środa, 14 listopada 2018

Część 46.



Ze specjalną dedykacją dla Ritsu i Kari Na ;* 


Część 46.


            Przy drzwiach wejściowych stał Max i bacznie się rozglądał. Ten widok nieco zdenerwował Billa, ale jak zauważył, Bastien też nie był z tego powodu zadowolony.
            – Twój ukochany – stwierdził czarnowłosy z przekąsem. – Szkoda, że nie dałeś mi więcej czasu na to nasze sam na sam. – Teraz Baron spojrzał na niego zdezorientowany i widząc, że chłopak już ich zauważył i za chwilę tu będzie, odpowiedział:
            – Nie umawiałem się z nim.
            – No to jeszcze lepiej. Śledzi cię – zachichotał Bill.
            – Cześć kochanie! – Max właśnie stanął obok i pochylił się, aby ucałować Bastiena, ale ten odwrócił głowę i chłopak cmoknął go jedynie w policzek. – No proszę, widzę, że spędzasz mile czas beze mnie, ale za to w najlepszym towarzystwie. Hej Bill. – Podał mu rękę, a wokalista odwzajemnił ten gest.
            Chłopak usiadł bez zaproszenia. Widać było, że jest trochę zaskoczony, a jednocześnie poirytowany widokiem czarnowłosego.
            – Co ty tu robisz, Max? – ostrym tonem zapytał DJ.
– Twój samochód stoi przy Baron House, więc jeśli cię tam nie było, domyśliłem się, że jesteś tutaj.
            – Nieistotne gdzie jestem, po chuj mnie w ogóle szukałeś? Nie umawialiśmy się, mówiłem ci poza tym, że mam spotkanie.
            – Z nim? – Max wskazał palcem na Billa, który siedział spokojnie i sącząc wino, wpatrywał się w obydwu, uśmiechając pod nosem. W sumie Baron na własne życzenie znów wplątał się w tą chorą relację, ale jak sam stwierdził chciał wróbla w garści, to go ma. Chociaż teraz nie był pewien, czy to właśnie wróbel nie ma w garści jego. Ten chłopak miał na jego punkcie jakąś obsesję i nawet jakby Bastien chciał, to raczej ciężko im będzie się spotykać.
            – Tak, z nim. Omawiamy kwestie nagrania nowego numeru, to takie dziwne?
            – A dlaczego tutaj? – drążył Max.
            – A gdzie mamy to robić? W łóżku!? – warknął DJ, uderzając pięścią w kawiarniany stolik. Bill z trudem powstrzymywał się od śmiechu.
            – Max, jesteś zazdrosny? – wypalił bez ogródek, wtrącając się w rozmowę. Wciąż drwiąco się uśmiechał. Chłopak jednak tylko spiorunował go wzrokiem i nic nie odpowiedział.
            – Przeszkodziłeś nam i będziemy musieli znów się spotkać. Ot i masz to swoje wieczne wpierdalanie się. Jeśli się z tobą nie umawiam Max, to uszanuj moją decyzję, bo następnym razem nie ręczę za siebie. Mam swoje sprawy, ważne sprawy, a ty właśnie przeszkodziłeś mi w poważnych negocjacjach.
            – Negocjacjach? – wykrztusił z siebie chłopak.
            – Tak, w negocjacjach. A co? Uważasz, że on śpiewa dla mnie za darmo? W końcu ojciec szkoli cię na biznesmena, więc teraz nie udawaj kretyna.
            Bastien był wściekły i nie ukrywał tego. Cała ta sytuacja za to mocno rozbawiła Billa. W sumie to mu było nawet na rękę. Rozmowa z Baronem została przerwana w dość dobrym dla niego momencie, pozostało sporo niedopowiedzeń, i to teraz bardzo mu pasowało. Pozostawi go z głową pełną domysłów i na efekty nie będzie musiał długo czekać.
            – Dokończymy innym razem – skwitował czarnowłosy sięgając po kieliszek i dopijając swoje wino. Miał ochotę zostawić zapłatę, ale wówczas wyszłoby na to, że to on zaprosił tu Bastiena, więc postanowił się nie wychylać, aby wszystko wyglądało wiarygodnie. – To ja już znikam, a wy bawcie się dobrze.
            Wstał, zbierając z kanapy swoją ramoneskę i puszczając im oczko, pożegnał się, podając rękę.
            – Cześć – odpowiedzieli niemal jednocześnie; jeden głosem pełnym irytacji, a drugi radości i ulgi.
            Bill wyszedł z lokalu cały w skowronkach, chociaż właściwie on nie wyszedł, a wyfrunął na skrzydłach. Na zewnątrz zamówił taksówkę i zapalił czekając. Uśmiech jaki wywołała cała ta dzisiejsza sytuacja, nie gasł na jego ustach. Już wiedział na czym stoi i zamierzał to bezkarnie wykorzystać do swoich celów, a właściwie do pławienia się w przyjemnej świadomości, że zagościł w sercu Bastiena na dobre.

