Część 38.
Czarnowłosy
zatrzymał się na chwilę przed ogrodzeniem. Czuł jak mocno bije mu serce. Nie do
wiary! Bał się spotkania z własnym bratem, chociaż cholernie za nim tęsknił.
Wklepał cyfry kodu w videofon, a kiedy zamek ustąpił, popchnął furtkę. Gdzieś,
z tyłu głowy wciąż miał swój postępek, ale idąc do drzwi przekonywał sam
siebie, że przecież nic się nie stało, to tylko chwila słabości z powodu braku
jego ramion. Teraz, kiedy już tu był, z pewnością znów w nich zatonie, pozwoli
się tulić, kochać i pieścić. Wszystko mu wybaczy, nawet jeśli przeleciał tę
pieprzoną Danielle. Znów będzie jak przedtem, jak dawniej. Już nigdy nie
dopuści do podobnych sytuacji.
Drżącymi
dłońmi przekopywał torbę w poszukiwaniu kluczy. Jeszcze chwila, a znów będzie z
nim, cały jego. Tak, pragnął go cholernie mocno. Bo tak naprawdę wcale pragnąć
nie przestał, przecież kochał tylko jego. To z nim seks smakował najlepiej, a
to co stało się niespełna dwie godziny temu, było tylko zwykłym wyżyciem się,
spuszczeniem z krzyża z nadmiaru nagromadzonego z powodu braku seksu napięcia.
W zasadzie to tak samo, jakby zwalił sobie w kiblu, więc o co był ten cały szum
w jego głowie? Przecież nic wielkiego się nie stało. Nikomu nie dał spenetrować
swoich pięknych pośladków. To miejsce wciąż należało tylko do Toma i nie
zamierzał go nikomu udostępnić.
Nim
otworzył drzwi, już zdążył się usprawiedliwić przed samym sobą i wmówić, że
przecież to nic takiego. Było, minęło i nie wróci, więc nie ma co roztrząsać.
Teraz dla odmiany wstąpiła w niego euforia. Co robił Tom? Czy był w ogóle w
domu?
Tuż
za drzwiami zastał głuchą ciszę, zupełnie jakby nie było nikogo. Zerknął w
stronę schodów na górę, zatrzymując się bez ruchu i nasłuchując. Może tam,
piętro wyżej, w swojej sypialni, jego brat właśnie ostro pieprzył jakąś
panienkę, ale skoro do jego uszu nie dochodziły żadne odgłosy, to raczej ta
wizja nie była realna. No, chyba, że przyprowadził sobie jakąś niemą, ale ta z
pewnością też by chociaż jakoś stękała. No właśnie, czy tacy ludzie podczas
seksu wydają z siebie jakieś odgłosy? Potrząsnął głową z politowaniem dla
samego siebie. Dokąd w ogóle zmierzały jego myśli? No cóż, wyglądało na to, że
Toma nie ma w domu.
Rzucił
torbę na podłogę w holu i wszedł do kuchni zaglądając do lodówki. Ta świeciła
pustkami. Czyżby Tom przez te dni nawet nie zrobił zakupów? W takim razie co
jadł i czy w ogóle coś jadł?
–
Żarcia nie ma, za to nie brakuje piwska – mruknął pod nosem. Wyjął jedną puszkę
i otworzył ją, upijając kilka łyków. Dopiero teraz spojrzał w głąb salonu. Przy
kanapie stojącej tyłem do kuchennej, barowej lady, zauważył trzy puste butelki
po piwie, a kiedy wyciągnął szyję i wychylił się, dostrzegł leżące na stoliku,
rozwalone pudełko z niedojedzoną pizzą. Czyżby Tom wczoraj zrobił tu jakąś
imprezę? Zdecydował, że to wszystko posprząta i po prostu poczeka na niego.
Ruszył więc wolno w stronę salonu, popijając po drodze swoje piwo. Jego wzrok
przykuł straszny bajzel, jaki właśnie ukazał się jego oczom. Dywan był w
okruchach i kawałkach pizzy, wszędzie walały się butelki. Nie ma co… Jego
braciszek nieźle się tu zabawił. Przysiadł na chwilę i jeszcze raz ocenił to
pobojowisko. Pijąc piwo zastanawiał się od czego zacząć i stwierdził, że
najpierw ogarnie stolik, a potem porządnie odkurzy. Wrócił do kuchni po worek na
śmieci, który wyciągnął z szuflady. Wrzucił do niego pozbierane butelki, więc
przyszła kolej na pudełko z niedojedzoną pizzą. Miał zamiar je zamknąć i
wrzucić wszystko razem do śmieci, ale coś go tknęło, i pomacał pozostawiony
kawałek ciasta. Aż uniósł ze zdziwienia brwi, bo było ono zupełnie świeże i
miękkie, a na dodatek jeszcze pachnące. Więc to wszystko nie działo się tu
wczoraj, ta alkoholowa libacja odbyła się dziś i to całkiem niedawno. I co? Tom
tak po prostu zostawił ten cały chlew i zwyczajnie sobie gdzieś poszedł? A może
jednak był tam na górze?
Pozostawił
swoje zajęcie nie dokończonym i ruszył ku schodom. Szybko znalazł się na
piętrze i zaczął otwierać kolejne drzwi, jednak w żadnym pomieszczeniu Toma nie
było. Wrócił na dół i począwszy od łazienki, zaczął przeszukiwać resztę domu,
nawet zszedł do garażu, ale po bliźniaku nie było ani śladu. Wyglądało na to,
że naprawdę go tu nie ma, postanowił jednak jeszcze sprawdzić w ogrodowej
altanie, więc wrócił do salonu, aby pójść tam przez taras.
[BJ1] Jednak kiedy tylko
przestąpił jego próg i zrobił zaledwie dwa kroki, stanął jak wryty[BJ2] . Jego ukochany brat, którego tak szukał, spał sobie
smacznie na kanapie, otulony cieniem i delikatnym, ciepłym powiewem wiatru.[BJ3] Na drewnianej podłodze, leżała opróżniona butelka po piwie,
kolejna, jaką trzeba będzie sprzątnąć. Na ten widok czarnowłosy uśmiechnął się
czule. Jego serce załomotało w piersi z miłością. Podszedł cicho, powoli, bo na
razie nie chciał go zbudzić, a kiedy znalazł się tuż przy nim, przykucnął. Tom
wyglądał tak niewinnie, policzek miał przytulony do własnej dłoni, a nabrzmiałe
usta były lekko rozchylone. Mokry ślad w kąciku oznaczał, że właśnie tamtędy
popłynęła ślina, jak małemu dziecku.
