątem oka dostrzegł, że jedzie tuż obok niego,
znacznie zwolnił. Jednak tym razem nie było to żółte Ferrari, wyraźnie zauważył
ciemno-bordowy kolor karoserii. Chwila moment, przecież samochód Georga miał
taki kolor, jednak wciąż bał się odwrócić, bo niewykluczone było, że Max też ma
jakieś bordowe auto, chociaż czego właściwie się bał? Jeśli to on, nie
zamierzał wsiadać, stojąc na ulicy także może mu porządnie nawrzucać. Zatrzymał
się i szybko odwrócił, a wtedy poczuł ulgę:
–
Georg? – Przez chwilę nawet się ucieszył, ale zaraz ponownie zdenerwował: – No
nie wierzę, kurwa! Co ty, szpiegujesz mnie? Ciebie też pojebało?! – krzyknął,
ale Georg tylko się uśmiechnął i otworzył mu drzwi:
–
Nie pierdol, tylko wsiadaj, podwiozę cię.
Bill
jeszcze chwilę stał na chodniku, jakby się wahał, ale zaraz wsiadł.
–
Czy ja jestem w jakimś pierdolonym Matrixie, wariatkowie, czy jak to nazwać? – zaczął swój lament, kiedy już posadził tyłek
na siedzeniu. – Zazdrosny Max wynajmuje paparucha, który śledzi Bastiena, ja
staję się przypadkową ofiarą, a zdjęcia trafiają dziwnym trafem w ręce Toma. Co
tu jest grane, możesz mi powiedzieć Georg?
Kumpel
spojrzał na niego zdziwiony, ale po chwili się zaśmiał:
–
Czyli to zlecił Max? Serio? O kurwa, ja pierdolę, ale ty masz pecha!
–
No w chuj śmieszne, wiesz? – Czarnowłosy spiorunował go wzrokiem.
Georg
ruszył, nie mogąc opanować śmiechu.
–
Zawieźć cię do domu?
–
Najpierw mi powiedz, skąd Tom miał te zdjęcia?
–
Zwykły przypadek, przyjacielu. Po prostu przyjechał sobie jak gdyby nigdy nic
popracować do studia, chłopaki w pokoju technicznych z czegoś się śmiali i
usłyszał, że są jakieś zdjęcia, jak Bastien posuwa cię w basenie. Przyparł do
muru Petera, bo to on mówił, że je widział, no i kupił je od niego.
–
Jak to kupił? To co on, kurwa, moimi porno-fotami handluje?! – Bill aż
poczerwieniał ze złości.
–
Nie, ale jakiś jego kolega, który pracuje dla tego fotografa mu o nich
powiedział, i Tom wymusił na nim, żeby mu wysłał. Wykosztował się chłopak, bo
za jedno pięć stów wybulił, czyli w sumie dwa pięćset.
Bill
westchnął. Miał cholernego pecha, chociaż jeśli brat nie dowiedziałby się
teraz, to Max i tak pewnie by je jakoś rozpowszechnił. Po tym kretynie można
było się wszystkiego spodziewać. Ech… Gdyby mógł cofnąć czas… Znów westchnął.
–
Przez jedną głupią zachciankę, wszystko spieprzyłem...
–
No… Niezaprzeczalnie. – Georg zatrzymał się na światłach i zerknął na
przyjaciela. – Kiepsko wyglądasz, Bill.
–
No raczej. Ryczałem prawie całą noc, jestem na psychotropach i alko, zawaliło
mi się życie, więc jak mam wyglądać?
–
Nie będę prawił ci morałów, ale zdajesz sobie sprawę, że to tylko twoja wina.
–
Wiem.
–
Przyjechałeś do Barona, zrobić mu aferę o te zdjęcia?
–
No, a jak? Chyba nie myślisz, że chciałem dać mu dupy.
–
A wiesz, że na początku tak myślałem? – zachichotał Georg.
– Bardzo śmieszne…. – mruknął Bill.
– A tak w ogóle, śledziłeś mnie?
–
Tylko kawałek. Pojechałem do ciebie, żeby sprawdzić jak się czujesz, bo wczoraj
tak nagle zamilkłeś, ale kiedy zobaczyłem, że wsiadasz do taksówki,
postanowiłem za nią pojechać, bo najpierw pomyślałem, że jedziesz do Daniele
narobić jakiejś siary, ale potem, kiedy już zbliżała się do dzielnicy Barona,
to wiesz co pomyślałem…
–
Serio myślałeś, że po tym wszystkim jadę się z nim pieprzyć?
