czwartek, 8 sierpnia 2019

Część 66.



Część 66.


            Bastien był zdziwiony, że Max po niego nie przyjechał. Z początku myślał, że może pomylił czas przylotu i niebawem się u niego zjawi, ale mijała druga godzina odkąd był w domu, a chłopaka wciąż nie było. Nie zamierzał do niego dzwonić, nie tęsknił za nim i nie rozpaczał, że się nie zobaczą, chociaż po tych kilku dniach wstrzemięźliwości, potrzebował seksu i gdyby tu był, z ochotą by go przeleciał.
            Pal licho, poradzi sobie bez niego.
            Zaspokoił się sam, onanizując pod prysznicem i wspominając ostatni seks ze swoim aniołem, w podobnym miejscu w hotelowej łazience w Atlancie. Miał jakieś złe przeczucie, że to się już nigdy więcej nie powtórzy, chociaż po tamtej rozmowie z Billem, kiedy spotkali się na lunchu kilka tygodni wcześniej, miał takie same odczucia. Tym razem jednak to przeświadczenie było o wiele silniejsze. Po tamtym wieczorze, kiedy uderzyli w trójkąt, a potem ostro pieprzyli się pod prysznicem, miał nadzieję, że bardziej się do siebie zbliżą i liczył na coś więcej, niż tylko seks, tymczasem po tym wszystkim czarnowłosy oddalił się od niego jeszcze bardziej. Większość czasu przesiedział w swojej sypialni, nie chcąc już z nimi nigdzie wyjść. Sprawiał wrażenie przybitego i jak wywnioskował z jego zachowania, dręczyły go z tego powodu wyrzuty sumienia. Baron zaczął zastanawiać się, czy to on popełnił jakiś błąd, czy przyczyna zachowania Billa wynikała z czegoś innego. To wszystko bardzo go bolało i zupełnie stracił nadzieję, że kiedykolwiek między nimi będzie coś więcej niż pójście do łóżka. Właściwie to teraz nawet i na seks już nie liczył, wątpił, czy Bill jeszcze kiedykolwiek mu na coś pozwoli.
            Wyszedł spod prysznica i zupełnie nagi wycierał mokre włosy, kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Czyżby Max? A może Bill? Na myśl o tym drugim serce zadrżało w nim z radością, choć właściwie sam nie wiedział, skąd taka niedorzeczna myśl. Pospiesznie okręcił biodra ręcznikiem i boso zbiegł po schodach na dół. Jednak kiedy spojrzał w ekran videofonu, boleśnie się rozczarował. Za bramą stał Max. Nacisnął guzik otwierający furtkę i sapnął. „Rychło w czas”, pomyślał, bo teraz zupełnie nie miał ochoty na jego wizytę. Już zaspokoił się sam i miał chęć pójść spać, aby porządnie odpocząć po długim locie. Kiedy otworzył mu drzwi, Max wciąż stał w miejscu i wpatrywał się w niego dziwnym wzrokiem. Nie kipiał radością na jego widok, nie rzucał mu się na szyję. Tylko stał i patrzył bez słowa. Wieczór był chłodny i siąpił drobny deszcz, a Baron był prawie nago, nie licząc wąskiego ręcznika, jakim miał przepasane biodra, więc było mu zimno.
            – Będziesz tak stał? – zapytał go z nutą nerwowości w głosie. Chłopak wszedł, a on zamknął za nim drzwi. – Spóźniłeś się jakieś trzy godziny, Max – warknął, po czym ruszył na górę, udając się do garderoby, gdzie założył bokserki, spodnie i koszulkę. Zdziwiła go postawa bruneta, który nie odezwał się nawet słowem, ale Max czasem zachowywał się zupełnie niezrozumiale, więc nie głowił się nad tym zbyt intensywnie. Już ubrany zszedł ponownie na dół.
            Chłopak wciąż stał, tyle, że teraz już w salonie i trzymał w ręku szklankę z alkoholem, który sobie nalał, kiedy Baron ubierał się na górze.
            – Co ci jest? – zapytał DJ, uśmiechając się ironicznie. Podszedł do barku, aby zrobić sobie drinka, a Max po dłuższej chwili milczenia, w końcu się odezwał:
            – Dlaczego mi to zrobiłeś, Bastien?