Śpiący
brat doszczętnie go rozczulił i sam nie wiedział na co ma większą ochotę, czy
tak po prostu się w niego wtulić, czy pocałować. Jednak póki spał, do woli mógł
napawać się tym widokiem, na dodatek był całkowicie bezpieczny, bo nigdy nie
wiadomo było, jak na jego widok zareaguje Tom. No właśnie… Tego obawiał się
najbardziej. Zbudzony, równie dobrze zamiast się ucieszyć, mógł porządnie się
wkurzyć za tę ucieczkę, nie dając mu nawet szansy na wyczerpujące wyjaśnienie
tego, co uznał za zdradę. Wiedział jednak, że co ma się stać, to i tak prędzej,
czy później się stanie. Przecież nie będzie spał w nieskończoność, a zresztą on
sam był tak stęskniony, że nie pozwoliłby mu na to. Musiał z nim porozmawiać,
przeprosić i wysłuchać całej prawdy od niego, już nieistotne jaka ona miała
być. Sam przecież miał swój niechlubny sekret, który zamierzał ukryć przed
całym światem, zupełnie tak, jakby to nie wydarzyło się naprawdę. Teraz był tu
z Tomem i tylko to się liczyło. Przetrwa te kilka, a może kilkanaście minut
piekła, a potem zacałuje go, lub dla odmiany sam pozwoli się zacałować.
–
Obudzę cię, jak książę śpiącą królewnę – zaśmiał się cicho pod nosem i pochylił
się, układając usta na wargach brata, lekko, delikatnie, niemal niewyczuwalnie.
Tom mruknął, przekręcając się na plecy, a kiedy Bill lekko się uchylił, potarł
twarz dłonią. Nie otwierał jednak oczu i wciąż spał. Wtedy czarnowłosy
spróbował po raz drugi, tym razem pocałował go mocniej, bardziej zdecydowanie i
nawet odrobinę wsunął mu między wargi język. I wtedy Tom otworzył oczy, ale nie
poruszył się, niemo wpatrując się w piękną twarz brata.
–
O rany… Ale piękny sen… – wybełkotał z trudem. Był pijany, mimo drzemki jaką
uciął sobie na tej kanapie, wciąż ledwie kontaktował z rzeczywistością. Czyżby
tu nie było żadnej imprezy, a on sam wlał w siebie tyle piwa?
Ciężkie
powieki na powrót pokryły brąz jego tęczówek, a Bill wciąż wpatrywał się w
niego wezbranymi czułością oczyma. Naprawdę nie wiedział, że on tutaj jest, że
pocałował go prawdziwie i myślał, że to wszystko mu się śni. Nie było rady, Tom
był zbyt pijany, żeby go teraz dobudzić, postanowił więc pozostawić brata w
spokoju, niechże porządnie się wyśpi. Zdecydował, że w tym czasie posprząta i z
powodzeniem mógł także odkurzyć, bo w tej chwili z pewnością nie zakłóci jego
snu.
***
Słońce
chyliło się już ku zachodowi, kiedy Tom zaczął się rozbudzać. W pierwszej
chwili nie wiedział dlaczego śpi właśnie tutaj, niewiele pamiętał ponadto, że
nim urwał mu się film, wypił dużo piwa i jadł pizzę. Teraz przypomniał sobie
coś jeszcze; miał piękny sen, bo to z pewnością był sen, przecież niemożliwe
było, aby poczuł usta Billa. Ten mały zdrajca pewnie teraz całował w najlepsze
Bastiena, a on sam, nim się solidnie urąbał, miał ochotę tam pojechać i
przyłożyć mu w ten czarny łeb. Czuł się jak zbity pies, bolała go głowa. Nie
miał siły się podnieść z kanapy i pewnie jeszcze by tu leżał, gdyby tak
cholernie nie chciało mu się lać i pić. Zdecydowanie miał kaca i było mu
niedobrze. Może ta pizza była jakaś trefna i na dodatek nabawi się
niestrawności? Nie było rady, w końcu trzeba będzie wstać. Pulsowało mu w
głowie i dudniło, jakby ktoś nawalał młotem, i jeszcze na dodatek ta muzyka…
Umc, umc, umc! Gdyby miał siłę, doczłapałby do ogrodzenia, aby porządnie
opieprzyć sąsiada. Musiał nieźle dodać decybeli, skoro on tu, na własnym tarasie
aż za dobrze ją słyszał. Trzeba było w końcu zwlec się z kanapy.
Usiadł
czując, jak jeszcze trochę kręci mu się w głowie i miał wrażenie, że jeśli
zaraz nie dotrze do toalety, zleje się w spodnie. Wstał i zrobił kilka kroków w
stronę salonu i wówczas zorientował się, że muza wcale nie gra u sąsiada, a w
jego domu. Co u licha? Czyżby on sam ją włączył i przez ten cały czas tak po
prostu sobie grała, kiedy on spał jak zabity? Podszedł do szafki ze sprzętem i
ściszył nieco wzmacniacz, zaraz potem ruszając w stronę łazienki. Wtedy
zobaczył, że w salonie panuje idealny porządek. Pamiętał, że dużo wypił i
niemożliwe było to, aby w ogóle cokolwiek po sobie posprzątał, już nie
wspominając, że wszystko było nienagannie ogarnięte. Powinna tu być masa butelek,
przecież taki nawalony nie zdobyłby się na to, aby choć wynieść je do kuchni.
Zazwyczaj wtedy było mu zupełnie obojętne, jak bardzo nabałaganił. W dodatku
przecież zamówił pizzę i nawet jeśli wszystko zjadł, to nie wyniósł po sobie
pudełka do kuchni. Więc jeśli nie on, to kto to wszystko zrobił? Billa nie
było, więc co, jeśli właśnie dziś przyjechała matka? Tylko gdzie teraz była?
Mniejsza z tym, za bardzo chciało mu się teraz siku, aby jej szukać po
pokojach. Zgarnął z kuchennego barku butelkę na wpół opróżnionej mineralnej i
biorąc po drodze kilka solidnych łyków, udał się czym prędzej do łazienki.
***
Bill
nie mógł się nadziwić, jak od środy Tom mógł zrobić w domu taki syf? W ten
dzień przychodziła do sprzątania pani Elsa, więc pewnie i w tą porządnie
wysprzątała. Tymczasem z kosza w kuchni
wysypywały się śmieci, jakieś pudełka po zamawianym żarciu, już nie
wspominając, że obok stało kilka pustych butelek po wódce i nawet nie wiadomo
ile po piwie. Czy on nic nie robił, tylko nieustannie pod jego nieobecność pił?
I serio, sam wyżłopał aż tyle? Ledwie zdołał to wszystko wynieść z domu, a na
zewnątrz po prostu ciągnął za sobą worek pełen szkła. Nieprzyzwyczajony był do
jakiejkolwiek fizycznej pracy, więc wrzucając wszystko do kontenera, zdążył się
zmachać.