***

            Bastien był wściekły i wcale tego nie ukrywał. Nienawidził tej inwigilacji Maxa, ani jego pojawiania się w najmniej oczekiwanych momentach. Poprosił o rachunek i nim kelnerka na powrót się zjawiła, dał chłopakowi słowną burę:
            – Ostatni raz ostrzegam cię Max, jeszcze jeden taki numer, albo chociaż zobaczę cię, że kręcisz się gdzieś w pobliżu, kiedy ja się z kimś spotkam, to będzie twój definitywny koniec. I potem możesz kręcić się tak do usranej śmierci, ale do mnie żadnego dostępu mieć nie będziesz, bo ja nie będę chciał cię znać. Zrozumiałeś?
            – A co, tak cię zabolało, że przeszkodziłem w tej randce z Kaulitzem? – zironizował chłopak.
            – Zrozum to wreszcie, ja nie mam z nikim żadnych, pierdolonych randek, tylko spotkania dotyczące mojej pracy. Współpracuję z Billem, jak i z innymi, więc przestań do kurwy się wiecznie wpieprzać! Nie wpierdoliłeś się, kiedy siedziałem tu z Caroline, bo jest laską, a o laski zazdrosny nie jesteś. Myślisz, że ja nie wiem o co ci chodzi? Nawet kiedy nie wpuszczałem cię do mojego życia, też mnie śledziłeś, jeździłeś za mną, może nie, co? A kto Kaulitza odwiózł do domu? Tylko nie próbuj znów mi wmówić, że przejeżdżałeś przypadkiem.
            Chłopak tylko wzruszył ramionami, a Bastien wciąż wzburzony, kiwnął na kelnerkę i nim zjawiła się z rachunkiem, dopił duszkiem resztę trunku.
            – Nie moja wina, że cię kocham – szepnął po chwili Max.
            – Kochasz mnie? – zaśmiał się Bastien. – A ty w ogóle wiesz co to jest miłość? Jesteś popierdolony Max, wszędzie za mną łazisz, śledzisz mnie, sprawdzasz. Mam pomału tego dość, tak nie wygląda normalny związek. Zajmij się czymś i daj mi żyć swoim życiem. Nie będę z tobą dwadzieścia cztery godziny na dobę, bo mam swoją pracę i obowiązki, a jak ci się nie podoba, to spierdalaj. – Ostatnie słowo wypowiedział, kiedy już kelnerka stanęła przy ich stoliku. Położyła rachunek w specjalnym etui, ale nie omieszkała zmierzyć bruneta zaciekawionym spojrzeniem. Bastien natomiast nic sobie nie robiąc z jej obecności, kontynuował: – Nie mam zamiaru być twoim niewolnikiem, zgodziłem się z tobą być tylko i wyłącznie dla seksu, i nie oszukiwałem cię, że coś do ciebie czuję, więc tym bardziej nie pozwolę sobie na wieczną inwigilację, zrozumiałeś?
            Max bez słowa kiwnął głową. Nie miał zamiaru teraz z nim dyskutować, już i tak ludzie z sąsiedniego stolika patrzyli na nich, jak na jakieś dobre przedstawienie. Baron wyjął z portfela banknot pokrywający wartość rachunku z solidnym napiwkiem, po czym wstał i wyszedł, a za nim podreptał milczący Max. Blondyn szedł szybkim, zdecydowanym krokiem, tak, że chłopak ledwie mu go dotrzymywał.
            – Dokąd idziesz, Bastien? Mój samochód jest na parkingu pod kawiarnią.
            – A mój na parkingu pod klubem – warknął.
            – Ale ty piłeś, będziesz jechał?
            – Nie, ty mnie odwieziesz moim samochodem.
            – Ale rano jadę z ojcem do Hamburga.
            – To sobie wrócisz po swój taksówką i to zaraz. Nie myśl, że po tym co odjebałeś, pozwolę ci zostać u mnie na noc – rzucił Baron, chociaż zaraz zastanowił się nad tą opcją. Miał cholerną ochotę na seks, jaką pobudził w nim widok Billa i poirytowanie na Maxa. Ale mimo to, nie chciał, aby został u niego, nie po tym co mu dziś zrobił.