            – A co ja ci znowu zrobiłem? – zaśmiał się blondyn, ale kiedy spojrzał na niego już wiedział, że coś się stało, bo Max miał w oczach łzy.
            – Zdradziłeś mnie.
            Baron patrzył na niego wciąż się uśmiechając. Blefował, czy coś wiedział? Ale niby skąd miał wiedzieć, że w Atlancie coś się wydarzyło? Chyba, że jakimś cudem dowiedział się o tym co działo się na imprezie, albo tuż przed wylotem do Stanów. Tylko w jaki sposób posiadł taką informację? Niemożliwe, Max z pewnością blefował.
            – Co ty pieprzysz Max, niby z kim miałem cię zdradzić?
            – Z tym chujem, do którego wzdychasz. Niby cię nie chciał, a jednak pieprzyłeś go…
            – Niby gdzie go pierzyłem? – śmiał się Baron, wciąż nie wierząc, że coś wie.
            – Ty skurwysynu! – Max rozpłakał się i dopadł do niego, okładając nieudolnie jego tors pięściami, przez co blondyn wychlapał nieco swojego drinka, na podłogę. Szybko stawiając na komodzie szklankę, złapał go za nadgarstki i nim mocno potrząsnął.
            – Opanuj się debilu! Gdzie miałem go pieprzyć?! – krzyknął.
            – Tu, w twoim basenie – zanosił się płaczem roztrzęsiony Max. – A pewnie i tam, w Stanach!
            – Ciebie już całkiem z tej zazdrości pojebało! Masz jakieś urojenia! – wrzasnął na niego, ale słowa „w twoim basenie”, nieco go zastanowiły.
            Bastien odepchnął go, a chłopak opadł na kanapę zanosząc się płaczem. Wyjął z kieszeni telefon, po czym drżącymi dłońmi otworzył jedno ze zdjęć i wyciągnął rękę, kierując ekran w stronę blondyna. Kiedy ten spojrzał na wyświetlacz, zamarł w bezruchu i czuł, że krew odpływa mu z twarzy. Zdjęcie przedstawiało jego i Billa, w upojnej scenie seksu w basenie. A więc Max nie blefował…
            – Skąd to masz?! Wynająłeś fotografa, ty pojebie?! – Zdenerwował się na dobre i teraz miał ochotę po prostu mu przyłożyć, ale powstrzymał się.
            – Ja cię kocham, Bastien – Max uniósł na niego zapłakane oczy.
            – Jesteś popierdolony, Max? Szpiegujesz mnie? Wynajmujesz fotografa? Ty jesteś naprawdę zdrowo jebnięty! – Baron wbił ręce w kieszenie spodni i zaczął nerwowo chodzić po salonie. Nie wiadomo było, co on zamierzał zrobić z tymi zdjęciami, ale jedno było pewne: jeśli Bill się o tym dowie, a co gorsza, jeśli to pójdzie w świat, to znienawidzi go na dobre. Teraz, jak nigdy wcześniej żałował, że związał się z Maxem. On naprawdę był nieobliczalny i jeśli myślał, że jest niegroźny, to bardzo się mylił.
            – Okłamałeś mnie, mówiłeś, że on cię nie chce… Ile razy dał ci się przelecieć?
            – Ja nie mam zamiaru ci się spowiadać! Niczego ci nie obiecywałem, wierności też nie, i mówiłem, że jeśli on mnie zechce, nie zawaham się ani chwili!
            Chłopak szlochał, co jeszcze bardziej doprowadzało go do furii.
            – Wypierdalaj stąd Max! Przegiąłeś i to zdrowo, nie chcę cię znać! Znajdę sobie inną dupę do rżnięcia! – ryknął Baron, wściekłym spojrzeniem wpatrując się w bruneta, który wstał. Przestał już płakać, patrzył tylko na niego wzrokiem pełnym wyrzutu.
            – Jak chcesz, Bastien, mogę iść, ale te zdjęcia jutro trafią do wszystkich gazet, więc wybieraj. Jak mi obiecasz, że to się więcej nie powtórzy i będziesz ze mną, to je skasuję.
            Szach i mat. Barona sparaliżował strach. Nie mógł do tego dopuścić, Bill nie mógł się o tych fotkach dowiedzieć, i nawet nie chciał wyobrazić sobie co będzie się działo, kiedy zobaczy je w gazetach.
Nie miał jednak pojęcia, że on już o nich wie.