–
Chyba trzeba wrócić do ćwiczeń – mruknął pod nosem i otrzepał dłonie. Wracając
zastanawiał się, kiedy Tom się obudzi, ale kiedy wszedł do domu i zobaczył
zapalone w łazience światło, nogi się pod nim ugięły. Bardzo chciał, aby brat
już wstał, ale jednocześnie bał się tej pierwszej z nim konfrontacji. Jakoś
podświadomie czuł, że nie będzie lekko i łatwo. I wątpił, czy dziś będzie miał
możliwość zatonąć w jego ramionach. Poczuł suchość w ustach i nawet nie miał
jak przełknąć śliny. Wrócił do kuchni, gdzie zamierzał z niczego, przyrządzić
coś na kolację. Lodówka wypełniona była tylko piwem i jakimiś starymi resztkami
jedzenia. Był tylko makaron w szafce, jakiś ryż i nic ponadto, przecież
zazwyczaj stołowali się na mieście, a jeśli mieli ochotę coś ugotować, robili
zakupy na bieżąco. Nie było rady, nie przyrządzi Tomowi na przeprosiny kolacji
i trzeba będzie znów coś zamówić.
Zaglądając
do kolejnych szafek w poszukiwaniu chociażby ocalałych z tej pożogi chipsów,
nasłuchiwał, czy brat może już wychodzi z łazienki, ale przez dość głośno
grającą muzykę, do jego uszu nie docierały żadne inne odgłosy. Po chwili jednak
usłyszał swoje imię, wyartykułowane dość cicho, jakby osobą wypowiadającą je,
zawładnęło ogromnie niedowierzanie:
–
Bill…? – Ten głos, tak uwielbiany i pożądany, za którego tembrem tak bardzo się
stęsknił, nagle wniknął w jego zmysły, a on sam stał jak zaczarowany, bojąc się
obejrzeć w tył, jakby zaraz miała na niego spaść lawina złorzeczeń i pretensji.
Przymknął oczy w obawie i nabrał w płuca potężny haust powietrza, po czym wolno
odwrócił się. Czuł jak serce wali mu mocno, ale zakołatało jeszcze silniej,
kiedy spojrzał w te oczy.
–
Wróciłem… – szepnął z przestrachem, ale ku jego zdziwieniu nie posypały się
żadne gromy. Tom jednak nie zrobił ani kroku w przód, wciąż tam stał, przy
filarze u wejścia do kuchni, zupełnie niedowierzając temu co widzi. I o ile
wcześniej układał sobie w głowie cały plan, jak bardzo na niego nakrzyczy, jak
wszystko mu wygarnie za tę ucieczkę, a także i za to, że nawet go porządnie nie
wysłuchał, tak teraz, ten widok zupełnie odebrał mu mowę i zdolność
racjonalnego myślenia. Powinien dać mu jakąś burę, naprawdę powinien! Tymczasem
patrząc w te oczy i na tę anielską buźkę, miękł. Może przyczynił się do tego
także fakt, że był na kacu, zupełnie wyprany z sił, lecz mimo to, jedyne
marzenie jakie miał było takie, żeby zobaczyć go wreszcie w domu. I teraz,
kiedy ono się spełniło, miał się na niego drzeć, żeby go spłoszyć? Nie,
zdecydowanie nie! Tylko co miał teraz właściwie zrobić? Nie wiedział, był
totalnie zaskoczony, dlatego nie robił nic, stał wciąż w niemym oczekiwaniu.
Jego
brat, chociaż wciąż pełen obaw, czy po pierwszej, tak spokojnej reakcji na jego
powrót za chwilę nie wybuchnie, powiedział coś, czym zupełnie stopił, mogący
jeszcze skuwać jego serce lód:
–
Tęskniłem… Tak cholernie tęskniłem! – I w kilku zdecydowanych krokach pokonał
dzielącą ich wciąż odległość, po czym mocno przylgnął do jego nadal biernego
ciała, i z całą siłą wtulił się w niego, oddychając szybko. W pierwszej chwili
ramiona Toma nie odwzajemniły czułego gestu, ale po kilku minutach objął go
mocno i tylko mruknął, bez grama złości, czy pretensji w głosie:
–
Ty mały rozkapryszony gówniarzu…
–
Przepraszam, kocham cię! Tak bardzo mi ciebie brakowało, już nie mogłem dłużej
tam być! Nie było chwili, abym nie myślał o tobie! – wyrecytował desperacko
Bill i cofnął wtulającą się w szyję bliźniaka głowę, po czym spojrzał mu w
oczy, ale ten nic nie odpowiedział. Odgarnął z jego policzka kosmyk włosów i
ułożył na nim dłoń, lekko pieszcząc kciukiem dolną wargę, na którą właśnie
opadło jego spojrzenie. Sam nie wiedział co ma robić, czy dopaść do niego
ustami bez zbędnych słów, czy najpierw wykrzyczeć jak bardzo tęsknił, jak mocno
kocha i jak pragnie. Całą resztę chciał pozostawić na potem, choć nie miał
pewności, że przez te kilkanaście minut Bill zupełnie nieświadomie nie wybije
mu tego z głowy.
Dotykał
jego twarzy chcąc znów poczuć miękkość ukochanej skóry, patrzył w jego błyszczące
oczy i wciąż nie dowierzał, że już tu jest, że jest z nim i, że teraz już
nigdzie nie zniknie, że będą znów razem i nie rozstaną się na tak długi czas.
Objął
go obiema rękami i mocno przytulił niwelując do minimum odległość między ich
wargami, które nie smakowały się wzajemnie tyle dni, które tak bardzo
stęsknione, przylgnęły teraz do siebie w namiętnym pocałunku. Był dziki,
desperacki i szalony, języki splotły się, a wargi ocierały o siebie gwałtownie.
Elektryzująca bliskość sprawiła, że ciała zaczęły drżeć, i obaj roztapiali się
wzajemnie w swoich ramionach jak wosk.
Spełnione marzenie jest chyba czymś
najpiękniejszym co może dotknąć człowieka. Te wszystkie puste i źle przespane
noce, spowite pragnieniem bliskości Billa i każde wyobrażenie jego obok, kiedy
leżał w łóżku sam, były nie do zniesienia. Ale teraz już tu był… Był tu cały
jego, dotykał, rozbierał go z marzeń i pieścił gorącem warg. Tych, które
ukochał najbardziej na świecie.
Chciał z nim porozmawiać, dowiedzieć
się jak spędzał te dni bez niego, ale nie dałby rady w tej chwili oderwać się
od tych ust, które stęsknione i spragnione pieszczoty, łakomie go pochłaniały.
I wiedział, że najpierw muszą nasycić się sobą, że żaden mimo tylu skrywanych w
sobie pytań, a może i nawet wątpliwości, nie zdołałby, ani tym bardziej nie
chciał tego przerwać.