–
No, tak pomyślałem, bo znając ciebie…
–
Dzięki Georg, wiesz? – żachnął się czarnowłosy.
–
No Bill, nie od dziś wiadomo, że lubisz ten sport i nie możesz bez niego żyć, a
teraz, kiedy nie masz Toma, to trzeba się gdzieś zaspokoić, nie?
–
Nie potrzebuję nikogo, mam ręce.
–
Ale twoja rąsia, nie jest tak dobra jak żywy fiut.
–
Jakoś sobie poradzę – odpowiedział cicho Bill i na chwilę zamilkł. Wsparł głowę
o zagłówek i wpatrywał się w ludzi idących ulicami. Zachciało mu się płakać, bo
w tej chwili Georg poruszył bardzo bolesny temat. Wyobraził sobie, że Tom
właśnie zaspokaja Danielle i przez tę myśl, zapiekło go pod powiekami.
–
Georg…? – jęknął cicho, zwracając głowę w stronę chłopaka. – Czy on naprawdę
pojechał do Danielle?
Kumpel
zerknął na niego. Mimo całej złości jaką pałał o to całe zmieszanie, zrobiło mu
się go żal, bo widział jak cierpi i chyba szczerze żałował.
–
Nie – odpowiedział, a słysząc to krótkie słowo, Bill się ożywił.
–
Nie?! Nie pojechał do niej? To gdzie on jest? W studio?
–
Nie, ale nie mogę ci powiedzieć, gdzie się zatrzymał, zabronił mi. Mogę tylko
powiedzieć, że jest sam i potrzebuje czasu nawet na to, żeby znów wrócić na
spokojnie do waszej braterskiej relacji.
–
Ale ja nie chcę żadnej, braterskiej relacji, Georg! Ja go kocham i chcę, żeby
było jak dawniej! – Po policzkach czarnowłosego popłynęły łzy.
–
Kochasz go? To na chuja go zdradziłeś? – Kumpel nie przebierał w słowach.
–
Bo byłem głupi, szukałem wrażeń, lubiłem, kiedy Baron się tak stara, imponowało
mi to, ale żałuję, uwierz mi! Żałuję, jak nigdy niczego…
–
Ale jakby nie wyciekły te zdjęcia, to pewnie nawet byś się nie przyznał i
ruchał z nim dalej, co?
Georg zatrzymał się pod domem chłopaków, a
Bill potrząsnął głową.
–
Wcześniej może i miałem na to ochotę, ale kiedy byłem w Atlancie, tak za nim
tęskniłem, że nie potrafiłem wyobrazić sobie dalszego życia bez niego. I wtedy
zrozumiałem, że to jest bez sensu i, że zrobiłem Tomowi okropne świństwo…
Przysiągłem sobie, że to się nigdy więcej nie powtórzy.
–
I chcesz mi powiedzieć, że w Atlancie byłeś taki święty? – kumpel uniósł lewą
brew do góry.
–
Tam nic się nie działo, mieszkaliśmy w trzyosobowym apartamencie.
–
To co szkodziło odjebać trójkącik? – wyszczerzył się Georg, żartując. Nie miał
jednak pojęcia, że wcale nie mija się z prawdą. Billowi mocniej zabiło, serce.
Wiedział, że nikt się nie może o tym dowiedzieć i nikt się nie dowie, przecież
tam nie było paparazzich.
–
Nie rób sobie żartów, Georg, bo mi wcale się śmiać nie chce – mruknął Bill,
wysiadając.
–
Pamiętaj, jutro o dziesiątej spotkanie w studio! – Kumpel machnął mu na
pożegnanie ręką i odjechał.
Tego
wieczoru Bill wysłał Tomowi tylko jednego smsa: „Kocham tylko Ciebie i nigdy nie przestanę.”
Pierwszy. Choć w sumie to nie przypominam sobie czy kiedyś skomentowałem którąś z części pierwszy… ale za to wiem, że moja "teoria" ma rację bytu. :D I słusznie!
OdpowiedzUsuńPisząc najprościej – w pełni wykorzystany potencjał. Koncept 10, wykonanie 10, akcja 10 i dialogi też na 10.