***

            Myślałem wtedy, że dla mnie życie się skończyło i, że wpadłem w piekielną otchłań. Ale to jeszcze nie było piekło, to była tylko droga do niego, którą kroczyłem popychany naprzód przez własną głupotę i seksoholizm. Nie miałem pojęcia, że kiedyś stanę u jego bram, a to, co wówczas się ze mną stanie, będzie o wiele gorszą udręką.
            Nie wiedziałem co mam robić i prawie oszalałem z rozpaczy. Nawet nie pamiętam ile czasu leżałem na zimnej podłodze, wyjąc z bólu i bezsilności. Mój Tom był teraz daleko, w obcym łóżku z kobietą, której nienawidziłem z całego serca. Pieściły go jej usta, obejmowały jej ramiona, i pewnie wiedział, że ja tu umieram i z czystą premedytacją kazał Georgowi wprost powiedzieć gdzie jest, tylko po to, abym cierpiał tak samo, jak cierpiał on, kiedy przez swoją głupotę zadałem mu najgorszy ból, jaki teraz sam odczuwałem ze zdwojoną siłą.

***
           
            Georg jeszcze kilka razy zawołał jego imię, aż w końcu rozłączył się. Nie wiedział co ma robić, słyszał płacz Billa i zdawał sobie sprawę, że jego kondycja psychiczna jest bardzo zła, ale miał dość tych wszystkich problemów bliźniaków, poza tym Bill sam był sobie winny. Nie był do końca przekonany, czy Tom wybrał dobrą metodę na danie mu nauczki, ale nie chciał się wtrącać. Przez chwilę nachodziły go myśli, czy nie pojechać do ich domu, wprawdzie był pewien, że Bill niczego złego sobie nie zrobi, ale trochę się martwił. Został jednak w końcu u siebie i jedyne co zrobił, to napisał Tomowi smsa z wiadomością, że jego brat już wrócił, i że dzwonił załamany. Resztę pozostawił im, to nie była jego sprawa, już i tak za bardzo go w to wszystko wciągnęli.
            Był środek nocy, kiedy Bill, cały obolały pozbierał się z podłogi. Był rozbity, załamany, zmęczony i śpiący, chociaż wiedział, że nie zmruży oka. Doczłapał się do łazienki i starając się nie patrzeć w lustro, otworzył szafkę, wyjmując z niej swoje tabletki na uspokojenie. Wziął od razu dwie, mając nadzieję, że szybko pomogą mu chociaż na trochę wyciszyć skołatane nerwy. Byłoby fajnie, jakby jeszcze potrafiły zresetować pamięć, albo lepiej – cofnąć czas, żeby nigdy nie posunął się do tego co zrobił, choćby tylko do dnia wylotu i sytuacji w basenie, przez którą teraz pękało mu serce. Ale takiej mocy jego lekarstwa nie miały i wiedział, że żaden specyfik mu nie pomoże.
            Połknął tabletki popijając wodą z kranu, po czym przemył twarz i w końcu spojrzał w lustro. Jego powieki były zapuchnięte od płaczu i wiedział, że szybko nie wrócą do wcześniejszego wyglądu, tym bardziej, że łzy wciąż napływały mu do oczu.
            Czuł ogromną bezsilność i zupełnie nie wiedział co ma robić. Jak będzie się tłumaczył, kiedy wróci Tom? O ile w ogóle wróci… Ale przecież go kochał, może jednak zdoła mu wybaczyć? Wtedy i on wybaczy jemu, i wszystko będzie jak dawniej, i nigdy, przenigdy nie zdradzi Toma! Wiedział, że jeśli dostanie od niego szansę, będzie to jeden, jedyny raz.
            Wrócił do salonu i usiadł na kanapie. Z podłogi złowrogo przyciągały jego wzrok porozrzucane zdjęcia. Miał ochotę je pozbierać i porwać w drobny mak, ale nie miał siły ruszyć się z kanapy. Na stole stała jakaś niedopita butelka whisky, więc sięgnął po nią i wziął kilka łyków prosto z gwinta. Czuł, jak alkohol pali mu przełyk i jak po chwili rozgrzewa od wewnątrz, a mimo to cały się trząsł, a jego ciało paraliżowały dreszcze. Po chwili też zaczął szczękać zębami, jakby był na kilkunastostopniowym mrozie. Jednak to nie było zimno fizyczne, a nerwy, jakie od powrotu więziły jego ciało. Objął się ramionami i osunął do pozycji leżącej, podkulając kolana. Jeszcze trochę płakał złorzecząc samemu sobie i w obawie o kolejne dni, zasnął zmożony psychotropami i wypitym alkoholem.

***

            Kiedy Danielle wróciła z łazienki, zastała w łóżku śpiącego Toma. Była odrobinę zawiedziona, bo liczyła na doskonały seks do rana, ale nie miała mu tego za złe. Mówił jej dziś, ze źle sypia i jest bardzo zmęczony, więc miał prawo zasnąć, tym bardziej, że kazała mu na siebie czekać ponad piętnaście minut. Nie miała jednak pojęcia, że Tom udawał sen. Mając świadomość, że Bill jest tak blisko, zupełnie stracił ochotę na kolejne zbliżenie z nią. Mimo bólu, żalu i ogromnej złości, jaką teraz do niego czuł, oddałby wszystko, aby móc mieć go przy sobie. Jednocześnie miał świadomość, że to jest niemożliwe ani teraz, ani kiedy wróci do domu. Wiedział, że choćby Bill go błagał, nigdy nie będzie między nimi jak dawniej, o ile w ogóle coś będzie.