Nie kończąc maratonu gwałtownych pocałunków,
przesunęli się w głąb kuchni, a Tom chwytając brata za pośladki uniósł lekko w
górę i posadził na kuchennym stole. Nie było zbyt daleko do łóżka, czy choćby
kanapy w salonie, ale jego obsesyjna wręcz niecierpliwość nakazywała wziąć go
gdziekolwiek. Poza tym wszelkie symptomy zachowania Billa wskazywały na to, że
też nie chciał już dłużej czekać. Rozbieganymi i drżącymi palcami rozpinał mu
pasek i rozporek, nie skupiając się już na innych częściach garderoby. Pragnął
go wreszcie poczuć w sobie, bo nikt nigdy nie zaspakajał go tak idealnie, jak
Tom. Chciał, aby to stało się już, natychmiast, gwałtownie i mocno, bez długich
pieszczot, bez żadnego przygotowania. Pragnął poczuć ten słodki ból, kiedy
wedrze się w niego swoją wielkością, chciał, aby go mocno pieprzył. Mocno,
długo i kurewsko dobrze.
Tom dyszał ciężko, podniecony. Jedna
myśl, jeden błysk w oku i jakieś niedbale pozostawione na stole drobiazgi,
wylądowały za pomocą jednego ruchu jego ręki na podłodze. Niecierpliwie wpił
się znów w usta Billa mocno, świadom tego, że już za moment mogą być mu tak
bardzo odległe. W tym samym czasie bezceremonialnie wyszarpał z jego bioder
spodnie. Przygryzał mu wargi, zasysając język. Zawładnęło nim istne szaleństwo,
euforia zmysłów, pomieszanie piekielnych mocy z anielską czułością. Bill był
tylko jego i poprzysiągł sobie, że już nigdy nie będzie niczyj. Pragnął być w
nim tak, jak jeszcze nigdy nie był. Kochać do utraty tchu i sprawić - o ile
jeszcze mu się to nie udało - że będzie jedynym jakiego jego ciało będzie
pożądało, a umysł kochał. Ostatnia pieszczota zachłannych ust, ostatnie
muśnięcie, mocny uścisk jego dłoni na biodrach bliźniaka, i Bill znalazł się na
brzuchu. Trząsł się z podniecenia, zakleszczając dłonie na rantach stołu.
Wypiął pośladki bardziej, kołysał nimi podniecony, jakby wręcz domagał się tego
słodkiego wypełnienia. Tom chwycił go za udo, unosząc je lekko do góry i
opierając kolano o blat, tym samym stworzył sobie do niego lepszy dostęp.
– Tommy… Zrób to wreszcie… –
zajęczał Bill. I mimo, że szatyn także już tego pragnął, to jeszcze chwilę
zwlekał. Jego twarda męskość odnalazła swoje miejsce między jędrnymi
pośladkami. Czarnowłosy czuł jaki jest gorący, kiedy przesuwał się między
jedną, a drugą półkulą. Ocierając się o niego, Tom wciąż budował pragnienie,
jakby już nie byli nadto podnieceni, jakby chciał, aby za chwilę obaj
eksplodowali.
Na nowo wsłuchując się w ciężki oddech Billa i
niecierpliwe pojękiwanie, pchnął zdecydowanym ruchem, czując większy niż
zazwyczaj opór. Teraz bliźniak zawył głośno z bólu i przyjemności, ale szatyn
nie zatrzymał się, znów pchnął, wycofując się szybko. A potem znów, i znów.
Poczuł, jak jego męskość obejmuje przyjemne ciepło i wyjątkowa ciasnota,
zupełnie inne niż zazwyczaj. Nagle zrobiło się ślisko i wilgotno. Nie
przestawał, jak w transie penetrował go mocno i głęboko, wsłuchując się w każdy
odgłos ich ciał. Bill, z policzkiem przyklejonym do blatu stołu, przeżywał to
intensywniej niż zwykle, i choć on zawsze był bardzo aktywny w dźwiękowym
wyrażaniu przyjemności podczas seksu, tak miał wrażenie, że teraz jest jeszcze
lepiej, a na pewno zupełnie inaczej. Wył, jęczał i chyba nawet płakał. Tom sam
nie umiał nazwać odgłosów, jakie z siebie wydawał. I wszystko, choć bardzo
intensywne, trwało niezwykle krótko. Czarnowłosy, czując zbliżający się orgazm,
wsunął dłoń pomiędzy swoje uda i dopieszczając się, wytrysnął na blat stołu
niemal w tej samej chwili, kiedy jego brat spełnił się w jego wnętrzu.
Teraz obaj głośno zamanifestowali
przeżywaną rozkosz, a Tom pojękując opadł na plecy bliźniaka, wciąż będąc z nim
połączonym. Dopadł wargami jego karku i czule pieścił, ale w tej chwili, po
przeżytej przyjemności, wyostrzył się zmysł spostrzegania, przyćmiony wcześniej
pożądaniem i dopiero teraz upewnił się, że w kąciku oka bliźniaka jest łza, a
na policzku maluje się wyraźna, mokra ścieżka po innej. On naprawdę płakał. Nim
zdążył o cokolwiek zapytać, coś powiedzieć, Bill wymruczał:
– Bolało, ale jeszcze nigdy mnie tak
kurewsko dobrze nie zerżnąłeś…
***
Do dziś pamiętam ten akt, a uwierzcie, było ich wiele. Ten
jednak był jedyny w swoim rodzaju, mimo, że tak naprawdę trwał krótko. Kochałem
tę jego gwałtowność, zawsze lubiłem kiedy był na mnie zły. Taki wściekły pierzył mnie
najlepiej. Wtedy po raz pierwszy sprawił, że krwawiłem. Z pewnością dlatego, że
miałem długą przerwę, i chociaż byłem cholernie podniecony, to jednak prócz kilku
gwałtownych pocałunków, nie było żadnej gry wstępnej, aby moje ciało mogło się
przygotować. No i choć zazwyczaj nie stosowaliśmy, toteż nie mieliśmy pod ręką
żadnego lubrykantu. A masło stało za daleko, aby go użyć. Zresztą tak
spragnieni siebie, nawet nie mieliśmy do tego głowy, a ja chciałem, żeby
bolało. Spodobało mi się to połączenie słodkiej przyjemności z bólem i
stwierdziłem, że musimy częściej zabawić się w ten sposób.
Nareszcie wszystko wróciło do normy, oczywiście według nas,
bo inni z pewnością nazwali by nas degeneratami.
Jestem tuż po przeczytaniu i chcę powiedzieć tylko tyle – ta część jest kapitalna! Na początku była ok, potem dobra, potem lepsza, świetna, a na końcu po prostu fenomenalna! :D A dawka emocji jaką ta część przelewa z ekranu jest wręcz przygniatająca :D Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że Bill wrócił, że Tom przyjął ten jego powrót do domu ze spokojem i że mimo wszystko bez zbędnych wyjaśnień po prostu rzucili się w sobie w ramiona :D Tego mi bardzo brakowało! Czytając tę część czułam, że wszystko może się zdarzyć...