            Chłopak szedł obok niego w milczeniu, dorównując mu w dość szybkim kroku. Bał się odezwać, bo wiedział, że cokolwiek nie powie, może teraz jeszcze bardziej rozjuszyć i tak już wściekłego DJ’a. Nie miał żadnej pewności po co tak naprawdę Bastien spotkał się z Billem, chciał mu wierzyć, że to tylko spotkanie w sprawie nagrania, ale nie potrafił. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jego miłość skrycie wzdycha do wokalisty. Widział jak Baron na niego patrzył i szczerze mu tego zazdrościł. Nienawidził czarnowłosego i wiedział, że zrobi wszystko, aby nic między nimi się nie wydarzyło, chociaż tak naprawdę wciąż był bezradny. Plan, jaki swego czasu zrodził się w jego głowie był trudny do zrealizowania i wciąż główkował jak to wszystko rozegrać, bo rybka wciąż nie połykała haczyka.
            W poniedziałki Baron Hause był zamknięty i bywał tam czasem jedynie Bastien i kilka osób z obsługi, dlatego też na parkingu było niemal zupełnie pusto, a samochód DJ’a stał na tyłach, tuż obok dwóch dostawczych aut służbowych klubu. Kiedy właśnie się przy nim zatrzymali, Max desperacko zarzucił ręce na szyję blondyna, chcąc go pocałować, ale Baron mu na to nie pozwolił, chwytając go za nadgarstki i ściągając z siebie jego przedramiona.
            – Czemu taki jesteś?
            – Jaki? – zaśmiał się Bastien, starając się odszukać kluczyki w kieszeni marynarki.
            – Taki zimny… – Max nie rezygnował, tym razem objął go od tyłu w pasie i po chwili zsunął dłoń, chwytając go za krocze.
            – Max, radzę ci, nie wkurwiaj mnie bardziej – mruknął blondyn.
            – Przynajmniej mnie ostro zerżnij, sam powiedziałeś, że jesteś ze mną dla seksu… – mruczał chłopak, drażniąc ciepłym oddechem jego ucho. Ocierał się biodrami o jego pośladki i Bastien czuł doskonale jego wzwód, a po chwili przeszyło go ostrze podniecenia. „W sumie, czemu nie?”, pomyślał.
            – Na ostre rżnięcie trzeba sobie zasłużyć – rzucił, jakby od niechcenia, po czym odwrócił się i wyswobodził z jego ramion, nieco chłopaka dystansując, a widząc cień zawodu malujący się w jego oczach, zaśmiał się tylko, po czym stanął w lekkim rozkroku i rozpiął rozporek, uwalniając lekko wzwiedzionego członka. – No śmiało, daję ci szansę. Jak mi dobrze obciągniesz, to jutro nie siądziesz na dupie.
            Kolana Maxa gruchnęły o twardy asfalt, aż jęknął, po czym pochłonął ustami jego penisa, jakby to był najsmaczniejszy na świecie kąsek. Baron mruknął i odchylając głowę spojrzał w rozgwieżdżone niebo. Gdyby jego członek mógł teraz tkwić w zupełnie innych ustach… Jednak w takich okolicznościach prędzej sam by mu obciągnął, niż pozwolił zrobić to sobie. Ale z drugiej strony kochał go, wielbił, ten mężczyzna o anielskiej twarzy był jego świętością i zrobiłby chyba naprawdę wszystko, żeby go zadowolić, więc gdyby tylko chciał, nie potrafiłby się pewnie sprzeciwić. Ale o tym jedynie mógł sobie pomarzyć.
            Zerknął w dół, gdzie człowiek o równie ciemnej czuprynie przesuwał zwinny język wzdłuż jego przyrodzenia, a po chwili pieścił nim jądra, jednocześnie onanizując go dłonią. Zaraz jednak wrócił do wcześniejszej czynności i zatapiając go sobie głęboko w ustach, okrężnymi ruchami oblizywał główkę. Blondyn właśnie osiągnął pełen wzwód i kiedy wchodził w niego do końca, rozkoszował się ciasnotą jego gardła. Czuł jak chłopak go mocno zasysa, co spowodowało lawinę silnych dreszczy.
            Max był w tym naprawdę zajebiście dobry i mistrzostwa w tej sztuce nie mógłby mu odmówić. Nie wiedział jak robi to Bill, ale i bez tej wiedzy już samo wyobrażenie zbliżało go do spełnienia. Brunet wycofał się nieco i przytrzymując jego penisa dłonią, pieścił wargami i językiem sam czubek, delikatnie drażniąc zębami, po czym znów wsuwał go sobie głęboko, wydając z siebie stłumione tą wielkością pojękiwania. Sam już dawno rozpiął sobie spodnie i w nadziei na nagrodę, przygotowywał swoje ciało.