            Podczas, kiedy do jego uszu dochodził już miarowy oddech Danielle, on nie mógł zasnąć i przez całą noc prawie nie zmrużył oka. Trochę przysypiał, ale zaraz budziła go kołataniem serca, myśl o Billu. Zaczynało świtać, kiedy bardzo ostrożnie podniósł się z łóżka, aby nie zbudzić śpiącej dziewczyny. Może by go zatrzymywała, może nawet starała się namówić na poranny seks, a on zupełnie nie miał na to ochoty. Jedyną osobą  którą teraz z rozkoszą by się kochał, był Bill, ale wiedział, że kiedy wróci do domu, nawet go nie tknie. Nie wyobrażał sobie tej konfrontacji i najchętniej by jej uniknął, ale to niestety było niemożliwe. On tam był i pewnie na niego czekał, chociaż… Może się mylił? Może pojechał do Bastiena? Diabli go wiedzieli. On natomiast wiedział teraz jedno: nie zostanie w domu, spakuje swoje rzeczy i pojedzie do studia, tam na razie będzie miał gdzie spać, a potem zobaczy, może weźmie pokój w hotelu, albo coś sobie wynajmie? Tak naprawdę nie wiedział co będzie robił. Przyszłość była dla niego jedną wielką czarną plamą, chociaż właściwie teraz wcale jej nie było. Nie wyobrażał sobie kolejnych dni, które miały być wypełnione pracą nad promocją płyty, wywiadami i dopinaniem kolejnej trasy koncertowej, która miała się odbyć niebawem, w dodatku razem z Bastienem, któremu teraz chętnie obiłby tę piękną buźkę. Gdyby Bill nie był jego bratem, pewnie już by to zrobił, ale w sytuacji jakiej się znajdował, po prostu nie mógł, a co najgorsze, musiał uważać na każde słowo i gest, aby z niczym się nie zdradzić. I po co mu była ta współpraca? Płyta może i odniesie sukces, ale będzie on okupiony jego życiową porażką. I jak ma teraz żyć obok bliźniaka, z którym przecież nie mógł zerwać kontaktu i iść w swoją stronę? Georg jednak miał rację, wszystko spieprzyli…
            Zgarnął swoje ciuchy z fotela i ubrał się w łazience, po czym najciszej jak mógł, wyszedł zamykając za sobą drzwi. Miał świadomość, że wykorzystał Danielle i czuł się z tym trochę kiepsko, ale przecież sama kiedyś mu mówiła, że lubi seks bez zobowiązań. No trudno, stało się.
            Jadąc czuł silny stres. Na szczęście było wcześnie, więc ruch na ulicach nie był wzmożony, bo zamyślony przejechał na czerwonym świetle i gdyby to były godziny szczytu, mogło się to skończyć tragedią. Zatrzymał auto pod domem i kilka dobrych minut nie wysiadał z niego, zastanawiając się co zastanie w środku. Czy Bill tam był, czy na niego czekał? Jeśli tak, to co powie, jak się zachowa? Wiedział, że musi być twardy i nie może ulec żadnym tłumaczeniom. On z pewnością będzie wymyślał niestworzone historie na swoje usprawiedliwienie, ale nawet nie ma mowy, żeby mógł mu wybaczyć. Na pewno nie teraz, nie dziś. Może kiedyś… ale nie! Nie da mu się znów omotać, nie ulegnie jego czarowi za nic w świecie!
            Nie wprowadzał auta do garażu, bo nie zamierzał zbyt długo zabawić w środku. Ot, zabierze kilka najpotrzebniejszych rzeczy i pojedzie do studia, tam weźmie prysznic i porządnie się wyśpi. Z mocno bijącym sercem otworzył delikatnie drzwi, a tuż a nimi powitała go cisza. Czyżby jednak go nie było? Niemal na palcach przeszedł kilka kroków i stanął w progu salonu. Omal nie pękło mu serce na widok, jaki ukazał się jego oczom. Bill spał na kanapie w ubraniu, jego ręka bezwładnie zwisała prawie dotykając podłogi. Na stole stała pusta butelka po whisky, a na dywanie leżały porozrzucane zdjęcia. Walizka Billa i torba, wciąż stały w holu nierozpakowane. Musiał przeżyć szok, kiedy zastał takie powitanie. Zadał mu ból z premedytacją, zrobił to wszystko celowo, oddał z nawiązką. Ale czy właśnie na to sam sobie nie zasłużył? Zdradzał go, cholera jasna wie jak długo i ile razy. Może wcześniej pieprzył się z nim w studio, w domu, w jego sypialni, gdziekolwiek, gdzie nie przyłapali go paparazzi? Może robił to notorycznie? Przecież doskonale wiedział, jak bardzo Bill lubi seks. Bastien musiał go kręcić już od jakiegoś czasu, a może nawet dawał mu dupy już wtedy, kiedy u niego mieszkał? Należało mu się takie powitanie!
            Mimo, że był na niego wściekły, rozżalony, zraniony i zupełnie rozbity, to jednak po chwili zrobiło mu się go żal. Cicho podszedł bliżej i przez chwilę mu się przyglądał. Oczy miał zapuchnięte, pewnie płakał przez niego całą noc… Biedny Bill…
            „Do jasnej cholery! Weź się w garść idioto! On cię zdradzał z premedytacją!”, szybko się skarcił w myślach i wycofał, po czym ruszył na piętro, aby spakować najpotrzebniejsze rzeczy. Dobrze, że Bill spał, nie będzie musiał wysłuchiwać jego kłamstw i może póki co, obejdzie się bez konfrontacji.