OdpowiedzUsuńTo było wspaniałe :)
Niecierpliwie czekam na kolejną część! :) Buziaki ;*
Lubię gmatwać akcję, ale tym razem postanowiłam dać im trochę sielanki I tak wyczekiwanego przez Billa ( i nie tylko ;) ) seksu. Nie wiem tylko, czy nie za dużo tej erotyki, jaką Wam tu wciskam? W sumie czasem można pominąć takie akcje, żeby nie było przesytu. Mam nadzieję, że przy najbliższej okazji poznam Twoją opinię na ten temat, jak i wszystkich, którzy komentują i czytają komentarze innych i moje na nie odpowiedzi. Piszę to przy pierwszej, bo nie chcę każdej z osobna odpowiadać w ten sposób, także proszę o opinie na ten temat.
UsuńDziękuję serdecznie i ślę buziaki ;*
Cóż, "wyczekiwanego" - słowo klucz. Właściwie to już można potraktować jako odpowiedź.
UsuńZa dużo? Tej erotyki jest może nawet trochę za mało :D Nie mam żadnego problemu z tym żeby stwierdzić, że tutaj nie wszystko kręci się wokół seksu - fabuła naprawdę ma wiele do zaoferowania. Wydaje mi się, że nie jesteśmy nawet w połowie drogi do tego "przesytu scenami seksu", ale chętnie też poznam zdanie innych :D
Czarny Kot.
Nie widzę jeszcze podstaw by posądzać Twoje opowiadanie o przesyt scen erotycznych, serio ;) A i zastanawiam się czy w ogóle kiedyś te podstawy zobaczę :) Oczywiście nie czytam tylko dla opisów tego typu scen między Billem i Tomem czy innymi postaciami choć nie zaprzeczam, że to jest zawsze "niezwykła atrakcja"... :D
UsuńCo tu dużo mówić... Zasada jednego pocałunku i jednego zbliżenia na odcinek nie jest spełniona więc o przesycie erotyki nawet nie może być mowy XD
UsuńA to w ogóle istnieje taka zasada? xd ... lol
UsuńBill jeśli się nie rucha to przynajmniej o tym myśli lub gada, a to (nie czarujmy się) dzieje się w każdej części xd Nie upraszczam, że to jest magnes tego opowiadania, ale na pewno jest jeden z atutów xd
Prawda jest taka, że dobrych scen seksu (w tym tych męsko-męskich) nigdy dość!! :D
Ritsu, ja tylko próbuję znaleźć jakąś hm... skalę porównawczą do oceny i uzasadnienia :D haha :) A to co wyczynia ten wyuzdany i niewyżyty Bill to każdy widzi (w zasadzie czyta) jednak i w moim odczuciu nawet gdyby spełniał tę zasadę :D to do seksoholika mu daleko, a i myślę, że nawet gdyby to i tak byłby zachwyt dla tego typu fikcji literackiej :D A póki co nie ma powodu do obaw ;) :)
UsuńZ moimi zapędami do doszukiwania się na siłę męskiej homoerotyki nawet tam gdzie jej nie ma (o czym już wspominałam) bardzo trudno spełnić kryteria przesytu ;) Nie twierdzę, że to niemożliwe, ale nie zanosi się na to, a jeśli kiedykolwiek nastąpi poinformuję niezwłocznie!
UsuńCzy jesteście na 100% pewne, że w kwestii oceny ilości występowania erotyki nie kieruje Wami to jakże urocze twincestowe zaślepienie? ;)
UsuńDla mnie jest w sam raz! Mam na myśli, że poziom seksualności w tym opowiadaniu jest adekwatny do jego tematyki :)
Częstotliwość występowania erotycznych scen ma to do siebie, że nigdy nie będzie (bo i nie musi być) obiektywne postrzegana przez czytelników ;D
UsuńWydało się - "twincestowe zaślepienie" i wszystko jasne! :D Cóż, fakty są takie: Bill i Tom są młodzi, mogą dużo i długo, a przyjemność z czytania opisów tego ich seksu jest oczywista! ;)
UsuńCzarny Kot.
Jeszcze nie zauważyłam żeby ktokolwiek tutaj uskarżał się, że współczynnik scen seksualnych i około-seksualnych rośnie z odcinka na odcinek :D
UsuńLOL XDDD Eva, a jak Ty obliczasz ten "współczynnik..."? :D haha :D Chyba nawet nie chcę poznać odpowiedzi na to pytanie :) ;)
UsuńNaprawdę wszystko jest fajnie przedstawione pod względem ilości erotyki i (co ważniejsze) jakości takich scen :D
UsuńA to nie jest trochę krzywdzące oceniać tylko pod kątem ilości "scen łóżkowych" i stopnia ich wyuzdania? :D :P
UsuńNie jest xd A zadawanie tego typu pytań w tego typu dyskusji to czysta prowokacja xd
UsuńRitsu, ja po prostu lubię polemikę! ;)
UsuńWypowiem się jeszcze tutaj chociaż... myśle, ze już mnie znasz trochę i moje zdanie na ten temat również obce ci nie jest xD wiec... kompletnie mi częstotliwość nie przeszkadza... to jest to co lubię najbardziej hahaha xD już od MI i akcji na klatce schodowej, co czytałam będąc w gimnazjum(!!!) w twoim wykonaniu... nigdy za wiele erotyki :D hahaha
UsuńJak zawsze świetna część! :) Twój wyjątkowy styl, klimat, wyczucie i wrażliwość sprawiają, że każde obcowanie z Twoją twórczością to czysta przyjemność. Nie mam pojęcia jak Ty to robisz, ale powalasz mnie na kolana każdą swoją częścią tego opowiadania. A ta część całkowicie spełniła moje oczekiwania! ;) Muszę przyznać, że właśnie w taki sposób wyobrażałam sobie to, co się wydarzy jak Bill wróci do domu. Byłam pewna, że oni nie będą w stanie najpierw ze sobą porozmawiać zanim nie nasycą się swoją bliskością i to w niekoniecznie delikatny sposób... Cóż, rozłąka nawet ta krótka, robi swoje.
OdpowiedzUsuńOczywiście czekam na więcej.
Nie trać weny! :)
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Ja także wyobrażałam sobie to ich powitanie właśnie w taki sposób, gwałtowny, nagły, aby oddać ten klimat i wyrazić tym samym, jak bardzo byli za sobą stęsknieni. Mam nadzieję, że nie przesadzam ze zbytnią ilością takich scen, nie chciałabym tego tu jakoś przejaskrawić. Pożądanie pożądaniem, ale przede wszystkim oni się kochają.
UsuńPozdrawiam gorąco, dziękuję i ściskam ;*
Nie! xD Niech mnie ktoś uszczypnie! :D Zanim zacznę się zachwycać jak Tom tak zajebiście ostro zerżnął Billa na stole w kuchni to najpierw muszę napisać, że jeśli według Billa fellatio w wykonaniu Bastiena to jak zwalenie sobie w kiblu to ja dziękuję i nie chcę wiedzieć jak według tej skali przedstawia się nieopanowanie tej sztuki xD Nie ma to jak znaleźć najbardziej wygodne, a jednocześnie absurdalne usprawiedliwienie :P a Bill widać potrafi, on jest w tym mistrzem.