            Rozkosz coraz silniej wkradała się w zmysły blondyna i coraz głośniej manifestował odczuwaną przyjemność, nie dbając, że ktoś postronny mógłby go usłyszeć. Klub wprawdzie był zamknięty, ale kilka osób z obsługi miało dziś dyżur i było wewnątrz. Bastien miał to gdzieś, lubił uprawiać seks w różnych miejscach, często będąc narażonym na demaskację. Nie dbał jednak o to. Taka fizyczna miłość w miejscach publicznych dawała mu o wiele więcej przyjemności, niż ta przeżywana w zaciszu własnej sypialni, czy domu. Nie raz zdarzyło mu się kochać w toalecie knajpy, czy też w zaułku ciemnej uliczki, choć ostatnio przytrafiało mu się to niezwykle rzadko. Teraz przyjemność mieszała się z napływem adrenaliny, że ktoś może ich tu przyłapać. Z każdym ruchem warg i drgnieniem języka Maxa, był coraz bliżej szczytu.
            – Dość… – wychrypiał i chwycił go za koszulę, po czym podciągnął do góry, a kiedy chłopak wstał, podniecony mruknął: – Jak chcesz, potrafisz być słuchany i grzeczny… – I zaraz po tych słowach, rzucił go na maskę swojego samochodu, ściągając z bioder spodnie. Zrobił to z łatwością, bo brunet już dawno rozpiął rozporek, pieszcząc wolną dłonią swojego penisa.
            Max przylgnął torsem do blachy auta i wypiął pośladki dysząc z podniecenia, rozstawił nieco nogi, aby dać kochankowi lepszy dostęp do siebie. Bastien splunął mu między pośladki i palcami rozmasował ślinę, napierając na pulsujące podnieceniem miejsce pomiędzy nimi. Drugą dłonią sunął po swoim prąciu.
            – Bastien… Proszę… – pojękiwał niecierpliwie Max. Cały drżał w oczekiwaniu tego słodkiego wypełnienia.
            – O co? – zaśmiał się blondyn. Czasem lubił go dręczyć, sprawiało mu przyjemność i podniecało, kiedy Max błagał go o seks.
            – Wejdź już, proszę… – wymamrotał brunet, zaciskając zwieracze na jego wskazującym palcu, który teraz odrobinę w niego wsunął.
            – No przecież jestem – droczył się.
            – Bastien, bo ja oszaleję…
            Znów cichy śmiech ukochanego zadźwięczał w uszach Maxa i po chwili nie czuł już nic. Basten wycofał się i cicho śmiejąc, patrzył na wypięte pośladki chłopaka, wciąż onanizując się dłonią.
            – Bastien! – Max, już nieco poirytowany jego zachowaniem, uniósł się na przedramionach i odwrócił głowę, spoglądając na niego z wyrzutem. I kiedy zaczynał wątpić, że dostanie swoją nagrodę, Baron gwałtownie zbliżył się i z powrotem pchnął go na maskę auta, wciskając bez pardonu swojego twardego penisa między jego pośladki. Początkowy opór szybko ustąpił i poczuł ciasnotę jego wnętrza. Z gardeł obu wydobył się jęk.
            Gdyby miał pod sobą Billa, z pewnością pragnąłby celebrować tę chwilę, przedłużyć ją na niezliczoną ilość minut, dopóki jego ciało pozwoliłoby przeżywać to słodkie, upojne napięcie, nim wypełniłby go swoim spełnieniem. Starałby się zaspokoić go i stawiałby jego przyjemność, ponad własną rozkosz, nie spiesząc się oddawałby mu siebie kompletnego, całego z naręczem miłości. Z Maxem było zupełnie inaczej. Galopował do własnego spełnienia niczym rumak po zdobycie grand prix w zawodach jeździeckich. Wbijał się w niego w szybkim tempie, przytrzymując dłońmi jego biodra. Był bliski szczytowania, ciało drżało, a myśl ulatywała tam gdzie zawsze. Brunet poddawał się przyjemnym otarciom i sam się dopieszczał, doskonale wiedząc, że blondyn nie zadba o jego spełnienie. Czuł, że za chwilę wybuchnie w nim i niewiele będzie go obchodził fakt, że kochanek nie zdążył. Mimo to jednak pragnął, aby było mu z nim jak najlepiej, aby nie chciał innego. Kołysząc biodrami sprawiał, że otarcia w jego wnętrzu były jeszcze przyjemniejsze i mocniej odczuwane.