***

            Kiedy Bill zaczął się rozbudzać, nie miał nawet pojęcia, że na górze jest Tom, i chociaż ten starał zachowywać bardzo cicho, to jednak niezbyt mu się to udało. Zdejmując z półki w garderobie walizkę, niechcący potrącił mały, podróżny kuferek Billa, który spadł, głośno obijając się o panele. Ten dźwięk, choć na dole ledwie słyszalny sprawił, że czarnowłosy szeroko otworzył oczy. W pierwszej chwili nie miał świadomości gdzie jest i co się dzieje, ale wspomnienia najgorszej w jego życiu nocy, szybko wróciły. Leżał kilka minut w bezruchu nasłuchując, a po chwili zorientował się, że z góry dochodzą dźwięki czyjejś obecności.
            Tam mógł być tylko Tom! Zerwał się na równe nogi, ale zaraz zawrót głowy powalił go z powrotem na kanapę. Wypity nocą alkohol i tabletki na uspokojenie zrobiły swoje. Potwornie kręciło mu się w głowie, mimo to znów wstał. Czuł się fatalnie, zarówno psychicznie, jak i fizycznie, nie miał siły iść, ale przecież na górze z pewnością był Tom i wiedział, że zrobi wszystko, aby z nim natychmiast porozmawiać, przeprosić i błagać o wybaczenie. Miał wrażenie, że boli go każdy fragment ciała, na dodatek dręczyło go sumienie, no i był bardzo rozżalony, że brat spędził noc u Danielle i, że ją przeleciał, bo co do tego nie miał żadnej wątpliwości. Tom był bardzo mściwy i pamiętliwy, i wiedział, że zrobił to tylko po to, aby zadać mu taki sam ból, żeby wiedział, jak gorzko smakuje zdrada ukochanej osoby. Był i tak w o wiele lepszej sytuacji, bo bliźniak potraktował to jak odwet, nie zrobił tego tak jak on, dla zachcianki i z chęci zasmakowania seksu z innym. Chociaż pewnie się do tego nie zmuszał, ale wiedział, że Tom nigdy by go nie zdradził bez powodu, tak, jak zrobił to on. Gdyby potrafił się powstrzymać, nie ulec swoim pragnieniom, teraz z pewnością leżałby szczęśliwy w jego ramionach po ognistym, całonocnym seksie. Tymczasem był zrozpaczony, zbolały i w bardzo złym stanie, zarówno psychicznym, jak i fizycznym. I wiedział, że na zbliżenie z Tomem w najbliższym czasie nie ma nawet co liczyć, o ile w ogóle kiedyś wszystko będzie jak dawniej.
            Wspiął się po schodach, trzymając barierki, a na górze zatrzymał nasłuchując. Drzwi garderoby były przymknięte, ale ze szczeliny umykała na korytarz smuga światła i wyraźnie słyszał, jak ktoś się tam krząta. To z pewnością był Tom, przecież niemożliwe, aby zakradł się tu jakiś złodziej, mieli doskonałe zabezpieczenia domu. Tylko co on mógł robić w garderobie? No właśnie: co?! I w tej chwili ta myśl spadła na niego jak grom z jasnego nieba, to przecież było oczywiste! Pakował się z zamiarem wyprowadzki i pewnie chciał pójść do tej cholernej dziwki! Ogarnęła go panika. Opierając się dłonią o ścianę ruszył w kierunku drzwi, które zaraz uchylił stając w nich.
            – Tommy… – jęknął, kiedy go zobaczył. Serce załomotało mu w piersi jeszcze mocniej i boleśniej. Tak bardzo za nim tęsknił, a teraz nie mógł się nawet przytulić i na dodatek zupełnie go zatkało, choć tak naprawdę powinien błagać o wybaczenie upadając na kolana.
            Brat spojrzał na niego. W jego oczach przez krótką chwilę malował się bezgraniczny ból i żal, ale to co zobaczył przez ułamek sekundy szybko przerodziło się we wściekłość, i właśnie takim spojrzeniem krótko go spiorunował, i nic nie mówiąc wrócił od razu do swojego zajęcia. Jak przypuszczał Bill, Tom się pakował, wrzucając po kilka rzeczy do walizki i wyglądało na to, że naprawdę nie zamierza tu zostać.
            – Tommy, błagam cię, nie odchodź, wybacz mi, ja kocham tylko ciebie… – wyjęczał Bill, wciąż stojąc w drzwiach. Zdawał sobie sprawę, że mówi jakieś oklepane frazesy, ale póki co nic lepszego nie przychodziło mu do głowy. Bliźniak jednak nie przerywał pakowania, zupełnie nie reagując.
            – Błagam cię, Tommy… Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, zaćpałem, dostałem jakiegoś zaćmienia i uległem. Wybacz mi, nie zostawiaj mnie, bo ja bez ciebie tu zwariuję… – prowadził swój monolog czarnowłosy, a jego brat uparcie milczał, a na dodatek traktował go jak powietrze. Jednak Bill widział, że to wszystko przychodzi mu z trudem, bo już zaczynała drżeć jego szczęka, którą zaciskał powstrzymując się od tego, aby nie odpowiedzieć.
            – Nawet nie wiesz, jak bardzo tego żałuję, Tom! – krzyknął w końcu rozpaczliwym głosem już nie zdrabniając jego imienia. – Żałuję, słyszysz?! Błagam, daj mi szansę, przysięgam na swoje życie, że to się nigdy więcej nie powtórzy! – Był zdesperowany i zrozpaczony, a brat wciąż nie odzywał się nawet słowem, tylko zamknął walizkę i stanął z nim oko w oko. Dopiero teraz coś powiedział:
            – Przepuść mnie. – Jego lodowaty ton głosu był nie do zniesienia. Bill nie chciał się odsunąć, więc odepchnął go na bok, ale ten nie zamierzał skapitulować i uwiesił się u ręki szatyna.
            – Tom! Nie możesz odejść, ja ci wybaczam tę noc z Danielle, słyszysz? Wybaczam!
            – Ty mi wybaczasz? Serio? Jesteś żałosny, Bill. – Drwiąco zaśmiał się szatyn. – Puść mnie! – Wyszarpnął rękę z uścisku czarnowłosego i ruszył w stronę schodów.
            – Tom, dokąd idziesz?! Do tej dziwki?! – krzyczał płacząc, ale brat nie odpowiadając i nie oglądając się, ruszył po stopniach w dół. Bill puścił się za nim, schodząc na parter. Wszystko wskazywało na to, że nie uda mu się go zatrzymać, ale wciąż z całej siły próbował, dalej prowadząc swój monolog: – Błagam cię, nie zostawiaj mnie! Dałem dupy Bastienowi, ale to był tylko seks, to nic dla mnie nie znaczyło! Wybacz mi, błagam… – szlochał, po czym znów mocno chwycił bliźniaka za rękę. – Ja kocham tylko ciebie! – Nie puszczając go, osunął się na podłogę i na kolanach patrzył błagalnie, zapłakanymi oczami w bezwzględne i chłodne oblicze ukochanego, który zmroził go lodowatym wzrokiem.
            – Ja nie wiem, czy mnie kochasz Bill, za to wiem, że twoja dupa kocha innych.
            – Tommy, błagam cię… To był jeden, jedyny raz, chwila słabości, wybacz mi, ja nie mogę bez ciebie żyć!
            – Jasne… – mruknął Tom wyszarpując rękę z jego uścisku i zostawiając go klęczącego na podłodze, ruszył do drzwi, ciągnąc za sobą walizkę. – Zapomnij o tym, co nas łączyło, od dziś nasze kontakty będą tylko zawodowe.
            – Toooom!!! – krzyknął desperacko i rozpaczliwie Bill. – Nie odchodź! Przepraszam! Tooom!!! Błagam, zaufaj mi!
            Szatyn odwrócił się i trzymając dłoń na klamce, odpowiedział:
            – Nie masz pojęcia, co znaczy to słowo.
            – Tommy! – jeszcze raz krzyknął Bill, ale już nie usłyszał żadnej odpowiedzi, bo za bliźniakiem właśnie zatrzasnęły się drzwi. Zbierając się z podłogi, zanosił się głośnym szlochem, chciał za nim biec, nie ważne było, że zrobi na zewnątrz scenę, ale może jakimś cudem zdoła go jeszcze zatrzymać. Jednak kiedy wybiegł przed dom, samochód właśnie odjechał.