OdpowiedzUsuńPoza tym Bill, po którym spodziewałam się rażącego wyuzdania, znów okazał się w tej części wyjątkowo mocno perwersyjny. I naprawdę poza tym widać, że w tym Twoim opowiadaniu fabuła nie jest wepchnięta na siłę, tylko po to żeby było coś pomiędzy kolejnymi stosunkami xD wszystko idealnie współgra! Poza tym już zaczynając czytać nie miałam wątpliwości, że ten najbliższy czas spędzę wyjątkowo. Poza tym... Poza tym... Poza tym... Chyba coś mi się "poza tym-ów" za dużo zebrało xD ale nie chce mi się kasować, zmieniać i pisać od początku, wybacz xD
Naprawdę to jest kolejna świetnie napisana część!
Tak trzymaj :)
Tak, masz rację: Bill znalazł sobie najwygodniejsze usprawiedliwienie i wręcz nie chce nazwać tego co się stało w domu Bastiena zdradą, to dopiero tupet! Znalazł sobie sposób na ukojenie wyrzutów sumienia. No właśnie, jak już w pierwszej odpowiedzi zaznaczyłam, nie wiem, czy nie za bardzo karmię Was scenami seksu? Mówisz, że jest to wyważone, więc nie wiem, czy, jeśli zdarzy się więcej temu podobnych akcji w najbliższym czasie, nie będzie przesytu. Nie chcę zrobić z tego typowego pornola bez fabuły.
UsuńDziękuję bardzo za komentarz i cieplutko pozdrawiam ;*
Oczywiście, że Bill ma tupet, nie ma co! :P
UsuńW tym Twoim opowiadaniu oni (wszyscy bo nie tylko Bill i Tom) naprawdę nie ruchają się zawsze i wszędzie XD Choćby ten były Bastiena, Max podobno jest w tym taki równie dobry, a szczegółowo poczytać o tym jeszcze okazji nie miałam :D haha
Te przykłady można mnożyć... Twoje obawy dotyczące nadmiaru są póki co bezpodstawne!
Tekst o "pornolu bez fabuły" obraża mnie jako czytelnika XDDD hahahahaha
A może ja czytam jakąś ocenzurowaną wersję?? :D i nawet o tym nie wiem?? XD
Hahaha! Nie ma innej wersji na szczęście, więc cieszę się, że nie masz takiej opinii, a co do Maxa - wypowiedziałaś w złą godzinę ;) I już więcej spojlerować nie będę :D
UsuńWizja równie-w-tym-dobrego-Maxa w tych hard-gejowskich scenach seksu jest tak piękna, że przez chwilę aż się rozmarzyłam xd hahahaha xd
UsuńCo do Maxa... przecież już na pierwszy rzut oka widać, że ten p s y c h o p a t a Max lubi ostrą jazdę nie tylko samochodem XD hahahahaha
UsuńRitsu, przyznaj się - żałujsz, że Bill wtedy tak szybko wysiadł z tego Ferrari Maxa, prawda?? :D XD
Owszem żałuję xd bo Bill udowodnił (w 20-tej części xd), że ma już wprawę jeśli chodzi o tego typu akcje w samochodzie xd ale... marzy mi się pairing Bastien x Max :D inaczej całą fabułę szlag trafi :D hehe :P
UsuńSpokojnie Ritsu, nie trafi nie trafi XD ewentualny sex-incydent między Billem a Maxem byłby za słaby żeby od razu fabułę szlag trafił XDDD
UsuńZa słaby? xd Jeśli tak to albo jeszcze dobrze nie poznałaś Billa albo nie doceniasz równie-w-tym-dobrego-Maxa hahaha xd
UsuńRitsu, pożyjemy zobaczymy (przeczytamy) xD
UsuńTa część jest jedną z tych, które zapadają w pamięć. Dzieje się tak za sprawą emocji, które wywołuje: zaciekawienia, szoku, niedowierzania i zachwytu (dokładnie w tej kolejności).
OdpowiedzUsuńWystawię ocenę 10/10 i porzucę pisanie komentarza jednocześnie. Dlaczego? To jest za dobre. Nie jestem godna.
Eva, ktoś włamał Ci się na konto czy bierzesz udział w konkursie na najkrótszy komentarz? :D
UsuńCzarny Kot.
Mam nadzieję, że nie zapadnie Ci w pamięć tylko z powodu sceny seksu? Czy to ona właśnie aż tak mocno Cię nakarmiła, że nie czujesz już głodu? ;D Czasem chyba jednak lepiej Cię przegłodzić, bo lubię czytać Twoje dłuuugie komentarze, a tymczasem było krótko i zwięźle, ale ja rozumiem, bo też nie zawsze mam wenę ;)
UsuńDziękuję Ci bardzo gorąco i ściskam mocno :*
Hahaha :D Można interpretować nawet i w taki sposób :D
UsuńEva, ja też wbrew pozorom lubię Twoje dłuuugie komentarze! To, co tu napisałaś to do Ciebie niepodobne :D Wiem, że stać Cię na więcej niż 10/10 i stwierdzenie, że nie jesteś warta, nie jesteś godna i nie zasługujesz na skomentowanie tej części bo jest ona za dobra :D
Czarny Kot.
Znaków by mi zabrakło żeby uzasadnić dlaczego to aż tak zapada mi w pamięć ;) Ta scena seksu Billa i Toma to tylko wisienka na torcie (pozwolę sobie w odpowiedzi na takie porównanie skoro dziwnym trafem znalazłyśmy się akurat przy temacie jedzenia :D).
UsuńA Ty Czarny Kocie szukasz zaczepki czy naprawdę stęskniłaś się za moimi długimi komentarzami? :D
Eva, nie szukam zaczepki (jeśli agresywnie to zabrzmiało to przepraszam), ale za takie pomówienia powinno się zabierać dostęp do klawiatury :D
UsuńCzarny Kot.
Czarny Kocie, nie spamuj, to nie forum :P widzimy się pod następną 39. częścią :D
Usuń"Zabierać dostęp do klawiatury" - no to próbuj xD
Nawet nie sądziłam, że tak bardzo czekałam na ten odcinek, na odcinek z tak cudowną akcją, jak ten seks w kuchni. Kurde, to było naprawdę niezłe xd. To było cholernie dobre.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej podobnych akcji, a może nawet i ostrzejszych ;)
Kolejna nasycona odpowiednią scenką. Ma czasem wrażenie, że na to wszyscy najbardziej czekają ;) Ale jak za dużo, to się wszystko przeje.
UsuńPozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję ;*
Jeśli oni zawsze mają tak się witać po kilku dniach przerwy i nieobecności w domu jednego z nich to ja poproszę więcej, więcej i więcej XD więcej kłótni, więcej nieporozumień, więcej wzajemnych podejrzeń o zdrady XD Nie no oczywiście żartuję haha, ale tę część czytało mi się znakomicie! Zresztą to już nie po raz pierwszy mam takie uczucia przy Twoim opowiadaniu... Uwielbiam Billa i Toma w duecie, reszta w zasadzie może nie istnieć XD albo może niech gdzieś tam sobie będą tylko niech im nie przeszkadzają XD Bardzo się cieszę, że cały ten odcinek poświęciłaś właściwie tylko ich spotkaniu. Nie dość, że mogłam się pośmiać wyobrażając sobie Billa sprzątającego salon to jeszcze zapewniłaś mi tyle niesamowitych emocji w końcówce tej części kiedy oboje stęsknieni za sobą pieprzyli się w kuchni XD
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać co będzie dalej XD a wiem, że z pewnością zaskoczysz mnie dalszą akcją!
No ja nie wiem, czy chciałabyś tak ciągle jakieś kłótnie, chociaż oni mają tendencje do spięć, więc z pewnością będzie się jeszcze działo dużo, a do końca daleko ;) W końcu musieli się pogodzić, ale czy długo potrwa ta ich idylla, to ja sama nie potrafię powiedzieć. Oni są nieobliczalni, czasem z jakiegoś drobiazgu może rozpętać się istna burza z piorunami.
UsuńDziękuję, pozdrawiam cieplutko i ściskam :*
OMG!
OdpowiedzUsuńA raczej... OMFG!
Bo zdecydowanie potrzebuję użyć tu mocniejszej wersji :D
Początek bardzo fajny, a potem tylko coraz lepiej i lepiej ;) :) Bardzo dynamiczna końcówka, a przy tym także jaka klimatyczna! :D
W tej części wszystko zrobiło na mnie wrażenie! Wszystko, nawet to jak Bill zdecydował się posprzątać ten cały bałagan ;) :) A poza tym cały czas przy czytaniu towarzyszyło mi niesamowite napięcie bo wiedziałam, że wydarzy się coś wyjątkowego jak tylko Bill i Tom staną ze sobą twarzą w twarz ;) Bo o ile rozmowę przez telefon mogli koncertowo spieprzyć tak teraz tego swojego spotkania (kiedy mają siebie na wyciągnięcie ręki) już nie :D To było takie ekscytujące dla mnie, że aż brak mi słów. Wspaniale to opisałaś! :) Oni nawet nie poszli do sypialni czy salonu tylko po prostu spojrzeli na siebie, wymienili kilka słów i już natychmiast musieli w tej kuchni intensywnie nadrobić erotyczne "zaległości". Nie mogło być inaczej :D
Nie chcę snuć domysłów, co będzie dalej bo jeszcze niepotrzebnie się tylko nakręcę ;) :)
Czekam na więcej, więcej i więcej.
Weny,
Do następnego,
LV.
Już ja wiem, że moje czytelniczki uwielbiają takie klimaciki ;) Mam nadzieję, że nie za dużo tej pikanterii. Skoro Bill już wrócił do domu, to nie mogło się inaczej skończyć, chociaż w sumie mogło, Tom miał prawo być zły, ale czy potrafiłby się gniewać na tego rozpieszczonego gówniarza? Nakręcaj się, nakręcaj, to dozwolone ;)
UsuńDo następnego w takim razie, dzięki wielkie i ślę pozdrowienia ;*
Mój stosunek do tej części mogę opisać i określić jako umiarkowanie entuzjastyczny bo niestety z każdym kolejnym akapitem mój wielki entuzjazm powoli przygasał, ale też i nie zgasł całkowicie bo końcówka uratowała całość w dobrym stylu. Według mnie pisałaś lepsze części od tej, mam na myśli takie bardziej dynamicznie. To jest oczywiście dobra część, nawet bardzo, ale moim skromnym zdaniem po prostu pisałaś lepsze. Nie oznacza to jednak, że ta część mi się nie podobała bo podobała! Szczególnie, że miałam w końcu okazję pozachwycać się na widok bliższych relacji męsko-męskich w wykonaniu Billa i Toma.
OdpowiedzUsuńOczywiście w tej części znów pojawiają się wątpliwości dotyczące dochowania wierności drugiej strony. Wciąż w pobliżu jest gdzieś ten trzeci, w postaci Bastiena, który chętnie uprowadziłby Billa dla siebie. Stęsknieni kochankowie, którzy uświadamiają sobie, że nie potrafią bez siebie żyć. Banały? Znamy już to na pamięć? Jak najbardziej. Dlaczego więc nie mogłam się oderwać od czytania? No właśnie dlaczego znów nie mogłam przestać czytać dopóki nie zobaczyłam ostatniego słowa?
Jeszcze się odezwę, Czarny Kot.
No i widzisz, wynagrodziłam Ci przynajmniej w końcówce ten początkowy brak entuzjazmu. Czasem muszą być i takie części, no ale to zawsze rzecz gustu, jednym się podoba a innym nieco mniej. I chyba nie każdy lubi te miłosne banały, a ja bardzo i na szczęście większość także ;) Ja się cieszę, że nie zrobiłam z tego jak dotąd jakiegoś romasidła przesłodzonego, bo mam do tego tendencje ;)
UsuńDziękuję Ci Kocie, pozdrawiam i ściskam mocno :*
Wynagrodziłaś, owszem wynagrodziłaś mi bardzo! Oczywiście wszystko rzecz gustu. Nie wiem jakie są Twoje tendencje bo nie czytałam innych opowiadań, które napisałaś (nadal ubolewam, że nie są one z gatunku "boys' love" bo tak to już bym je pochłonęła), ale chyba musiałabyś się wyjątkowo mocno postarać żeby zrobić z tej historii przesłodzone romansidło bo tutaj praktycznie lukru nie ma :D i ciężko mi wyobrazić sobie tony lukru przy tej historii Billa i Toma :D Póki co naprawdę całkiem zgrabnie trzymasz poziom!
UsuńCzarny Kot.
Wspaniała część! Rewelacyjna jak dla mnie! :) Bardzo urzekło mnie to pytanie: "Bill...?" Toma z jego jakże autentycznym niedowierzaniem. I na szczęście nie przerwałaś w tym miejscu! A dalej to wszystko potoczyło się już w ekspresowym tempie i jeszcze przed zakończeniem tej części padły z ust Billa gorące wyznania miłosne, po których doszło do nie mniej gorących manifestacji fizycznych tych jego mocno odwzajemnionych uczuć… Mogłabym czytać to w kółko na okrągło! Moje gorące pozdrowienia dla Ciebie Kochana! :*
OdpowiedzUsuńTom o prostu się go nie spodziewał, przynajmniej nie tak prędko, dlatego jego zaskoczenie na widok bliźniaka było ogromne – wydawało mu się, że na kacu widzi zjawę ;) Jakbyś czytała na okrągło tę scenkę, to przejadłby Ci się ten seks, a jeszcze wiele przed Tobą i mam nadzieję, że nie przesadzam z tą erotyką.