            Bastien pieprzył go mocno. Obaj słyszeli plask jego bioder o pośladki, kiedy wbijał się między nie z impetem. Max już nie pamiętał, kiedy robili to delikatnie i z uczuciem, nie szczędząc sobie czułości. To wszystko działo się dawno temu, bo ostatnio Bastien nie kochał się z nim, a ostro rżnął. Lubił z nim i taką fizyczną miłość, choć doskonale wiedział, że to jedynie seks, że blondyn nie kocha go i wpuścił znów do swojego życia jedynie po to, aby mieć kogo posuwać. Choć z pewnością komuś takiemu jak on nie brakowałoby chętnych, więc może z nim było mu naprawdę dobrze? Skrycie miał nadzieję, że nastanie taki dzień, kiedy go pokocha. Nie wiedział jednak, jak bardzo nierealne są takie marzenia. Nie miał pojęcia, że jego serce zajął czarnowłosy anioł, o którym teraz myślał przeżywając orgazm i z trudem powstrzymywał się, żeby nie wyjęczeć jego imienia.
            Udało się. Max także w ostatniej chwili spuścił się na maskę jego samochodu. Bastien bez słowa wycofał się z niego, szybko zapinając rozporek i nim zdążył cokolwiek powiedzieć, Max już ścierał higieniczną chusteczką ślad po swoich uniesieniach.
            – No, jesteś nad podziw grzeczny – zauważył Baron, siadając od strony pasażera. Brunet szybko podciągnął spodnie i wsiadł do auta, odpalił je, po czym ruszył.
            – Podobało ci się? – zapytał cicho, wyjeżdżając z parkingu.
            – A co, to był jakiś spektakl?
            – No nie, źle to sformułowałem, chciałem zapytać, czy było dobrze.
            – Spuściłem się, więc było mi dobrze.
            – Nie to miałem na myśli, Bastien.
            – Max, szukasz jakiegoś pierdolonego pocieszenia? Wyruchałem cię, spuściłem z krzyża i rozładowałem napięcie, było git – sapnął Baron, którego już zaczynały drażnić pytania Maxa.
            – Jakie napięcie? – kontynuował chłopak.
            – Chciało mi się ruchać, takie napięcie.
            – To dlatego umówiłeś się z Billem? Podoba ci się, tak? Masz na niego ochotę – wyrecytował Brunet. W jego głosie słychać było poruszenie.
            – Kurwa mać! – wrzasnął Bastien. – Czy ty kretynie nie rozumiesz, że umówiłem się z nim w interesach? Ile jeszcze razy mam ci to powtarzać, do kurwy!?
            Max aż się skulił i przyspieszył, a Bastien nie przestawał.
            – Przestań ciągle pierdolić takie bzdety, Bill ma kogoś i nawet jakbym się bardzo starał, nie poszedłby ze mną do łóżka, niestety, kurwa! – Przedostatnie słowo przelało czarę goryczy. Max jęknął.
            – Wiedziałem, że ci się podoba.
 – I co z tego?! Tak samo podoba się tysiącom i tobie też.
            – Mi się podobasz ty, Bastien, a jego nienawidzę! – Teraz dla odmiany głos podniósł Max i z piskiem opon zatrzymał się na światłach, aż Baron poczuł mocny ucisk pasa na swoim torsie.
            – Opanuj się, kurwa i uważaj jak jedziesz! Ja pierdolę! – zaklął. Słychać było jego przyspieszony, ciężki oddech zdenerwowania. Miał nadzieję, że Max już się nie odezwie, bo gotów przywalić mu pięścią w twarz, a to groziło wypadkiem. Kiedy zmieniły się światła chłopak znów ruszył, szybciej niż powinien.
            – Zwolnij, kurwa! Mandat to pikuś, gorzej jak rozjebiesz mi auto! – znów wrzasnął blondyn. Na szczęście chłopak zwolnił i już do samej posesji DJ’a nic nie powiedział. Kiedy zatrzymał się tuż pod bramą, Bastien wysiadł i przeszedł od strony kierowcy, dopiero wówczas otworzył ją pilotem, a po chwili także drzwi auta.
            – Wypierdalaj – warknął. Max posłusznie wysiadł, a Baron wsiadł, aby wprowadzić samochód do garażu. – I nie próbuj za mną wejść, zamów sobie taksówkę i spadaj – dodał i ruszył, ale nim zamknął szybę, usłyszał jeszcze słowa swojego kochanka:
            – Jak się dowiem, że się z nim pieprzyłeś, zabiję go, słyszysz Bastien?!