Na tym etapie opowiadania Bill i Tom potrzebowali pośrednika i ten Georg spisał się tu całkiem nieźle. Ten Gustav perkusista (chyba nie przekręciłem imienia) to chyba nadal o niczym nie wie, ale to raczej Georg myśli najbardziej przytomnie żeby zespołu szlag nie trafił przez tą zbyt bliską relację między braćmi (że się tak wyraże). A i ta awanturka u Bastiena też po całości w końcu coś się ruszy tylko w którą stronę…?
Raz jeszcze dzięki za tak szybkie opublikowanie kolejnej części – ja to bardzo doceniam.
Nigdy nie lubiłam pisać do szuflady, a żeby pisać z przyjemnością i przede wszystkim z chęcią, potrzebuję bodźca – to tak apropos Twojej teorii ;)
UsuńImienia Gustava nie przekręciłeś, i masz rację, on nic nie wie. Na tym etapie historii, o ich związku wie jedynie Georg. A do Bastiena wciąż chyba jeszcze nie dotarło, że dla Billa tak naprawdę nie znaczy zbyt wiele i, że był jedynie odskocznią. To jednak także jest kwestią czasu.
Jeśli wena dopisze, przerwy między częściami nie powinny być dłuższe, niż 1,5 tygodnia.
Bardzo dziękuję! Pozdrawiam!
Z racji tego, że nie zdążyłam na bieżąco skomentować poprzednich kilku części wykorzystam okazje, że trafiłam dziś w dzień publikacji i napiszę tutaj. Dużo się działo bo Bill w końcu zrozumiał jak wiele stracił, cierpi bo przecież nie jest bez winy. Mam wrażenie, że teraz najbardziej wszystko zależy od Toma i jego konsekwencji w działaniu wobec Billa, którego mimo wszystko szalenie kocha, ale to on go najbardziej skrzywdził więc popieram tą wyprowadzkę ze wspólnego domu i odseparowanie się, ale wiadomo w pracy będzie to trudniejsze bo tam cały czas będzie widział Billa. I nie tylko Billa bo Bastiena też, ale jak to się potoczy to już czas pokaże w kolejnej części mam nadzieję…
OdpowiedzUsuńA tak ogólnie… Jak zawsze to jest takie dla mnie zniewalające i hipnotyzujące – ciężko się oderwać. I nie wiem, czy to kwestia wykonania, czy po prostu fabularnie wysoki rozbudowany poziom, ale ten Twój poziom chyba jeszcze bardziej się podniósł względem poprzednich części...
No cóż - zacieram ręce i czekam na więcej! :)
Pozdrawiam! Udanych wakacji! :) ;)
Bill miał nadzieję, że nic się nie wyda i z premedytacją zdradził Toma, choć miał świadomość jego reakcji, gdyby ewentualnie się dowiedział, ale on myśli zazwyczaj po fakcie, a ta zemsta brata mocno go zabolała. Przed nimi z pewnością trudne chwile, jakie przechylą szalę w jedną, bądź w drugą stronę. A w którą? Niebawem się okaże.
UsuńBardzo dziękuję! Pozdrawiam!
Zacznę od tego, że ja (chyba z pośpiechu) przeczytałam, że te zdjęcia dostały się w ręce Toma mojego faceta, zamiast że cyt. „dostały się w ręce Toma i mojego faceta”, także już mi się gorąco zrobiło od zgubienia jednej litery XD ale i bez tego ta potężna kłótnia pomiędzy Billem a Bastienem wyszła po mistrzowsku! To jeden z mocnych punktów tej części. Widać, że dobrych pomysłów na dalszą fabułę Ci nie brakuje i nie poszłaś na łatwiznę. Georg też sporo pomógł pomiędzy Billem a Tomem choć i z początku lekko namieszał, ale ostatecznie wyszło raczej dobrze - choć do tego żeby było dobrze jeszcze długa droga i nadal brak pewności jak, czy i kiedy bracia się pogodzą...
OdpowiedzUsuńI nie wiem co Ci jeszcze napisać bo moje odczucia wydają mi się to trudne do opisania. Tak ogólnie jak zdążyłam zaobserwować to nie wszystko dzieje się tu według oczekiwań czytelników, a jednak to opowiadanie bardzo dobrze się czyta bo konsekwentnie wprowadza czytających w swój własny unikalny rytm. A czytanie to czysta przyjemność :)
Jeśli ktoś przed czytaniem sugeruje się jeszcze opiniami z komentarzy to polecam, polecam, polecam!