***

            Tom ruszył jak najszybciej, bo wiedział, że Bill może za nim wybiec. Dzień ledwie się rozpoczął, a on już miał go szczerze dość. Jedynym plusem był fakt, że tę pierwszą konfrontację miał za sobą, jednak spodziewał się, że w najbliższym czasie czekają go podobne sceny. Miał nadzieję, że chociaż dziś będzie już spokój. Bill myślał, że pojechał do Danielle, więc wiedział, że nie będzie szukał go w studio.
            Za zakrętem zatrzymał samochód i wsparł dłonie na kierownicy, a na nich głowę. Czuł się fatalnie, bolało go w klatce piersiowej, a w głowie dźwięczały słowa i płacz Billa. Jego serce rozbiło się na drobne kawałki i nie wiedział, czy kiedykolwiek zdoła je wszystkie odnaleźć i posklejać. Był zrozpaczony, i o ile wcześniej miał pewność, że nigdy Billowi nie wybaczy, tak po tym, kiedy go zobaczył, mimo bólu jaki mu zadał, ta pewność stawała się niepewnością. Kochał go nad życie i teraz miał wrażenie, że wcale nie potrafi być taki twardy, jak przypuszczał. Rozpacz czarnowłosego, jego łzy sprawiły, że zaczynał się łamać, dlatego chciał jak najszybciej stamtąd wyjść i nie wdawać się w polemikę. Musiał ochłonąć i uciec jak najdalej od niego. Zbliżające się terminy nie były jego sprzymierzeńcem, wszyscy będą musieli spotykać się w związku z promocją płyty i udzielać wywiadów. Będzie widywał nie tylko Billa, ale i Bastiena, i nie wiedział, jak oprze się pokusie, żeby temu drugiemu dać w ryj. Chociaż tak naprawdę DJ niczemu nie był winny, bo nie miał zielonego pojęcia, że braci coś łączy, był ofiarą podobnie jak i on, zakochując się w Billu. Mniejsza z tym, i tak by go chętnie połamał, a przecież nie mógł, bo niby z jakiego powodu? Nie wiedział, jak sobie z tym wszystkim poradzi, ale wiedział, że jakoś musi żyć dalej.

***

            Umierałem, kiedy zrezygnowany wróciłem do domu. Tom nawet nie chciał mnie słuchać, prawie nic nie mówił, po prostu zabrał swoje rzeczy i wyszedł, zupełnie się nie przejmując mną, ani tym co czuję. Nie mogłem mu się dziwić, ja nie przejmowałem się niczym, kiedy pieprzył mnie Bastien, nie zastanawiałem się, jak będzie cierpiał Tom, kiedy się o wszystkim dowie. W mojej egoistycznej głowie była tylko chęć dogodzenia sobie, pławienia się w uwielbieniu jakie okazywał mi blondyn, rozkoszowania się jego niespełnioną miłością do mojej osoby. Czułem się jak Bóg, łaskawie pozwalając mu się zerżnąć i dając namiastkę czułości, byłem jego panem. Czerpałem przyjemność ze świadomości, że on zrobiłby dla mnie wszystko, i za jedną chwilę przyjemności ze mną, gotów zaprzedać duszę diabłu. Kochał mnie i pragnął spełniać każdą moją zachciankę, pozwalając mi zasmakować w mojej erotycznej fantazji, która z pewnością o wiele bardziej smakowałaby z Tomem, ale wiedziałem, że on nigdy by się na to nie zgodził. Kochał mnie tak bardzo i nie pozwoliłby mi tknąć nikogo innego. Chociaż też z pewnością zrobiłby dla mnie wszystko, to jednak zapewne nie zgodziłby się na żaden trójkąt. Dla niego istniały granice nie do przekroczenia, a ja przekroczyłem wszystkie możliwe.
            Wróciłem do salonu i otwierając piwo, zastanawiałem się co dalej? Czy był jakiś sposób, aby wszystko wróciło do normy? Pragnąłem tylko wybaczenia Toma, ale zupełnie nie wiedziałem co mam robić, żeby mi wybaczył. Nie wchodziło w grę żadne wzbudzenie w nim zazdrości, bo to już definitywnie by nas rozdzieliło, a ja wciąż miałem nadzieję, że z czasem w końcu wszystko się ułoży. Musiałem udowodnić mu jakoś, że warto, że kocham go nad życie i, że tylko ze mną może być szczęśliwy.

16 komentarzy:

  1. Znów mega dobra ta nowa część!!:) akurat zajrzałam na Twojego bloga i jest... i wiesz co, nie wiem jak to ująć, ale z każdym kolejnym odcinkiem coraz bardziej pojawia się poczucie dokładnego rozplanowania akcji. Odbieram to tak, że u Ciebie wszystko jest szczegółowo przemyślane i na pewno co tydzień nie zmienia się koncepcja serii. Będę to czytać do końca bo mam ogromną słabość do tego Twojego opowiadania choć nie zawsze komentuję na bieżąco, ale już wiem, że raczej całość ocenię wysoko;) Rewelacja, dzięki i czekam na kolejną część!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początek powiem, że niezmiernie się cieszę, że po tak długim czasie zechciałaś zostawić komentarz, to dla mnie ważne i dlatego ogromnie dziękuję! Tak, ja mam całość opowiadania w głowie z każdą jego sceną, oczywiście podczas pisania jakieś detale mogą ulec zmianie, ale szkielet pozostanie niezmienny do końca.
      Jeszcze raz bardzo dziękuję za komentarz i oczywiście pozdrawiam!