35 komentarzy:

  1. I dobrze obstawiałam Maxa hahaha :D
    No akcja przednia, chociaż... jakoś nie wiem, ale wolałabym na miejscu Maxa jednak Billa, ale kto wie... może kiedyś :D
    Póki co coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, ze Max to psychol i potwierdził to swoim ostatnim zdaniem, które ewidentnie zabrzmiało jak groźba. Nie wiem czy faktycznie byłby w stanie to zrobić, mam nadzieje, ze tylko tak gada, ale i tak zasiało to ziarno niepokoju, przynajmniej jak dla mnie.
    Dziewczyny pewnie jednak będą w siódmym niebie czytając tę część... no i dedykacje hahaha :D
    A ja jak zwykle czekam na to co wydarzy się dalej, bo ciagle pozostaje wiele wątków, które jeszcze czekają na swój rozwój.
    Wiec życzę ci, kochana, aby nie zabrakło ci weny i pomysłów.
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto go tam wie... Ciężko wyczuć, jak by się zachował, gdyby miał faktyczny dowód zdrady Bastiena. Człowiek z pewnymi zaburzeniami czasem się nie kontroluje.
      Dziękuję, buziaczki :*

      Usuń
  2. Wreszcie! :D

    Odcinek jak zwykle petarda, dzięki!!! :) ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo Ci dziękuję Beatrice za tę dedykację dla mnie! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta dedykacja była też i dla mnie za co również bardzo Ci dziękuję! :)

      Ritsu, a Ty tylko tyle masz do powiedzenia? xD przecież pojawił się nasz ukochany Max i skradł w tej części całe show! :D

      Usuń
    2. Tak mi się ta część podoba, że chętnie zagwizdałabym z podziwu i z wrażenia, ale nie potrafię gwizdać xd
      Fanklub Maxa rośnie w siłę xd oj dzieje się, dzieje! xd