Pozdrawiam! :)
W sumie, wcale by Bill nie skłamał, jakby powiedział, że „dostały się w ręce Toma, mojego faceta” ;) Jeśli chodzi o fabułę, realizuję pomysł jaki miałam od napisania pierwszego zdania, jeśli coś się po drodze zmienia, to szczegóły. Ja wiem, że czytelnicy nie chcieliby tej ich zdrady, i chyba przez to się swego czasu poobrażali na opowiadanie, ale jeśli byłaby cały czas sielanka, to myślę, że w pewnym momencie wkradłaby się w końcu monotonia.
UsuńBardzo dziękuję! Pozdrawiam!
no ja już padam na twarz więc krótko… od jakiegoś czasu mamy tu ponapoczynane kilka intrygujących wątków, które siłą rzeczy mogą wypaść naprawdę fajnie bo to opowiadanie zapowiada się na dłuższe i wiem, że nadal prowadzisz to z tym swoim konsekwentnym pomysłem. Sama końcówka z Georgiem (jakby nie było koleś odwalił w tej części kawał dobrej roboty) niby intrygująca ale z drugiej strony jakby się zastanowić czegoś takiego super-mocnego też nie serwuje… a i tego zwrotu akcji w postaci awantury Billa którą urządził Bastienowi nie udało mi się przewidzieć co jest dla mnie ogromnym plusem. Także trzymasz ten wysoki poziom i oby tak dalej
OdpowiedzUsuńO tej potrze, to ja zazwyczaj śpię więc wcale się nie dziwię, że można już paść na twarz xD
UsuńJakoś mega długie to opowiadanie nie będzie, na pewno jest bliżej, niż dalej końcówki, ale jeszcze troszkę. Fajnie, że czasem Wam trudno przewidzieć bieg zdarzeń, ale z pewnością czasem się coś udaje, bo pewne wynikające z przebiegu akcji sytuacje, są raczej oczywiste.
Bardzo dziękuję! Pozdrawiam!
Teraz jesteśmy w punkcie dla mnie niesamowicie ciekawym – nagle Bill w końcu zdjął Bastienowi te różowe okulary. Wszystko wskazuje na to, że Baron w końcu zrozumiał, że idealizował Billa i za bardzo się w tym zatracił – jego miłość jest ślepa – lepiej tego ująć się nie da. Ta awantura pomiędzy nimi prędzej czy później musiała nastąpić. Mam wrażenie, że od początku oczekiwania każdej ze stron były zupełnie inne i dlatego teraz oboje się na tym przejechali. Niemniej jednak przed Billem i Bastienem dalsza współpraca zawodowa, a czy będą w stanie zachować się profesjonalnie niezależnie od tego co między nimi zaszło to już czas pokaże. Oczywiście wskazana sytuacja nie jest najmocniejszą z całego opowiadania, ale istotnie wprowadza jeszcze szybsze tempo i zwrot akcji, co stanowi o jej wyższej jakości. Poza tym Tom też zdaje sobie sprawę, że współpraca z Bastienem na tle zawodowym jest nieunikniona i mam obawy jak to się rozegra... Dalej też się działo i jest o czym się rozpisywać, ale skoncentruję się na najważniejszym bo nie chcę zamienić mojego komentarza w streszczenie :) Zatem, ta ingerencja Georga (w spór między Billem a Tomem) to bez wątpienia kolejna porcja wciągającej akcji. W dalszym ciągu nie nastąpiło nic takiego, żeby całość fabuły straciła na atrakcyjności – każdy bohater po kolei podbija akcję, istotnie Max, a i nawet ta cała Danielle też robi swoje (choć jej to chętnie bym się pozbyła :P). Generalnie przebieg wydarzeń sprawia, że trudno oderwać się od lektury.
OdpowiedzUsuńOczywiście nie jestem w stanie przewidzieć kontynuacji tej historii, ale szalenie chętnie sięgnę po kolejną część, jak tylko ona wyjdzie. Liczę, że nie będziesz kazała nam długo czekać :)
Mnóstwo weny twórczej!
Pozdrawiam,
E.G.
Baron zrozumiał, że miłość jest ślepa, ale wie także, że trudna do wyrwania z serca, więc tak zwane odkochanie się wcale nie będzie takie łatwe. Kolejne dni dla wszystkich bohaterów będą trudne, spotkania zawodowe, starania Billa - bo oczywiste jest to, że nie odpuści i będzie zabiegał o wybaczenie brata - to wszystko spowoduje niemałe problemy, dla wszystkich, z różnych powodów.