      Usuń
  2. ej no obchodzi mnie ta cała "seria" nadal czytam i zaglądam tu i zastanawiające-czemu tak długo nie było kolejnej części... no raczej nie jesteś osobą,która ot tak sobie rzuca pisanie tym bardziej, że na każdym kroku widać że masz ciekawy pomysł jak prowadzić fabułę. i nawet jest Max -no intrygująca postać,jego wątek to żaden zapychacz byle by coś było, ale to inna sprawa. Interakcje między bohaterami solidnie wyglądają-to oczywiste więc szkoda o tym dalej pisać.Frajda z czytania 100! mój czas się nie zmarnował :p oczywiście no i dobrze że Tom się nie ugiął z tą wyprowadzką pod naciskiem szlochów Billa tym bardziej jak Bill mu wmawiał,że to był tylko jeden jedyny raz,no bez jaj. Jego teatrzyk sztos.Ale to był doskonały łańcuszek wydarzeń i tempo,grunt że akcja nie jest rozwleczona! i oby dość szybko doszło do kolejnego starcia szczególnie Bill-Tom, ale pomiędzy innymi postaciami też, liczę na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze, to ja nie spodziewałam się, że ktoś czeka na nową część, myślałam, że Ci, którzy pozostali czytają z doskoku, kiedy tam im się przypomni. Bardzo mi miło słyszeć takie słowa. Oczywiście, że nie porzucę opowiadania, wszystkie, jakie zaczęłam pisać, zakończyłam, więc i to będzie kiedyś skończone - prędzej, czy później ;) Tylko moja wena miewa kaprysy, więc proszę o wyrozumiałość. To fajnie, że nie uważasz swojego czasu za zmarnowany podczas lektury, bardzo się z tego cieszę, za nic bym nie chciała, aby tak było ;)
      Ogromnie dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  3. ...minęło, od kiedy skomentowałam którąś z części. Postaram się wyrażać swój zachwyt krótko.
    Nastrój, emocje, klimat, akcja, relacje międzyludzkie - perfekcja - masz niesamowite wyczucie.
    10­/10 bez chwili zawahania!
    Dziękuję :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem niczym mój bohater Bill - łasa na komplementy, serce się raduje, kiedy czytam takie słowa, dlatego z całego serca dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  4. Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki za nową część!! :) ;) Już myślałam, że jest jakaś wakacyjna przerwa czy coś...
    Świetnie mi się czytało! Teraz niezłe zagranie Maxa z tym szantażem żeby Bastien był tylko z nim, wątpię czy to się uda, ale będzie w tym wątku ciekawie. Dużo się działo w tej części :D a Bill myślał, że jak poprosi Toma o wybaczenie to ten z miejsca mu wybaczy, głupi jakiś jest czy co??! No wiadomo, że Bill głupio postępuje nie od dziś. Dobrze, że Tom się wyprowadził, ogólnie jestem za tym żeby się zeszli, ale po czym takim co odwalił Bill i po sposobie w jaki odegrał się Tom potrzeba czasu, dużo czasu... Tylko żeby się nie okazało, że ta Danielle będzie w ciąży bo wtedy będzie pozamiatane :P
    Mam nadzieję, że niedługo będzie nowa część, pozdrawiam :) :) weny życzę!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja wena robi sobie wakacyjną przerwę, ja jeszcze nie mam wakacji, dopiero we wrześniu ;) Bastien może poddać się szantażowi, ale jeśli się dowie, że Bill widział te zdjęcia, to raczej już sobie na to nie pozwoli. A Tom musi dać Billowi nauczkę, chociaż go kocha, to jednak jest mocno zraniony, więc nie mógł mu wybaczyć, przynajmniej nie od razu.
      Bardzo dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  5. Nie chcę być bezczelny, ale jeśli jest tu jakaś zależność między ilością komentarzy a częstotliwością publikowania kolejnych części no to dołożę też swój. Mega odjechana ta część! Max z tym swoim płaczem na początku trochę się skompromitował, ale widocznie chłopak tak kocha Bastiena, że nad tym nie panuje. Później taka wyrachowana kalkulacja i wyjeżdża on tu ze zdjęciami i że ma go czym szantażować... Baron nagle w potrzasku, że musi z nim teraz być - takie przymuszanie na siłę nie jest dobre, Max się o tym przekona mam nadzieję chociaż tak generalnie na nic konkretnie nie liczę. A jestem pewny, że tak czy inaczej poprowadzisz to w odpowiedni sposób. No dobra, ale dosyć o nich tutaj Bill i Tom naprawdę mieli ogień i nic nowego nie napiszę już wyżej wspomniano, że Bill głupio zrobił... No można by użyć mocniejszych słów. Tom dobrze, że wytrzymał no, ale już był na granicy widać, że iskry lecą bo ich uczucie nadal jest silne, ale sytuacja prosta nie jest i czy w ogóle oni wyjdą na prostą w tym swoim związku wątpię przynajmniej nie w najbliższym czasie... co mam Ci jeszcze napisać ogólnie jestem zadowolony, że kontynuujesz to opowiadanie także trzymam kciuki za wenę, ale oczywiście wszystko w swoim czasie bo to nie wyścigi tym bardziej, że nie zarabiasz na tym żadnej kasy... no to udanego urlopu czy co tam masz i do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nareszcie ktoś zauważył tę zależność ;D - ofc żartuję, ale mimo wszystko coś w tym jest. Kiedy jest mało opinii, gdy widzę małe zainteresowanie, zaczynam się zastanawiać, czy jest sens to ciągnąć dalej. Oczywiście tylko tak myślę, bo nie zamierzam porzucić tej historii, jednak moja wena czasem się buntuje i mimo, że mam jakiś tam zapas, nie mogę się go wyzbyć do zera, dlatego wstawiam część wówczas, gdy napiszę kolejną.
      Max kocha Bastiena miłością ślepą, chorą i jest w stanie wybaczyć mu wszystko, byle tylko z nim być. Jest niezrównoważony psychicznie, o wiele bardziej jak Bill i jest zdolny do wszystkiego.
      Urlop mam dopiero we wrześniu, ale z góry dziękuję za życzenia, jak i za piękny, budujący komentarz! Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Widzę, że komentarze podobne do mojego już się tutaj pojawiły, ale i tak chcę napisać o swoich odczuciach. Zresztą, po to w końcu są komentarze :)
    Nieprzeciętna część, w której poszczególne wątki fabularne znakomicie współgrają ze sobą. Mnóstwo detali, zgrabne, bogate opisy, które mocno zazębiają wszystkie wątki: te z przeszłości i te aktualne. Zwłaszcza wątki uczuciowe nie kłócą się z pozostałymi. Sprawiają one również, że wizja cały czas jest spójna. Do tego czyny i motywacje bohaterów są już dla mnie coraz bardziej zrozumiałe. Choć wszystkie główne postacie przez tyle części poznaliśmy już całkiem nieźle i to od wielu stron, to jednak nadal otacza je jakaś przyjemna aura tajemnicy – i bardzo dobrze.
    Na pewno na plus klimat, spotęgowany na początku tym nieoczekiwanym szantażem Maxa, naprawdę byłam zaskoczona bo najpierw Max nie wytrzymał – wybuchł płaczem, robił sceny totalnie rozchwiany emocjonalnie, a nagle tonem nieznoszącym sprzeciwu po prosu oznajmia, że te zdjęcia trafią do gazet jeśli Bastien z nim nie będzie – cóż jak to u Maxa wszystkie chwyty dozwolone ;) Wyszło to intrygująco i bardzo mi pasowało do konceptu. Wspomnę jeszcze raz o klimacie, ale w kontekście tej pierwszej konfrontacji Billa z Tomem (po ujawnieniu zdrady Billa) jaka miała miejsce w ich domu bo to ten klimat de facto zbudował całą tę część. Krótkie dialogi przy wyprowadzce Toma, które idealnie odzwierciedliły z jak wielkim trudem mu to przyszło i jak się powstrzymywał, oczywiście też najwyższych lotów. Opis scen pełny detali i świetnie zaprezentowany. Same sceny prezentują się fenomenalnie, wszystkie są naprawdę bardzo dobre, do tego równe, bo nie ma tu gorszych momentów, w których widać by było brak konsekwencji, są najlepsze emocje w znakomitym wydaniu.