      Usuń
    3. Racja :D poza tym Ritsu, tak szczerze to nie jest zwykły fanklub tylko to fanklub zajebiście-w-tym-dobrego-Maxa, a to zasadnicza różnica! :D xD

      A ja koniecznie drugi raz przeczytać tę część muszę! :D Tak na spokojnie xD tak żeby tu jakiś sensowny komentarz napisać dotyczący tej części ;) bo póki co to mam istny zawrót głowy! xD

      Usuń
    4. Będę do tej części często wracała i nie tylko ze względu na Maxa bo nawet ten cały Bastien przestał już mnie irytować xd oni oboje są siebie warci xp xd ich relacja jest tak skrzywiona, a jednocześnie nie potrafię sobie wyobrazić żeby zachowywali się inaczej... xd

      Usuń
    5. Domyślacie się zapewne, z jakiego powodu zadedykowałam Wam właśnie tę część ;) Dziękuję i pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  4. Jak zwykle świetna, interesująca, zaskakująca część, mogłabym czytać godzinami! :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny...świetny...wspaniały odcinek... ;) i jak zawsze na koniec pojawia mi się w głowie myśl: "mało, więcej!" :D dzięki i do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To do następnego!Dziękuję, pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  6. Fajnie się to czyta! Tylko co tu jest grane i kim jest ten czarnowłosy anioł?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Bastien nazywa w myślach Billa. Dziękuję, pozdrawiam :*

      Usuń
  7. To nie będzie mój pierwszy komentarz na tym blogu do Twojego opowiadania. Po raz kolejny brak mi słów z wrażenia i nie wiem od czego zacząć. Nawet najlepszą historię trzeba umieć ciekawie opowiedzieć! I właśnie Ty to robisz. Gdybym miała podsumować tę część określiłabym ją jednym słowem – zachwycająca. Twój wyjątkowy styl pozostaje nadal niezmieniony i konsekwentny bo widać jak starannie dopracowujesz rozmaite detale tej fabuły. A teraz do rzeczy czyli Basten i Max. W teorii rozumiem obie strony, a w praktyce zastanawiam się jak oddać moje rozdarcie moralne w tej kwestii. Jednak Max ma swoje momenty jak widać, ale póki co nie jestem skłonna uwierzyć w to co powiedział na końcu tej części bo to moim zdaniem raczej skrajna desperacja Maxa prezentująca próbę zatrzymania przy sobie Bastiena za wszelką cenę niż jakieś jego mordercze instynkty względem Billa. Piszę to wszystko i planuje hamować się z nieodpowiednimi wyrażeniami, ale z drugiej strony ciężko mi bez tego oddać jaki syf zajrzał do głowy Bastiena i do jakich absurdów przez to dochodzi. To może tyle w tej kwestii. Poza tym akurat Billa było w tej części niewiele, ale i tak nie mogę pozbyć się wrażenia, które towarzyszy mi już od dłuższego czasu, że Bill jest fascynującym studium przypadku, który niewątpliwie mógłby sporo opowiedzieć na kozetce odpowiedniego specjalisty i nie zostać posądzony o symulowanie bo jego zachowanie i sposób myślenia stanowczo odbiega od normy. Żeby już nie przedłużać tego komentarza... Cóż, nie wszystko zostało w tej części wytłumaczone (i bardzo dobrze!), tak więc w oczekiwaniu na kontynuację pozostawiam sobie niewielki margines zrozumienia w razie logicznego uzasadnienia irytujących mnie cech i zachowania przede wszystkim Billa, tej jakby nie patrzeć kluczowej dla fabuły postaci.

    Dużo weny twórczej!
    Pozdrawiam,
    E.G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Bastien i Max
      Wybacz, zgubiłam jedną literę w imieniu Barona :)

      Usuń
    2. Tak, ja także uważam, że jakiś tam psycholog miałby na Billu używanie, jest specyficznym przypadkiem. I w tej kwestii raczej niewiele się zmieni, a wręcz będzie wciąż robił różne inne głupstwa. I właściwie wielu postaciom tutaj jest potrzebny wręcz psychiatra, ale taki już ich urok ;)
      Dziękuję i serdecznie pozdrawiam :*

      Usuń
  8. Twoja dobra passa trwa i nigdzie nie odpływa! :) Te wszystkie pozytywne słowa po prostu należą Ci się jak nikomu innemu! ;)
    10/10 XD

    OdpowiedzUsuń
  9. Mógłby ktoś streścić ten mega długi rozdział bo chce wiedzieć co z Tomem i Danielle, a to całe to ... chyba znowu ten przygłup Bastien ... Tak w skrócie co, przecież nie będę marnować pół godziny na czytanie tego ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zbędne było także marnowanie dwóch minut na wejście tutaj, bo tego wątku na razie nie ma.