UsuńPozdrawiam również nie mniej gorąco i dziękuję ;*
Przeczytałam i... dołączam się do chóru tych, którzy pieją z zachwytu.
OdpowiedzUsuńNie mogłam się oderwać i nie żałuję ani minuty poświęconej tejże części.
Za każdym razem tam, gdzie fabuła wciąga mnie w swój świat, tam moje ciało traci kontrolę nad umysłem, który nie może (i nie chce!) przerwać czytania… Rozwój akcji w tej części w kilku momentach mnie trochę zaskakiwał, ale tak naprawdę dopiero zakończenie z Billem i Tomem w kuchni powaliło mnie na łopatki.
:)
Bardzo mi miło, że wciągam swoją pisaniną i przede wszystkim nie zanudzam, takie opinie to dla mnie ogromna motywacja! Zakończenie to chyba coś, co większość lubi najbardziej, ale przesada w częstotliwości takich opisów chyba nie jest wskazana. Mimo to, trochę jeszcze pewnie takich akcji będzie, bo co tu dużo gadać… też lubię je pisać ;)
UsuńDziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam *
Z wcześniejszymi częściami miałam typową relację "love-hate". Były części przepełnione zbliżeniami Billa i Toma, którymi byłam zachwycona, ale były też takie, w których irytował mnie Bastien, przez co z ledwością je przebrnęłam.
OdpowiedzUsuńTak część jest wyjątkowa! Oby więcej takich!
Opisujesz w tym opowiadaniu bardzo wiele zaskakujących, erotycznych sytuacji i obrazów, jednocześnie nie pozostawiając wrażenia, że epatujesz tutaj seksem tylko po to by przyciągnąć czytelników. Brawo!
Bastien nie zniknie, ale pewnie jesteś na to przygotowana, będziesz musiała go jakoś znieść. Chyba jesteś jedną z niewielu, która go aż tak bardzo nie lubi, a to przecież taki miły chłopak ;)
UsuńNo właśnie mam wątpliwości moja droga, czy tego seksu nie jest za dużo? Nie muszę opisywać scen, wystarczy dać wskazówkę, że zbliżenie miało miejsce. Sama nie wiem, liczę na Wasze zdanie przy najbliższej okazji.
Dziękuję serdecznie, pozdrawiam, ściskam ;*
Miły chłopak? A to dobre xd Jak tylko czytam fragmenty z udziałem Bastiena to mam ochotę zabić go pierwszym lepszym przedmiotem pod ręką (drugiem, trzecim i czwartym też). Już tego Maxa nawet bardziej lubię xd
UsuńA odpowiedzi na to Twoje pytanie zaraz udzielę, tylko pod pierwszym komentarzem bo widzę, że tam już dyskutują, a ja też chcę ;D
To było coś ^^ Jestem pod wrażeniem :))) To był super odcinek!!! Przeczytałam z zapartym tchem ;))) Chyba jedna z lepszych części jak do tej pory moim zdaniem XDDD Bardzo mi się podobało!!! :))) A najlepszy był oczywiście ten fragment jak oni w końcu się spotkali w tej kuchni i... no nie ukrywajmy, Bill i Tom nie żałowali sobie wzajemnych czułości XDDD Właśnie taką część chciałam przeczytać!!! Świetnie to napisałaś ;)))
OdpowiedzUsuńTeraz czekam na następny, mam nadzieję, że równie gorący odcinek tego Twojego opowiadania :))) i oczywiście trzymam kciuki za wenę twórczą do pisania!!!
LA-Ann_483_TH
No jasne i już wiadomo na co Tygryski czekają z ogromną niecierpliwością ;) No i jak tu Wam uciąć i zminimalizować opisy takich cielesnych rozkoszy? Nie chciałabym przyciągać tylko tym i mam nadzieję, że to nie jedyny powód dla jakiego czytasz ;)
UsuńPrzesyłam pozdrowienia i bardzo dziękuje ;*
Najlepsza akcja była gdzie? Oczywiście w kuchni!!!
OdpowiedzUsuńZaserwowałaś zbliżenie między Billem i Tomem opisane jak zwykle w znakomitym stylu.
To było wyśmienite i takie pikantne.
Jestem zachwycona i mam ogromny apetyt na resztę tej opowieści.
Ta część, podobnie jak pozostałe, jest napisana z wyczuciem smaku, smaku słowa.
Zachwycasz jak zawsze!
Najedzona i nasycona? I to gdzie? Oczywiście w kuchni! Danie pikantne, a i owszem, cieszę się jednak, że nie było dla Ciebie zbyt ostre i smakowało ;)
UsuńDziękuję serdecznie i pozdrawiam cieplutko ;*
Aż mi się w głowie zakręciło! Stęskniony Bill w końcu wraca do domu. Jeśli ktokolwiek sądzi, że ponowne spotkanie Billa i Toma skończy się w łóżku, to po pierwsze, myśli strasznymi schematami, a po drugie... ma zupełną rację. Dochodzę do wniosku, że nie ma takiej sytuacji, w której Bill i Tom, pozostawieni sam na sam, nie skończyliby spotkania seksem.
OdpowiedzUsuńWłaśnie za to kocham to Twoje opowiadanie :D
Właśnie za to nienawidzę tak długo czekać na kolejną część :P
Tak naprawdę to nie skończyło się w łóżku, a na kuchennym stole ;) Na górę mieli zdecydowanie zbyt daleko, oni musieli do siebie dopaść natychmiast i gdziekolwiek. No i kolejna, która kocha moje opowiadanie za opisy seksu, ale tylko? :( Mam nadzieję, że jednak to nie jest jedyny jego atut ;)
UsuńDzięki ogromne i ślę pozdrowionka ;*
Ja się zupełnie nie dziwie, ze krwawił xD po takim... powitaniu... hahaha Powiem ci, ze cieszę się, ze Bill wrócił, ale podejrzewam, ze to jeszcze nie koniec ich problemów i pewnych niedomówień haha ... już bym musiała cię nie znać :D
OdpowiedzUsuńTen cały ex Bastiena... myśle, ze to od niego padnie następny cios w stronę tego zakazanego związku, a z pewnością w Billa, ale to może się na ich relacji odbić i to znacznie.
W ogóle przepraszam cię, ze tak późno, ale znów zapomniałam, ze nie skomentowałam xD hahahaha no nic... do zobaczenia z pewnością już niebawem pod kolejną częścią. Buziaki! ;*
Cóż to by było za opowiadanie, kiedy cały czas byłaby sielanka? Wyszła by z tego raczej jakaś ckliwa i słodka historyjka, a tak to dostarczam Wam jakichś emocji;) A tak w ogóle to już myślałam, że tym razem nie skomentujesz xD
UsuńNo racja, do zobaczenia pod 39!
Dziękuję i ślę buziaki ;*