    Kolejna część? Chętnie, bo z pewnością nie zabraknie Ci zaskakujących pomysłów na dalszą akcję.

    Weny twórczej do pisania!
    Pozdrawiam,
    E.G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zauważasz potrzebę wszystkich zaistniałych sytuacji i zdarzeń. Bez poszczególnych, cała dalsza akcja nie byłaby możliwa. Są zdecydowanie lepsze pomysły na opowiadania, no, ale ja miałam akurat taki, mam nadzieję, że to, co wydarzy się w kolejnych częściach, będzie Ci się podobało.
      Max to totalny świr, o czym już niejednokrotnie się przekonaliście, ale to nie wszystko na co go stać. A Tom, on po prostu bardzo starała się mówić jak najmniej, nie pozwolić się ponieść emocjom w obawie, że od słowa do słowa, w końcu stanie się zbyt słaby, aby stamtąd wyjść. Nie od dziś wiadomo, w jaki sposób działa na niego Bill.
      Ogromnie Ci dziękuję za cudny komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  7. Krótki treściwy komentarz – bo już późno... :)

    Opowiadanie nadal stoi na dobrym poziomie fabularnym, akcja bardzo dobra, nie tylko między Billem a Tomem, ale i Maxem z Bastienem choć zdecydowanie z zapartym tchem czytałam te fragmenty z Billem i Tomem. Jak już zauważyłam we wcześniejszych komentarzach (do który oczywiście ja się przyłączam), ta część robi dokładnie takie dobre wrażenie jak chwalą ją czytelnicy i chociażby ich wysoka ocena. Generalnie w ten tytuł naprawdę trzeba się bardzo mocno wczuć przy jego czytaniu, stworzyć sobie dobrą atmosferę i wtedy przyjemność gwarantowana. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiecham się podczas lektury Twojego, oraz wszystkich komentarzy, to dla mnie ogromna przyjemność czytać takie słowa, jak - mam nadzieję - dla Was było czytać ten odcinek.
      Dziękuję najpiękniej i pozdrawiam!

      Usuń
  8. Co za akcjaaaaa… wooow…!!! :)

    Tyle mniej więcej pamiętam. No dobra, była jeszcze fabuła, fenomenalny pomysł z konsekwentną wyprowadzką Toma do studio (genialne, że to było rozegrane w taki sposób, że Bill od razu pomyślał, że Tom wyprowadza się do tej szmaty Danielle – szacun dla Pomysłodawczyni), jakiś pokręcony szantaż Maxa ze zdjęciami do gazety, Bastien, który nie dowierza, że jego zbliżenie z Billem nie zostanie w tajemnicy, i jeszcze kilka innych klimatycznych odpowiednio dobranych wydarzeń (jestem świadoma pokręconej składni i szyku zdania ale pisze na gorąco). Był klimat, miejscami przegięty (ale w dobrą stronę). I była ta akcjaaaaa…
    Na pewno to co wyróżnia Twoje opowiadanie to zawsze piękne, stylowe i bogate opisy wywołujące emocje, takiego stylu wcześniej nie widziałam w żadnym ff (ocena subiektywna, a opowiadań sporo przeczytałam)
    Kończę i dziękuję…!!! Przy okazji życzę udanych wakacji!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się zawsze tworzyć klimat odpowiedni do sytuacji, jeśli mi się to udaje, to tylko się cieszyć :D Co do wyprowadzki Toma, Bill nawet się nie domyśli, że Tom pomieszkuje w studio, przynajmniej z początku. Jeszcze się będzie działo ;)
      Bardzo dziękuję, za wakacyjne życzenia, ale mój urlop dopiero we wrześniu. Piękne dzięki także za komentarz i jak zawsze, pozdrawiam!

      Usuń