      Usuń
  10. Jak zwykle super rozdział. Lepiej żeby jednak Bill wrócił już do zdrowego rozsądku i zaczął traktować Toma na poważnie. Czekam aż wyjdzie na jaw jego występek z Bastienem i jak Tom na to zareaguje. Tak Wogole to ponawiam moje pytanie bo może pod nowy rozdział zagląda więcej osób :)
    Zastanawia mnie czy jest jakiś twincest gdzie Tom jest stroną pasywną a Bill aktywną ? Tak dla odmiany.. . Bo ciągle znajduje taki stereotyp że Bill taki delikatniejszy... Jak znacie jakieś to bardzo proszę o namiary bo nie wiem już jak i gdzie szukać. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie znam takiego opowiadania, a sporo twc już czytałam... W jedynym fanfiku był przez chwilę wątek, że Bill z Tomem zamienili się rolami i Tom był pasywny,ale nie trwało to długo i raczej Bill chciał w ten sposób ukarać Toma i dać mu nauczkę (bo Tom zdradził go z kobietą), ale wydaje mi się, że nie tego szukasz... Może ktoś inny kojarzy takie opowiadanie gdzie Tom jest pasywny...

      Usuń
    2. Mam wrażenie, że ja też kiedyś czytałam to opowiadanie na innym blogu... Czyżby to druga część "Bodyguard"...? Przynajmniej ten opis ze zdradą Toma na to wskazuje :P A takiego typowego opowiadania gdzie Bill jest stroną aktywną, a Tom stroną pasywną to też jeszcze nie czytałam... ;)

      Usuń
    3. Hej, ja znam takie, nawet kilka, ale po angielsku. Czy wciąż jesteś zainteresowana?

      Usuń
    4. Ja dziękuję serdecznie za komentarz i pozdrawiam :* A dziewczyny w miarę możliwości odpowiedziały Ci.

      Usuń
    5. Nie wiem czy mój angielski jest na tyle dobry ale możesz dać linka, zawsze mogę poćwiczyć i się sprawdzić czy cokolwiek rozumiem :)

      Usuń
  11. Ja nie wiem jak Ty to robisz, ale po 46. częściach człowiek dalej chce czytać to wszystko i już by chciał kolejną część!! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy! Dziękuję i serdecznie pozdrawiam :*

      Usuń
  12. Jakby to dobrze ująć... :) szybko lecą te części, a wydawało by się, że jak na bloga to strasznie długie te odcinki... ;)
    Dobrze, że jesteś!
    Dobrze, że piszesz!
    Jestem zachwycona!
    Dzięki za kolejną porcję wrażeń! :)
    PS. Komu Snickersa...? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam :*

      Usuń
  13. Co do pytania kogoś tam wyżej to jest takie ff że Tom się oddaje Billowi jako ich pierwszy raz żeby sprawdzić czy to będzie chociaż trochę przyjemne i robi to z troski o niego bo nie chciałby go skrzywdzić albo potem (nie wiem czy w tym samym) Bill wpada w szał i gwałci Toma ale nie pamiętam o co poszło... I jeszcze są jakieś że się zamieniają np w urodziny Tom robi taki prezent dla Billa. A właśnie fajnie by było przeczytać coś niekonwencjonalnego i fajnie jakby powstał taki ff bo czytałam większość i chyba nie ma

    OdpowiedzUsuń
  14. Ci tu to jacys bez energi,i zastanawiam sie czy po za tym w domu wszyscy zdrowi?
    Ten na B. jest grubym kozakiem,M. to plastik i tyle

    OdpowiedzUsuń