UsuńPóki co z moją weną jest nieźle, więc kolejna część będzie w miarę w bliskim terminie :)
Bardzo dziękuję! Pozdrawiam!
Moje obawy odnośnie fabuły dorównywały jedynie moim nadziejom co do tej nowej części, a te były dosyć spore, ale i zostały spełnione . Wraz z czytaniem było coraz lepiej – awantura u Bastiena na duży plus dla Billa, ale zaprzeczenie o tym trójkącie przed Georgiem mam nadzieję, że było spowodowane bardziej wstydem niż chęcią powrotu na drogę kłamstw i skoków w bok. A może po prostu Bill zataił to bo bał, że Georg zda obszerną relację jak tylko będzie miał okazję pogadać z Tomem i nie chciał żeby tom dowiedział się o tym w taki sposób... nie wiem... Rozkładanie fabuły na czynniki pierwsze raczej kiepsko mi wychodzi dlatego dziękuję za tą część tak szybko opublikowaną i nie będę się dłużej się rozpisywać. Tyle ode mnie :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, jako jedyna zauważyłaś to przemilczenie przez Billa trójkąta, na jaki sobie pozwolił na wyjeździe – on wcale nie zamierza się do tego przyznać, ani przed Georgiem, ani tym bardziej przed Tomem, i nie dlatego, że chce iść znów drogą kłamstw, on po prostu się boi, że to przechyli szalę wszystkich przewin na jego niekorzyść, a wręcz skreśli nadzieję na wybaczenie. Czy to się wyda i ewentualnie co z tego wyniknie? Wszystko okaże się z czasem.
UsuńBardzo dziękuję! Pozdrawiam!
Najpierw powinnam Cię przeprosić, że nie skomentowałam ostatnich kilku…nastu części. Bądź co bądź wypada przeprosić bo czytałam a słowa nie zostawiłam. A teraz mam czas to coś napiszę. Nie będę poddawać szczegółowej analizie poszczególnych wątków dotychczasowej fabuły bo mogłabym się pogubić wypisując wszystko, ale najważniejsze jest to, że wreszcie Bill dostał solidną karę za te swoje wyskoki. Mam nadzieję, że Bill się opamięta i w końcu zrozumie, że musi zmienić swoje postępowanie inaczej zniszczy życie sobie i osobie, która kocha nadżycie – a wszystko na to wskazuje, że Bill nie potrafi funkcjonować bez Toma, a Tom bez Billa. Dobrze, że im tutaj trochę Georg pomaga mimo wszystko :)
OdpowiedzUsuńPoza tym ten Twój wyjątkowy i niesamowity styl, którym piszesz to opowiadanie wydaje mi się tak niezwykły i przyjemny w odbiorze, że wręcz może być lekiem na zło literackiego świata… Wyolbrzymiam, rzecz jasna, ale chyba nie mogę inaczej się Ciebie dość nachwalić. Te wszystkie opisy i kreacje bohaterów są, w moim odczuciu, idealne, dialogi również, akcja i fabuła za każdym razem w odpowiednim tempie. Kocham to opowiadanie absolutnie! :) :)
Myślałam, że jesteś jedną z tych czytelników, co porzucili czytanie, ewentualnie obrazili się przez tę zdradę ;) Cieszę się bardzo, że wróciłaś do komentowania!
UsuńOczywiście, że Bill nie umie żyć bez Toma, zrozumiał to w chwili, kiedy praktycznie go stracił, ma nauczkę na całe życie. Jak sobie z tym poradzi i czy uda mu się dostać wybaczenie? Wszystko okaże się w swoim czasie. I wtedy też okaże się, czy zmądrzeje, czy nie.
Bardzo dziękuję! Pozdrawiam!
Na samym początku miałam bardzo mieszane uczucia, czytając na tę wybuchową mieszankę, którą serwuje nam Bill... Ale każdą kolejną część czytam z coraz większym przekonaniem, że w tym szaleństwie jednak jest metoda. Twoje postacie zyskują z odcinka na odcinek, a fabuła naprawdę potrafi zaskoczyć. Strach pomyśleć co będzie dalej XD trzymam kciuki za Toma, a Bill niech jeszcze sobie pocierpi za te wszystkie zdrady. Może w końcu zrozumie, że w dupie mu się poprzewracało to mało powiedziane.
OdpowiedzUsuńWszystko dzieje się tu po coś, żadna akcja bohaterów, nie jest przypadkowa. Ich postępki także nie pozostają bez konsekwencji, bo za każdy błąd trzeba zapłacić, ponieść karę, na jaką np. zasłużył Bill. Czy Bill się opamięta? Na pewno to co się stało, czegoś go nauczyło, ale czy będzie umiał się zmienić? Pożyjemy – zobaczymy, w końcu to nieobliczalny gość.
UsuńBardzo dziękuję! Pozdrawiam!
I tak się pisze najlepsze opowiadanie na świecie! Jak opowiadanie i przy tym wykreowana historia zdobywa moje serce, trudno mi się powstrzymać przed nadmiernym entuzjazmem w wylewaniu pochwał, co z pewnością może być denerwujące dla niektórych, a przewinęli się tu kiedyś i tacy… Wiadomo, że zawsze mogą pojawić się drobne błędy, ale kto tu będzie wytykał nieścisłości (to znaczy, oczywiście że i tacy czepialscy się znajdą, ale nie będę to ja). Fabularnie zarys nadal jest bardzo ciekawy, tworząc wiele możliwości. Jestem pewna, że masz w zanadrzu wiele ciekawych zwrotów akcji nie tylko w relacji Bill-Tom, dzięki którym to opowiadanie jeszcze bardziej mnie wciągnie.
OdpowiedzUsuńNie no, bez przesady, najlepsze to ono nie jest ;) Ale miło, że tak powiedziałaś! Póki co, hejterzy się wynieśli, ale jeśli będzie się więcej takich komentarzy pojawiało, to pewnie wrócą ;) Zdaję sobie sprawę, że są jakieś tam błędy, bo od ostatnich 2 części nikt mi tego nie sprawdza, już nie chciałam zawracać głowy znajomej, która ma masę swoich spraw, a chyba jakichś bardzo tragicznych nie ma, gdy sprawdzam sama. W każdym razie zapraszam na dalszy ciąg.
UsuńBardzo dziękuję! Pozdrawiam!
Jakbym tak miała oceniać opowiadania tylko po ilości zarwanych nocy na lekturę, to niewątpliwie „At the gates of hell” byłoby całkiem wysoko :) Bo to jest wszystko bardzo, ale to bardzo dobre. No może Bill przez swoje postępowanie jest tylko dobry, ale z drugiej strony jest on doskonałym narzędziem, które wprawia w ruch pozostałych bohaterów, których kreacje są już bardzo dobre. Teraz Tom to mój absolutny faworyt, ale o całej reszcie ani na chwilę nie zapominam :) krótko mówiąc chcę Cię zapewnić, że całkowicie naturalnie przyszło mi zżyć się z tymi Twoimi bohaterami i przeżywam dosyć głęboko ich rozterki i dylematy. Emocje są żywe i prawdziwe, co dla mnie jest najważniejszą sferą. Kończę się mądrować żeby mi jakiś bełkot z tego komentarza nie wyszedł :)
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na to co będzie dalej w kolejnych częściach! Przy okazji jeszcze dziękuję, że Nam wszystkim tak zawsze odpisujesz na komentarze bo miło to czytać, wiedzieć, że jest jakaś interakcja z Autorem – czasami chce mi się coś odpisać lub więcej napisać albo jak nie skomentuję części to wrócić, ale z reguły nikt nie wraca do starych części...
Pozdrawiam Cię mega serdecznie :) ;)
Bill tu jest bardzo lekkomyślną i rozchwianą emocjonalnie postacią. Nie jest idealny, a zresztą któż taki jest? Z pewnością ani w życiu, ani tutaj - nikt. Mam nadzieję, że jakoś przeżyjesz, kiedy opowiadanie się skończy, a jesteśmy już za półmetkiem.
UsuńNigdy nie pozostawiam komentarzy bez odpisu, nawet hejterom odpisuję ;) I jak chcesz, zawsze możesz odpisać, wcześniej tu były fajne polemiki, była Ritsu i Karina, one zawsze tak sobie sympatycznie dyskutowały, ale niestety obie zniknęły :(
Jak coś, to ja mam podgląd z panelu administratora do pojawiających się komentarzy nawet pod poprzednimi częściami, więc też tam czasem wracam ;)
Bardzo dziękuję! Pozdrawiam!